Wyborcza prostytucja
Handlują swoimi głosami na Allegro
Upadek demokracji, cwaniactwo czy może normalny proceder? Serwis Allegro pełen jest ogłoszeń, w których internauci proponują swoje głosy wyborcze. Ceny są różne. Wahają się od złotówki do nawet 15 tys. zł.
Większość sprzedających głos uzasadnia swoją decyzję faktem, że ich kandydat nie zakwalifikował się do drugiej tury. Nie mają na kogo zagłosować, więc oferują swój głos za pewną kwotę pieniędzy, którą - jak podkreślają - zamierzają przeznaczyć na pilne wydatki. Decyzję usprawiedliwiają przykładem samych polityków.
"Gorąco witam! Zbieram na dom! Politycy już mają, ja też chcę! Z miłą chęcią odstąpię swój głos. Skoro się nie kryją z tym, jak już sprzedali fabryki za bezcen, ja mogę sprzedać głos. Gwarantowana większa uczciwość niż u polityków. Polecam i zapraszam!" - czytamy w ogłoszeniu internauty, który swój głos wycenił na tysiąc złotych. Autor kolejnej oferty swój krzyżyk przy nazwisku kandydata na prezydenta wycenił na tysiąc razy mniej. Wystawił go na aukcję za złotówkę. "Mój kandydat w pierwsze turze odpadł, więc w drugiej turze chciałbym cokolwiek zyskać na tych wyborach ;)" - czytamy w opisie.
Sprzedawcy gwarantują uczciwość. Kupujący musi przesłać mejla, w którym napisze imię i nazwisko swojego kandydata. Podczas wyborów sprzedawca uda się do lokalu wyborczego, aby zagłosować, i jako potwierdzenie wyśle zdjęcie lub nagranie wideo.[...]Sprawą postanowiliśmy zainteresować Państwową Komisję Wyborczą. Odpowiedź Marcina Lisiaka z Państwowej Komisji Wyborczej jest jednoznaczna: handel głosami jest ewidentnym przestępstwem przeciwko wyborom. Sprawą powinna zająć się prokuratura.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz