Związek Renegatów Polskich (2)

avatar użytkownika godziemba
Po wykryciu w lasku katyńskim zbrodni NKWD machina związana z formowaniem konkurencyjnego dla rządu RP wojska ruszyła pełną parą. Jak wspomina Berling – „W nocy z 19 na 20 kwietnia 1943r. obudził mnie w naszym mieszkaniu w Moskwie ostry dzwonek telefonu. Zaspany jeszcze podjąłem słuchawkę, ale skoro na moje zgłoszenie odpowiedział mi i przedstawił się obcy, ale jakby słyszany już kiedyś głos – oprzytomniałem w jednej chwili. Mówił jeden z członków rządu [był nim Mierkułow – zastępca Berii – Godziemba] gratulując mi wytrwałości i osiągnięcia celu. – No, nareszcie skończyło się wasze czekanie. Dziś zapadła decyzja Biura Politycznego o rozpoczęciu organizacji waszego wojska. Serdecznie wam gratuluję”.
Jak zawsze dyspozycyjna Wanda Wasilewska 28 kwietnia wygłosiła przemówienie radiowe, w którym w pełni uzasadniając tezy sowieckie, tłumaczyła potrzebę wystąpienia przeciwko rządowi RP w Londynie. Mówiła: „Emigracyjny rząd gen. Sikorskiego nie reprezentuje narodu polskiego. Ten rząd występował przeciwko zbrojnej walce narodu polskiego z niemieckim okupantem w Polsce, wyprowadził poza granice Związku Sowieckiego gotową do walki armię, która do tej pory nie bierze żadnego udziału w wojnie, prowadził wrogą wobec Związku Sowieckiego agitację starając się popsuć stosunki między sojusznikami, a wreszcie skompromitował się biorąc udział w zorganizowanej przez hitlerowców antysowieckiej propagandowej hecy lasu katyńskiego, rzekomego zastrzelenia przez organy sowieckie polskich oficerów, w rzeczywistości wymordowanych przez samych Niemców”.
            Z dalszej części przemówienia słuchacze dowiedzieli się, że Związek Patriotów Polskich czyni starania o stworzenie polskich oddziałów w ZSRS, do których zgłoszą się Polacy zdolni do służby wojskowej. Pozostali powinni pracować dla frontu, jak wszyscy obywatele sowieccy. Propagandowo podkreślała, że skoro rząd RP jest nielojalny, to my musimy być lojalni wobec ZSRR, że skoro rząd RP wyprowadził armię, to my musimy pójść na front, że skoro rząd RP wysłał dziesiątki tysięcy na tułaczkę, to my musimy pracą wykazać obywatelskiego ducha.
Zapewne nigdy nie dowiemy się, czy Stalin na jakimkolwiek etapie wojny planował przyłączanie Polski do ZSRR jako słynnej „siedemnastej republiki”. Wiele wskazuje na to, że gorącą orędowniczką tej koncepcji była Zofia Dzierżyńska, wdowa po sławetnym Feliksie Edmundowiczu, osoba, której głos wiele na Kremlu znaczył. Jednak taka decyzja mogłaby wywołać otwarty konflikt z aliantami, a przecież sowieckie interesy nad Wisłą można było zabezpieczyć bardziej subtelnymi metodami. Rozważywszy wszystkie za i przeciw, wiosną 1943 r. Stalin zdecydował się na utworzenie niepodległego – w sensie formalnym – państwa polskiego.

            Dyktator dołożył starań, by atrapa suwerenności była przekonująca. ZPP – choć zdominowany przez komunistów – miał być organizacją ponadpartyjną, zapleczem przyszłego rządu tymczasowego. Miał zrzeszać wszystkich, którym leży na sercu „wyzwolenie Polski spod hitlerowskiego jarzma”. Pracami Związku zza kulis kierowali zaufani komuniści – Stefan Wędrychowski i Stanisław Skrzeszewski oraz Antoni Alster, Jakub Berman, Luna Brystygierowa, Anatol Fejgin, Władysław Malwin, Mieczysław Mietkowski, Hilary Minc, Zygmunt Modzelewski, Marian Naszkowski, Edward Ochab, Edmund Pszczółkowski, Jerzy Putrament, Stanisław Radkiewicz, Jerzy Stachelski, Eugeniusz Szyr, Walenty Titkow, Roman Werfel, Alfred Lampe i Roman Zambrowski. Cały ten światek, w którym działały co najmniej cztery agentury – Kominternu, NKWD oraz służb politycznych i wywiadowczych Armii Czerwonej, był bacznie obserwowany przez uznanych ekspertów od spraw polskich – gen G. Żukowa, płk. Kondratiuka oraz Helenę Ussijewicz, córkę Feliksa Kona.
 
            Sowieckie poparcie, udzielane przyszłej elicie politycznej państwa polskiego, nie było wolne od specyficznej dwuznaczności. Nowo dokooptowanych członków ZPP przywożono do mieszkania Wasilewskiej prosto z łagrów, często jeszcze skutych kajdankami i w obstawie enkawudzistów, którzy opacznie zrozumieli polecenie „natychmiast dostarczyć do Moskwy”.
            Stalin lubił przy różnych okazjach drwić z polskich sojuszników. Wymieniał nazwiska dawno rozstrzelanych KPP-owców i z obłudnym zdziwieniem mówił: „Tak, to dobry, zdolny człowiek. Przydałby się teraz w partyjnej robocie, w pracy nad odbudową kraju. Dlaczego nie bierzecie?”.
 
            W dodatku środowisko ZPP poziomem intryg i wzajemnych animozji przypominało kłębowisko żmij. Wanda Wasilewska i Zygmunt Berling nienawidzili się nawzajem: istotą konfliktu była rywalizacja pionu cywilnego i wojskowego o to, która instancja będzie nadrzędna w powojennej Polsce. Berlingowi marzyła się rola drugiego Piłsudskiego, zza kulis tworzącego i obalającego rządy, tymczasem trwały już prace nad powołaniem Polskiego Komitetu Narodowego, mającego pełnić rolę rządu tymczasowego.
            Postanowiono, że ZPP wspólnie z rządem radzieckim zorganizuje huczne obchody 150. rocznicy insurekcji kościuszkowskiej – podkreślając w ten sposób swoje zakorzenienie w narodowej tradycji. Imię Tadeusza Kościuszki miała też nosić polska dywizja, formowana właśnie w Sielcach nad Oką. Radziecki przywódca osobiście sprawdzał, czy nowa armia jest wystarczająco polska i patriotyczna. Tu charakterystyczny szczegół. Jak pisze historyk Zbigniew Kumoś: „Kiedy Berling zameldował, że tworzone wojsko nosi polskie mundury wojskowe z guzikami z orzełkiem, że obowiązują spolszczone regulaminy walki itp., Stalin zapytał o księdza. Po chwilowej konsternacji Wasilewska zapytała: a po co? Stalin stanowczo stwierdził: polska armia zawsze miała kapelanów i jeżeli ich nie będzie w nowo tworzonym wojsku, to nikt z Polaków, którzy do niego się zgłoszą, nie uwierzy, że jest to polskie wojsko. […] w ciągu kilku godzin przyszła odpowiedź od Pantelejmona Ponomarienki z Białorusi, że oni mają księdza w jednym z oddziałów partyzanckich. Już najbliższej nocy został wysłany samolot z oficerami NKWD, którzy uprowadzili śpiącego księdza partyzanta do Moskwy. Tu został ubrany i wyposażony w sprzęt liturgiczny pobrany z Muzeum Ateizmu. Następnie ksiądz włączony został do składu dowództwa 1. Dywizji”.

            Do formowania polskich jednostek powołano specjalną komisję, na czele której stanęła Wanda Wasilewska. Komisja ta rozpoczęła szczegółowe rozmowy z gen. Gieorgim Siergiejewiczem Żukowem. Już na pierwszym posiedzeniu uzgodniono, że formowaną jednostką będzie dywizja piechoty, a ppłk Zygmunt Berling jej dowódcą. We wstępnych rozważaniach brano również pod uwagę kandydaturę doświadczonego oficera sowieckiego pochodzenia polskiego, ppłk. Bolesława Kieniewicza. Część organizatorów – głównie komunistów – widziała na tym stanowisku dowódcę polskiego oddziału partyzanckiego na Wołyniu „Jeszcze Polska nie zginęła” Roberta Satanowskiego, który od maja do września 1943 roku przebywał w Moskwie. O wyborze na dowódcę dywizji, cieszącego się pełnym poparciem NKWD, Berlinga zadecydowało zdanie Stalina, który zdawał sobie sprawę, że dowódcą PSZ w ZSRS powinien być oficer nie tylko w pełni mu uległy, ale za którym stoi przeszłość legionowa, zawodowy oficer II Rzeczypospolitej, uosabiający sobą symbol polskich tradycji narodowych i wojskowych. Po uzgodnieniu sposobu rekrutacji, uzbrojenia i wyposażenia dywizji, jej wyżywienia i umundurowania oraz przyrzeczeniu przez stronę sowiecką skierowania do niej sowieckich oficerów, Stalin zdecydował się raz jeszcze na spotkanie z Berlingiem. Sowiecki dyktator wysłuchał jego referatu, przyjął go bez zastrzeżeń i ku zdumieniu polskiego rozmówcy zgodził się na formowanie nie tylko dywizji piechoty ale również pułku pancernego i eskadry myśliwskiej.
            Po ustaleniu wszystkich zasadniczych spraw związanych z organizacją i potrzebami polskiej dywizji Państwowy Komitet Obrony ZSRR 6 maja 1943 roku powziął decyzję formalną o jej formowaniu. Decyzję ogłoszono w formie komunikatu rządu sowieckiego 8 maja w radiu i prasie: „Rząd sowiecki postanowił zadość uczynić prośbie Związku Patriotów Polskich w ZSRR w sprawie utworzenia na terytorium ZSRR polskiej dywizji im. Tadeusza Kościuszki w celu wspólnej walki z Armią Czerwoną przeciwko najeźdźcom niemieckim. Formowanie polskiej dywizji już się rozpoczęło”.
            W dniach 9-10 czerwca odbył się I Zjazd ZPP. Przewodniczącą Zarządu Głównego ZPP została Wanda Wasilewska. Zmiana sytuacji politycznej, wpłynęła na zmianę tonu jej wypowiedzi. W odezwie, którą wygłosiła podczas I Zjazdu ZPP stwierdziła: „Z chwilą wybuchu wojny w 1941 r. sytuacja nasza była taka, że nie mogliśmy brać bezpośrednio udziału w walce. Po zawarciu sojuszu polsko-radzieckiego zdawało się, że Polacy w ZSRR staną w jednym szeregu z walczącą bohatersko Armią Czerwoną. Niestety okazało się, że w rządzie generała Sikorskiego brały górę żywioły sprzed 1939 r. Armia generała Andersa opuściła ziemię radziecką. Przestała być armią, przekształciła się w grupę emigracyjną. Godność Polaka ucierpiała bardzo na skutek tego co robiły agendy ambasady rządu Sikorskiego w terenie. Stosunki między rządem radzieckim a polskim pogarszały się z każdym dniem z winy rządu polskiego” I dodawała: „ZPP powstał z dążeń i pragnień tysięcy ludzi, którzy chcieli walczyć. ZPP jest wynikiem dążeń Polaków do wolności”.
Cdn
 

napisz pierwszy komentarz