Patriotyzm polskich kibicow
Juz tak kiedys w Polsce bywalo, ze kibice reprezentowali patrityzm, a elity sprzedajnosc. Na poczatku lat 50-ych XX w. polskie spoleczenstwo zmasakrowane wojna i przyduszone do ziemi sowieckim butem, nie mialo swobody wyrazania swoich mysli. Oczywiscie tej swobody nie brakowalo roznym polskim sprzedawczykom sluzacym Sowietom. Co wiecej, wladze i elity wykorzystywaly ten swoj lokajski przywilej do tlumienia wolnego slowa.
Jednym z pierwszych kacikow wolnosci byly hale bokserskie, gdzie publicznosc mowila (krzyczala) to, co mysli. Najlepsza okazja byly pojedynki polskich piesciarzy z sowieckimi. Wtedy to iskrzylo, ze az hej! Na turnieju bokserskim w 1950 r. sedziowie z Kraju Rad tak falszowali, ze kibice byli wsciekli. Jako jedyny prawdziwie sytuacje opisal L.Tyrmand w "Przekroju" i natychmiast wyrzucono go z pracy. A po latach, Kisiel skomentowal to tak: "W czasie walk Polakow z Rosjanami ludzie krzyczeli: Bij go za Katyn! Bij go za wegiel, Zabij, bo przegrasz! a Tyrmand napisal, ze publicznosc byla sprawiedliwa i znajaca sie na boksie".
Do wielkiego zderzenia dwoch racji: patriotycznej i sluzalczej doszlo w czasie Mistrzostw Europy, ktore odybywaly sie w Warszawie w 1953 r. A szczegolnie w dniu finalow (25 V) i w dniach nastepnych. Polscy dziennikarze byli dotresowywani kazdego dnia na specjalnych odprawach. Jasne bylo, ze mieli pisac o wyzszosci ludzi radzieckich ("bohaterscy i dzielni"), o "socjalistycznych metodach treningowywch" i godnych pogardy kapitalistach. O bokserach z titowskiej Jugoslawii nalezalo pisac, ze sa "tchorzliwi".
Polscy piesciarze przeszli przez turniej jak burza. Zdobyli 9 medali, w tym piec zlotych. Nic dziwnego wiec, ze widownia szalala z radosci. Jasne, ze nie cala. W Hali Mirowskiej bylo 4 400 miejsc, ale zmiescilo sie w niej dwa razy tyle entuzjastow boksu. Niestety takze 400 specjalnie przywiezionych aktywistow partyjnych i ZMP-owcow, ktorzy rozdawali ulotki majace na celu "osmieszanie chuliganskich wybrykow". Licznie byli obecni takze "tajniacy" z UB. Na poszczegolne sektory widowni, w razie ptrzeby, skierowywano silne reflektory.
Wystepowala silna asymetria - to co cieszylo kibicow, bardzo martwilo wladze. Stopniowo wydluzaly im sie miny. Najpierw Z.Stefaniuk pokonal B.Stiepanowa. Pozniej, J.Kruza wygral z A.Zasuchinem. A gdy Z.Chychla pokonal S.Szczerbakowa miarka sie przebrala! W 5 minut pozniej kierownictwo polskiej ekipy zlozylo oficjalny protest przeciwko - ich zdaniem - niesprawiedliwej decyzji krzywdzacej sowieckiego boksera. Pozniej, to samo kierownictwo, staralo sie wytlumaczyc zwyciestwa Polakow nad Rosjanami, jako wynik intrygi imperialistycznych dzialaczy i sedziow. Do nieszczescia doszlo dlatego, ze Miedzynarodowa Federacja Boksu Amatorskiego usunela wczesniej z turnieju sedziow z Demoludow pod pretekstem ich niskiego poziomu fachowego.
W opalach znalazl sie rowniez W.Reczek, przewodniczacy GKKF. Oto jak kombinowal w liscie do KC PZPR w celu usprawiedliwienia:
"Reakcje publicznosci byly niewlasciwe i czasem szowinistyczne...Drazliwa sprawa bylo eliminowanie zawodnikow radzieckich przez polskich...Organa MO i sluzba porzadkowa interweniowaly. Na sali zasiadal element bikiniarski, drobnomieszczanski, a nawet spekulacyjny".
Sportowcy tez byli po dobrej stronie. Jeden z medalistow, A.Antkiewicz, powiedzial po latach, ze dzialacze sportowi robili wszystko, by przypodobac sie Rosjanom. "A my, sportowcy, jakby powiedziec, duchowo walczylismy o Polske".
Natomiast swoje zadanie wykonali na medal zolnierze frontu ideologicznego, czyli dziennikarze. Nastepnego dnia po finalach mistrzostw na pierwszych stronach gazet dominowaly tytuly: "Bokserzy radzieccy mistrzami Europy", "Zwyciestwo radzieckiej szkoly boksu", "Jengibarian i Soczikas mistrzami Europy". O polskich medalistach tez informowano, tyle ze na drugim planie.
A wydawalo sie, ze jest tak dobrze. Rok wczesniej, po sukcesie poskich bokserow na Olimpiadzie w Helsinkach (zloty medal Z.Chychly) przyczyne sukcesu tlumaczyl A.Skotnicki, zastepca kierownika ekipy ds. kulturalno-oswiatowych, hartowaniem ducha kolektywu poprzez "wspolna analize ustalen VIII Plenum partii i studiowanie zyciorysow Lenina, Stalina i Bieruta".
Pozniej, kibice kontynuowali dobra tradycje. Na przyklad na Mistrzostwach Europy w Katowicach w 1975 r. Tam w finalach W.Rudkowski pokonal W.Sawczenke, a a.Biegalski - W.Uljanicza. Publicznosc tez wolala co miala na mysli Tez sluzby porzadkowe interweniowaly wyprowadzajac wybranych kibicow.
PS Wiadomo jak na naszych stadionach przedrzezniano w dawnych czasach sowiecki hymn: "Na ch.. nam swaboda ruskowo naroda..."
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz