Nieszczęsny Kirgistan

avatar użytkownika elig

    Obalenie Bakijewa: [link] kirgistan...

 

 

  Obalenie Bakijewa: http://emerytka.salon24.pl/199725,nieszczesny-kirgistan

Wielu z nas jest niezadowolonych z tego, co dzieje się obecnie w Polsce. Wciąż żyjemy w cieniu tragedii smoleńskiej, której skutkiem jest obecna kampania wyborcza, niedawno mieliśmy wielką powódź, nasz rząd coraz częściej robi wrażenie zbiorowiska rozmaitych agentów, durniów i nieudaczników, natomiast postępowanie wielu wyborców kojarzy się ze stadem baranów. W tej smętnej sytuacji, dobrze jest uświadomić sobie, że są na świecie kraje w których jest jeszcze gorzej. Do państw tych należy na pewno Kirgistan. Ten kraj położony w Azji Środkowej, w górach Tian Szan i Ałajskich ma niecałe 200 tys. km2 i ok.5,2 miliona ludności. Jego najwieksze bogactwo to strategiczne położenie, wskutek którego jest on chyba jedynym krajem świata w którym znajdują się dwie wielkie bazy wojskowe: Kant - rosyjska oraz Manat -amerykańska. Za korzystanie z nich Kirgistan pobiera słone opłaty /przynajmniej od USA, nie ma danych dotyczących Rosji/. W tym roku po raz pierwszy usłyszano o Kirgistanie na początku kwietnia, kiedy to miały miejsce rozruchy w stolicy kraju, Biszkeku, zakończone zamachem stanu. Obalony w nim prezydent Bakijew opuścił stolicę 07.04. i udał się najpierw do Dżalalabadu, twierdzy swoich zwolenników na południowym zachodzie kraju, a następnie znalazł schronienie na Białorusi. Powstał rząd tymczasowy Rozy Otunbajewej. Te wydarzenia pochłonęły kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Pisałam o tym w mojej notce "Niezauważony Kirgistan" /TUTAJ/. Prawdziwe nieszcześcia spadły jednak na ten kraj w pierwszej połowie czerwca, kiedy to w Dolinie Fergańskiej, w miastach Osz i Dżalalabad doszło do pogromów Uzbeków dokonanych przez bojówki kirgiskie. Zaczęły się 11.06 i trwały ponad tydzień. Według Rozy Otunbajewej pochłonęły one co najmniej 2000 tysiące ofiar, a 400 tysięcy Uzbeków zostało wygnanych ze swoich domów. Część z nich schroniła się na wsi, a część uciekła do pobliskiego Uzbekistanu. Rzad tego ostatniego, przerażony nawałą uchodźców, zamknął granicę i w rezultacie w tydzień po wybuchu walk 80 tysiecy ludzi koczowało w jej pobliżu nie mając gdzie się podziać. Z ćwierć milionowego Oszu uciekło 2/3 mieszkańców, a 70% budynków w mieście zostało zniszczonych. W Dzalalabadzie w gruzach legło 20% miasta. Można się było o tym wszystkim dowiedzieć w tym tygodniu z dwóch artykułów: z obszernego opracowania Antoniego Rybczyńskiego "Fergana we krwi" /"Gazeta Polska" nr 25(881), 23.06.2010/ oraz z artykułu Marka A. Koprowskiego "Rzeź w Dolinie Fergańskiej" /"Najwyższy czas" nr 26(1049), 26.06.2010/ W pierwszym z nich opisano szerzej tło konfliktu. Oto Stalin podzielił żyzną Dolinę Fergańską między Kirgizję , Tadżykistan i Uzbekistan w ten sposób, że Kirgistan ma góry dookoła i żródła wody, Uzbekistan - gospodarcze centrum doliny, a Tadżykistan kontroluje wejście do niej. Zlekceważył przy tym więzi etniczne i tradycyjne szlaki komunikacyjne. W rezultacie o ile w Kirgistanie Uzbecy stanowią 14% ludności, to w okolicy Oszu około połowy. Po zamachu tamtejsi Kirgizi popierali Bakijewa, a Uzbecy nowy rząd. Rozruchy wszczęli podobno bracia Bakijewa. Wkrótce jednak sytuacja wymknęła sie spod kontroli. Kirgizi chcieli się pozbyć Uzbeków, wyrżnąć ich lub wygnać. Według "Najwyższego Czasu" autorzy pogromów są znani. W Oszu zainicjował je mer miasta Myrzakmatow, a w Dzalalabadzie organizatorem rozruchów był miejscowy gangster, niejaki Czarny Ajbek. Stał za nimi klan Bakijewów. Pozostają oni jednak wciąż bezkarni, a kontrola rządu w Biszkeku nad tym rejonem jest iluzoryczna. Nie mogąc sobie dać rady Roza Otunbajewa poprosiła Rosję o przysłanie wojsk. Moskwa nie kwapi się jednak do tego, ograniczając się do wzmocnienia swojej bazy Kant. Marek A. Koprowski obawia się, że skorzystać na tym wszystkim mogą skrajni islamiści. Uzupełnienie: Własnie przed chwilą przeczytałam na portalu wiadomości Polskiego Radia, że pomimo opisanych powyżej trudności, referendum konstytucyjne zaplanowane na jutro /27.06./ odbędzie się. Do ochrony punktów głosowania skierowano 7,5 tysiaca milicjantów i 7 tysiecy ochotników. W Dolinie Fergańskiej protokoły będą przewożone pod ochroną transporterów opancerzonych. Jak mówi Galija Ałymbek z Centralnej Komisji Wyborczej: "członkowie komisji wyborczych boją się tam opuszczać lokale wyborcze". Osoby, które utraciły dokumenty będą mogły głosować, jeśli inni potwierdzą ich tożsamość. Każdemu głosującemu zostanie pomalowany farbę fluorescencyjna jeden palec, by zapobiec wielokrotnemu głosowaniu przez te same osoby /oni tam nie mają rozpuszczalników?/ Mam poważne wątpliwości co do prawomocności takiego głosowania. Ciekawe, co będzie dalej? Zachęcam do czytania moich lubczasopism. Linki do nich są /TUTAJ/.

napisz pierwszy komentarz