Czy Niemcy zdominowała DDR?
Wyrosłem w przekonaniu o tym, że Niemcy nie tolerują krętaczy, łapowników i złodziei oraz wszelkiego rodzaju łachudrów i pijaczków, że dla nich najwyższym uznaniem cieszy się poszanowanie prawa, rzetelność i uczciwa praca.
DDR (Detsche Demokratische Republik) to oczywiście dotyczyło nie całkiem, tam rozciągała się strefa sowieckiej demoralizacji, w czym swój udział miał również płk Władimir Putin.
Uroczą specyfikę kultury przejętej od ojczyzny proletariatu przypominają mi dwie wizyty w Niemczech.
W końcu roku 1989 samochodem FSO 125 przekraczałem granicę pomiędzy dwoma państwami niemieckimi. W wyniku jesieni ludów, puszczano swobodnie ostich na zachód, którzy gnali tam z charakterystycznym terkotem dwusuwowych silników Wartburgów i Trabantów. Wówczas świat po zachodniej stronie, imponował przybyszom ze Wschodu każdym, najdrobniejszym szczegółem. Zatrzymałem się na uroczym parkingu przy autostradzie, na którym stał już Mercedes i przechadzała się para Niemców zachodnich. Pozdrowiłem ich na powitanie i po wymianie zdawkowych uprzejmości odpoczywaliśmy, nie wadząc sobie na wzajem. Po kilku minutach na parking wtoczyła się kawalkada trzech lub czterech wzmiankowanych wyżej pojazdów dwusuwowych. Wysypała się z nich wrzaskliwa zgraja. Ktoś oddawał mocz oparty o drzewo, ktoś inny zwracał nadmiar piwa otworem gębowym. Koścista blondyna ryczała bez ustanku na rozbrykane bachory i lała je otwartą dłonią po gębach aż trzaskało. Niemcy z Mercedesa, oblani pąsem, przeszli koło mnie patrząc w bok, wsiedli do swego auta i odjechali pospiesznie...
Jesienią roku 1990 byłem na targach w Lipsku. W mieście dawały się zauważyć oznaki zaniedbania i niechlujstwa oraz scenki rodzajowe, których wtedy w Warszawie nawet na ul. Brzeskiej nie zobaczyłeś. Tu i ówdzie spotykało się zataczającą się, wesołą młodzież rzucająca o bruk butelkami. Na skwerku w centrum biesiadowała mieszana kompania racząc się napojami z gwinta, a damy kwitowały rechotliwym kwikiem karesy polegające na sięganiu łapami pod kieckę. Nieopodal Thomaskirche Jana Sebastiana Bacha widziałem, jak jeden dżentelmen prowadził chwiejnym krokiem drugiego, który był – za przeproszeniem – obfajdany i niósł portki w garści...
A tytułowe pytanie wzięło się stąd, że Niemcy niedwuznacznie popierają teraz polską opcję polityczna, dla której standardem jest rozpoczynanie inwestycji od wycięcia państwowego lasu i naruszenia granicy państwowej. Następnie dla zalegalizowania takiego gescheftu biznesmen angażuje asystenta ministra, który przypadkiem jest skarbnikiem partii. Do standardów zaliczają się też tajne konsultacje z takimi biznesmenami na temat projektowanych ustaw, a gdy tym zainteresują się służby policyjne, negocjacje przechodzą w fazę głębokiej konspiracji na cmentarzach i stacjach benzynowych. Nie wgłębiając się w szczegóły, opcja ta została rzecznikiem rzeczpospolitej kolesiów, w której nagminnie łamie się prawo, głównie pracy oraz dotyczące podatków i składek na ubezpieczenia społeczne.
Oczywiście zachodzi też domniemanie, że niemieckie czynniki państwowe wcale nie przyjęły knajackich obyczajów, a takowe w Polsce popierają, bo chcą ją widzieć słabą. Ale trzeba wszak pamiętać o tym, że gdy naszczuje się sąsiada do hodowli u siebie pluskiew i fetoru, to owe insekty i upojne wonie przelezą od danego sąsiada i samemu szczującemu żyć nie dadzą.
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @Jan Kalemba
Witam,
.." opcja ta została rzecznikiem rzeczpospolitej kolesiów, w której nagminnie łamie się prawo, głównie pracy oraz dotyczące podatków i składek na ubezpieczenia społeczne."...
i płacą za to drogo. Poparcie dla rządu Merkel spadło do 12%, a to dopiero początek.
Ciekawe, jak to sie dalej rozwinie, czy partia GAZPROM wprowadzi do Niemiec " hodowlę pluskiew i fetoru".
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl