Zniewolone umysły, czyli kłamstwo katyńskie II (rekontra)

avatar użytkownika Redakcja BM24
Niemieckie media po opublikowaniu stenogramów wiedzą już prawie wszystko.
Thomas Urban w Süddeutsche Zeitung pisze (LINK):
 
"Co on powiedział (gen. Błasik) - nie wiadomo, gdyż był zbyt daleko mikrofonu. W każdym razie piloci wielokrotnie odpowiedzieli w taki sposób, jakby potwierdzali rozkaz".
 
"Bez wątpienia nawigator, który miał 'wylatanych' 30 godzin na maszynie typu Tupolew nie uwzględnił dolinki przed lotniskiem. Dlatego dwa kilometry od pasa startowego poinformował pilota, że samolot leci za wysoko. Po tej informacji pilot obniżył pułap wysokości w tempie trzy razy szybszym niż powinien"
 
Wypowiedziane zdanie "Prezydent jeszcze nie podjął decyzji" to podstawa do sugestii komentatorów wypadku, że jakoby "Kaczyński wysłał Błasika, aby ten wydał rozkaz lądowania".
 
"bezsporny jest fakt, że obsługa naziemna w Smoleńsku na czas ostrzegła przed gęstą mgłą".
 
 
W Frankfurter Allgemeine Zeitung czytamy: „Milczenie szefa sił powietrznych w kokpicie”
"Żadnej decyzji nie podjął też 'ten piąty', gen. Błasik, które podczas lotu dosiadł się do pilotów".
"Błasik musiał wiedzieć, że lądowanie w tych warunkach jest niezgodne ze wszystkimi standardami. Do tego nie pada z jego ust, ust najwyższego szefa służb zbrojnych, rozkaz przerywający ryzykowny manewr lądowania".
 
Konrad Schuller pisze:
 
"Jeszcze ważniejsze jest to, czego generał nie powiedział, gdy lot zbliżał się do katastrofalnego końca"
 
 "On (Błasik) uparcie milczał, kiedy konieczne było jedno słowo, a inni również milczeli".
 
Można powiedzieć, że Berlin ruszył na odsiecz Moskwie.
 „W każdym razie…” , „jakby potwierdzali rozkaz", "bez wątpienia nawigator”, "bezsporny jest fakt”, „nie pada z jego ust …  rozkaz przerywający ryzykowny manewr lądowania", Błasik „uparcie milczał”.
 
A  Warszawa milczy.
Urban pisze: „Według obowiązujących przepisów wyjaśnianie okoliczności tragedii leży w gestii państwa, w którym doszło do wypadku. Ponadto polska strona od początku była reprezentowana przy analizie zapisu czarnych skrzynek. "Z tego powodu polskie ministerstwo obrony odrzuca twierdzenie jakoby nagrania były manipulowane przez stronę rosyjską"”.
 
Bez żadnej reakcji Warszawy prasa rosyjska i niemiecka snuje spiskowe teorie, o uparcie milczącym generale, o pilotach wykonujących ryzykowny manewr ostrzeżonych przez Rosjan o gęstej mgle,  i o mało doświadczonym nawigatorze i Generale uparcie milczącym.  A w tle jest Prezydent, sprawca.
 
Tadeusz Korzeniowski  „z głową ciągle w stenogramie” pisze z Seattle: :
 
,zgadałem się z kilkoma Amerykanami z sąsiedniej firmy o katastrofie "polskiego Prezydenta". I oni wiedzą tylko jedno, tj. jedno im się w mediach podaje: "Zawinili piloci"”
 
A Warszawa milczy.
 
W salonie 24 ukazało się setki analiz tego co się wydarzyło, napisano tysiące postów. Dlaczego? Dla sensacji? Z niezdrowej ciekawości?
Nie. Nie chcę odpowiadać na pytania za wszystkich, ale przecież widać, że wszyscy wciąż przeżywają tragedię smoleńską. I wielu z nas nie może pogodzić się, że oskarża się pilotów, którzy nie mogą się bronić, oskarża się generała Błasika, oskarża się Prezydenta. I nie pogodzą się, to powinno być oczywiste.  Dlatego wiele osób poświęca wolny czas, by dotrzeć do prawdy. Nie godząc się jednocześnie, by winny został już wskazany !
 
I oczywistym jest, że każdy ma prawo „układać” swoją wersję wydarzeń, i winić konkretne osoby. Niektóre teorie zakładają spisek,  inne po prostu obwiniają rosyjskich kontrolerów ruchu, inni widzą jak skandalicznie rząd przygotował wizytę prezydenta.
 Kiedy poznamy prawdę ? Rolex z pomocą blogerów układa listę pytań, na które społeczeństwo musi uzyskać odpowiedź:
 
BIAŁA KSIĘGA W SPRAWIE KATASTROFY RZADOWEGO SAMOLOTU TU-154M NR 101 POD LOTNISKIEM SMOLEŃSK-SIEVIERNYJ 10/04/2010 R – MAPA PYTAŃ, UPDATE.(LINK)
 
 
Jacek Trznadel, zwraca się w liście otwartym do premiera o powołanie międzynarodowej komisji -LINK. List podpisało ponad dwadzieścia tysięcy osób.
 
„… zwracam się do Pana, Panie Premierze, o powołanie niezależnej, Międzynarodowej Komisji Technicznej dla zbadania przyczyn katastrofy. Wnioski takiej Komisji, z udziałem najlepszych światowych ekspertów, miałyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla historii…”
 
Przecież jest oczywiste, że tragedia smoleńska, którą niektórzy już dzisiaj nazywają Katyniem II ma podstawowe znaczenie dla przyszłości Polski, dla historii.
Przecież z powodu zaniechań, z powodu lekkomyślnego podejścia do wagi sprawy,  dojdzie do tego, że społeczeństwu polskiemu i opinii światowej , przedstawi się wersję wydarzeń, którą można będzie nazwać - kłamstwem katyńskim II.
 
Sięgnę do swojego tekstu -  „POLSCY PISARZE FAŁSZUJĄ KATYŃ”.
 
  
Józef Mackiewicz który całe życie poświęcił sprawie ujawnienia prawdy o eksterminacji polskich oficerów i elity narodu w posłowiu „Katyń zbrodnia bez sądu i kary” – którą zresztą w Polsce wydał Jacek Trznadel – pisze:
 
"Sojusznicy znali sprawę Katynia, całą o nim prawdę, począwszy od pierwszych poszukiwań zaginionych bez wieści polskich oficerów. Już 7 lutego 1942 roku amerykański ambasador w Moskwie, admirał William H.S. Standley, otrzymał z polskich źródeł pierwsze doniesienia o zaginionych bez śladu. Skierował szczegółowe doniesienie do Departamentu Stanu w Waszyngtonie. 30 kwietnia 1943 roku attache wojskowy przy amerykańskiej misji w Kairze, podpułkownik Szymański. przekazał na ręce kierownika wywiadu amerykańskiego George B. Stronga raport o przyznaniu się Mierkułowa i Berii, że popełnili oni „ogromny błąd". Podobnie brzmiący raport przesłał podpułkownik L. Hulls swoim brytyjskim zwierzchnikom.
 
Wiosną tego samego roku szef wschodnioeuropejskiej sekcji amerykańskiego wywiadu, pułkownik Downs Yeaton, zarządził utworzenie tajnej kartoteki, odnoszącej się do Katynia. Niedługo potem John F. Carter, szef ściśle poufnej sekcji przy osobie prezydenta Roosevelta, przekazał temu ostatniemu ustny raport, w którym potwierdził na podstawie zebranych przez siebie informacji, że doniesienia niemieckie są prawdziwe: masowy mord w Katyniu został popełniony przez bolszewików. Ale prezydent nakazał mu zachowanie tej sprawy w najściślejszej tajemnicy.
 
(...) Polityka Stanów Zjednoczonych po wojnie w Korei uległa zmianie. Wyrzekła się wszelkich dążeń do ..oswobadzania uciśnionych naro­dów spod komunistycznego jarzma". Odnowiono współpracę ze Związkiem Sowieckim i politykę odprężenia, życzono sobie jak najlepszych stosunków w imię ..pokojowego współistnienia".
Polityka ustępstw wobec komunistycznego bloku osiągnęła apogeum za czasów prezydentury Kennedy'ego i Nixona. Sprawa popełnionego w czasie wojny i po wojnie sowieckiego przestępstwa przestała interesować Biały Dom. Postanowienia Komisji Kongresu, odnoszące się do zbrodni katyńskiej zostały przekazane do archiwum.
O rozpoczęciu poszukiwań tyczących okoliczności zamordowania przez Sowiety pozostałych 10 tysięcy polskich oficerów z obozów w Starobielsku i Ostaszkowie nie mogło już być mowy ani wtedy, ani dzisiaj.
 
W ten sposób doszliśmy do dzisiejszego paradoksalnego stanu. Nie jestem prawnikiem z wykształcenia. Nie wiem. czy zatajenie lub zatuszowanie widocznego przestępstwa ze strony nie pojedynczych osób, ale organizacji państwowych, a na domiar wielkiego mocarstwa, powinno być uznane za udział w przestępstwie. Gdy postępują tak najwyższe autorytety świata, uznają się zawsze za niewinnych. Jestem z wykształcenia przyrodnikiem, a mój profesor zoologii przedkładał mi:
 
..Nigdy nie zapominaj, że przedstawienie jakiegoś stanu rzeczy, jakiejś prawdy, możliwe jest tylko na bazie porównania. Tylko wiedza porównawcza jest prawdziwą wiedzą, reszta to spekulacja". Trzymam się tej zasady. Dlatego sądzę, że przestępstwo katyńskie, przestępstwo niewątpliwe, o którym - jak się to mówi - „wie cały świat" - jest prawdziwym kluczem do poznania naszej współczesności, którą nazwałem paradoksalną.”
 
Jacek Trznadel w artykule POLSCY PISARZE FAŁSZUJĄ KATYŃ pisze:
 
 „Jednym z pierwszych posunięć służb specjalnych NKWD po zajęciu całego obszaru Polski przez Armię Czerwoną w roku 1945, było śledztwo na temat polskiego uczestnictwa w ekshumacjach w lesie katyńskim w roku 1943. Przesłuchiwano lub więziono osoby z PCK mające bezpośredni i pośredni udział w ekshumacjach. Jak wiadomo, potwierdzili oni w 1943 roku zbrodnię rosyjska z 1940 roku, czego odbiciem stało się stanowisko Rządu Polskiego w Londynie i niezliczona ilość publikacji podziemnych w kraju. Natomiast celem NKWD było przypisanie winy Niemcom, po myśli sowieckiego komunikatu Burdenki. Jak wiemy, nad grobami w Katyniu pochylali się także wybitni pisarze polscy: Ferdynand Goetel, Jan Emil Skiwski, Józef Mackiewicz. Za dwoma pierwszymi rozpisano w 1945 listy gończe. (…) W całej tej sprawie Goetel okazał się wręcz bohaterem. Nie liczył na attachat w Waszyngtonie, jak Miłosz czy na wydawanie książek, jak Dąbrowska. Opusz­czał w wieku 55 lat ukochaną młodą żonę i dwoje małych dzieci, i sam skazy­wał się także na niepewny los. A przede wszystkim na samotność. Umierał później samotnie. Wszystko po to, aby wytrwać przy prawdzie potrzebnej na­rodowi.” –.
 
 
I dalej - w celu zorientowania się w nastrojach elit opiniotwórczych przesłuchano w trzydzieści sześć osób ze środowiska literackiego, w tym najbardziej znanych pisarzy.
 
„Stanęli w obliczu spraw, których ocena była miarą ich honoru i przyzwoitości, a działo się to w okresie szczególnym, nazajutrz po zakończeniu wojny, a więc jeszcze przed umocnieniem się reżimu i zaistniałym później prawie całkowitym zniewoleniem elit intelektualnych. Chodziło o śledztwo, ale także zbadanie postaw i stopnia uległości pisarzy. Zeznający pisarze nie byli realnie zagrożeni za poglądy. Jeśli na dodatek, było się Marią Dąbrowską, Jarosławem Iwaszkiewiczem, czy Czesławem Miłoszem. Pisarze musieli znać relacje i stwierdzenia zawarte w dziesiątkach niepodległościowych wydawnictw podziemnych.”
 
„Fałsz o zbrodni katyńskiej wprost potwierdzali: Friihling, Zechenter, Wyka, Andrzejewski, Breza, Otwinowski, Krzyżanowski, Balicki, Wiktor, Adolf Rudnicki, Krzywicka, Czachowski, Iwaszkiewicz, Miłosz, Jastrun, Ważyk, Hołuj, Dąbrowska, Kornacki, Przyboś, Boguszewska. Na tym tle ominęli właściwie sprawę rosyjskiej wersji Katynia Nałkowska, Zagórski, Kott.”
 
Większość tych pisarzy była lub okazała się zwolennikami nowej, komunistycznej władzy Kto dzisiaj wie, jak bardzo Miłosz wsparł reżim komunistyczny?  Kto zdaje sobie sprawę, że piąty rozdział „Zniewolonego umysłu” powinien poświecić sobie?  
Czy historia nie powinna być nauczycielką życia?
Jacek Trznadel pisze: „Nie można mówić: takie były czasy. Nie wchodziła w grę cena życia, czy groźba więzienia. Droga do dalszej kolaboracji była otwarta„.
 
Dzisiaj nie mówimy o kolaboracji, ale mówimy o sprawie podstawowej dla przyszłości Polski. O prawdzie. O czymś co na wiele lat, podobnie jak klamstwo katyńskie, określi naszą historią.
http://rekontra.salon24.pl/190636,zniewolone-umysly-czyli-klamstwo-katynskie-ii
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Kto koordynuje antypolskie media i antypolską klakę?

Felieton prof. dr hab. Piotra Jaroszyńskiego z cyklu "Myśląc Ojczyzna".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Jak Tu-154 zerwał sieć elektryczną, lecąc 380 m. nad nią?




Jak tupolew mógł zerwać linie wysokiego napięcia?
Jak tupolew mógł zerwać linie wysokiego napięcia? (fot. Fakt)




8:39:35 - dokładnie o tej godzinie smoleńska
elektrownia zanotowała przerwanie linii wysokiego napięcia. Według
raportu urzędu energetycznego Smoleńsk Energo, kable miał wtedy zerwać
polski tupolew. Problem w tym, że ze stenogramów wynika, że o tej
godzinie maszyna była na... 400 metrach. Kable wiszą na mniej więcej 20
metrach. Co więc je zerwało?



Przeczytaj stenogramy z rozmów pilotów prezydenckiego tupolewa



- To kwestia do wyjaśnienia. Rzeczywiście to się nie zgadza - przyznaje nam Grzegorz Sobczak, ekspert lotniczy.



Problemy
z ustaleniem dokładnego czasu różnych wydarzeń związanych z katastrofą
w Smoleńsku śledczy mają od samego początku. Zamieszanie było nawet z
kwestią podstawową - czasem katastrofy. Coś, co jak się wydawało, można
było ustalić szybko i dokładnie, zajęło specjalistom ponad dwa
tygodnie! Początkowo Rosjanie podali bowiem godzinę 8:56. Dopiero po
kilkunastu dniach okazało się, że była to w rzeczywistości 8:41. Ale to
wystarczyło, by w mediach wywołać burzę domysłów i spiskowych teorii. I
trudno się dziwić, skoro różnica wynosi aż kwadrans!



Ale Grzegorz Sobczak zwraca też uwagę na jeszcze jedną podawaną przez Rosjan godzinę - raport
służb ratunkowych. - Według tego raportu tupolew rozbił się o godzinie
8:51. Rosjanie taką godzinę podali premierowi Władimirowi Putinowi.
Chyba po to, by go nie wkurzyć i przekonać, że służby ratunkowe
natychmiast ruszyły z pomocą na miejsce tragedii - zastanawia się
Sobczak.


Teraz pojawiła się kolejna nieścisłość. Według raportu
smoleńskiej elektrowni, polska maszyna o godzinie 8:39:35 zerwała kable
linii wysokiego napięcia, które biegły w pobliżu drogi, tuż obok progu
pasa lotniska. Tupolew miał najpierw uderzyć w drzewo, stracić część
skrzydła i po sekundzie przeciąć elektryczne przewody. Ale według
zapisów ze stenogramów czarnej skrzynki - o godzinie 8:39:57, a więc
nawet 22 sekundy później, pada komenda 400, co oznacza, że samolot jest
na wysokości 400 metrów. Nie mógł więc chwilę wcześniej przeciąć kabli,
które wiszą najwyżej 20 metrów nad ziemią. Co przecięło więc kable?


- Nie wiemy, czy podany przez rosyjską elektrownię czas jest właściwy - zauważa Grzegorz Sobczak.



Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:


Kto był z kontrolerami w wieży?



http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Jak-Tu-154-zerwal-siec-elektryczn...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. 10 kwietnia w wieży

10
kwietnia w wieży kontrolnej ruchu lotniczego w Smoleńsku oprócz dwóch
kontrolerów, którzy prowadzili prezydenckiego tupolewa, był ktoś
jeszcze. Jak ustalił Fakt, to prawdopodobnie wysoki rangą oficer
rosyjskich służb specjalnych

Badamy ten wątek – potwierdza nam wojskowa prokuratura okręgowa w
Warszawie. Nasi śledczy nie wykluczają, że oficer ten był w stałym
telefonicznym kontakcie ze zwierzchnikami w Moskwie i decydował o
poczynaniach kontrolerów. Ale nie mogą doprosić się o zgodę na jego
przesłuchanie. Rosja nie odpowiada na nasze oficjalne wnioski o pomoc
prawną.

Kim był człowiek, który towarzyszył lotniczym kontrolerom na wieży w Smoleńsku? Tego dokładnie nie wiadomo. Śledczy przypuszczają, że to był wojskowy zwierzchnik kontrolerów
albo – co jest bardziej prawdopodobne – oficer rosyjskich służb
specjalnych FSB. Kontrolerzy być może za pośrednictwem tej tajemniczej
osoby łączyli się z centralą koordynacji lotów w samej Moskwie. O tym,
że na wieży był „ten trzeci”, zeznali rosyjskim śledczym przesłuchiwani
tuż po katastrofie sami kontrolerzy. Według naszych informacji,
kontrolerzy nawet podali nazwisko tej osoby. Jednak do dziś tym
człowiekiem nie zainteresowała się rosyjska prokuratura. Treść zeznań
kontrolerów mają już nasi śledczy. – Mogę tylko powiedzieć, że badamy
ten wątek – mówi nam pułkownik Zbigniew Rzepa z Wojskowej Prokuratury
Okręgowej w Warszawie.
Nasi prokuratorzy wojskowi już kilka tygodni
temu zwrócili się do Rosjan o ponowne przesłuchanie kontrolerów ze
smoleńskiej wieży. Po ujawnieniu stenogramów nagrań z czarnej skrzynki
rejestrującej rozmowy w kabinie pilotów, prokuratorzy dostali bowiem
nowe informacje. Jak się nieoficjalnie dowiedział Fakt, komendy
podawane w stenogramie różnią się od tego, co opowiadali śledczym sami
kontrolerzy. Ponadto stenogram zawiera wiele niezrozumiałych komend i
nasi śledczy chcieliby to wyjaśnić z obsługą smoleńskiego lotniska.
Niestety, cały czas strona polska czeka na odpowiedź Moskwy. A Rosjanie
nawet nie podali naszej prokuraturze choćby przybliżonych terminów
takich przesłuchań. – Wciąż czekamy na odpowiedź – przyznaje pułkownik
Rzepa.
Śledczy już nawet wystąpili z ponagleniem, ale rosyjska
prokuratura nie reaguje. Zniecierpliwiony brakiem postępów w śledztwie
w tak elementarnych sprawach, jak przesłuchania świadków, jest też
mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin polskich ofiar. – Też
słyszałem, że poza kontrolerami na wieży mógł być ktoś trzeci.
Sugerowała to rosyjska prasa. Niestety, nasza prokuratura nie otrzymuje
od Rosjan żadnych materiałów z przesłuchań, ani nie realizuje wniosków
o pomoc prawną, czyli o ponowne przesłuchanie kontrolerów oraz
wszystkich, którzy byli na wieży i tych, z którymi kontrolerzy
konsultowali decyzje – mówi mecenas Rogalski.
Bez odpowiedzi
pozostają pytania, czy a jeśli tak, to w jakim stopniu „ten trzeci” w
wieży wpływał na decyzję kontrolerów. Wiadomo już, że kontrolerzy
obawiali się lądowania tupolewa. Wiedzieli, że warunki pogodowe na
smoleńskim lotnisku pogarszają się dosłownie z minuty na minutę. I że
samolot może mieć kłopoty. Czy byli pod presją oficera specsłużb? Czy
bali się, że gdy zamkną lotnisko i odeślą ważną polską delegację,
wybuchnie międzynarodowy skandal, a oni będą mieć na głowie
rozgniewanych zwierzchników? Odpowiedzi nie poznamy, dopóki nasi
śledczy nie przesłuchają kontrolerów raz jeszcze i nie będą mogli
porozmawiać z człowiekiem, który był w wieży.

http://www.fakt.pl/Kto-byl-z-kontrolerami-w-wiezy-,artykuly,73771,1.html


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl