1)Prokurator
Marek Pasionek w poniedziałek leci do Moskwy asystować w pracy
rosyjskich prokuratorów, badających sprawę katastrofy pod Smoleńskiem.
Ci bowiem do dzisiaj nie wysłali dokumentów, o które prosiliśmy ich...
10 kwietnia.
2)Prokurator
Pasionek wytknąłWojskowej Prokuraturze Okręgowej w
Warszawie, że polscy prokuratorzy nie opieczętowali polskimi plombami
oryginalnych urządzeń na lotnisku Siewiernyj.
3)Jednak
tych dokumentów prokuratorzy nie dostali od rosyjskich oskarżycieli.
Przekazał je Jerzy Miller, minister SWiA, który jednocześnie jest szefem
polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy.
MÓJ
KOMENTARZ:
Minister
Miller skończył Akademię Górniczo Hutniczą. I moja pierwsza wątpliwość.
Czym innym jest przekazanie dokumentów przez rosyjskich prokuratorów
ministrowi hutnikowi, a czym innym polskim prokuratorom. Z dwóch
powodów.
Polski
minister posłańcem. Niezręcznością byłoby zwracać uwagę polskiemu
ministrowi na uchybienia strony rosyjskiej, gdy jest tenże minister
posłańcem. Czyż nie tak?
A
po drugie. Jeżeli rosyjski prokurator przekazuje bezpośrednio dokumenty
polskiemu, to ten może zwrócić uwagę na braki, może zwrócić uwagę na
niekompletność, może odbierając protokolarnie wiedzieć co otrzymuje do
rąk własnych. Czyż nie ? Może się zapytać – a kiedy otrzymamy zeznania
kontrolera A, skoro otrzymujemy zeznania kontrolera B ?
4) Brak
podpisu odpowiedniego urzędnika rosyjskiej Prokuratury Generalnej na
skserowanych aktach. "Nie mogło się to odbyć wcześniej z formalnego
powodu braku podpisu osoby, która była przez pewien czas nieobecna" -
potwierdza płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Kto zwlekał z podpisem? No właśnie patrz punkt 3.
5)Polska
prokuratura wysłała już w sumie pięć wniosków o pomoc prawną. W ostatnim
oskarżyciele poprosili o wypożyczenie oryginalnych czarnych skrzynek. Okazało
się bowiem, że w cyfrowej kopii rejestratora rozmów z kokpitu jest
błąd.
MÓJ
KOMENTARZ:Nie chcę być nieskromny, ale pisałem przeszło tydzień
temu:
„Wskazuje to na konieczność jak najszybszego –
ponownego - zwrócenia się o czarne skrzynki do Kremla. Jest to zapewne
decyzja polityczna, więc premier Tusk powinien zwrócić się w tej sprawie
do swojego odpowiednika premiera Rosji.Proponowałem we
wpisie link Kontroler
ruchu nie dysponował informacją o "ich" wysokości:
Wypożyczyć czarne skrzynki i skopiować w Polsce.
Pisałem -
„Jeżeli
od 2 maja rosyjscy specjaliści nie posunęli się w badaniu zawartości
czarnej skrzynki z nagraniami rozmów (na stenogramie widnieje data 2
maja), jeżeli od dokładnie miesiąca stoją w tym samym punkcie, i jeżeli
treść rozmów znana ze stenogramu w zasadniczych punktach nie pokrywa się
z relacją dyspozytora, jest czas najwyższy, by strona polska zwróciła
się o czarne skrzynki.
Nawet,
gdyby miała być ich zawartość skopiowana w Polsce i zwrócona do czasu
zakończenia śledztwa przez stronę w Moskwie.”
I
właśnie to prokuratura uczyniła, lecz proponowałem, aby tę sprawę
załatwić na szczeblu premier Rosji – premier Polski.
6) Dlatego w
środę do Moskwy poleciał minister Miller wraz z prokuratorem Parulskim.
Wrócili w czwartek z nową kopią nagrań. "Ten rejestrator to stara
technologia, taśma magnetofonu szpulowego. Gdy zapis doszedł do końca
szpuli i miał nastąpić revers, przez moment taśma zaczęła biec w nieco
innym tempie i nie byliśmy pewni, czy nagranie jest dokładne" -
powiedział Miller. Minister wytłumaczył, że w jego obecności wykonali
nową, prawidłową kopię.
Nie jestem prawnikiem, ale zdaje się, że minister
Miller w ten sposób stał się świadkiem. Przed sądem będzie zeznawał,
będzie gwarantował, że nagranie Z jest tożsame z oryginałem, czyż
nie tak? Będzie świadczył, że w jego obecności wykonano kopię.
Tylko taka mała wątpliwość. Skąd minister Miller wie, z
jakiej skrzynki kopiowano – no właśnie co ? Sprawdzała plomby
„własnoocznie”? Skopiowano, podpisał i mu wręczono?
Czy na takim szczeblu się to załatwia? Wielokrotnie
pisałem na swoim blogu (trochę kpiłem) jak to minister Kopacz włożyła
fartuch (według jej własnych słów) i uczestniczyła .. zresztą zacytuję
własny wpis na bloguKopacz:„odsuńcie
się na bok i dajcie nam pracować":
minister Kopacz – sama tak opisuje co robiła w
Moskwie:
"Ciekawe jak zachowaliby się polscy lekarze, gdyby
nagle przyleciała do nich rosyjska delegacja w podobnej sytuacji, a jej
przedstawiciele powiedzieli: odsuńcie się na bok i dajcie nam pracować" -
mówi "Faktowi" Ewa Kopacz. "A tak właśnie było w Moskwie. Rosyjscy
lekarze dali nam fartuchy i rękawice. Powiedzieli, byśmy robili swoje. A
oni będą nam pomagać, jak tylko będą mogli najlepiej" - dodaje szefowa
resortu zdrowia.
Pisałem wówczas:
Panie redaktorze Skalski. Czy może Pan własnymi
słowami opowiedzieć co się wydarzyło w Moskwie? Horrendum jakieś. Ale
nasuwają się pytania.
Czy to była decyzja Kopacz, że osobiście badała
ciała? Wszystkie, czy wybrane. Jeżeli wybrane to po co? Rozumiałbym
sytuację, gdyby wszystkie badania były pod „kontrolą” (dobre słowo? )
polskich władz medycznych.
Czy minister Kopacz powinna odpowiedzieć na wiele
pytań?
Jak coś takiego mogło się wydarzyć? Minister Kopacz
(osobiście?) co robiła w tych rękawicach? W jaki sposób? Jakie badania
przeprowadzała? To była istota wydarzeń?
„Chociaż po katastrofie do Moskwy poleciały trzy
grupy polskich patomorfologów, kryminalistyków i biologów, którzy
chcieli brać udział w sekcjach zwłok, to nie mogli uczestniczyć w
badaniach. Dlaczego? - Kiedy dotarli na miejsce, Rosjanie oświadczyli,
że sekcje zostały już wykonane – wyjaśnia Rafał Rogalski.”
Czy z sekcją zwłok, nie jest tak jak z wydobyciem
ziemi 1 metr w głąb i jej przesianiem?
Wracając do ministra Millera. Czy nie lepiej byłoby,
gdyby polscy prokuratorzy współpracowali ze swoimi rosyjskimi
odpowiednikami?
1 komentarz
1. SMOLEŃSK: NOWY ŚWIADEK, NOWE FAKTY . (rekontra)
Marek Pasionek w poniedziałek leci do Moskwy asystować w pracy
rosyjskich prokuratorów, badających sprawę katastrofy pod Smoleńskiem.
Ci bowiem do dzisiaj nie wysłali dokumentów, o które prosiliśmy ich...
10 kwietnia.
Pasionek wytknąłWojskowej Prokuraturze Okręgowej w
Warszawie, że polscy prokuratorzy nie opieczętowali polskimi plombami
oryginalnych urządzeń na lotnisku Siewiernyj.
tych dokumentów prokuratorzy nie dostali od rosyjskich oskarżycieli.
Przekazał je Jerzy Miller, minister SWiA, który jednocześnie jest szefem
polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy.
KOMENTARZ:
Miller skończył Akademię Górniczo Hutniczą. I moja pierwsza wątpliwość.
Czym innym jest przekazanie dokumentów przez rosyjskich prokuratorów
ministrowi hutnikowi, a czym innym polskim prokuratorom. Z dwóch
powodów.
minister posłańcem. Niezręcznością byłoby zwracać uwagę polskiemu
ministrowi na uchybienia strony rosyjskiej, gdy jest tenże minister
posłańcem. Czyż nie tak?
po drugie. Jeżeli rosyjski prokurator przekazuje bezpośrednio dokumenty
polskiemu, to ten może zwrócić uwagę na braki, może zwrócić uwagę na
niekompletność, może odbierając protokolarnie wiedzieć co otrzymuje do
rąk własnych. Czyż nie ? Może się zapytać – a kiedy otrzymamy zeznania
kontrolera A, skoro otrzymujemy zeznania kontrolera B ?
podpisu odpowiedniego urzędnika rosyjskiej Prokuratury Generalnej na
skserowanych aktach. "Nie mogło się to odbyć wcześniej z formalnego
powodu braku podpisu osoby, która była przez pewien czas nieobecna"
-
potwierdza płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Kto zwlekał z podpisem? No właśnie patrz punkt 3.
prokuratura wysłała już w sumie pięć wniosków o pomoc prawną. W ostatnim
oskarżyciele poprosili o wypożyczenie oryginalnych czarnych skrzynek.
Okazało
się bowiem, że w cyfrowej kopii rejestratora rozmów z kokpitu jest
błąd.
KOMENTARZ:Nie chcę być nieskromny, ale pisałem przeszło tydzień
temu:
ponownego - zwrócenia się o czarne skrzynki do Kremla. Jest to zapewne
decyzja polityczna, więc premier Tusk powinien zwrócić się w tej sprawie
do swojego odpowiednika premiera Rosji. Proponowałem we
wpisie link Kontroler
ruchu nie dysponował informacją o "ich" wysokości:
od 2 maja rosyjscy specjaliści nie posunęli się w badaniu zawartości
czarnej skrzynki z nagraniami rozmów (na stenogramie widnieje data 2
maja), jeżeli od dokładnie miesiąca stoją w tym samym punkcie, i jeżeli
treść rozmów znana ze stenogramu w zasadniczych punktach nie pokrywa się
z relacją dyspozytora, jest czas najwyższy, by strona polska zwróciła
się o czarne skrzynki.
gdyby miała być ich zawartość skopiowana w Polsce i zwrócona do czasu
zakończenia śledztwa przez stronę w Moskwie.”
właśnie to prokuratura uczyniła, lecz proponowałem, aby tę sprawę
załatwić na szczeblu premier Rosji – premier Polski.
środę do Moskwy poleciał minister Miller wraz z prokuratorem Parulskim.
Wrócili w czwartek z nową kopią nagrań. "Ten rejestrator to stara
technologia, taśma magnetofonu szpulowego. Gdy zapis doszedł do końca
szpuli i miał nastąpić revers, przez moment taśma zaczęła biec w nieco
innym tempie i nie byliśmy pewni, czy nagranie jest dokładne" -
powiedział Miller. Minister wytłumaczył, że w jego obecności wykonali
nową, prawidłową kopię.
Miller w ten sposób stał się świadkiem. Przed sądem będzie zeznawał,
będzie gwarantował, że nagranie Z jest tożsame z oryginałem, czyż
nie tak? Będzie świadczył, że w jego obecności wykonano kopię.
jakiej skrzynki kopiowano – no właśnie co ? Sprawdzała plomby
„własnoocznie”? Skopiowano, podpisał i mu wręczono?
pisałem na swoim blogu (trochę kpiłem) jak to minister Kopacz włożyła
fartuch (według jej własnych słów) i uczestniczyła .. zresztą zacytuję
własny wpis na bloguKopacz:„odsuńcie
się na bok i dajcie nam pracować" :
Moskwie:
nagle przyleciała do nich rosyjska delegacja w podobnej sytuacji, a jej
przedstawiciele powiedzieli: odsuńcie się na bok i dajcie nam pracować" -
mówi "Faktowi" Ewa Kopacz. "A tak właśnie było w Moskwie. Rosyjscy
lekarze dali nam fartuchy i rękawice. Powiedzieli, byśmy robili swoje. A
oni będą nam pomagać, jak tylko będą mogli najlepiej" - dodaje szefowa
resortu zdrowia.
słowami opowiedzieć co się wydarzyło w Moskwie? Horrendum jakieś. Ale
nasuwają się pytania.
ciała? Wszystkie, czy wybrane. Jeżeli wybrane to po co? Rozumiałbym
sytuację, gdyby wszystkie badania były pod „kontrolą” (dobre słowo? )
polskich władz medycznych.
pytań?
(osobiście?) co robiła w tych rękawicach? W jaki sposób? Jakie badania
przeprowadzała? To była istota wydarzeń?
sekcja zwłok smoleńsk „ i jest link dzisiaj„Sekcji
zwłok ofiar katastrofy nie było? Ewa Kopacz i lekarze z Polski nie
badali ciał”
grupy polskich patomorfologów, kryminalistyków i biologów, którzy
chcieli brać udział w sekcjach zwłok, to nie mogli uczestniczyć w
badaniach. Dlaczego? - Kiedy dotarli na miejsce, Rosjanie oświadczyli,
że sekcje zostały już wykonane – wyjaśnia Rafał Rogalski.”
ziemi 1 metr w głąb i jej przesianiem?
gdyby polscy prokuratorzy współpracowali ze swoimi rosyjskimi
odpowiednikami?
wydobędzie od Rosjan akta".
http://rekontra.salon24.pl/192618,smolensk-nowy-swiadek-nowe-fakty
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl