Propagandowe wybory 1952 roku (1)

avatar użytkownika godziemba
Wybory do Sejmu z 1952 roku były pierwszymi w pełni komunistycznymi wyborami, zorganizowanymi zgodnie z „postępową” tradycją Związku Sowieckiego. Prześledźmy w jaki sposób komunistyczne gazety kształtowały obraz kampanii wyborczej.
 
Konstytucja PRL z 22 lipca 1952 roku dawała w teorii szerokie swobody demokratyczne, a władza miała należeć do ludu pracującego miast i wsi, który miał ją sprawować przez swych przedstawicieli wybieranych do sejmu i rad narodowych w wyborach powszechnych, równych, tajnych i bezpośrednich. Projekt nowej ordynacji wyborczej miał być dowodem na - zdaniem jego autorów: „Konsekwentny demokratyzm naszej ordynacji wyborczej znajduje wyraz w tym, ze oparte na nim wybory będą w pełni i najszerszym znaczeniu powszechne, równe i bezpośrednie przy ścisłym zachowaniu tajności głosowania. (…) Ten głęboki demokratyzm możliwy jest na gruncie tych przeobrażeń, którym uległ nasz naród, na gruncie tej jedności, którą osiągnął w procesie przeobrażania się w naród socjalistyczny”.
 
Propaganda komunistyczna stawiała tezę, iż w trakcie kampanii wyborczej „naród nasz uczyni krok naprzód na drodze wieńczącej naszą tysiącletnią historię, na drodze przekształcenia się w naród socjalistyczny, (…) umacniającej się jedności moralno-politycznej narodu polskiego”.  Ta potrzeba „jedności” sprawiła, iż wyborach nie było konkurencyjnych list wyborczych, bo „polityka państwa ludowego we wszystkich zagadnieniach jest całkowicie identyczna z interesami ludzi pracy stanowiących olbrzymią większość narodu, odpowiada w pełni najżywotniejszym interesom narodu”. 
 
Wyrazem tej postawy był Front Narodowy i wchodzące w jego skąd organizacje społeczno-polityczne z PZPR na czele. Ugrupowania te – wzorem kierownictwa PZPR – musiały być jednomyślne, z godnie z wolą narodu. Ten krąg jednomyślności zamykał się w jednomyślnym głosowaniu i akceptacji kandydatów Frontu Narodowego. Nie pozostawiono więc żadnego marginesu swobody dla ogółu „jednomyślnej masy” obywateli, co w praktyce wymuszało powszechny udział w głosowaniu.
 
Na temat nowej ordynacji głos w prasie zabierali chłopi, robotnicy i profesorowie. Średniorolny chłop z powiatu łódzkiego mówił, ze nareszcie „doczekał się wolnych wyborów rozpisanych na mocy ludowej konstytucji” i jako agitator dołoży wszelkich starań aby „wróg nie miał możliwości tumanienia ludzi pracy”. „W nadchodzących wyborach – pisał ZSM-owiec – młodzież polska opowie się za dalszym rozwojem sił, swej ojczyzny, za wieczną przyjaźnią ze Związkiem Radzieckim, którego pomoc umożliwia szybkie uprzemysłowienie naszego kraju, będziemy głosowali za sprawą pokoju a pracą swą przyczynimy się do przyspieszenia budownictwa socjalizmu”. Z kolei profesor prawa dowodził, iż nowa ordynacja wyborcza „opiera się na mocnym fundamencie zdobytych już i ugruntowanych nowych stosunków w ekonomii kraju, nowego układu sił klasowych, (…) w każdym artykule zabezpiecza władzę ludu, prawa ludu, wolność ludu”.
 
Ustanowienie nowej ordynacji stało się okazją do „spontanicznego” składania różnego rodzaju zobowiązań produkcyjnych. Na przykład w gminie Przekłakowo siedmiu gospodarzy postanowiło zorganizować jeszcze przed siewami spółdzielnię produkcyjną i podpisało stosowną deklarację. We Wrocławiu budowlani postanowili upowszechnić metodę pracy trójek murarskich systemem potokowym, a na zebraniach gromadzkich Samopomocy Chłopskiej w wielu powiatach chłopi składali zobowiązania wykonania przedterminowych obowiązkowych dostaw zboża. Swoje poparcie dla ordynacji wyborczej wyraziła grupa pisarzy ze Śląska z Gustawem Morcinkiem i Wilhelmem Szewczykiem na czele, którzy obiecali, że swoich utworach postarają się utrwalić „piękno naszych czasów, patos naszego budownictwa, szczęście człowieka wyzwolonego z ucisku i wyzysku – pragniemy by utwory te służyły narodowi i dopomogły w walce i pracy, zdobyczach naszego ludowego ustroju”.
Na temat nowej roli posła w Sejmie PRL szeroko rozwodziła się prasa komunistyczna, wskazując, iż poseł w demokracji ludowej, w przeciwieństwie do Polski sanacyjnej, jest całkowicie zależny od wyborców i nie jest zależny „od kapitalistów i bankierów”.     
Kwestionowano prawo Sejmu II RP do reprezentowania narodu, podkreślając jego „klasowy” skład, będą „galerią arystokratów i obszarników” , którzy od „stuleci toczyli krwawy pot polskiego chłopa”. Gazety pełne były oszczerczych oskarżeń II RP o rzekomą współpracę z Hitlerem, prześladowanie komunistów, cenzurę prasy oraz strzelanie do bezrobotnych w trakcie manifestacji antyrządowych. Przeciw tej dyktaturze występowała – zdaniem komunistycznych dziennikarzy – jedynie KPP, „wyrazicielka autentycznych interesów narodu, której sanacja bała się najbardziej”.
 
29 sierpnia odbyła się ogólnopolska Konferencja Frontu Narodowego, na której powołano Ogólnopolski Komitet Wyborczy z Bierutem jako przewodniczącym na czele. W trakcie konferencji sekretarz KC PZPR Edward Ochab wskazał, iż wobec umocnienia władzy ludowej oraz rozgromienia opozycji, władze uznały jako słuszne i celowe „zwiększenie liczby posłów bezpartyjnych w nowym Sejmie w stosunku do poprzedniego, wysuniętych przez organizacje ludu pracującego, cieszących się zaufaniem swego środowiska, wyróżniających się ofiarną pracą dla Polski Ludowej”. Zadaniem siły przedniej narodu – PZPR było umacniać – zdaniem mówcy – Front Narodowy i „walczyć o wszechstronny rozwój, a jednocześnie ograniczać i rugować wyzyskiwaczy i wszelkiej elementy spekulacyjne, które próbują przeciwstawić się woli narodu”.
Kazimierz Wyka w wystąpieniu wygłoszonym w imieniu inteligencji twórczej mówił o tym, co zawdzięcza inteligencja twórcza Polsce Ludowej i co jej dała – „wyrwała go z marginesu społecznego, z samotnictwa, oderwała go od służby dla klas posiadających, wyrwała go z tej pozycji jaką ustrój kapitalistyczny narzucał artyście na tych pozycjach. Nikczemniała twórczość artystyczna – stawała się nikomu niepotrzebna a z duszy i osobowości artysty wyzwalała część zawartej w niej energii, część bynajmniej nie najlepsza. Polska Ludowa zaś umożliwiła artystom włączenie się w życie narodu, w jego pracę i budownictwo socjalistycznej przyszłości, zażądała służby najbardziej zaszczytnej bo zdolnej wyzwolić pełną energię duszy artysty, a w zamian dała mu czytelnika masowego, o liczbie jakiej nikt nie śmiał marzyć w Polsce przedwojennej”.
 
Na początku września 1952 roku odbyły się wojewódzkie konferencje wyborcze, na których podejmowani rezolucje nawołujące do mobilizacji na rzecz kampanii wyborczej. Ks. Antoni Lemparty z ruchu księży-patriotów nawoływał do zjednoczenia „całego narodu, partyjnych i bezpartyjnych, wierzących i niewierzących wokół podstawowych zagadnień jak walka o pokój, nienaruszalność naszych granic, realizacja planu 6-letniego, o lepsze jutro”, co jego zdaniem nie osłabia jego wiary i poczucia jedności z Kościołem i poszanowania władzy duchownej (sic!).
 
Jakkolwiek ordynacja wyborcza przewidywała możliwość wielu list kandydackich, to jednak – jak pisał Dominik Horodyński w Słowie Powszechnym 30 sierpnia 1952 roku -  „rozbudowa społeczno-gospodarcza Polski, walka przeciw wszystkiemu co grozi pokojowi świata, strzeżenie naszej ojczyzny przed infiltracją wroga, pogłębianie sojuszu z ZSRR i krajami demokracji ludowej, to są obowiązki narodowe, które Obowiązują wszystkich obywateli rozumiejących kardynalne założenia polskiej racji stanu. W tych sprawach najgłębiej pojętego interesu narodowego organizacje uprawnione do zgłaszania własnych list kandydackich, ustalają jedną wspólną listę Frontu Narodowego”.
 
Ogłoszony 6 września 1952 roku program FN podkreślał „braterską jedność działania partyjnych i bezpartyjnych”, wskazując, iż „kto staje w szeregach frontu jest patriotą”, a kto tą jedność świadomie rozbija jest wrogiem. Obiecywano wzrost realnych zarobków, poprawę zaopatrzenia rencistów i emerytów, wzrost stopy życiowej chłopów, zapowiadano także dziesięciokrotny wzrost produkcji do 1960 roku w porównaniu z okresem międzywojennym. Kierowano słowa czci w stosunku do „chorążego pokoju” Józefa Stalina i potępiano imperializm amerykański. Na koniec apelowano o powszechny udział w głosowaniu w dniu 26 października 1952 roku na kandydatów FN, co miało dowodzić „zjednoczenia wszystkich ludzi pracy, patriotów we FN, któremu przewodniczy wielki budowniczy Polski Ludowej B. Bierut”.
 
Na „żywiołowych” manifestacjach zwoływanych z okazji opublikowania programu wyborczego FN, obok deklarowanej wiary w realizacje jego obietnic, wyrażano przekonanie, że wspólną pracą będzie można pokonać przeszkody i trudności i osiągnąć to „czego chcemy dla nas i przyszłych dzieci”.  Temu celowi służyć miały nowe zobowiązania produkcyjne na cześć programu, a także na cześć zbliżającego się XIX zjazdu WKP(b) w Moskwie. Prasa obfitowała w informacje dotyczące tych zobowiązań. Z obowiązującym wówczas patosem pisano: „pierwsze szeregi patriotów – do nowej walki o przedterminowe wykonanie planów, do walki o wyższy poziom techniczny i produkcyjny, do walki o oszczędność, o wyższą jakość pracy”. Pracą miano przekuć program wyborczy FN w radosną rzeczywistość. Te zobowiązania miały w istocie rzeczy nie tyle zwiększyć produkcję i realizować program wyborczy, ile miały stanowić panaceum na fiasko gospodarki planowej, działającej na zasadzie pompy ssącej bez dna.
 
W trakcie kampanii wyborczej odbył się proces zabójców Stefana Martyki, spikera radiowego, autora powszechnie znienawidzonych za szczególnie zjadliwą i napastliwą treść komentarzy politycznych w audycji „Fala 49” . Procesowi nadano szeroki rozgłos przedstawiając oskarżonych jako terrorystów i bandytów. Zakończył się on skazaniem 4 oskarżonych na karę śmierci, jednego na dożywotnie więzienie, a pozostałych na 15 lat więzienia. 
 
Cdn
 
 
 
 
 

napisz pierwszy komentarz