Nie był to precedens.
Bestialskie morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki poprzedzała podobna kampania wobec duchownego. Tuż przed, 19 września 1984, pojawił się odbierany przez funkcjonariuszy mediów jako wzorzec, tekst rzecznika rządu Jerzego Urbana – opublikowany pod pseudonimem Jan Rem (nie było w Polsce nikogo kto nie wiedziałby kto za tym pseudonimem się kryje) w tygodniku „Tu i teraz” (nr 38 z 19.09.1984). Oto jego fragmenty.
W inteligenckiej części warszawskiego Żoliborza stoi kościół księdza Jerzego Popiełuszki – obok św. Brygidy w Gdańsku najbardziej renomowany klub polityczny w Polsce. (...) Co tam więc robi natchniony polityczny fanatyk, Savanorola antykomunizmu? (...) Jednym słowem, ten mówca ubrany w liturgiczne szaty nie mówi niczego, co byłoby nowe lub ciekawe dla kogokolwiek. Urok wieców, jakie urządza, jest całkiem odmiennej natury. Zaspokaja on czysto emocjonalne potrzeby swoich słuchaczy i wyznawców politycznych. W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Mówca rzuca tylko kilka zdań wyzbytych sensu perswazyjnego oraz wartości informacyjnej. On wyłącznie steruje zbiorowymi emocjami.
Uczucie nienawiści politycznej do komunistów, do władzy, do wszystkiego, co jest powojenną Polską, przynoszone na tę salę przez bywalców, a pod dyrygencją księdza Popiełuszki, przestaje być wewnętrznym robakiem drążącym człowieka. Polityczne uczucia doznają publicznego wyładowania w tłumie podobnie czujących. Wyznawcy sfanatyzowanego ks. Popiełuszki nie potrzebują argumentów, dociekań, dyskusji, nie chcą poznawać, spierać się, zastanawiać i dochodzić do jakichś przekonań. Chodzi tylko o zbiorowe wylanie emocji. Ks. Jerzy Popiełuszko jest więc organizatorem sesji politycznej wścieklizny. Mylił się bowiem Orwell, gdy sądził, że seanse nienawiści można urządzać poprzez telewizyjne emisje pobudzające emocje każdego z widzów osobno, w jego czterech ścianach. Ludzie porozdzielani od siebie ścianami podatni są na perswazje, argumenty i wzruszenia, ale zbiorową nienawiść podniecać mogą tylko w tłumie. Charyzmatyczny strój, który wodza i przewodnika z tłumu wyróżnia i wywyższa ponad masę ludzką, zapewnia ks. Popiełuszce przewagę nad słuchaczami, której nie trzeba wypracować.
Po drugiej, niż ksiądz Popiełuszko, politycznej stronie obserwujemy zalew faktów, argumentów, danych, same racje i rozumowania. Tymi sposobami można, owszem, ludzi przekonać. Nie sposób jednak wywołać żadnych emocji, zbudować wspólnoty uczuć i odruchów masowych, zespolić mas w oparciu o zbiorowe przeżycia polityczne. Jest to z mojej strony konstatacja, a nie propozycja urządzania np. antyreganowskich wieców, czy marszów ubarwionych paleniem kukły, któregoś z masowych wrogów. Uważam za mądrą rezygnację z bogatych środków politycznego oddziaływania, sądzę że umiar i racjonalizm będą procentować na dalszą metę, bo upiory, które żoliborski magik polityczny wypuszcza spod ornatu same pozdychają. Myślenie ma przyszłość, nie zaś podniecanie fanatyzmu. (...) Jakaś ilość ludzi nowoczesnych i rozumnych przecież już dziś dlatego właśnie sympatyzuje z polityką PZPR, że razi ich krzykliwe pustosłowie strony przeciwnej, mierzi zbiorowa histeria i irracjonalny fanatyzm. (...)
Cóż z tego, że ks. Popiełuszko mierzi, skoro w dzisiejszej wykształconej Polsce polityczni magicy są wciąż skuteczni. Podobnie: cóż z tego, że nie istnieje nic takiego, jak ludzka dusza, skoro walka o rządy dusz trwa realnie. Gdyby Telewizja Polska mogła mieć na swoje usługi jakiegoś Rasputina, byłaby to niestety oferta do rozważenia. Bardzo to smutne, ale prawdziwe, póki ma swoją klientelę ks. Popiełuszko i wzięciem cieszą się jego czarne msze, a do których Michnik służy i ogonem dzwoni.
Zwróćmy uwagę na dialektyczne ujęcie tematu. Ostatni akapit ma swój epilog. To mogłaby być końcowa scena z "Folwarku zwierzęcego":
5 komentarzy
1. Na tym obrazku widać chwilę, gdy Panowie krzyżują ogony.
Pod stołem.
michael
2. Premier: dołożę starań, by
Premier: dołożę starań, by Jerzy Urban doczekał się uczciwej opowieści na swój temat
opowieści na swój temat, a więc takiej, która obnaża jego potworność -
zadeklarował premier Mateusz Morawiecki. Skrytykował też wypowiedzi b.
prezydenta Bronisława Komorowskiego, Radosława Sikorskiego (PO) i
miliardera Elona Muska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. „Sieci”: Tak III RP żegna
„Sieci”: Tak III RP żegna Urbana
Wojskowych wywołała przynajmniej niesmak środowisk patriotycznych.
Jednak jest spore grono tych, którzy wspominają go z rozrzewnieniem. Na
łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” publicyści analizują, kto i
dlaczego płacze po tej „ikonie dziennikarstwa i satyry”
W artykule „Kto płacze po Urbanie?” Maciej Walaszczyk odnosi się
do niedawnej śmierci rzecznika prasowego rządu Wojciecha
Jaruzelskiego. Zauważa:
Walaszczyk stwierdza również: Cała
strategia wojny prowadzonej przez Jerzego Urbana […] polegała
na zrównaniu wszelkich podłości, absurdów i zła czasów komunistycznych
z okresem, gdy przyszło Polsce wydobywać się z trudnego dziedzictwa PRL.
Urban tego nie ułatwiał, fałszując rzeczywistość i specjalizując się
w atakowaniu i niszczeniu ludzi, plątaniu prawdy i fałszu o niedawnej
historii, a nawet budowaniu poczucia winy u ofiar tego systemu […].
Wizja państwa, której oczekiwały elity III Rzeczypospolitej, po latach
pokrywa się z tym, o co walczył Urban. One często mówią jego językiem
i myślą o polityce jego kategoriami.
Maciej Walaszczyk przypomina, że Jerzy Urban… w ciągu
prawie 70 lat aktywności dziennikarsko-politycznej odegrał swoją
negatywną rolę polityczną i o niej należy mówić […] liczył ciągle
na ucieczkę ku przyszłości, na nowe, agnostyczne, liberalne pokolenie
[…]. Mówił, że czuje się spełniony i zwycięski, ponieważ był prekursorem
nurtu, który nabiera znaczenia. Walaszczyk jednocześnie zwraca uwagę, iż… wbrew
temu nowe pokolenie zachwyciła historia żołnierzy podziemia
antykomunistycznego i powstania warszawskiego, że dostrzegło ono
zagrożenia niesione przez lewicową rewolucję na Zachodzie, a duża część
skręciła ku prawicy. Dobrze, że wykuta przy okrągłym stole III
Rzeczpospolita odchodzi wraz z takimi osobami jak Jerzy Urban, dla
którego Polska była krajem nieważnym.
Postać Jerzego Urbana oraz jego „zasługi” dla PRL przypomina także Grzegorz Majchrzak w artykule „Wielki Manipulo”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Pogrzeb komunistycznego
Pogrzeb komunistycznego propagandzisty Jerzego Urbana. Wśród uczestników Kwaśniewski i Michnik. Pojawili się też protestujący!
Na warszawskich Powązkach
Wojskowych odbył się pogrzeb komunistycznego propagandzisty Jerzego
Urbana. Na uroczystości pojawiła się „śmietanka” elit III RP – m.in.
były prezydent Aleksander Kwaśniewski czy redaktor naczelny „Gazety
Wyborczej” Adam Michnik. Na cmentarzu zjawiła się także
grupa protestujących.
CZYTAJ TAKŻE: Marcin
Wikło: Urban na Powązkach? Niech jego grób będzie widocznym znakiem,
że historia Polski to bohaterowie, ale też ich oprawcy
Jerzy
Urban zmarł w zeszły poniedziałek, dożywając 89 lat. W sierpniu 1981 r.
został rzecznikiem prasowym rządu gen. Wojciecha Jaruzelskiego i pełnił
tę funkcję do 1989 r. W czasie stanu wojennego stał się twarzą jego
propagandy. Był również osobiście zaangażowany w nagonkę na księdza
Jerzego Popiełuszkę, którą komunistyczne władze rozpoczęły w związku
z rosnącą popularnością kapelana „Solidarności”. Już w III RP założył
tygodnik „NIE”, w którym dokonywał obrzydliwych ataków na Kościół
i papieża Jana Pawła II.
Kontrowersje wzbudziła także kwestia
pogrzebu Jerzego Urbana, który zostanie pochowany w grobie rodzinnym
na Powązkach Wojskowych. Zakazać mógł tego jedynie prezydent miasta
Warszawy, które jest zarządcą cmentarza, jednak (co chyba nikogo nie
dziwi) nie zdecydował się na taki krok.
Elity III RP na pogrzebie Urbana
We wtorek
odbył się pogrzeb Jerzego Urbana. Wśród uczestników byli - były
prezydent Aleksander Kwaśniewski, Adam Michnik, Marian Turski, Katarzyna
Grochola, Olga Lipińska, Piotr Gadzinowski, Jan Hartman, a także
Andrzej Rozenek.
Z relacji „Super Expressu” wynika, że głos podczas pogrzebu zabrał Aleksander Kwaśniewski.
— mówił były prezydent.
Kto płacze po Urbanie?
O śmierci
komunistycznego propagandzisty mogą państwo przeczytać w najnowszym
tygodniku „Sieci”, gdzie pytamy, kto płacze po Urbanie.
Zgoda
władz Warszawy na pochowanie Jerzego Urbana na Powązkach Wojskowych
wywołała przynajmniej niesmak środowisk patriotycznych. Jednak jest
spore grono tych, którzy wspominają go z rozrzewnieniem. Na łamach
nowego wydania tygodnika „Sieci” publicyści analizują, kto i dlaczego
płacze po tej „ikonie dziennikarstwa i satyry”. Wszystkie artykuły
z bieżącego wydania dostępne online na portalu wPolityce.pl w ramach
subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
CZYTAJ WIĘCEJ: W nowym numerze tygodnika „Sieci”: Tak III RP żegna Urbana. Kto i dlaczego płacze po tej „ikonie dziennikarstwa i satyry”?
mm/Onet/wPolityce.pl/PAP
Jaja z pogrzebu, czyli ciszej nad tą trumną magistrze Kwaśniewski
Pogrzeb zamieniony w seans
polityczny. Były prezydent Kwaśniewski oświadcza, że dzisiaj rolę
Jerzego Urbana pełni premier polskiego rządu. Do końca był PRL-owski
notabl, człowiek mówiący swego czasu, że jest magistrem. Przed domem
pogrzebowym ludzie z portretami ofiar ostatnich przecież PRL-owskich
rządów w tym m.in. bł. Ks. Jerzego Popiełuszki, Grzegorza Przemyka, ks.
Sylwestra Zycha. Ale o nich jakoś nikt się nie upomniał. Ciszej
na tą trumną.
Dzisiaj na Wojskowych Powązkach
w Warszawie odbył się pogrzeb Jerzego Urbana. Dziennikarza, przez wiele
lat redaktora i założyciela tygodnika „NIE”. To był jego sposób
na uprawianie polityki, wojnę kulturową i zarabianie swego czasu bardzo
dużych pieniędzy. Wszyscy wiemy co sobą reprezentował. Jego gazeta,
od ponad 30 lat starała się szokować opinię publiczną, demaskować,
atakować, szydzić. Najczęściej z tradycji narodowych, Kościoła,
zmieniać obyczajowość. Pełniła rolę lewicowego psa przewodnika dla
nowych lewicowców i byłych komunistów, sierot po PRL,
rozczarowanych opozycjonistów oraz tych, którzy po upadku dawnego
ustroju stali się wcieleniem demokratów, krezusów kapitalizmu. Pogrzeb
zgromadził wielu z nich w tym dwie symboliczne postacie: byłego
prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i redaktora naczelnego „Gazety
Wyborczej” Adama Michnika.
Kwaśniewski oświadczył podczas
ceremonii pogrzebowej, odnosząc się do najsłynniejszej roli jaką pełnił
Urban, a więc rzecznika prasowego ostatnich PRL-owskich rządów, a tym
także czasu stanu wojennego, że tak na prawdę wszyscy potem tylko
starali się naśladować go w tej roli. Oznajmił, że rolę tę dzisiaj pełni
premier Mateusz Morawiecki.
— pytał były prezydent podczas ceremonii pogrzebowej wywołując tym salę śmiechu i burzę oklasków.
—
kontynuował były prezydent Kwaśniewski. Zupełnie trzeźwy. W Charkowie
nad grobami ofiar stalinowskiego ludobójstwa chwiał się na nogach.
Ciszej na tą trumną!
Biedroń:
Urbana pochowali, ale jego model kłamstwa, wyszydzania i manipulacji
żyje w mediach III RP i w każdym kłamstwie opozycji
Gdy Jerzy Urban snuł swoje
opowieści, w trakcie słynnych konferencji stanu wojennego, byłem
kilkuletnim chłopcem. Słuchałem rodziców, którzy kpili z kłamstw
głównego propagandysty ostatniej dekady komunizmu. W tzw. „wolnej
Polsce”, po 1989 roku Urban radził sobie doskonale. Armia komuchów
i członków aparatu partyjnego namiętnie czytała jego brukowiec „Nie”.
Dziś Urban został pochowany, ale jego polityczny i dziennikarski sznyt
przejęły media oraz opozycja.
CZYTAJ TAKŻE:Jaja z pogrzebu, czyli ciszej nad tą trumną magistrze Kwaśniewski
Media,
które miały walczyć z kłamstwami, które po 1989 roku miały stać się
antidotum dla komunistycznego kłamstwa, szybko weszły w układ
ze znienawidzonym przez wszystkich porządnych ludzi w Polsce
aparatczykiem. Urban utrzymywał więc zażyłe kontakty z Adamem Michnikiem
i wierchuszką „Gazety Wyborczej”, dbał o kontakty z Moniką Olejnik.
To wszystko widzieliśmy w materiałach Jacka Kurskiego oraz Piotra Semki.
Była jednak jeszcze jedna nić, niewidzialna, ale mocna niczym
stal. Michnika z „nowymi” mediami III RP łączył wściekły antyklerykalizm
oraz nienawiść do wszystkiego co konserwatywne. Z czasem język
tygodnika „Nie” niemal przestał różnić się od języka używanego
w „Gazecie Wyborczej”, czy innych periodykach, które miały utrzymać
w mocy deal rodem z Magdalenki.
Te media przejęły
od Urbana krucjatę walki z Kościołem, z prawicą i z tym co stanowi naszą
narodową spuściznę. To Jerzy Urban nauczył manipulacji, graniem
kłamstwem, blagą. To on zohydził takie słowa jak ojczyzna, czy
patriotyzm. Nowe media szybko przejęły od Urbana tę narrację.
Szczególnie „Gazeta Wyborcza” grała i gra tutaj pierwsze skrzypce.
To tam wyolbrzymia się każdy błąd polskiej prawicy. Tam też nakręcana
jest nagonka na Kościół i księży. To duch Urbana unosił się nad
bojówkami „Strajku Kobiet”, które atakowały kościoły w polskich
miastach, a jego sympatycy napadali na księży, by niedawno wycinać
przydrożne krzyże. To Urban formował swoich uczniów i media, które
z sukcesem walczą teraz z konserwatystami.
Jerzy
Urban to także nauczyciel politycznych elit dzisiejszej opozycji.
Wykreował kłamstwo, jako podręczne narzędzie dla Tusków, Sikorskich
i innych „Silnych Razem”. Palikot tylko to kłamstwo unowocześnił,
odświeżył w swojej koncepcji, która jest dziś wiodąca dla opozycji. Urna
z prochami Urbana mogłaby ozdobić gabinety wielu polityków
i redaktorów naczelnych.
W dniu pogrzebu Jerzego Urbana
bacznie przypatrujmy się jego uczniom. Ich metody działania
są niezmienne od lat. Dziś, gdy ważą się losy Polski, jako kraju
suwerennego, taka obserwacja jest niezbędna. Dla nas wszystkich. Duch
Jerzego Urbana nie spoczął w ziemi. On z nami pozostanie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Polska ćwierćinteligencja
Polska ćwierćinteligencja pożegnała Urbana, ale żadnego jego dzieła wartego uwagi wymienić nie potrafiła. Wiadomo dlaczego
Profesory, prezydenty, redaktory i posły pognały na pogrzeb Urbana.
Powiada się o nim całkiem powszechnie, nie wiedząc że była to zagrywka
marketingowa jeszcze z lat 80-tych, że „może i był złym człowiekiem, ale
inteligencji mu odmówić nie można”. Pomijając już fakt jałowości tego
wyjaśnienia (podmieńmy może za Urbana nazwisko jakieś zbrodniarza,
gwałciciela), jest ono dodatkowo nieprawdziwe. Gdzie bowiem ukryło się
to wybitne Urbanowe pióro? Najbardziej chełpił się dziełem „Alfabet
Urbana”, gdzie dzielił się myślami tak wybitnymi jak tymi, że Jacek
Maziarski źle parkował samochód, zaś sama książeczka była jedynie kopią
pomysłu na „Abecadło Kisiela” znanego publicysty. Może dość zabawną grą
słów było użycie frazy Moczara „Ja, jako były partyzant….” na żart,
że brzmi to jak „jaja kobyły”. Ale czy to ma być ten polot wybitnego
umysłu IIII RP? Stawanie w intelektualne szranki z przygłupem Moczarem?
Różne
te Hartmany, Michniki i Kwaśniewskie nie wymienią jednego dzieła
swojego „wybitnego publicysty”, nie zachwycą się tekstem, który
poszerzył ich horyzonty, nie oświecił, nie przeszył dreszczem olśnienia.
Urban zaczął swoją karierę kłamstwami i kłamstwami skończył. W PRL
założył w Krakowie fikcyjne biuro matrymonialne, by otrzymywać anonse,
później wykorzystywane w jego tekstach. Pisał pod pseudonimem, bo był
uznawany za autora tak marnego i załganego, że nawet zwykłe redakcje
za komuny brzydziły się mieć na szpalcie „Jerzego Urbana”, mogły
przełknąć co najwyżej „Jana Rema”. Jeśli go twardogłowi Jaruzela wzięli
na rzecznika rządu to przecież nie dla jego błyskotliwości a dla
bezczelności, twarzą zamachowców mógł zostać człowiek tylko wyjątkowo
złajdaczony, niemający nic w swej reputacji do stracenia. I Urban nic
nie stracił - na głośnych „wtorkowych konferencjach prasowych” kłamał
na temat represji, na temat władz PRL, na temat Solidarności i Kościoła.
Szczuł na ks. Jerzego Popiełuszkę - kłamiąc i o nim. Po latach łgał
na temat zabójców kapłana, kolportując eSBecką ustawkę, że to była
zbrodnia Sowietów chcących osłabić biednego a mądrego Jaruzelskiego.
Zaiste, wyżyny intelektu, finezja pierwszego pokolenia Komsomołu.
Ale
z drugiej strony czepiać się piewców Jerzego Urbana nie do końca
wypada. Jeśli przebieranie się za biskupa, kilka przekleństw przed
kamerą, kładzenie się do fikcyjnej trumny, jest dla kogoś oznaką
wybitnego intelektu, to przecież nie jego wina. Może mama nie czytała
do kołyski bajek Brzechwy, tata nie prowadzał na cmentarz Powstańców
(jednych, drugich czy trzecich - każde pokolenie ma swoich przecież),
dziadek nie śpiewał ułańskich pieśni, babcia nie uczyła pacierza
a nauczyciele nie podsuwali książek Mackiewicza czy Sienkiewicza. Może
im, faktycznie, po kilku politruckich dziełkach, trzymanych przez
dziadków z KPP na półkach nad biurkiem, Urban wydaje się erudytą
europejskiej klasy?
Takiego to formatu jest warszawska socjeta
spod znaku ćwierćinteligencji polskiej. I nawet z czterech takich
ćwiartek nie da się ulepić jednego inteligent
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl