Ludzie z cienia. (Edmund Dantes)
Od początku istnienia III RP daje się zaobserwować w tym państwie pewne ciekawe zjawisko - dosyć specyficzny typ ścieżki kariery niektórych polityków.
Schemat jest następujący: bardzo mało znana osoba, wyciągnięta z niebytu przez jakiegoś znaczącego polityka, w błyskawicznym tempie osiąga najwyższe stanowiska w państwie - III RP-owski, zdegenerowany rodzaj kariery "od pucybuta do milionera" lub jak kto woli "od zera do milionera" (słowo "milioner" należy tutaj rozumieć metaforycznie).
Na scenę polityczną, w samo jej centrum, z cienia, z głębokiego mroku, wyszło kilka osób i w newralgicznych sytuacjach odegrało pierwszoplanowe role.
Przyjrzyjmy się się kilku z nich.
1. W końcu 1990 roku, po kompromitacji w wyborach prezydenckich Mazowiecki wraz ze swoim rządem składa dymisję.
O ile w roku 1989 kandydatami na stanowisko "naszego premiera" były znane od wielu lat osoby Mazowieckiego, Geremka czy Kuronia, o ile rozważaną kandydaturą po dymisji Mazowieckiego był powszechnie znany i szanowany mecenas Olszewski, o tyle ostatecznie zaproponowany przez Wałęsę Jan Krzysztof Bielecki był mało znanym (poza środowiskiem gdańskich liberałów) posłem OKP. W tym jednym przypadku (w odróżnieniu od kolejnych - niżej opisanych) promocja dotyczyła tyleż samego Bieleckiego, jak również kanapowej partii, której był członkiem - Kongresu Liberalno Demokratycznego, który poparł Wałęsę w wyborach prezydenckich. Czołowymi postaciami KLD byli Donald Tusk, Janusz Lewandowski, Jacek Merkel. Jak widać dzisiejsze polityczne związki Wałęsy z Platformą kierowaną przez Tuska, mają swoją genezę jeszcze w roku 1990, (a zapewne i wcześniej) .
J.K.Bielecki, po rocznym premierowaniu, był posłem, a następnie m. in. jednym z dyrektorów EBOiR, przez wiele lat Prezesem PEKAO S.A. (któremu miejsce w tym fotelu ustąpiła M.Pasło-Wiśniewska, zostając posłanką PO).
J.K. Bielecki nazywany "starszym bratem" i "mentorem" premiera Tuska jest dzisiaj po odejściu z PEKAO S.A., przewodniczącym Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów.
2. W grudniu 1991 roku na wakujące stanowisko Prezesa NBP, Wałęsa (poza swoimi licznymi talentami, wykazał się po raz kolejny cechami headhuntera) zaproponował nikomu nie znaną Hannę Gronkiewicz-Waltz (adiunkta na Wydziale Prawa Kanonicznego ATK w Warszawie). Był tak przekonany do jej kwalifikacji, że kiedy Sejm odrzucił jej kandydaturę - za kilka miesięcy ponownie wysunął kandydaturę tej osoby na to stanowisko. Za drugim razem głosowanie przebiegło już po myśli Wałęsy. Osoba nie mająca do tej pory zbyt wiele wspólnego z bankowością została prezesem NBP - newralgicznej instytucji w newralgicznym okresie kształtowania się bankowości III RP.
Prezesem NBP była do końca 2000 roku rezygnując w trakcie II kadencji, na rzecz objęcia stanowiska wiceprezesa EBOiR.
Po zakończeniu pracy w EBOiR rozpoczęła na szeroką skalę działalność w polityce - została posłanką PO, a od 2006 roku jest Prezydentem Warszawy.
3. Kolejnym człowiekiem z głębokiego cienia, już bardziej sukcesywnie przygotowywanym do odegrania wielkiej roli w polityce III RP był Waldemar Pawlak. Jeszcze w latach 80-tych (wiadomo, co się gotowało w różnych kotłach w tamtym czasie) działał w spółce "Agrotechnika", założonej przez działaczy ZMW i oficerów Wojskowej Akademii Technicznej.
Na przełomie lat 80/90 był popierany przez wiejską postkomunistyczną nomenklaturę jako przeciwwaga solidarnościowego Romana Bartoszcze, aż do objęcia fotela Prezesa PSL-u w 1991 roku.
Po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, to właśnie on został kolejnym premierem i zapewnił ludziom Wałęsy opanowanie MSW i MON-u ("czyszczenie").
Waldemar Pawlak dzierży dwa dotąd niepobite rekordy: jako jedyny w III RP był dwukrotnie premierem, a także był najmłodszym premierem.
Jak wiele wzmiankowanych w tym wpisie osób, Pawlak jest dzisiaj silnie związany z rządzącą PO - jest wicepremierem rządu Tuska. Współpraca dwóch kolegów z "Nocnej zmiany" układa się doskonale.
W rządzie Pawlak odpowiada za gospodarkę, m. in. za tak newralgiczną dziedzinę, jak negocjacje z Rosją w sprawie umowy gazowej.
4. Następną osobą, która zrobiła zaskakująco wielką karierę, jak na to co sobą reprezentuje była szara myszka, skromna, niczym wcześniej nie wyróżniająca się posłanka najpierw OKP, a później Unii Demokratycznej - Hanna Suchocka. W jej przypadku prestidigitatorem wyciągającym królika z kapelusza okazał się Jan Rulewski, (jak nietrudno zgadnąć - obecnie PO) który wysunął ją na stanowisko Prezesa Rady Ministrów, po niepowodzeniu misji Pawlaka w 1992 roku. Ona także w najmniejszym stopniu nie przeciwstawiała się wpływom, jakie w MON-ie, MSW i MSZ-cie mieli ludzie Wałęsy/Wachowskiego.
To za jej kadencji miała miejsce "inwigilacja prawicy".
Kilka lat później, już jako Minister Sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka była autorem wniosku o ułaskawienie (za dokonane w młodości brutalne morderstwo) osławionego Petera Vogla - Piotra Filipczyńskiego - tzw. "kasjera lewicy". Ojciec Vogla - Tadeusz był za czasów PRL wiceministrem handlu i tajnym współpracownikiem SB. Miał liczne kontakty we władzach PRL i SB. Dlatego jego syn Piotr w 1979 roku otrzymał zgodę Rady Państwa (przy sprzeciwie prokuratora) na przerwanie wykonywania kary za morderstwo, którego wcześniej dokonał. Otrzymał paszport w 1983, w środku stanu wojennego. Zgoda na to była poparta wnioskiem Biura Studiów SB.
Obecnie Suchocka pełni funkcję ambasadora w Watykanie.
5. W 1997 roku, po wygranych przez AWS wyborach parlamentarnych niespodziewanym kandydatem na stanowisko premiera został wysunięty przez zwycięskiego Krzaklewskiego mało szerzej znany prof. Jerzy Buzek. Był on co prawda wcześniej znany jako prowadzący obrady zjazdu Solidarności w hali Oliwii w 1981 roku, (ponoć to z jego inicjatywy została uchwalona "Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej", uznane przez ZSRR za kamień obrazy i prowokację). Od tego czasu pozostawał w wielkim cieniu. Jego kadencja na stanowisku premiera (jedyna pełna 4-letnia kadencja), która nieodwracalnie zmieniła Polskę - była totalną gospodarczą katastrofą. Polska wyszła z niej z prawie zerowym wzrostem gospodarczy, ogromnym deficytem budżetowym, największym w Europie bezrobociem i z mnóstwem wyprzedanych za bezcen doskonale prosperujących spółek.
Ile było w tym sabotażu, a ile zwykłej nieudolności - nie sposób dzisiaj stwierdzić.
Nie chciałbym w tym miejscu odnosić się do oskarżeń o współpracę Buzka z SB (jak TW "Docent", TW "Karol"), ponieważ te oskarżenia jak na razie okazały się gołosłowne.
6. Dla porządku wspomnę jeszcze o skromnym, cichym nauczycielu Niższego Seminarium Duchownego w Niepokalanowie, który w 1989 roku został dyrektorem gabinetu A.Halla, a w roku następnym był już jednym z pierwszych "niekomunistycznych" wiceministrów ON, później był jednym z zaufanych ludzi Wałęsy w MON-ie w 1992 roku,
Ministrem ON, po wyjściu Unii Wolności z koalicji z rządem Buzka.
Najbardziej znany w Polsce fan WSI i przyjaźni z Rosją.
Dzisiaj jest Marszałkiem Sejmu, p.o. Prezydenta, pewniakiem PO w wyborach prezydenckich. Także pewniakiem w innym sensie - sprawia wrażenie osoby tak pewnej swojej wygranej, że nie stara się zachowywać nawet najmniejszych pozorów obiektywizmu podczas swojego obecnego pełnienia obowiązków prezydenta. Czyżby dysponował zdolnościami profetycznymi i posiadł już tajemnicę wyniku wyborów?
Kluczową rolę w wielu momentach historycznych z udziałem wyżej wymienionych postaci odegrał Wałęsa (którego kariera również spełnia sformułowane na początku kryterium - z poprawką na czas jego pojawienia się na scenie publicznej).
Trzy osoby uczynił Premierami, jedną Prezesem NBP, wspierał karierę Komorowskiego, ostatnio, jako jeden z pierwszych poparł go jako kandydata na Prezydenta.
Wszystkie powyżej wymienione osoby (łącznie z Wałęsą, Hallem, Rulewskim, Krzaklewskim) są obecnie albo członkami, albo sympatykami PO - partii, o której polityce pisałem chociażby tutaj. Są też obiektywnie patrząc - albo zupełnymi miernotami, albo w najlepszym przypadku przeciętniakami, których wysokiej pozycji w polityce czy biznesie w najmniejszym stopniu nie uzasadniają osobiste przymioty takie jak: niezłomność, odwaga, wybitna inteligencja, wiedza, mrówcza pracowitość (znowu - oprócz Buzka).
Wszyscy są obecnie czynnymi politykami.
Biorąc pod uwagę to, po której stronie sceny politycznej te osoby dzisiaj się lokują, to, w jakich wydarzeniach uczestniczyli i jakie decyzje podejmowali, jakoś zupełnie nie dziwi wykładnicza krzywa ich kariery politycznej.
Czyż nie może przyjść na myśl, że gdzieś w zakamarkach jakiejś starej szafy, tej czy innej osoby wyżej wzmiankowanej, wśród starych i bardzo starych części garderoby wala się jakaś stara, przykurzona, pożółkła ze starości wojskowa onuca?
http://edmunddantes.salon24.pl/176569,ludzie-z-cienia
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz