Walka o prezydenture z IPN w tle- Prof. Mieczyslaw Ryba

avatar użytkownika Maryla

Wspolny lot Bronislawa Komorowskiego i Wojciecha Jaruzelskiego do Moskwy, ogloszony niemal rownolegle z podpisaniem ustawy anty-IPN-owskiej, to z pewnoscia nie zbieg okolicznosci. Platforma Obywatelska w ten sposob jednoznacznie kieruje swoja oferte do elektoratu SLD.

Podpisanie przez Bronislawa Komorowskiego nowelizacji ustawy o IPN wprowadzilo w zdumienie caly szereg srodowisk patriotycznych w Polsce. Zwykli obywatele, a nawet wiekszosc konstytucjonalistow podkreslaja, ze pelniacy obowiazki prezydent RP marszalek Sejmu powinien do czasu wyborow podejmowac tylko najbardziej konieczne decyzje, powstrzymujac sie od radykalnych krokow. Jest to nade wszystko zwiazane z wymiarem moralnym w sprawowaniu urzedu, ktory objal nie na skutek decyzji wyborcow, lecz z powodu smolenskiej tragedii. Na domiar wszystkiego prezydent Lech Kaczynski zostawil swoja wole co do nowelizacji ustawy o IPN, wyrazajac pragnienie skierowania jej do Trybunalu Konstytucyjnego. Bylo to ze wszech miar zasadne, gdyz bledy konstytucyjne dawalo sie wychwycic w prosty sposob. (Wystarczy wymienic niedookreslenie proceduralne wyboru Rady IPN, wprowadzenie ograniczenia dostepnosci urzedow panstwowych - cenzus wyksztalcenia dla czlonkow Rady, uzaleznienie partyjne prezesa IPN itp.).

Platforma bierze wszystko
Poza wzgledami merytorycznymi niezwykle wazkie sa argumenty moralne. Zrealizowanie woli zmarlego prezydenta wpisywalo sie bowiem w powszechnie deklarowane hasla o potrzebie moralnej odnowy polskiej polityki. Tymczasem zamiast odrodzenia mamy do czynienia z zagarnianiem kolejnych stanowisk i ze skrajnym upartyjnianiem zycia publicznego w naszym kraju. Bronislaw Komorowski nie tylko podpisal kwestionowana przez sp. Lecha Kaczynskiego i sp. Janusza Kurtyke ustawe. Rownolegle w sposob blyskawiczny przeprowadzil przez Sejm kolejna nowelizacje, ktora daje marszalkowi Sejmu mozliwosc wyznaczenia na okres przejsciowy pelniacego obowiazki prezesa ze wszystkimi uprawnieniami (wybor dokonany sposrod wiceprezesow IPN). W ten sposob marszalek oraz Platforma Obywatelska sami zaprzeczyli tresci uzasadnienia umieszczonego pod pierwsza nowelizacja ustawy o IPN, gdzie tlumacza nowele potrzeba "odpolitycznienia" Instytutu. I tak owo odpolitycznienie bedzie polegac na tym, ze marszalek Sejmu bedzie wyznaczal prezesa IPN przynajmniej na pol roku (tyle bowiem czasu moze zajac wybor nowego prezesa pod rzadami podpisanej przez Komorowskiego ustawy). Rodzi sie sugestia, aby wprost nadac marszalkowi uprawnienia sprawowania przez niego urzedu prezesa IPN. Wtedy dopiero mielibysmy do czynienia z prawdziwym "odpolitycznieniem" Instytutu.
Podpisana przez Bronislawa Komorowskiego nowelizacja ustawy o IPN jest nie tylko budzacym potezne zastrzezenia konstytucyjne aktem prawnym uderzajacym w samo serce Instytutu. Jest to rowniez w powaznej mierze najnormalniejszy w swiecie bubel prawny, szczegolnie niepraktyczny w obecnych warunkach. Zaledwie Bronislaw Komorowski podpisal ustawe, natychmiast musial ja nowelizowac poprzez nadanie sobie kompetencji mianowania p.o. prezesa IPN. W przeciwnym razie nastapilby calkowity paraliz instytucji, ktora przez wiele miesiecy nie moglaby normalnie funkcjonowac bez prezesa. Ow wielomiesieczny paraliz wynika zas ze skomplikowanych procedur wylaniania Rady Instytutu, ktore to wchodza w zycie na skutek nieszczesnego podpisu marszalka Sejmu. Stara ustawa doskonale radzila sobie z trudna sytuacja zaistniala po katastrofie katynskiej. Po prostu szybki konkurs i wybor prezesa (taka decyzje podjelo Kolegium IPN). Okazuje sie, ze na tym nowelizacje podpisanej ustawy sie nie skoncza. Aby ustawa mogla wejsc w zycie, za kilka tygodni trzeba bedzie glosowac nad kolejna poprawka. Niemozliwy do zrealizowania jest zapis, ze pierwsze posiedzenie Rady Instytutu zwoluje prezes. Prezes zginal w wypadku samolotowym, nie bedzie zatem mogl zwolac Rady. Ile jeszcze trzeba bedzie glosowac poprawek do swiezo podpisanej ustawy, trudno dzis przewidziec. Sa tez przeslanki, by sadzic, ze Bronislaw Komorowski wbrew woli tragicznie zmarlego prezydenta Lecha Kaczynskiego podpisal watpliwa konstytucyjnie ustawe bedaca realnym bublem prawnym. A wystarczylo tylko zawetowac te ustawe badz skierowac ja do Trybunalu Konstytucyjnego i na bazie starej ustawy zostalby szybko przeprowadzony konkurs na prezesa IPN. Konkurs, a nie mianowanie przez marszalka Sejmu p.o. prezesa. Ow konkurs ogloszony przez Kolegium IPN zostal uznany przez Platforme Obywatelska za dzialanie zbyt pospieszne, agresywne i polityczne. Nadanie marszalkowi prerogatyw wyznaczenia nastepcy prezesa Kurtyki jest za to jak najbardziej "apolityczne" i podyktowane "dobrem Instytutu".

IPN do likwidacji
Namacalnie widac, ze prawda jest calkiem inna. Przypomnijmy sobie, dlaczego przed kilkoma miesiacami Platforma zglosila do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o IPN. Stalo sie tak dlatego, ze partii rzadzacej nie spodobala sie jedna ksiazka dotyczaca Lecha Walesy wydana przez Instytut. Pozniej innej partii nie spodobaly sie publikacje o generale Wojciechu Jaruzelskim czy Aleksandrze Kwasniewskim. I tak zmienia sie ustawe z powodu prac naukowych. Nie ulega zatem watpliwosci, ze taki sposob reagowania jest jednoznacznym uderzeniem w wolnosc badan naukowych. A bez wolnosci nauki nie ma po prostu wolnosci slowa. Dodajmy do tego okolicznosci podpisania nowelizacji ustawy o IPN przez Bronislawa Komorowskiego i bedziemy mieli pelen obraz, jak w skrajny sposob nastepuje upartyjnienie Instytutu, co wiecej - upartyjnienie badan naukowych w Polsce. Doskonale zauwazyli to naukowcy, ktorzy w wielkiej liczbie apelowali do marszalka Komorowskiego o odrzucenie szkodliwej noweli. Tymczasem zamiast odrzucenia ustawy mamy kolejna nowele zwiekszajaca kontrole partii nad Instytutem. Wielu obserwatorow wszystko to napawa powaznym smutkiem. Nadzieje na moralna odnowe polskiego zycia politycznego po katynskiej katastrofie pekly niby banka mydlana w tempie wrecz blyskawicznym.
W lokalnym radiu w dyskusji z dzialaczem lubelskich wojewodzkich struktur SLD uslyszalem zdanie, ze lewica popiera decyzje marszalka Komorowskiego w sprawie podpisu pod nowelizacja ustawy o IPN, gdyz jest to bardzo realny krok w kierunku ostatecznej likwidacji Instytutu. Trudno nie przyznac racji temu twierdzeniu. Rzadzacej partii chodzi bowiem na poczatku o paraliz tej szkodliwej z ich punktu widzenia instytucji, pozniej dokonanie czystki personalnej, wreszcie podporzadkowanie IPN tzw. poprawnosci politycznej definiowanej na salonach historycznych organizowanych przez "Gazete Wyborcza", a w koncu po prostu likwidacje tej instytucji. Nalezy sie spodziewac, ze juz w niedlugim czasie jedynie uprawnione beda publikacje historyczne w stylu odpowiedzi na pytanie, dlaczego stan wojenny byl polityczna koniecznoscia i na czym polegala wielkosc historycznego kompromisu miedzy Lechem Walesa i Wojciechem Jaruzelskim. Historycy "niepoprawni politycznie" zostana zas wyrzuceni poza margines.

Monopol dwoch partii
Oprocz refleksji merytorycznej na temat niezwykle kontrowersyjnej decyzji Bronislawa Komorowskiego w kwestii podpisania noweli ustawy IPN-owskiej pojawia sie caly szereg pytan natury politycznej. Jaka kalkulacja przyswieca Platformie Obywatelskiej walczacej dzis o najwyzszy urzad w kraju? Czy tak wyzywajace zachowanie kandydata na prezydenta przyniesie spodziewany efekt wyborczy? Kazdy odpowie, ze jest to dzialanie przynajmniej nierozsadne. Sama wypowiedz Bronislawa Komorowskiego, ktory zakomunikowal spoleczenstwu, ze gdyby Lech Kaczynski chcial skierowac owa ustawe do Trybunalu Konstytucyjnego, to by to uczynil, byla wrecz oburzajaca. Prezydent otrzymal na biurko znowelizowana ustawe o IPN doslownie na kilka godzin przed katynska katastrofa. Jak wiec mogl ja gdziekolwiek skierowac? Niektorzy odczytali te slowa Komorowskiego jako probe sprowokowania Jaroslawa Kaczynskiego do ataku, tak, by mozna bylo zakomunikowac swiatu, ze Prawo i Sprawiedliwosc znowu jest agresywne. Agresywne PiS to powrot do PR-owskiej polityki Platformy sprzed kilku tygodni (straszenie obywateli "kaczyzmem", widmem IV RP). Jesli taki byl cel Bronislawa Komorowskiego, to nalezy stwierdzic, ze prowokacja ta okazala sie po prostu nieskuteczna.
W miedzyczasie marszalek Sejmu zwielokrotnil liczbe uklonow w kierunku elektoratu lewicowego. Takim niewatpliwym gestem byla zapowiedz zabrania na poklad rzadowego samolotu generala Jaruzelskiego, zaproszonego przez Kreml na majowe obchody rocznicy zwyciestwa nad hitlerowskimi Niemcami. Wspolny lot Komorowskiego z Jaruzelskim ogloszony niemal rownolegle z podpisem pod ustawa anty-IPN-owska to z pewnoscia nie zbieg okolicznosci. Platforma w ten sposob jednoznacznie kieruje swoja oferte do elektoratu SLD. Oczywiscie widac tu pewien brak logiki, gdyz elektorat Grzegorza Napieralskiego i tak w drugiej turze wyborow prezydenckich zaglosowalby na Komorowskiego. Wyglada wiec na to, ze manewr jest obliczony juz na pierwsza ture, tak, aby pograzyc lewice i na stale przejac jej elektorat z mysla o przyszlorocznych wyborach parlamentarnych.
"Zaorac SLD" i dazyc konsekwentnie do dwubiegunowego ukladu na polskiej scenie politycznej - oto przypuszczalny scenariusz dzialan zwiazanych z kandydatura Bronislawa Komorowskiego. Jednakze z punktu widzenia wyborow prezydenckich dzialania te sa samobojcze. Pozyskujac bowiem elektorat lewicowy, Komorowski traci bardzo cenny elektorat centrowy, ktory oczekuje umiaru w wykonywaniu przez niego obowiazkow prezydenta po tragedii smolenskiej. Jaki ma sens tak agresywna polityka? Odpowiedzi na to pytanie moze byc kilka. Najbardziej prozaiczna to pycha, naiwna wiara w sondaze i w potege wlasnej partii. Takie zadufanie konczy sie czesto kleska, bolesnie doswiadczyl tego Donald Tusk przed pieciu laty, kiedy to pomimo korzystnych dla siebie sondazy przegral wybory z Lechem Kaczynskim. W tej sytuacji mozna oczekiwac, ze analitycy z PO biora pod uwage mozliwosc porazki. Jesli tak, to mozliwy jest inny scenariusz. Do dzialan radykalnych moze Komorowskiego popychac sam premier Tusk. Wielu twierdzi, ze zostal on przed kilkoma miesiacami niejako zmuszony do rezygnacji z kandydowania na urzad prezydenta przez srodowiska pozornie usytuowane na drugiej linii sceny, ale realnie sterujace polska polityka. Zmuszony do rezygnacji premier wcale nie musi chciec zwyciestwa Komorowskiego. Po pierwsze - prezydent Komorowski zdetronizowalby szybko Tuska w roli niekwestionowanego lidera w obozie PO. Po drugie - sprawowanie rzadow, gdy ma sie "swojego" prezydenta, jest wbrew pozorom bardzo trudne. Wszelkich potkniec rzadu nie da sie juz usprawiedliwic twierdzeniem, ze to wina prezydenta, ktory wszystko wetuje. Prezydent z PO dalby jasny komunikat spoleczenstwu: pelnie wladzy w kraju posiada Platforma, majac pelnie wladzy, odpowiada za wszystko. Taki stan rzeczy na ponad rok przed wyborami parlamentarnymi moglby pograzyc rzad Tuska. Jaroslaw Kaczynski jako prezydent to znowu strumien argumentow na uzasadnienie braku skutecznosci obecnej ekipy rzadowej, to niejako niezbedne alibi na poglebiajaca sie nieudolnosc. Wydaje sie to powaznym powodem dla Donalda Tuska, dla ktorego Bronislaw Komorowski powinien wybory przegrac. Przejecie zas elektoratu SLD przez Platforme daje potezny kapital na przyszloroczne wybory parlamentarne, w sposob jednoznaczny czyszczac lewicowa konkurencje na scenie parlamentarnej. Komorowski zdobywajacy elektorat lewicowy na wybory parlamentarne i Komorowski oslabiajacy swoja pozycje w czerwcowych wyborach prezydenckich - oto gra, ktora moze zakulisowo aranzowac Donald Tusk.
Podsumowujac powyzsze rozwazania, mozna snuc przypuszczenia, ze z pozoru nierozsadne dzialania Platformy przed wyborami prezydenckimi moga byc logiczne, jesli przyjmiemy jako zalozenie rozbieznosc interesow Bronislawa Komorowskiego i Donalda Tuska. Dodac nalezy, ze tak prowadzona gra przynosi mimo wszystko panstwu polskiemu duze szkody, czego namacalnym dowodem jest nowelizacja ustawy o IPN.

Profesor Mieczyslaw Ryba kieruje Katedra Historii Systemow Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wyklada rowniez w Wyzszej Szkole Kultury Spolecznej i Medialnej w Toruniu. Od 2007 r. zasiada w Kolegium Instytutu Pamieci Narodowej.

 

http://www.naszdziennik.pl/bpl_index.php?dat=20100510&typ=my&id=my21.txt

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz