SŁAWOMIR N. SIEDZIAŁ W SWOIM ULUBIONYM FOTELU DOBRE PÓŁ GODZINY
Sławomir N. siedział w swoim ulubionym fotelu dobre pół godziny. Był upalny czerwcowy wieczór. Ciężkie, lepkie powietrze utrudniało oddychanie. Rozluźnił więc kołnierzyk nienagannie wyprasowanej koszuli i wyciągnął się wygodnie.
Na wprost niego wisiało duże, prostokątne lustro w stylizowanej złotawej ramie. Sławomir N. lubił bizantyjski styl. Lubił też patrzeć na siebie. Stąd pomysł, aby fotel ustawić naprzeciwko lustra.
Teraz również, kątem oka, obserwował swoje odbicie. Taki już był Sławomir N.
”Impet. Jak można nadać impet kampanii Komorowskiego?! Komorowski i impet! Wyciągnęli tego błazna z Biłgoraja, żeby się działo. No i się dzieje. Tylko, co z tego? Czy tych ludzi totalnie pogięło. Lata ciężkiej pracy i kiszka. 43%? Donka szlag trafia.” - Przeciągnął palcami po wilgotnej twarzy i swoim zwyczajem rzucił szybkie spojrzenie w kierunku lustra.- „Bruzdy wokół ust… oznaka cynizmu. Ale oko to mam cały czas, no takie… bondowskie, powiedziałbym. W ogóle jestem… niczego jestem. Nawet ten długowłosy blond-kaszalocik (to się Bronkowi udało, niezłe, niezłe) z „kropeczki nad i” mięknie na mój widok. No widzę przecież, jak się szczerzy w tym zajęczym uśmiechu, włosem zarzuca. Dzidzia-piernik. No, ale co ja na to poradzę. Co sznyt to sznyt. Ma się albo nie ma się. I co ten jajcarz w okularkach nawyczyniał w tym Lublinie? Zgrał się, a tego nie czuje. Bo, że Bronek z tą swoją społeczną empatią nie czuje, to mnie nie dziwi, ale Janusz? Rozpierdzielnik straszliwy w tym naszym sztabie.”
Tymczasem do pokoju zakradł się wieczór i niczym wytrawny, pełen fantazji złodziej niepostrzeżenie zabrał wszelkie kolory dnia. A w zamian pozostawił nieskończenie wiele odcieni szarości. Taki miał kaprys. Przez uchylone okno wpadła wielka brązowa ćma i z właściwym sobie wyczuciem skierowała się ku zapalonej, niewielkiej lampce. Jej los był przesądzony. Sławomir N. wzdrygnął się tknięty jakimś dziwnym przeczuciem.
„Co jest nie tak? Co nie zagrało?” – natrętne pytania nie dawały mu spokoju.
Nic. Teraz po prostu wszystko dzieje się naprawdę. Pijarowskie sztuczki diabli wzięli.
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. „Co jest nie tak? Co nie zagrało?”
spece od handlu towarem zapomnieli, ze ludzie to NIE TOWAR.
Przynajmniej ci co czują się wolni i bez wolności nie potrafią żyć.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "zapomnieli, ze ludzie to NIE TOWAR."
Czy oni kiedykolwiek myśleli, że ludzie to NIE TOWAR?
To raczej ludzie się obudzili. A potrzeba było do tego tylu nieszczęść.