Bronisław Komoruski kandydujący na urząd Prezydenta RP jest bardzo przejęty powodzią. Podczas kilkunastu prób udeptywania wałów w różnych miejscach dowiedział się, że, że "woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku". Nie wiem podczas której "przyjemnej wizytacji terenów powodziowych" to odkrył ale niewatpliwie dobrze już wie, że ludziom dotknietym klęską nie "powodzi się" najlepiej.
Dlatego Namiestnik PO i przyjaciel Putina zapragnął pomóc poszkodowanym. W tym celu zgłosił wczoraj projekt ustawy, która ma umożliwić Skarbowi Państwa szybszy wykup gruntów pod tereny zalewowe i zbiorniki retencyjne. Nie wiem czy pomysł był autorstwa słynącego z odwagi Sławka Nowaka, czy może inspiracją była lektura Wikipedii. Wiem natomiast, że jest to kolejna wpadka kandydata WSI.
Tak się bowiem składa, że projekt Komorowskiego i PO jest niepotrzebny bo taka ustawa juz od kilku lat istnieje. Wprowadził ją rząd PiS...
Tusk tłumaczy od miesiaca Polakom, że jego rząd nie może budować wałów przeciwpowodziowych, zbiorników tetencyjnych oraz tworzyc terenów zalewowych bo przeszkadza mu kłopotliwa i długotrwała procedura wykupu gruntów pod te inwestycje. Skarży się, że właściciele gruntów żądają horrendalnych sum, których Skarb Państwa nie może płacić a przymusowe wywłaszczenie nie jest możliwe, że trzeba czekać na wyroki sądów kolejnych instancji, płacic odszkodowania itp.
A to jest kłamstwo. A raczej prostacka wymówka i tłumaczenie własnej niewiedzy, bezsilności, niekompetencji. Bo obowiązujące przepisy UMOŻLIWIAJĄ szybki wykup gruntów, a w przypadku sporu cenowego dopuszczają przymusową eksmisję właściciela. Ustawę te wprowadził PiS po nieporównanie mniejszej powodzi w woj.podkarpackim (Jasło i okolice) i kilkudniowym podtopieniem terenów w Kotlinie Kłodzkiej.
Wcześniej, rzeczywiście prawo było takie, że Skarb Państwa zgłaszał się do właściciela terenu z propozycją odkupienia go. Właściciel podawał cenę, zazwyczaj wysoką. Urzędnicy tę cenę odrzucali i proponowali niższą, najczęściej niesatysfakcjonującą dla właściciela. Negocjacje trwały nieraz bardzo długo a bez ich zakończenia i sfinalizowania przejęcia gruntu inwestycja nie mogła być rozpoczęta.
Klasycznym przykładem takiego pata jest budowa ulicy Powstańców Sląskich w Warszawie i linii tramwajowej przy tej samej ulicy. Najpierw inwestycja była opóźniona bo trwały negocjacje z właścicielami- rodziną Gmurków, która zajmowałą dom z ogrodem położony na trasie planowanej ulicy. Po kilku latach inwestor rozpoczął budowę i przybrałą ona kształt groteskowy. Szeroka, 2 i 3-pasmowa arteria na odcinku ok. 100 metrów zwężała się do jednego pasa i krotochwilnym zawijasem, będącym przekleństwem kierowców, omijała dom państwa Gmurków, przecinała linię tramwajową i dopiero po ominięciu przeszkody stawała sie szeroką arterią prowadzącą do wylotówki na Poznań.
Za czasów PiS przepisy zmieniono. Skarb Państwa proponując właścicielowi terenu wykup gruntów podawał swoja wycenę. Jesli własciciel jej nie akceptował a negocjacje nie prowadziły do porozumienia i sfinalizowania transakcji to wtedy Skarb Państwa MÓGŁ przymusowo wywłaszczyć posiadacza terenu i rozpocząć inwestycję. Właściciel mogł sie odwołać do sądu ale procedury sądowe nie mogły wstrzymać inwestycji. Bo nawet jeśli sąd przyznał rację właścicielowi to mógł na jego korzyść zasadzić wyłącznie odszkodowanie a nie zwrot terenu.
Dzięki temu właśnie prawu, po ponad 10 latach przepychanek udało sie władzom Warszawy wyrzucić Gmurków z ich posesji i sensownie zakończyć budowe ulicy. Przepisy te zastosował także wojewoda mazowiecki (z PO), wyrzucając właściciela autokomisu blokujacego przez bodaj dwa lata budowę olbrzymiego węzła komunikacyjnego Marsa/Ostrobramska/Płowiecka w Warszawie.
Przepisy te umożliwiają także wykup gruntów pod autostrady i drogi ekspresowe, z czego zresztą obecny rząd skwapliwie korzysta. Dlaczego jednak te same przepisy stały się przeszkodą w budowie wałów, zbiorników i terenów zalewowych? To pozostaje póki co słodką tajemnicą PO.
Widać zatem wyraźnie, że zaniedbania obecnego rządu w budowie i konserwacji zabezpieczeń przeciwpowodziowych sa dramatycznie większe niż się powszechnie sądzi. Widac też jak na dłoni ignorancję dziennikarzełków, którzy nie mają najmniejszego pojęcia o sprawach, którymi sie zajmują za to mają wielką przyjemność w spijaniu pięknych hasełek z ust kandydata PO i GRU.
Dzisiaj Komorowski próbuje wyważać otwarte drzwi i proponuje ustawe, która jest kompletnie niepotrzebna. A i częsciowo bezsensowna.
Chodzi konkretnie o wykup gruntów pod tereny zalewowe. W wielu krajach zachodniej Europy, państwo nie skupuje od rolników takich gruntów lecz pozwala im normalnie je użytkować. Natomiast kiedy przyjdzie powódź, to panstwo takim rolnikom płaci za utracone zbiory i bez żadnej żenady pozwala je zatopić. Pieniądz jest mniejszy niż w przypadku wykupu gruntów (katastrofalne powodzie w końcu nie zdarzają się każdego roku), ziemia jest użytkowana a nie leży odłogiem czekając na zalanie, rolnik czerpie z niej zyski i wszystko gra.
I tylko w Polsce POpaprani ignoranci kombinują. A ile lodów da się ukręcić przy wykupie to sobie juz pewnie policzyli. Namiestnik Komoruski zaś bez cienia wstydu pogrywa sobie kampanijnie i na ludzkim nieszczęsciu próbuje zdobyć kolejne procenty poparcia. Mam nadzieje, że nieskutecznie.
A my pamiętajmy to co powiedział Tusk na początku powodzi: "pamietajcie kto spieprzył". Bo nawet on nie wiedział zapewne, że sam spieprzył najbardziej.
http://nopassaran.salon24.pl/192836,komoruski-wykorzystuje-nieszczescie-powodzian

1 komentarz
1. Komuruski brzmiało by bardziej treściwie
że komuch i do tego ruski.
Kolejna wpadka Komuruskiego: jak pisze "kataryna":
"Bronisław Komorowski: Polska bardzo zyskała na wejściu do niej - jesteśmy płatnikiem netto, czyli więcej pieniędzy otrzymujemy niż wpłacamy do budżetu Unii.
Przyszły prezydent znowu pomylił pojęcia. Kraj, który więcej otrzymuje niż wpłaca to beneficjent netto. Płatnik netto, to taki, który wręcz przeciwnie.
Trzeba marszałka dopytać, z którą częścią swojej krótkiej acz wewnętrznie sprzecznej wypowiedzi się zgadza. A na przyszłość staranniej weryfikować teksty, które mu piszą sztabowcy."
http://kataryna.salon24.pl/