Dementowanie bzdur bywa bzdurne [2010-05-17 07:38]

avatar użytkownika dzierzba

Gdyby nie niezawodna Gazeta Wyborcza, być może nie dowiedziałbym się w ogóle o zdjęciu podróżujących samochodem SS-manów, z których jeden przypomina miłościwie nam panującego Donalda Tuska tak bardzo, że wygląda jak gdyby miał za chwile powiedzieć: „Viele Grüsse! Wir kommen, meine liebe Miliony Polaków!” 

Najzabawniejsze przy tym jest to, że fotografia ta zagościła na ekranie mojego komputera, ponieważ na stronie główne internetowego wydania GW postanowiłem kliknąć w tekst o intrygującym tytule „Dementowanie bzdur je uprawdopodabnia”. Tam niejaki Marek Górlikowski „łapie się za głowę” porażony głupotą swoich kolegów po piórze z lokalnego dodatku GW, którzy rozdmuchali sprawę ulotki do rangi najczęściej czytanego przez internautów tekstu.
 
Jego szczerego oburzenia zdaje się w ogóle nie mącić to, że sam robi coś identycznego. Gdzie tam. Wspomniany tekst zdobi wspomniane zdjęcie, a sam autor nadyma się swą intelektualną i moralną wyższością udowadniając niesamowicie odkrywczo, że dementowanie bzdur je uprawdopodabnia.
 
W pierwszym momencie właśnie ta bezrefleksyjność zaskoczyła mnie najbardziej.
 
Po chwili jednak przypomniałem sobie, że zaledwie kilka dni temu sam Adami Michnik czuł silną potrzebę wyjaśnienia swoim pałającym świętym oburzeniem fanom i wyznawcom, że podpisanie listy poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego nie jest równoznaczne z deklaracją oddania na niego głosu. Wtedy pomyślałem coś bardzo mało pochlebnego, a dzisiaj przyszło mi dodatkowo do głowy, że być może taka „błyskotliwość” nie jest tylko domeną czytelników, ale również pracowników Agory.
 
Nie jest to jednak jedyne możliwe wytłumaczenie.
 
Może być bowiem jeszcze tak, że Pan Marek Górlikowski domyśla się, że propagowanie tej plotki pozornie tylko szkodzi Platformie i jej kandydatowi na Prezydenta, a tak naprawdę więcej można ugrać na dementowaniu tak oczywistej bzdury; lub – nie można przecież tego całkiem wykluczyć – autor tekstu za bardzo wziął sobie do serca informacje o spadku sprzedaży Gazety i nawet nie pomyślał, że sadomasochistycznych dzierzb jest więcej i ktoś jeszcze czyta te bzdety.
 
Jakkolwiek by nie było ważne, że dementowanie bzdur je uprawdopodabnia. Dlatego też zaprzeczam, że wszystko mi jedno, czy zacznę dzień od lektury Plotka, czy może jednak właściwej Gazety.

Filed under: dywagacje, fun, Internet, media, polityka, Polska, społeczeństwo

napisz pierwszy komentarz