Ile jeszcze czasu trzeba zmarnować, aby Sprawa Rotmistrza w Parlamencie Europejskim została uwieńczona sukcesem? Dlaczego europosłowie wciąż odkładają kwestie, które ponoć stanowią dla nich priorytet?

Wczorajsze informacje tu i ówdzie wywołały poruszenie. Wielu uczestników naszej akcji zaniepokoiło to, o czym przeczytali w liście asystenta Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Dowiedzieliśmy się oto, że Konferencja Przewodniczących nie tylko nie zajęła się projektem Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem, ale nawet omówienie tego projektu nie znalazło się w porządku obrad w dniu 20 maja b.r. Że po raz kolejny zmarnowano okazję, by zająć się tematem.

Zakładając, iż pan Andrzej Więckowski jest osobą dobrze poinformowaną, pamiętając jednocześnie, iż poseł Michał Kamiński nigdy nie odpowiedział na którykolwiek z dziesiątków emaili, jakie kierowali do europosłów uczestnicy akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu”, mając wreszcie na uwadze ponad dwuletnią historię intensywnych zabiegów o zainteresowanie projektem naszych przedstawicieli w Brukseli, trudno nie powtórzyć za Zbigniewem Ziobro: „w czym obecnie tkwi problem?”

Dlaczego solenne deklaracje nie znajdują wyrazu w realnych poczynaniach? Czym tłumaczyć wieczne odkładanie tematu? Dlaczego kolejna rocznica zamordowania rtm.Pileckiego nie będzie europejskim świętem bohaterów, ani nawet nas do jego uchwalenia nie przybliży? Co powoduje, że sprawa notorycznie odkładana jest „na święty nigdy”?

W ciągu ostatnich 2 lat miałem okazję przekonać się, że europarlamentarne młyny mielą powoli. Ale, na litość boską! czy koniecznie trzeba je dodatkowo spowalniać?

I czy muszą to robić akurat ci, którzy Sprawę Rotmistrza traktują (podobno) priorytetowo?

Czym tłumaczyć aż tak nonszalancki stosunek do czasu? Setki osób angażujących się w akcję „Przypomnijmy o Rotmistrzu”, dziesiątki autorów listów do europosłów oraz uczestników urodzinowych Marszów Rotmistrza 2010 r. wzięło za swoje wezwanie Poety:

masz mało czasu trzeba dać świadectwo

Tymczasem europosłowie, znowu odkładają temat na kolejną sesję w Strasburgu.. W dniu wczorajszym Biuro Prasowe Delegacji Polskiej w Grupie EKR w PE, przesłało dziennikarzom i niżej podpisanemu, swego rodzaju komentarz do listu od asystenta prof.Jerzego Buzka. Dowiedziałem się oto m. in., że „Przesunięcie w czasie debaty na forum Konferencji Przewodniczących z przyczyn niezależnych od posłów z grupy EKR w żaden sposób nie jest równoznaczne z zaprzepaszczeniem całej inicjatywy. Oznacza jedynie wydanie decyzji w późniejszym terminie.”

Dzięki Bogu, Parlament Europejski nie ma trzeciej oficjalnej siedziby! Gdyby miał, pod koniec czerwca pewnie dowiedzielibyśmy się, że projekt święta 25 maja został przeniesiony na kolejną sesję w Luksemburgu.. A potem znów Bruksela, Strasburg itd.

Ale pewnie nie należy się dziwić, że europosłom w tej „priorytetowej” dla nich sprawie wcale się nie spieszy. Przecież czas to pieniądz, a tego jak wiadomo im nie brak. Szkoda tylko, że nie wskazano wyraźnie, jakież to niezależne od EKR przyczyny spowodowały, że Michał Kamiński nawet nie wniósł projektu pod obrady Konferencji Przewodniczących p r z e d  25 maja 2010 r.

Powtórzę w tym miejscu, o czym mówiłem setki razy: jestem ogromnie wdzięczny posłom PiS zrzeszonym wcześniej w grupie Unia na Rzecz Europy Narodów, obecnie wchodzącym w skład Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, za podjęte dotąd działania na rzecz realizacji najważniejszego z celów akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu”. Mojej wdzięczności nie są w stanie zmniejszyć nawet perfidne próby ukradzenia inicjatywy Hannie Foltyn-Kubickiej, do których doszło w poprzedniej kadencji, medialne manipulacje, które w odbiorze społecznym utrwaliły z gruntu fałszywą tezę, jakoby projekt ustanowienia 25 maja świętem europejskich bohaterów był projektem partyjnym (a nie społecznym), ani to, że tacy posłowie jak Marek Migalski, byli i są do tego stopnia zaabsorbowani blogowaniem, że de facto nie kiwnęli palcem w Sprawie, o którą walczymy.

Nie zapominajmy, że to za sprawą Fundacji Paradis Judaeorum w realizację projektu wniesionego w obecnej kadencji przez posła Tomasza Porębę, projektu stanowiącego kontynuację działań Hanny Foltyn-Kubickiej, zaangażowali się tacy politycy, jak Joseph Daul, Jacek Saryusz-Wolski, Jarosław Kalinowski i cała Europejska Partia Ludowa. To nie polityczny, a właśnie obywatelski rodowód inicjatywy zadecydował o tym, że idea ustanowienia rocznicy śmierci Witolda Pileckiego europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem spotkała się z życzliwością poprzedniego i obecnego Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, Przewodniczącego Rady Europejskiej, a także posłów innych niż EKR i EPL frakcji. Wyraźnie komunikowały mi to takie osoby, jak Jerzy Buzek, Herman Van Rompuy, Jan Figel, Katerina Batzeli, Jacek Saryusz-Wolski i Lidia Geringer de Oedenberg.

Byłoby zatem wskazane, żeby polscy europosłowie, szczególnie ci, dla których ustanowienie święta bohaterów zmagań z totalitaryzmem „stanowi priorytet”, nie zapominali o faktach, które znane są każdemu, kto zapoznał się z dokumentacją dostępną w materiałach pod adresem www.michaltyrpa.blogspot.com . Byłoby dobrze, gdyby nieznajomością podstawowych faktów przestały popisywać się patriotyczne media, które zrobiły co w ich mocy, aby odbudowę ś w i ę t e j pamięci o Rotmistrzu Pileckim, zamienić w maczugę do rażenia politycznych wrogów. Których manipulacje sprawiły, że znaczna część opinii publicznej nie ma świadomości, iż projekt europejskiego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem wyrasta z akcji społecznej zainicjowanej przez Fundację Paradis Judaeorum.

Powtórzę, o czym ostatnio mówię nader często: także w naszej części Europy istnieje społeczeństwo obywatelskie. I – jakkolwiek niektórym byłoby to nie w smak – nie tworzy go klientela polityków i partyjne przybudówki. Społeczeństwo obywatelskie składa się z wolnych, świadomych, „zwykłych” ludzi, którzy na co dzień nie wygłaszają do kamer wzniosłych deklaracji o patriotyzmie i wynikających zeń priorytetach. Składa się z takich osób, jak te, z którymi od ponad 2 lat mam zaszczyt współpracować w ramach akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let’s Reminisce About Witold Pilecki”).

Nadal wierzę, że politycy i urzędnicy utrzymywani z kieszeni podatnika, jeśli zechcą, mogą traktować obywateli z odrobiną szacunku. Także wówczas, gdy obywatele występują z inicjatywami, których wymiar wykracza dalece poza horyzont najbliższej kadencji.

Niemal w przeddzień 62. rocznicy zamordowania Bohatera z Auschwitz, wyrażam nadzieję, że Rotmistrz Pilecki może i powinien stać się postacią, której pamięć będzie Polaków, Europejczyków i wszystkich ludzi dobrej woli jednoczyć. 

Nadal ufam, że nasi przedstawiciele nie roztrwonią zaufania, którym ich obdarzyliśmy. Że udowodnią nam czynem, że słowo „priorytet” wypowiadają ze zrozumieniem.

Ostatnie z posiedzeń PE w Strasburgu miało miejsce w dniach 17-20 maja. Obradowała również Konferencja Przewodniczących Parlamentu Europejskiego. Pomimo poparcia dla sprawy promowanej przez EKR, ze strony Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, całej grupy EPL i przedstawicieli innych frakcji, projekt europejskiego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem po raz kolejny spadł z wokandy. Nie został nawet zaprezentowany!

Pomóżcie, proszę, odpowiedzieć na pytanie: czemu ma służyć kunktatorstwo Michała Kamińskiego? A może dla dobra Sprawy, o którą walczymy, powinien go zastąpić Zbigniew Ziobro?