SOWIECKIE EGZEKWIE (transfokator)

avatar użytkownika Łukasz Kołak

Wobec tragedii, o jakiej nam parę dni temu, nawet po chwilach najczarniejszych myśli, nie mogłoby się przyśnić, staram się opanować swoje "przelatujące" emocje: bezmiernego smutku, bólu i goryczy, poczucia krzywdy, bezradności, nawet zemsty... Bo szukam usilnie powodów do tak nienawistnie publicznie (!!!) wypowiadanych gróźb "dostojników u władzy": będziemy wyrzynać wasze watahy, wyginiecie jak dinozaury, czy - nomen omen - będziemy do was strzelać jak do kaczek(czytaj: bezbronnych w powietrzu). I nie znajduję żadnej wypowiedzi strony przeciwnej, by dawała powody do takiej nienawiści.

    Jarosław Kaczyński oddał władzę z honorem, by poddać się ponownie osądowi społecznemu ( i przegrał), prezydent był w gruncie rzeczy umiarkowany, uzasadniał logicznie motywacje swoich zachowań, jeśli chodzi o kierunek działań ujmowanych w słowach "pamięć i tożsamość". Możemy podejrzewać komu z zewnątrz bardzo zależało na szczuciu i wikłaniu "polujących z nagonką" pod przyszłe sprzysiężenie sztyletników.

    Cóż, mocno powiedziane - ale postaram się to uzasadnić.


 


 

Wyrok w zawieszeniu


 

    Przy postawionej tezie, że dziennikarze zostali uratowani (z groźbą odroczonego wyroku, bo zawsze ich można zegnać na konferencję i "odpalić"), to zgodny chór mediów nakierowany pod "Sowieckie Egzekwie" ku pojednaniu - ponadnarodowemu i ponad podziałami - każe przypuszczać, że jednak nie była to katastrofa, tylko zamach. Gołym okiem widać faryzejskość tego przykuwania uwagi społecznej: szybko wyciągnięte z szuflad mnogich gadzinówek prawdziwe dokumenty (zdjęcia, nagrania, wspomnienia) zmieniające na komendę image pary prezydenckiej.

    Tezę, że nie tylko wypadek powinien być brany pod uwagę, wzmacnia drugi aspekt zdarzenia: logistyka zapraszania gości na pokład. Taki zestaw znakomitości z opozycji wobec sprawujących wladzę, zwłaszcza ludzi osadzonych w resztkach państwowych sytruktur niezawłaszczonych przez PO, daje silne podejrzenie o istnieniu wpływowego i zaufanego kreta przy ś.p. Prezydencie. Dwaj wysocy funkcjonariusze od organizacji uroczystości oraz bezpieczeństwa przelotu, Aleksander Szczygło i Władysław Stasiak, nie byli przecież kamikadze. Więc kto?

    Z pewnością dwie grupy z pasażerów musiały mieć zaufanie do wejścia na wspólny pokład: księża i wojsko. Nie wdając się w zbyt dalego idące dywagacje, należy jasno stawiać sprawę wyjaśnienia ewentualnej koncepcji zdrady narodowej i zamachu na prezydenta. Tego absolutnie nie wolno wykluczać, to jest obecnie podstawowy obowiązek każdego, kto umie się wysławiać, by tego domagał się na głos i na każdym poziomie artykułowania opinii publicznej.


 


 

Sprzysiężenie sztyletników


 

  Sposób na pojednanie nad trumną jest stary jak świat, przeważnie poprzedza go związek morderców ubabranych krwią inicjacyjną. Tak zrobil Hitler, tak robił Stalin. Potem już mają z górki zbratani zmową do grobowej deski. Problem polega jednak na tym, że w sowieckim wydaniu jest to robione w innej skali i o innym zasięgu, także ze skutecznym wciąganiem postronnych w orbitę kłamstwa za interesy. Jeśli ok. 100 tys. inteligentnych genetycznie bliskich pomordowanym w Pierwszym Katyniu przez 70 lat nie umiało się dokołatać prawdy o tamtej zbrodni, to latwo można sobie wyobrażić bezczelność tej pokagiebowskiej formacji, która poslała w niebyt 100 osób. Korzyści są zawsze po jej stronie. Nad grobem ofiary można się pokajać za zbrodnię poprzednią, a nawet zgodzić się na przyjęcie do wiadomości tego, że się jest spadkobiercą prawno-finansowym tamtych "szubrawych" poprzedników ze stalinowskiego POLITBIURA. Jest to ozdrowieńcze dla obu narodów – podajmy sobie ręce i po wszystkim. Idziemy do przodu i możemy eksploatować niewolników dalej. Z namiestnikami nad nowym trupem, który związuje węzłem kolejnym na następne lata nowych uczestników zbrodni, wylęgłej z diabelskiej jaskini zła poprzedników. Daje to gwarancję determinacji kontynuatorów, by zależności trwania w kłamstwie przetrwały, gdyż nic tak bardziej nie scala, jak strach przed prawdą.

  Trzeba przyglądać się teraz "dziwnym śmierciom", które mogą się pojawić, bo "Katyń II" niesie duże konsekwencje dla Polski i narodu – zbyt wielu świadków było i sporo różnych drobnych szczegółów i okoliczności zacznie zapewne przeciekać, więc i brutalne zamykanie ust będzie wtedy konieczne.



 

Stalinowskie pojednanie


 

  Widzimy wyrażne wytyczne o "propagandzie pojednania", która nas zalewa. Bo teraz dziennikarze, którym w ostatnim momencie darowano życie, mają prikaz zgodnym chórem odprawić Sowieckie Egzekwie, czyli zrobić nam z mózgu wodę pod hasłem "pojednania i przebaczania" (zresztą nie pierwszy raz).

  Gdyż po tym (choćby zaraz) Putin jest w stanie ogłosić odszkodowania dla ofiar Pierwszego Mordu Katyńskiego. Tyle tylko, że już obóz prorosyjski oddał w pacht praktycznie rękami oficjalnych polskich sprzymierzeńców (Wąsika, Wybałucha i Szczurka) nasz kraj, i oni, jako lenno, zapłacą te kwoty. Pieniądze się u Rosjan znajdą np. za dziwnie podpisane kontrakty gazowe czy – to z ostatniej chwili - za spodziewane zablokowanie poszukiwań gazu łupkowego przez firmy amerykańskie.

  Należy przestrzec przed tą "biesową pułapką" gotowana nam prze media z "Katyniem" Wajdy na czele. Sowieckie łzy nad trupem, zwabianie na cmentarz rodziny, by wyłapać bliskich po pochówku - ten arsenał perfidii i zdrady zaszczepili kagiebowcy polskiej mafii politycznej, dobrze przygotowanej do tej roli przez okres komunistycznego treningu.


 

Klucz do wyjaśnienia prawdy


 

     Katastrofa na obcym, nieprzychylnym dla lecących terenie, możliwość zacierania śladów czy mataczenia władz Rosji – z tej okazji skorzystano bezwzględnie i zapewne skutecznie, by ukryć dowody zbrodni. Ale w Polsce jest drugi klucz do spisku. Trzeba zbierać drobne fakty, strzępki wypowiedzi, kojarzyć zdarzenia – dziś internet daje spore możliwości komunikowania się poza "skanalizowanym transferem informacji".

    Może się np. okazać, że gdzieś krążyły w sieci sms-sy, które nagle dotarły do odbiorców. Niechby któryś z pasażerów nie usłuchał nakazu wyłączania komórek. Albo przygotował sobie gotowca, gdy się spostrzegł jaki dobór towarzystwa jest na pokładzie, i tuż przd upadkiem samolotu nacisnął klawisz "wyślij".

    Należy także stawiać ostro sprawę międzynarodowej komisji – wszak jesteśmy w strukturach Unii i NATO. Mamy kilku dobrych parlamentarzystów w Brukseli, i nie wszyscy przecież cudzoziemcy tam są tchórzem podszyci. Zginęła głowa państwa ze swoją świtą i luminarzami publicznymi.


 

    Z pewnością klucz do spisku jest także w Polsce (szpieg w kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego), i to możemy logicznie rozpracować: porozumiewać się, wnioskować, kojarzyć fakty. Kompletowanie pasażerów, odwołanie jazdy pociągiem przez prezydencką parę, ostrzeżenie (?) Schetyny, zmiana decyzji odnośnie lotu dziennikarzy, etc. Mnóstwo pytań, które z naszych drobnych obserwacji i wpisów na forach ułożą w końcu te puzzle. Aż prawda wyjdzie na jaw. Są to także pytania dla śledczych, choć nie sądzę, by bez wsparcia niezależnej opinii publicznej ktoś z funkcjonariuszy państwowych odważył się teraz na jakieś poważniejsze kroki w tym zakresie.

    W chwili, gdy to piszę, co i rusz pojawiają się nowe informacje, utwierdzające w tym, że ciąg wydarzeń jest konsekwentny i jak dotąd niepodważalny: logistyka i organizacja wylotu, przygrożenie mediom przez ocalenie dziennikarzom (niby w ostatniej chwili) życia, prikaz ukształtowania opinii publicznej na "pojednanie", by zapewne w końcu, w szybkim czasie, doprowadzić, bez poczucia hańby i wielkiego wstydu, do oficjalnego uznania "państwowości" Pierwszego Mordu Katyńskiego wraz z rosyjskimi odszkodowaniami dla potomków ofiar – oto wnioski nasuwające się same przez się. Ale spisek scementowany zbrodnią przez współczesnych zdrajców Polski, od nowa - pod strachem wyjścia na jaw - przedłuża na kolejne wiele lat determinację trwania przy PRL-u praktycznie mniejszych i większych kolaborantów z kremlowskim Moskalem. Warto jeszcze przestrzec Polaków, że mord pociąga mord, bo Sowieci zawsze zwabiali polskich patriotów na cmentarze i obserwowali żałobników, by po pochówku, za bramą nekropolii, ich aresztować. Jesteśmy prawie już w ich łapskach, a zdrajcy pewnie, widząc tłumy Polaków na ulicach, panicznie się boją, więc mogą iść teraz "po trupach".


 

Patriotyczna kartka wyborcza


 

    Jednak wstrząśnięte tragedią społeczeństwo daje szansę zbliżenia się opinii publicznej do poznania prawdy, a przynajmniej do podjęcia jej poszukiwania. Na tym etapie jest to pierwszy krok, jaki zwykli obywatele mogą zrobić. Wyzwolić się z kręgu zła. Wszystko inne, choć pewnie istnieje, to pobocza głównego nurtu zagrożenia.

    I w tym właśnie zakresie możemy się bronić, choćby demokratycznymi sposobami: możemy, zbierając fakty, układając je w ciągi logiczne jak puzzle, i przekazując je prywatnie i publicznie, doprowadzić drogą wyborczą, do zmiany stanu w kraju. Czy tak się stanie? Mam wątpliwości, ale otrząsać się trzeba i namawiać innych do otrzeźwienia.

     Odwagi!

 

 źródło:  http://transfokator.salon24.pl/

 

 

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika pax

1. pesymista

Wstępne rozeznanie w okolicy (znajomi, rodzina, ...) a już mam pewność, że nic się nie zmieni! Jak ci ludzie są zmanipulowani powszednimi mediami ciężko opisać. Wczoraj zostałem zakrzyczany i wyśmiany przez jednego prenumeratora GW - kiedy tylko zapytałem go czy w ogóle nie bierze pod uwagę jakiejkolwiek możliwości zamachu. I do tego będzie mi wmawiał, że to teraz właśnie najwięcej głosu powinni zabierać tacy jak Olejnik, Lis... bo niby o zmarłych się źle nie mówi, no a przecież nie mówią(i nigdy nie mówili!!! co najwyżej się sprzeczali!!! ). Tfu! Choć sam nie jestem spiskowcem, uważam, że wątek nieprzypadkowości powinien przynajmniej przejść ludziom przez myśl, przez dyskusję. A tu co? Totalna blokada umysłów, ludzie sami się ograniczają - coś na styl politpoprawnośći. I nie dotyczy to wyłącznie czytelników GW itp... podobnie myślą przeciętni ludzie. Mentalna władza socjalistów jest już wszechogarniająca. Można powiedzieć - nowa religia! Ciekaw jestem czy Kościół kiedykolwiek odważy się temu przeciwstawić.
avatar użytkownika TW Petrus13

2. Łukasz dziękuję :)

cyt: " i tuż przed upadkiem samolotu nacisnął klawisz "wyślij". to jest klucz!.Wcale nie musiał wysyłać SMS wystarczy że właczył komórkę!.Otóż ten tel. jest tak zbudowany że nawet jeśli włączysz funkcję "spij" ona i tak się loguje do najbliższej anteny nadawczo odbiorczej,po włączeniu jet natychmiast gotowa do akcji!.W zależności od konstrukcji (bywają różne,mniej,bardziej rozbudowane) - wysyła log do sieci!(o!O! już są nad!!!) i teraz następuje to co pisałem wcześniej kilka krótkich impulsów elektromagnetycznych o zmiennym wypełnieniu - o co chodzi? :). Będzie nudne ale - ja jak chłopu na łopacie (możesz to sprawdzić). Łuk elektryczny,niegaszona iskra w układu zapłonowego,iskrzący silnik elektryczny,elektroniczny multiwibrator (dużej mocy) uzupełnione dwoma kawałkami drutu (antena pół-falowa) potrafią zakłócić pasmo fal radiowych od 100kHz - do setek MHz,czyli na zakresie fal (w metrach) o długości od kilku kilometrów,do długosci kilku centymetrów.Prawdą jest że pochodne (harmoniczne) mają różną moc od fali (podstawowej) ich moc się zmienia (nie sposób tego przeliczyć) trza znać wiele parametrów - zostawiam to krótko- i ultra-krótkofalowcom,oni znają sposoby jak łączyć się niewielką mocą z krańcami świata! to tyle,ja tylko swoje trzy grosze,wszak szukamy PRAWDY - i o to mi tylko chodzi!

Ostatnio zmieniony przez TW Petrus13 o ndz., 18/04/2010 - 09:57.


 

avatar użytkownika TW Petrus13

3. ps.

Putin! szach i mat!