Orędzie J. Kaczyńskiego i „cyniczne wyborcze zagrywki”
We wczorajszych „Wiadomościach” TVP o 19:30 pokazano po raz kolejny wstrząsający obraz z miejsca katastrofy prezydenckiego Tupolewa. Wciąż krząta się tam wiele postronnych osób, tzw. poszukiwaczy skarbów. Milicjantów strzegących okolice lotniska w Smoleńsku jest jak na lekarstwo; reporterzy TVP odszukali (sic!) 2 funkcjonariuszy dopiero po jakimś czasie; panów-zamiast pilnowanie gapiów- absorbowała wymianą oleju w służbowej Ładzie.
Sytuacja o tyle dziwna, że w tym samym dniu na miejscu tragedii pojawił się pełniący obowiązki Prezydenta RP- B. Komorowski. Aż strach pomyśleć, jak to będzie wyglądało, jutro, za tydzień, miesiąc…Z drugiej strony trudno się dziwić, skoro marszałek pytany o tą sprawę, wybełkotał coś w stylu „ przecież to nic ważnego” (za co podobno został ostro zrugany przez D. Tuska). Komorowskiemu, w odróżnieniu od premiera, stosunkowo często zdarza się powiedzieć to, co naprawdę myśli. Dlatego zachęcam wszystkich do starannego słuchania marszałka; można dostrzec prawdziwą twarz PO.
Nieporadność (wiem, brzmi to infantylnie; trzymajmy się jednak, przez chwilę, promowanej przez salon „poprawności politycznej”) rosyjskich władz w zakresie prostego- wydawałoby się- dopilnowania miejsca katastrofy z 10 kwietnia wskazuje, że nie wszystko działa tak pięknie, jak opisuje to D. Tusk i S. Nowak. Coraz bardziej zasadne stają się pytania o to, dlaczego polskie władze nie próbowały wzmocnić naszej pozycji w procesie badania przyczyn tragedii. Okazuje się bowiem, że istnieje porozumienie polsko-rosyjskie z 1993 r., przewidujące ścisłą współpracę obu krajów w sprawie badania katastrof lotniczych. Nasz rząd zrezygnował z powoływania się na ten dokument, uznając za zasadne jedynie zapisy konwencji chicagowskiej. Niektórzy eksperci od prawa międzynarodowego uważają, że to oczywiste zaniedbanie.
J. Kaczyński z okazji uroczystości 65-rocznicy upadku III Rzeszy, skierował wczoraj niezwykle stonowaną odezwę do Rosjan. Mówił o zbrodni katyńskiej i przyjaźni polsko-rosyjskiej, dziękował za wyrazy solidarności i współczucia płynące z Moskwy po kwietniowej katastrofie Tupolewa. Wyraził przekonanie, że pojednanie między oboma narodami jest możliwe. Komentatorzy życia politycznego, publicyści przyjęli wystąpienie Prezesa PIS z entuzjazmem. W obliczu zaniedbań rządu, dość nieudolnego sposobu informowania opinii publicznej o postępach śledztwa, wreszcie skandalicznych incydentów na miejscu tragedii, J. Kaczyński zachowuje się nad wymiar powściągliwie. Jestem przekonany, że niejeden polityk w analogicznej sytuacji, „nawrzucałby” rządzącym i nikt nie robiłby z tego wielkiej afery.
Są jednak osoby, które nie potrafią uszanować klasy J. Kaczyńskiego. Wśród nich bryluje zwłaszcza wicemarszałek Sejmu RP, S. Niesiołowski, który odezwę szefa PIS określił „cyniczną wyborczą zagrywką”. Człowiek, który piastuje jedną z najwyższych funkcji w Państwie, który utracił w tragedii smoleńskiej kolegów z prezydium Sejmu, powinien zachowywać się przyzwoicie. Niestety, Niesiołowski nie dość, że przyzwoicie zachowywać się po prostu nie potrafi, to jeszcze czyni innym, postępującym godnie, z tego powodu uwagi (i to w tak obrzydliwy sposób). Miejmy to także na uwadze, udając się do lokalów wyborczych za niespełna dwa miesiące.
Jest także polski salon, który za wszelką cenę pragnie zdewaluować niewygodną postawę J. Kaczyńskiego. To nie jest przypadek, że Panowie: Wajda, Bartoszewski, Kutz właśnie w tym wyjątkowym dla naszej ojczyzny czasie dopuścili się tylu haniebnych wypowiedzi. Prowokacja, jaką była akcja zapalania zniczy na polskich grobach czerwonoarmistów, spaliła na panewce. Cóż pozostało? Agresja, chamstwo, wyzwiska...W cywilizowanych krajach bycie autorytetem to nie tylko zaszczyty, pieniądze, sława, to także olbrzymie poczucie odpowiedzialności, ważenie słów, powaga. „Gazeta Wyborcza” opiekunka polskich autorytetów, próbuje kreślić wyimaginowany świat, świat dzikiej walki o władzę, walki bez zasad, w której Osią Zła jest PISowski obóz:
„Politycy PiS, przyjmijmy z dobrą wiarą że szczerze, przybrali żałobne szaty, miny i słowa. Ale ich medialne i internetowe armie są w natarciu, wykorzystując w stopniu niespotykanym wcześniej rynsztokowy rezerwuar języka. Ich samych żałobna cenzura nie obowiązuje rzecz jasna, bo wymyślają tym, którzy, ich zdaniem, zmarłych i ich rodziny nie chcą uszanować”.(żródło)
Jak widzimy, salon nie czuje potrzeby wytłumaczenia się, stosownych przeprosin. Swoje uczynki z pełną swobodą przypisuje poszkodowanym, „ich medialnym armiom”. Ten zabieg tym razem nie może się udać. Podobnie, jak wściekłe głosy autorytetów, które zamiast oczekiwanej reakcji Prezesa PIS, wywołały powszechny niesmak, słuszne obrzydzenie.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Historyczne wystąpienie
"Prowokacja, jaką była akcja zapalania zniczy na polskich grobach czerwonoarmistów, spaliła na panewce."
Listy poparcia w tej sprawie to były zapisy do jakiegoś nowego PRON-u. Salon zastawił pułapkę ale Jarosław Kaczyński w nią nie wpadł. Ba - postąpił z wielka klasą i jednym posunięciem wytrącił broń wrogom a pozyskał w Rosji wielu ludzi.
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim
2. hrabia
Tak. To był polityczny majstersztyk.
3. TVN 24 od rana pracuje, az im się nadajnik grzeje ;)
usiłują zadymić swoją narracją, to, co się wydarzyło.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. ehh
przed chwilą na tvn24 padło określenie, z ust jakiegoś politologa że projekt rezolucji i to wystąpienie to dwie przeciwstawne sobie rzeczy. Kim trzeba być, żeby nie widzieć odzewu JK do narodu (ludzi !) rosyjskiego a różnic związanych z powołaniem międzynarodowej komisji i sprzeciw stawieniu się ślepej ufności rosyjskiemu śledztwu (czyt kremlowi)?
5. janko,
Klasycznie, rżniecie głupa...