Fragment OSKAR-owego scenariusza
Halo, halo! Dostałem sygnał z Warszawy, że mają Państwo już obraz, więc możemy razem, we dwójkę oglądać już ten mecz. Boisko świetnie przygotowanie, widać że tutejsza kultura kładzenia trawy jest istotnie wielką kulturą. Słońca w Rio de Janeiro dużo, a na trybunach zasiada polonia turecka mieszkająca w Irlandii.
(...)Uwaga, środkowy Sikorski, dostojnym krokiem pędzi w kierunku bramki i podaje piłkę do zauroczonego swoją osobą Bronisława Komorowskiego, który krąży jak elektron koło jądra Donalda Tuska. Podaje do Ryszarda Kalisza, który biega w tym upale i przypomina człowiekowi, w jak ogromnej części składa się z wody.(...)
(...)Piłka trafia do upadłego anioła, Kazimierza Marcinkiewicza. Ten oddaje futbolówkę do Przemysława Gosiewskiego, który cudownie strzela końcami od pięty własnych malutkich palców u nóg.(...)
(...)Arbiter główny, Mirosław Drzewiecki vel. Miro. Na liniach bocznych pomagają mu: Ryszard Sobiesiak vel. Rychu i Zbigniew Chlebowski vel. Zbychu. Arbitrem technicznym jest Grzegorz Schetyna vel. Grzechu. Cała czwórka na wszelkie zarzuty piłkarzy odpowiada: o niczym nie wiedziałem, nic nie słyszałem i nic nie widziałem.(...)
(...)Jarosław Kaczyński. Podziwiam jego skromne warunki fizyczne. Ten zawodnik mieszka z własną rodziną i z własną matką.(...)
(...)Pierwszy do wiadra, niesionego przez uszy Jerzego Urbana dobiega Stefan Niesiołowski, który nie jest już tak świeży w kroku jak dawniej.(...)
(...)Janusz Palikot uciekł na połówkę, ale pozostawił ćwiartkę. Przytrzymał, popatrzył, zakręcił się w kółko i obrócił się w pełnym biegu z zawodnikiem na plecach. Józef Oleksy złapał się za włosy, a właściwie nie miał za co się złapać, bo przecież on jest łysy.(...)
(...)Prawą stroną pędzi Miller i puścił Bąka lewą stroną. Obrońca wybił jednak piłkę na tak zwany przysłowiowy oślep, a Marcinkiewicz biega wokół własnej osi i krzyczy charakterystyczne dla siebie „yes! yes! yes!”(...)
(...)Olejniczak przestrzelił bramkę, a bramkarz Ludwik Dorn sięgnął piłkę, która była po przeciwnej stronie boiska. Kopie piłkę ręką do Lecha Kaczyńskiego. Widać wielkie ożywienie w kroku tego zawodnika. Podaje do Joanny Senyszyn. Tak, tak proszę państwa, w życiu trzeba wybierać - albo uroda albo polityka. Senyszyn, jak widzimy, wybrała tę długą ewentualność.(...)
(...)Komorowski szuka gdzieś tam szczęścia między nogami Tuska.(...)
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz