Zaczęło się... (Fredd)
Sądziłem, że zwykła przyzwoitość spowoduje, że frontalny atak na “ocalałego Kaczora”, zacznie się dopiero po żałobie narodowej. Jarosław Kaczyński jak wiadomo jest winny tego, że przeżył. Jednak tydzień spokoju, w połączeniu z oznakami szacunku dla zmarłego Prezydenta mógłby być niebezpieczny, a nuż ciemny lud poza kwiatami pod zdjęciem Prezydenta odda głos na jego brata. Na to absolutnie nie można pozwolić, dobry jest jedynie martwy Kaczor.
Na razie atak jest dosyć subtelny, ot odwołanie się do medialnej gęby jaką przez lata przyprawiono obu braciom. Obrażalscy, małostkowi, ogólnie obciachowi. Trąbka zagrała w Moskwie, ale nie mam wątpliwości, że z każdym dniem chór naśladowców z polskich gazet będzie narastał.
Dziwne: mówiono, że brat Lecha Kaczyńskiego - Jarosław, powinien przyjechać w tej samej kawalkadzie, co polski premier. Okazało się jednak, że jechał oddzielnie. Kaczyńscy mieli trudne stosunki zarówno z Donaldem Tuskiem, jak i Władimirem Putinem. Relacje te - jak się okazało - nie zeszły w tym dniu na drugi plan. Wprost przeciwnie - moim zdaniem wyszły na pierwszy - pisze Kolesnikow.
- Jarosław Kaczyński jechał do Smoleńska sam. Gdy Tusk i Putin skontaktowali się z nim i powiedzieli mu, że bez niego nie pójdą na miejsce katastrofy, że poczekają na niego - był wtedy pół godziny jazdy od Smoleńska - ten odpowiedział, że chce tam pójść bez nich, z duchownym, który jedzie razem z nim - relacjonuje rosyjski dziennikarz.
Ten obrażalski Kaczor znów się obraził, ale tym razem przyjęto to ze zrozumieniem. Żeby nie kopać leżącego wbija mu się jedynie szpilę. Niby, to takie ludzkie zrozumiałe, że się obraził. Ale w połączeniu z tym co było wcześniej, jest to jasne przypomnienie dla elektoratu: „współczujcie, składajcie kwiaty, ale nie zapominajcie, że to ten straszny Kaczor”.
Założę, się o butelkę zacnego trunku, że o ile Jarosław Kaczyński wystartuje w wyborach prezydenckich dowiemy się, że cynicznie gra pamięcią swojego brata, wykorzystuje osobistą tragedię w walce politycznej itp. Nie wierzycie? Po prostu do wyborów zostało maksimum 80 dni, zbyt mało by fala współczucia i żalu opadła. Niebezpieczeństwo, że Jarosław Kaczyński może te wybory wygrać jest na tyle realne, że nie będzie się przebierać w środkach. PO jest o włos od przejęcia władzy absolutnej, po ewentualnie wygranych wyborach prezydenckich natychmiast rozwiążą Sejm, by wykorzystać zwycięstwo. Przegrana Komorowskiego oznaczać będzie trwanie Sejmu i codzienne ubijanie interesików z PSL. Stawka jest wysoka
http://wiadomosci.onet.pl/2153848,12,kommiersant_j_kaczynski_nie_chcial_spotkac_sie_z_putinem_i_tuskiem_mial_do_tego_prawo,item.html
http://teoriaspisku.salon24.pl/169705,zaczelo-sie
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Trunki drogie
Figa
2. Na "gewałt" zmieniają
basket
3. Nie wyhamują
Figa