Krwawa "Luna" (3)
godziemba, czw., 10/06/2010 - 05:51
Po ucieczce ppłk. Światły oraz rozpoczęciu nadawania przez Radio Wolna Europa cyklu audycji „Za kulisami bezpieki i partii”, w których ujawnił najskrytsze tajemnice PRL, wpływy „Luny” zaczęły stopniowo maleć.
W listopadzie 1954 rozwiązano MBP i utworzono Komitet ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W styczniu 1955 roku członkowie komisji do zbadania działalności organów MBP przeprowadzili rozmowę z „Luną” w sprawie płk. Jacka Różańskiego i płk. Anatola Fejgina. Brystygier mszcząc się za wszelkie zniewagi, które doświadczyła od Różańskiego, obarczyła go winą za stosowanie niedozwolonych metod w śledztwach, i podkreśliła, że wykazywał się „bardzo dużą inicjatywą, co było powodem jego podłego stosunku do człowieka”. Jednocześnie jako członek Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej przy KC PZPR, współoskarżała Różańskiego o znęcanie się w śledztwie nad więźniami. Uczestniczyła również, prócz prokuratora, w rewizji w jego mieszkaniu przy ul. Narbutta w Warszawie.
Pozostała na swym dyrektorskim stanowisku w Komitecie ds. Bezpieczeństwa Publicznego, aż do jesieni 1956 roku i dojścia Gomułki do władzy. Odchodząc 15 listopada 1956 roku z resortu bezpieczeństwa, w odróżnieniu od innych osób z kierownictwa, nie miała procesu, pomimo prowadzonego przeciwko niej śledztwu w prokuraturze generalnej. Sprzeciwił się temu sam Gomułka.
Berman wspominał, iż „Luna stała się naprawdę wybitnym pracownikiem Bezpieczeństwa i na tle innych dyrektorów czy naczelników nie odznaczających się wielkimi talentami i stosującymi dosyć toporne często metody zdecydowanie się wyróżniała”. „Luna” rzeczywiście „wyróżniała się”, ale - niezależnie od wszystkiego - czy kochankę można źle wspominać?.
Zygmunt Przetakiewicz , bliski współpracownik Bolesława Piaseckiego, który wiele razy stykał się z Julią, uważał, iż była „skłonna do preferowania raczej rozwiązań politycznych, a nie administracyjno-represyjnych”. Także Stanisław Stomma uważał ją za „autentyczną reprezentantkę pokolenia szczerze ideowych komunistów”. Stąd może u niej brało się takie zainteresowanie ludźmi o odmiennych przekonaniach, którzy „mieli szczere, głębokie ideały”.
Te opinie stoją w sprzeczności z licznymi relacjami ukazującymi sadyzm Brystygier.
Z powodu bezwzględności, z jaką przesłuchiwała więźniów, nazywano ją "krwawą Luną". Żołnierz AK i były więzień polityczny Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa pisała w swych wspomnieniach, iż: Julia Brystygierowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie seksualnym i tu miała pole do. W różnych relacjach powtarzają się opowieści o sadyzmie Brystygierowej, bijącej rozebranych młodych więźniów szpicrutą po jądrach, aby wymusić przyznanie się do winy.Tomasz Grotowicz opisał za wspomnieniami byłego więźnia PSL-owca, jak "krwawa Luna" znęcała się nad szefem propagandy PSL na województwo olsztyńskieSzafarzyńskim: (...) maltretowany przez Lunę Szafarzyński stanowił widok przerażający. Jądra miał na wysokości kolan. Brystygierowa wsadzała mu przyrodzenie do szuflady i następnie zatrzaskiwała, a także bez opamiętania bila więźnia. Szafarzyński wkrótce zmarł wskutek ogólnego wycieńczenia.
Z powodu bezwzględności, z jaką przesłuchiwała więźniów, nazywano ją "krwawą Luną". Żołnierz AK i były więzień polityczny Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa pisała w swych wspomnieniach, iż: Julia Brystygierowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie seksualnym i tu miała pole do. W różnych relacjach powtarzają się opowieści o sadyzmie Brystygierowej, bijącej rozebranych młodych więźniów szpicrutą po jądrach, aby wymusić przyznanie się do winy.Tomasz Grotowicz opisał za wspomnieniami byłego więźnia PSL-owca, jak "krwawa Luna" znęcała się nad szefem propagandy PSL na województwo olsztyńskieSzafarzyńskim: (...) maltretowany przez Lunę Szafarzyński stanowił widok przerażający. Jądra miał na wysokości kolan. Brystygierowa wsadzała mu przyrodzenie do szuflady i następnie zatrzaskiwała, a także bez opamiętania bila więźnia. Szafarzyński wkrótce zmarł wskutek ogólnego wycieńczenia.
„Długi czas żyła chlebem i wodą, bo u nas to takie państwo, że w podobnych wypadkach tylko rząd może dać zatrudnienie. Następnie jacyś przyjaciele zatrudnili ją w archiwach Partii i tam ma jakąś pracę umysłową” – relacjonował SB słowa Marylskiego TW „Alfa” w kwietniu 1963 roku. W rzeczywistości pobierając wysoką resortową rentę, pracowała również w „Naszej Księgarni”, a potem w PIW.
W 1960 roku „Czytelnik” wydał jej – napisaną pod pseudonimem Julia Prejs – powieść „Krzywe litery”, która podejmowała temat stosunków narodowościowych na terenach Galicji Wschodniej w latach 1914-1920. Ksiązka zyskała dobre recenzje, krytycy wytknęli jej jedynie nadmierny erotyzm, który „jest w książce zjawiskiem dość przykrym, a czasem wręcz niesmacznie żenującym”. W dwa lata później opublikowała zbiór opowiadań „Znak H”, któremu zarzucono mankamenty warsztatowe. Na jednym spotkań w domu Zygmunta Przetakiewicza, gospodarz powiedział, ze „jest nacjonalistą żydowską „ w swoich opowiadaniach. W odpowiedzi usłyszał: „Panie Zygmuncie, chce Panu powiedzieć, ze ja zawsze uznawałam Pana za polskiego nacjonalistę, ale Pan żyje!”.
Przy promocji jej twórczości ważną role odegrały dobre stosunki towarzyskie ze środowiskiem warszawskich literatów. Wiele osób pamiętało ją jako „opiekuna” z ramienia UB - oprócz zawodowej działalności w sposób nieoficjalny prowadziła coś w rodzaju salonu polityczno-literackiego, do którego spraszała literatów warszawskich.
Trzeba jednak wspomnieć, iż Brystygierowa odznaczała się szczególną gorliwością w zwalczaniu polskiej inteligencji patriotycznej. Znamienny był typ instrukcji udzielanych przez nią na szkoleniowych odprawach dla funkcjonariuszy. "Wyjaśniała" im, że w istocie cała polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i właściwie nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje więc jej zlikwidowanie. Ponieważ jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji 1917 r., eksterminując inteligencję i w ten sposób opóźniając rozwój gospodarczy kraju, należy wytworzyć taki system nacisków i terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie. Przydatne maja być tylko ich umiejętności
Jednocześnie we wstępie do instrukcji z kwietnia 1953 roku Brystygier pisała jednoznacznie, że „odpowiedni dobór kandydatów [na studia wyższe] jest sprawą dużej wagi”. Dowodem były wydawane regularnie w latach 1947–1953 akty normatywne określające zadania funkcjonariuszy UB w ramach tej akcji. Najważniejsze było gromadzenie charakterystyk uczniów kończących szkoły średnie oraz zamierzających kontynuować naukę. W przypadku „świadectw moralności” uprawnieni do ich wydawania urzędnicy administracji państwowej nie mogli tego uczynić „bez wcześniejszego zasięgnięcia opinii organów bezpieczeństwa.”
Do grona najbliższych jej osób z kręgów twórczych należeli: Jerzy Putrament, Janusz Wilhelmi i Kazimierz Wyka. Literackie sukcesy skłoniły ją do złożenia w 1969 roku podania o przyjęcie do Związku Literatów Polskich. Pomimo nacisków POP PZPRP i Jerzego Putramenta, który pojawił się osobiście na posiedzeniu, komisja nieznaczną większością głosów odrzuciła jej podanie. W uzasadnieniu takiej decyzji uznano, iż „przyjęcie kogoś, kto powszechnie uchodził – słusznie czy niesłusznie – w opinii publicznej za „mózg” bezpieki, byłoby jej swoista rehabilitacją”.
W połowie lat 60. zaczęła bywać w Laskach. Z całą pewnością jej wizyty w Laskach zaczęły się powtarzać: „16 bm. [czerwca 1962 r.] – donosił niezawodny TW „Ksawery” – w godzinach popołudniowych widziałem wyjeżdżającą z Lasek w towarzystwie Wolmanowej Anny – Brystygier. Do samochodu doprowadziła ją s. Bonifacja – Goldman i Zula [Zofia] Morawska. Z rozmowy pomiędzy Z. Morawską a Marylskim wynikało, że Brystygier obiecała załatwić sprawy paszportowe Marylskiemu. [...] Brystygier przyjechała samochodem marki »Moskwicz« koloru zielonokremowego nr rej. WC – względnie WE 4513. [...] Wyglądała na zdenerwowaną, prawdopodobnie ze względu na duże towarzystwo, które było świadkami jej wyjazdu, paliła nerwowo papierosy”. Powodem zdenerwowania mogła być pełna świadomość byłej dyrektor MBP, że jej wizyty w Laskach nie uszły uwagi jej następców. I miała rację. Po spotkaniu oficera z TW „Ksawery” zarządzono sprawdzenie danych osobowych: „Sprawdzenie nr. rejestracyjnego WE 4513 potwierdza, iż właścicielem samochodu »Moskwicz« o powyższej rejestracji jest Brystygier Julia, zam. Warszawa, ul. Litewska”.
Także Antoni Marylski zdawał sobie sprawę, że pobyt Brystygierowej w Laskach nie mógł ujść uwagi bezpieki. Od wiosny 1963 r. SB nie notowała już jej obecności w Zakładzie – być może przestraszyła się inwigilacji, być może nie chciała narażać swych nowych przyjaciół. Antoni Marylski był jednak spokojny, że zasiane ziarno wyda owoce: „Ona teraz uświadomiła sobie, ile zła i nieszczęścia wielu ludziom swym nieludzkim postępowaniem sprawiła i stara się obecnie nowym chrześcijańskim życiem jeszcze wiele naprawić” – notował jego słowa TW „Rawski” w listopadzie 1962 r. „Teraz Brystygierowa przychodzi od czasu do czasu nas odwiedzać i znajduje się także na drodze nawrotu” – miał powiedzieć Marylski w kwietniu 1963 r., tym razem według relacji TW „Alfa”.
Atmosfera Lasek, w której wygrywała wiara w dobroć człowieka, pozwalała niejednemu zagubionemu odnaleźć Boga. Działo się tak dlatego, że ludzie, którzy tę atmosferę tworzyli – o. Korniłowicz, Antoni Marylski, prymas Stefan Wyszyński i ss. Franciszkanki od Krzyża – nie skreślali na zawsze błądzących, a nawet zbrodniarzy. Ostatecznie pod koniec życia Julia Brystygier, określana "mózgiem" działań antykościelnych, pod wpływem franciszkanek z Lasek przyjęła – wedle niektórych relacji - chrzest. Należy traktować to z dużym sceptycyzmem, gdyż jej pogrzeb miał charakter świecki, a na grobie brak jakichkolwiek symboli religijnych.
Zmarła w dniu 9 października 1975 roku w Laskach. Na prośbę Kierownika Referatu ds. Działaczy KW PZPR Stanisława Lechowicza, Prezydent m.st. Warszawy Jan Majewski podjął decyzje o jej pochowaniu na koszt państwa na cmentarzu Komunalnym na Powązkach.
A. Rószkiewicz-Litwinowiczowa -Trudne decyzje. Kontrwywiad Okręgu Warszawa AK
C. Leopold, K. Lechicki -Więźniowie polityczni w Polsce 1945-1956
J. Trznadel – Hańba domowa
Z. Przetakiewicz – Od ONR-u do PAX-u
L. Bartelski – Julia Brystygierowa nie była członkiem ZLP
J. Żaryn – Córka marnotrawna, czyli Luna w Laskach
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz