Znowuż będę narzekał na nasz stan dziennikarski. Aczkolwiek dzisiaj głównym celem moich żali będzie gospodarz salonu24 Igor Janke. A wszystko przez ten artykuł z Rzeczypospolitej, wywiad Igora Janke z Adamem Bielanem: http://www.rp.pl/artykul/450709_Spapralismy_afere_hazardowa__.html Rzecz jasna najbardziej wzburzyła mnie samokrytyka Bielana. Wszak skoro użył Poseł Bielan liczby mnogiej, to znaczy, że i również bloger Grudeq, pisząc kilkanaście postów o aferze hazardowej aferę hazardową spaprał, czy spartaczył. Na co oczywiście się nie zgadzam. Ale czytam. Gdzie o tym spapraniu jest. Czytam pierwszą odpowiedź na pierwsze pytanie. Nie ma. Druga odpowiedź na drugie pytanie – też nie ma. Trzecie również nie. Czwarte – nie. Piąte… szóste.. ósme.. dziesiąte… jedenaste.. czternaste… Jest. Jest, dopiero w piętnastym pytaniu. W 123 wersie tekstu. I ten zwrot „spapraliśmy aferę hazardową” nie jest właściwie odpowiedzią Adama Bielana… ale zostało to wypowiedziane przez Igora Jankego, i przed sądem z pewnością zostałoby uznane za pytanie sugerujące odpowiedź… i zostałoby uchylone.

 
Ale w Polskiej gazecie, takie pytanie stanowi doskonały tytuł artykułu. Doskonale wpisujący się w tezę, że PiS cokolwiek dotknie, to od razu spapra, i że PO zawsze prowadzi z PiSem, jak nie 2:0 to z pewnością wyżej. Fakt, może Igor Janke podnieść argument, wszak on sformułował taką tezę, a Adam Bielan powiedział: zgoda. Ale czy to jest to rzetelne dziennikarstwo? Czy nie można było dać takiego tytułu: Bielan: Też będziemy modernizować kraj! Albo: Czekanie na Stalingrad Platformy. Też ładnie i nośnie, i nawet bardziej zachęca do czytania całego artykułu, bo już czytelnika kręci aby dowiedzieć się jak to PiS zamierza modernizować kraj, albo kiedy nastąpi i jak będzie wyglądał Stalingrad Platformy. A tak, to patrzy czytelnik na tytuł. O Bielan potwierdza to co wszyscy doskonale wiedzą, to po co czytać. Nu chyba, że jest to dość przemyślana strategia pana Igora, wychodząca z założenia, że chce być takim dziennikarzem którego czyta się tylko po leadach, bez zagłębiania w treść. W końcu liczy się tylko skuteczność. Ilość czytelników, a nie to jaki artykuł niesie ze sobą przekaz.
 
Panu Igorowi już się dostało, teraz pora na Pana Adama. Po części jego strategię bicia we własne piersi rozumiem. W tym fragmencie znajdziemy jej wytłumaczenie:
 
W związku tym taki frontalny atak od rana do wieczora robiony przez liderów partyjnych jest kontrskuteczny. Tym bardziej że to PiS ma gębę partii kłótliwej, wojowniczej, wywołującej ciągle spory i tego nie zmienimy szybko.
 
Generalnie nie możemy żądać od dziennikarzy pisania prawdy i rzetelnego oceniania rzeczywistości, bo to będzie traktowane jako kolejny przejaw pisowskiej agresji. W związku z tym, trzeba zawsze grzecznie potakiwać rozmówcy, a dopiero później delikatnie przemycać swoje argumenty. To tak jakby tłumaczy też dlaczego po tym pytania „spapraliście” Bielan powiedział zgoda. Pewnie gdyby dowiedział się, że taki tytuł nada Pan Igor to tak lekkomyślnie nie postąpił był. Ale stało się. Ktoś dostał kolejny argument do tego, że PIS jest fatalny. Tylko czy tutaj nie doszło do lekkiej defraudacji argumentacji? I jak widzę takie manipulowanie, jak mogę stracić miano partii agresywnej, skoro we mnie całym krew się już burzy. Bo nikt nawet nie doczyta tej metafory z republikanami (kolejny tytuł: „Bielan zachowaliśmy się jak republikanie w aferze rozporkowej”), tylko zakoduje: PiS znowu coś spaprał.
 
A niestety PiS niczego w aferze nie spaprał. Bo gdybyśmy „nie bili piany”, i nawet poszli za radą Bielana i zajęli się merytorycznym wyjaśnieniem afery to i tak afera zostałaby arcyskutecznie zamieciona. Jakiemu dziennikarzowi zechciałoby się wchodzić w szczegóły merytoryczne ujawnianie chociażby na blogu Kataryny czy gw1990. Więc pianę trzeba było bić, żeby ktokolwiek się tą aferą zainteresował! Poza tym trzeba być chyba lodowatym angielczykiem, żeby zachować opanowanie gdy słyszy się jak działają ministerstwa pod rządami Platformy, co robią ministrowie, jakim językiem mówią, jak definiują pojęcia racji stanu, interesu skarbu państwa. Ta piana sama się bije. I to trzeba krzyczeć. A gdy dziennikarza nic na ten krzyk nie robią, bo sami krzyczą, i człowiek krzyczy jeszcze głośniej aby zauważyli daną sprawę i wtedy dziennikarze, wielkie oburzenie, co tu tak głośno.. tu sprawę trzeba merytorycznie rozwiązać. Więc tak źle i tak nie dobrze.
 
Jedyne rozwiązanie jakie widzę, to zacząć wreszcie pisać prawdę. Prawdę. Przejrzeć na oczy i zobaczyć, że wybory w roku 2010 będą bardzo rzadkim w demokracji, niezwykle trudnym, ale w sumie prostym wyborem między dobrem a złem. Między głupotą a mądrością. Zdaje sobie sprawę z tak manichejskiego postawianie sprawy, no ale taka jest prawda. Głosując na PiS głosujemy za Polską, głosując na PO głosujemy za Rysiem Sobiesiakiem. Demokracja polega na tym, że taki wybór jest w niej możliwe. Bo jest czasem wybór miedzy większym dobrem a ciut mniejszym dobrem, czasem jest między większym złem a jeszcze większym, a czasem jest to wybór między dobrem i złem. I taki wybór czeka nas w tegorocznych wyborach.
 
W wyborach 1919 i 1922 roku można było głosować na Komunistyczną Partię Polski, ale Partia ta nie zdobyła więcej niż 3% głosów, i takiego wyniku życzyć należy PO.