Dziś o 16 odbył się wiec wyborczy Jarosława Kaczyńskiego w Rawie Mazowieckiej. Pogoda była fatalna - lało przez cały czas, organizacja imprezy, niestety nie najlepsza - sztab okręgowy ograniczył się do skrzyknięcia kilkudziesięciu zwolenników z okolicznych powiatów, na szczęście powiatowy komitet poparcia JarKacza w Rawie, zresztą jeden z najliczniejszych lokalnych komitetów w kraju, stanął na wysokości zadania i sprawnie zorganizował całą imprezę. Spotkanie odbyło się - tradycyjnie - na rawskim Zamku, który znają np. miłośnicy bluesa z corocznych imprez pn. "Noc Bluesowa". Wbrew obawom organizatorów przybyło około dwóch tysięcy osób - głównie Rawian i mieszkańców okolicznych gmin. Wśród gości, poza Kandydatem, nie zabrakło parlamentarzystów, sztabowców i doradców Przewodniczącego. Głównym punktem programu było oczywście przemówienie Kaczyńskiego, poświęcone głównie problemom ważnym dla małomiasteczkowych i wiejskich społeczności lokalnych. Nie zabrakło jednak odniesień do spraw ogólnych, związanych z wielką, również międzynarodową polityką, które mają żywotny wpływ na życie zwykłych ludzi, zwłaszcza zaś drobnych przedsiębiorców i rolników. Jedną z tych spraw jest kwestia fantastycznych gwarancji finansowych Polski dla państw strefy euro, o której Kaczyński, jak i inni posłowie, dowiedział się z dzisiejszych gazet - jest to kwota rzędu 1/3 rocznego polskiego budżetu, a minister finansów szafuje nią bez porozumienia z kimkolwiek. Zgromadzona publiczność wielokrotnie przerywała JarKaczowi oklaskami i skandowanymi okrzykami poparcia. Na koniec odśpiewano Rotę.

Impreza była "obsługiwana", prócz samych organizatorów, przez ponad stu dziennikarzy, największą chyba ekipę wystawił TVN, głównym zadaniem większości z nich było chyba niedopuszczenie innych dziennikarzy i publiczności w pobliże Kaczyńskiego, taki robili sztuczny tłok. Prócz nich na uboczu dostrzegłem parunastu podejrzanie wyglądających młodzianów, którzy tak jakoś nie chcieli od nas ani ulotek, ani gazetek, mrukliwi byli jacyś tacy, no za starych NZS-owskich czasów wziąłbym ich za bojówkę esbeckich prowokatorów, ale przecież teraz już nie te czasy ;))) W każdym razie zwinęli się dość prędko, kiedy okazało się, że tłum zwolenników gęstnieje i nie mają tu czego szukać.

Wszystko udało się naprawdę fajnie i budująco, szkoda tylko, że nie dopisała pogoda, no i szkoda, że akurat wypadło mi stać "na bramce", kierować ruchem gości i rozdawać gazetki i ulotki. Dlatego niewiele widziałem i nie wszystko słyszałem, choć moja rodzina i znajomi wyszli pod wrażeniem, bo stali tuż przed Jarosławem :)

PS. Ponieważ jestem krytycznym zwolennikiem Kaczyńskiego, napiszę też, co mi się nie podobało. Pierwsza rzecz - strój kandydata. Ja rozumiem, że nie ma on żony, która by zadbała o jego wygląd, ale sztab jest m.in. po to, by go odciążyć od zajmowania się takimi sprawami, jak odpowiedni ubiór. Druga rzecz, też kamyczek do sztabu - po śmierci Gosiewskiego naprawdę nie ma tam żadnego sprawnego organizatora? Stanowczo zbyt wiele logistycznej partyzantki na szczeblu okręgowym i wyższym, w końcu do druga najbogatsza partia w kraju, do licha! No i wpływ lokalnych animozji działaczy PiS na organizację takich spotkań. Powiem wprost - ludzie przybyli ze Skierniewic używali dość niemiłych słów na określenie braku właściwego rozpropagowania informacji o spotkaniu w ich mieście i powiecie. Ja wiem, że Skierniewice i Rawa zawsze wzajemnie rywalizowały, ale są sprawy ważniejsze niż lokalne animozje i są okazje, kiedy należy stanowczo odłożyć je na inny czas. Te słowa kieruję do tych działaczy szczebla krajowego, którzy je przeczytają, a wiem, że przeczytają - to od nich zależy zwieranie szeregów w czasie kampanii wyborczych i organizacja tego rodzaju wizyt. Stawiam brylanty przeciwko kasztanom, że potrafiłbym o wiele lepiej zorganizować logistykę CAŁEJ kampanii wyborczej.

 

http://nazimno.salon24.pl/194291,jaroslaw-kaczynski-w-rawie-mazowieckiej