"Najlepiej żebym nie żył" Powróty na osuwisko.

avatar użytkownika Nico031
http://www.limanowa.in/img/big_dzi/00/18/55_1.jpg Rozmowa z Anną Tylawską, psychologiem z Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Limanowej, pracującym w ostatnich dniach z ludźmi, którzy stracili dobytek swojego życia w Kłodnem. Na co narażeni są od strony zdrowia psychicznego mieszkańcy, którzy stracili swój dobytek w Kłodnem? Anna Tylawska: Największym problemem z jakim w tej chwili możemy mieć do czynienia to zaburzenia stresowe pourazowe (PTSD). Występują one w reakcji na ostry stres, traumatyczne wydarzenia. Zaburzenie to może charakteryzować się unikaniem myśli, rozmów, sytuacji mogących przypominać uraz lub odwrotnie – nawracającymi i natrętnymi wspomnieniami urazu. Osoby, które uczestniczyły w tragicznych wydarzeniach mogą reagować nadmierną pobudliwością wegetatywną przejawiającą się zaburzeniami snu, brakiem apetytu i pobudliwością emocjonalną, a więc drażliwością, nadmierną czujnością i nadwrażliwością. Mogą mieć problem ze skupieniem uwagi, organizacją działania. Czy wszystkie osoby mogą mieć takie zaburzenia? Anna Tylawska: Na szczęście nie. Statystyki mówią, że zapada na nie od 10 do 16 procent poszkodowanych. Kobiety chorują częściej niż mężczyźni. PTSD może u poszkodowanych trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy, przeważnie nie dłużej jednak niż sześć miesięcy. Dlaczego u mężczyzn rzadziej występuje PTSD? Anna Tylawska: Mężczyźni w takich sytuacjach jak ta, z którą mamy do czynienia w Kłodnem zwykle zmuszeni są do działania, angażują się w organizowanie pomocy, są przez większość czasu w grupie. To właśnie dodaje im siły. Natomiast kobiety pozostają w domach, zajmują się dziećmi, często czują się osamotnione i bezradne. Jakie objawy były widoczne u poszkodowanych? Anna Tylawska: Utrata domu jest niewyobrażalnie tragicznym przeżyciem. Dom to miejsce, w którym czujemy się bezpiecznie. To często całe nasz życie, niejednokrotnie życie wielu pokoleń. Nie dziwi więc siła przeżyć, które pojawiają się po stracie. Ludzie z którymi rozmawialiśmy odczuwali smutek, przygnębienie, żal, ale często też złość, gniew. Nasiliły się też objawy dotychczasowych chorób, w wielu przypadkach potrzebna była pomoc medyczna. Poszkodowani uskarżali się na problemy ze snem, brak apetytu, ogromne zmęczenie. Jaką pomoc jako pracownicy Zespołu Placówek Oświatowych – Poradnia Psychologiczno Pedagogiczna w Limanowej oferowaliście poszkodowanym? Anna Tylawska: Spotykaliśmy się z mieszkańcami Kłodnego od pierwszego dnia, a nasza pomoc polegała na udzielaniu doraźnego wsparcia, rozmowie o tym co się wydarzyło. Informowaliśmy ich o aktualnej sytuacji, a także o formach pomocy, której mogą się spodziewać i miejscach gdzie jest ona udzielana. Wskazywaliśmy też na zasoby i możliwości jakie posiadają np. to, że mogą liczyć na wsparcie rodziny, swoją wiedzę i dotychczasowe doświadczenie. Motywowaliśmy do działania. Jak poszkodowani reagowali na tę sytuację? Anna Tylawska: Nasz reakcja na traumatyczne zdarzenia zależy od wielu czynników: wieku, kondycji psychicznej, dotychczasowych doświadczeń itp. Część poszkodowanych ujawniała myśli rezygnacyjne: „nie mogę nic zrobić, nie będę działać, najlepiej żebym nie żył”. Inni mieli poczucie, że „jakoś to będzie, damy sobie radę”. Ale też były osoby, które w tej sytuacji upatrywały nowe szanse i możliwości. Ich dotychczasowe życie było tak trudne, że może być już tylko lepiej. Czego teraz boją się mieszkańcy? Anna Tylawska: Boją się, że ich potrzeby nie zostaną zaspokojone, że nie dostaną pomocy o której się mówi, że władza o nich zapomni. Boją się, że pomoc ta będzie krótkotrwała, ograniczona i niewystarczająca. Należy pamiętać, że ludzie ci stracili dorobek całego życia, majątek, którego dorabiali się bardzo ciężką i mozolną pracą, dzięki wyrzeczeniom całych rodzin. Budowali się rodzinami na sąsiadujących działkach, często na ziemi, którą dziedziczyli przez pokolenia, na ojcowiźnie. Teraz nie tylko stracili swój dom, majątek ale i ziemię do której są mocno przywiązani. Góry, które tak wszyscy kochamy stały się nagle niebezpieczne, nieprzyjazne, wrogie. Czego potrzebują? Anna Tylawska: Na pewno realnej pomocy finansowej, adekwatnej do potrzeb, które trudno będzie zaspokoić w całości. Długotrwałego zainteresowania i obecności różnych służb na tym terenie, by nie mieli poczucia, że ich porzucono i zapomniano. Konieczne jest budowanie zaufania między służbami, samorządem a tymi ludźmi. Trzeba im pokazywać realnie i uczciwie na co mogą liczyć, a na co nie, by później nie czuli się oszukani. Nie wolno wzbudzać niepotrzebnych nadziei. Należy wskazywać na ich mocne strony; mobilizować do działania, by wykorzystywali własny potencjał przy odbudowie swoich domostw. Potrzebują też wsparcia rodzinnego, sąsiedzkiego i środowiskowego. Na pewno też pomocy psychoterapeutycznej i farmakologicznej. Trzeba również pamiętać, że pomocy wymagają też służby, które niosły ratunek, czyli strażacy, policjanci, straż graniczna, pracownicy służby zdrowia i opieki społecznej. Widok cierpienia i strat, które ponieśli mieszkańcy Kłodnego skłania nas wszystkich do refleksji nad naszym własnym życiem. Poruszające, a zarazem budujące jest ogromne zaangażowanie ludzi w niesienie często bezinteresownej pomocy. Chciałabym żebyśmy wykazywali takie zaangażowanie nie tylko w chwilach kryzysu.
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. ludzie ci stracili dorobek

ludzie ci stracili dorobek całego życia, majątek, którego dorabiali się bardzo ciężką i mozolną pracą, dzięki wyrzeczeniom całych rodzin. Budowali się rodzinami na sąsiadujących działkach, często na ziemi, którą dziedziczyli przez pokolenia, na ojcowiźnie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl