Kampania pełna niejasności, czyli Migalski jadący na Kutzyku
Tak tak, jakże łatwo się pogubić w tej całej plątaninie działań kampanijnych. Oto np. wczoraj w tej jakże PiSowskiej ponoć telewizji publicznej poleciał kabarecik Olgi Lipińskiej, który ani trochę nie był PiSowski, skupił się np. na skompromitowaniu PiSowskiego Janka Pospieszalskiego i ogólnie dla wielu widzów był żenujący.
I jak tu się nie pogubić? W takim przypadku albo telewizja publiczna nie jest PiSowska albo Janek Pospieszalski nie jest PiSowski, bo inaczej taki kabarecik nie miałby szans na emisję. No i już czuję się niczym to dziecię we mgle, bo coś tu nie gra (czyt. coś tu jednak nie jest PiSowskie).
Albo inny przykład. Janusz Palikot dwoi się i troi, błaznuje i pajacuje, znaczy się – pomaga. Pomagając w taki sposób swojemu przyjacielowi Komorowskiemu jak najbardziej mu szkodzi, zupełnie jawnie wspiera Jarosława Kaczyńskiego, którego ponoć nienawidzi i dmucha mu słupki poparcia.
No zaraz, jaki to przyjaciel Komorowskiego, który mu szkodzi? Co to za przeciwnik Kaczyńskiego, co to zwiększa swymi błazeństwami jego popularność? I już kolejna zagwozdka; po której stronie stoi Palikot? Może on jest jednak w głębi gdzieś PiSowski?
I jak tu nie zgłupieć, gdy w tej kampanii mamy coraz mniej “oczywistych oczywistości” i z daleka niby krowa a jak podejdzie, patrzysz… koń. I jak tu wybrać, skoro gdzie nie spojrzysz, tam jakaś polityczna fatamorgana?
Cieszy mnie jednak, że PiS poszło bardzo mocno po rozum do głowy i zrozumiało, że wygrać można tylko wtedy, gdy nie skupi się jedynie na pielęgnowaniu obecnego stanu posiadania. Dotąd ograniczali się jedynie do przekonywania i tak już przekonanych, czyli podlewali mokrą ziemię, siali po zasianej ziemi, wykonywali jałową robotę.
Dzisiejszy wywiad Roberta Mazurka z Pawłem Poncyljuszem przekonuje mnie o tym, że Prawo i Sprawiedliwość pragnie uruchomić potencjał też wśród tych, co nie czują się przekonani do Jarosława Kaczyńskiego a może nawet się sprzeciwiają jego kandydaturze. Przecież o to chodzi, by to ich przekonywać, oczywiście o ile ich sprzeciw ma merytoryczne podstawy a nie wynika ze zwykłego widzimisię.
Ach, na koniec moje szczere gratulacje dla Marka Migalskiego. Ostatnio u Rymanowskiego zrobił Pan z Kutza małego, nieporadnego i ograniczonego małego Kazia, co zabrnął w politykierstwo zbyt mocno i sobie tu nie radzi. Zresztą udowodnił on, że jak tylko zacząć z nimi rozmawiać na argumenty, to pod nogami natychmiast tracą grunt.
Słusznie, z koniem się nie wolno kopać, koniowi się zakłada siodło i się go ujeżdża. Tak jak ujeździł Pan ostatnio tego kucyka… przepraszam, Kutzyka.
- PiotrCybulski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz