Ziobro i Kamiński- wrogowie publiczni III RP
Na kanwie ostatnich PRowych sukcesów partii D. Tuska, niektóre środowiska ruszyły w bój, którego celem stała się ostateczna publiczna dezawuacja dwóch czołowych postaci- filarów IV RP. Chodzi oczywiście o Zbigniewa Ziobro i Mariusza Kamińskiego.
Janina Jankowska (,jedna z nielicznych osób- znawców mediów nie wstydzących się mówić gorzką prawdę na temat rzeczywistych umiejętności dziennikarskich "gwiazd", nazywanych nierzadko autorytetami) wspomina dziś na s24 o zmanipulowaniu przez T. Lisa informacji na temat odznaczenia przez L. Kaczyńskiego byłego szefa CBA.
Ale to nie koniec, koledzy byłego męża K. Rusin "dmuchają" kolejną aferę z udziałem naszego zombie:
"Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy pewnie ostatniej akcji CBA przed odwołaniem Mariusza Kamińskiego. Zmontowała ją w sierpniu 2009 r. tajna struktura wewnątrz Biura - grupa operacyjna samodzielnego wydziału inspekcji (SWI). Dopadła ona Marka Ł., działacza społecznego, znajomego Kamińskiego ze studiów. (...) Z innych źródeł gazeta dowiaduje się o owianym tajemnicą SWI. Wydział podlegał bezpośrednio szefowi CBA. Jego zadaniem było śledzenie, czy moralnie prowadzą się sami agenci. Istnienie "kontrrazwiedki" ujawnił raport nowego szefa CBA Pawła Wojtunika."
(źródło)
Przyznacie Państwo, że sprawa cuchnie na kilometr. Jakże M. Kamiński mógł w ogóle pomyśleć o zdradzeniu przez własnych "bojarów"? Przecież stworzenie SWI to działanie charakterystyczne dla ludzi diabolicznie wystraszonych, lękających się własnego cienia, wszędzie widzących wrogów, zdrajców, konfidentów...Czyż nie?
Całe szczęście, że fachowiec Wojtunik sprawę odkrył, a "GW" poinformowała o wszystkim społeczeństwo. Teraz wiemy, że odwołując M. Kamińskiego D. Tusk, jak zwykle, miał świętą rację.
Nie, to nie koniec. W podobnych opałach znalazł się sam Z. Ziobro. Okazuje się, że były minister sprawiedliwości jest ...łasy na kasę. Być może to efekt zasądzenia horrendalnej kary- nakazu przeproszenia niewiniątka doktora G. ( w takim kontekście o medyku mówił hrabia Komorowski podczas niedzielnej debaty) w paśmie najlepszej oglądalności...A jak wiadomo każdy polityk musi "wyjść na swoje":
"Zbigniew Ziobro poprosił, by sejmowa komisja ds. nacisków przerwała jego przesłuchanie, bo ma pilne sprawy w Europarlamencie. Radio ZET donosi, że chodzi o pieniądze za bilety, które miała mu zwrócić Bruksela. Na dodatek, przez "pilne sprawy" nie wiadomo, kiedy Ziobro znów stanie przed komisją.(...)Ziobro twierdzi, że nie chodziło tylko o pieniądze. Zapewnia, że nieformalnie musiał spotkać się z ekspertami z parlamentu, bo przygotowywał się do poniedziałkowego posiedzenia komisji prawnej. Do spotkania miało dojść w czwartek wieczorem i piątek rano. Już po południu w piątek były minister sprawiedliwości był jednak w kraju. Widziano go nawet w Sejmie."
(źródło)
Nikt nie jest święty, nawet Z. Ziobro. Szkoda, że profesjonaliści z Radia ZET nie wspomnieli, że w podobny proceder "zwrotu pieniędzy za bilety" zamieszanych jest 90% europarlamentarzystów.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz