Gen. Bortnowski - zagubiona "perełka" (2)
godziemba, śr., 17/03/2010 - 07:25
3 czerwca 1945 roku gen. Bortnowski zgłosił się w Obozie Zbornym La Courtine we Francji i został z tym dniem wcielony do Polskich Sił Zbrojnych. W lipcu Naczelny Wódz udzielił mu kilkumiesięcznego urlopu, który wykorzystał udając się do Kanady, gdzie wyemigrowała wraz z synami jego żona, Wanda. Spotkał się także ze swymi przyjaciółmi z obozu piłsudczykowskiego, w tym generałem Kazimierzem Sosnkowskim, przebywającym na „zesłaniu politycznym” w Kanadzie.
Najważniejszy impuls do dalszej działalności dało Generałowi nawiązanie kontaktu z ośrodkiem piłsudczykowskim w Nowym Jorku, w którym czołową role odgrywali: Ignacy Matuszewski, Wacław Jędrzejewski oraz Henryk Floryar-Rajchman. W lutym 1946 roku powołali oni Komitet Zagraniczny Obozu Piłsudczyków, którego celem było utworzenie na emigracji reprezentacji polityczno-społecznej „opierającej się na zasadzie pełnej koncentracji narodowej, która byłaby podparciem dla Rządu i tubą, przez którą mógłby on mówić, nie będąc uznawany w Londynie i w Waszyngtonie”.
W trakcie odczytu w Nowym Jorku Generał stwierdził, że jako Polak chce wracać do Polski, ale wolnej, posiadającej rząd i prezydenta wybranych przez naród. Kwestię powrotu pozostawiał indywidualnej ocenie każdego Polaka, choć sam widział potrzebę konsolidacji emigracyjnych środowisk niepodległościowych. Troska o to towarzyszyła Bortnowskiemu do końca życia.
Po powrocie do Londynu Generał zdecydowanie skrytykował ugodową postawę szefa Sztabu Głównego gen. Kopańskiego wobec brytyjskich planów rozwiązania PSZ. Dla swojego stanowiska pozyskał generałów: Janusza Gołuchowskiego, Tadeusza Piskora, Mieczysława Norwid-Neugebauera oraz Mariana Januszajtisa. W grupie, tej określanej popularnie „piątką” względnie „Gronem Polaków”, obok Bortnowskiego najważniejsza rolę odgrywał gen. Januszajtis, który choć związany z obozem narodowym, szybko znalazł wspólny język z Generałem. W meldunku złożonym Naczelnemu Wodzowi, stwierdził, ze polscy negocjatorzy zaniechali zawarcia umowy z Brytyjczykami oraz ugięli się, stając przed dylematem, czy narazić się Anglikom, czy też „sprawie”. Równocześnie w trakcie rozmowy z Prezydentem Raczkiewiczem „błagał go” o cofnięcie aprobaty dla dotychczasowych ustaleń z Brytyjczykami, w których strona polska w zasadzie zrezygnowała z domagania się objęcia prawem wstępowania do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia wszystkich jeńców polskich przebywających na terytorium okupowanych Niemiec oraz z prawa bezpośredniego dowodzenia Korpusem. Wspomniana „piątka” w sierpniu 1946 roku wystąpiła z wnioskiem do Prezydenta o powołanie Ścisłej Rady Wojskowej. Postulat ten uderzał w pozycję szefa Sztabu Głównego, szczególnie znaczącą po cofnięciu przez Anglików uznania dla polskich władz cywilnych i Naczelnego Wodza. Gdyby doprowadzono do utworzenia Rady, generałowie mogliby na bieżąco kontrolować każde posunięcie gen. Kopańskiego. Raczkiewicz nie wsparł „buntowników” i koncepcja utworzenia tego ciała upadła wobec kategorycznego sprzeciwu Kopańskiego.
Generał nie porzucił sprawy w piśmie do Bora wypominał wyższym polskim czynnikom wojskowym, że nie potrafiły wykorzystać korzystnej koniunktury dla stworzenia dogodnej pozycji na przyszłość oraz pozostawiły nierozwiązaną kwestię polskich jeńców. Powołując się na doświadczenia Piłsudskiego, stwierdził, że całe życie Marszałka było walką o to, „by tanio nie sprzedać własnych atutów” . Z kolei w obszernym memoriale dla Home Office, zwracając uwagę na sowieckie niebezpieczeństwo, a wspominając o rozwiązaniu PSZ, pisał: „jakże możecie wymagać, byśmy do Waszej samobójczej polityki rękę przykładali. Nie mamy obecnie siły Wam na tej Waszej błędnej drodze przeszkadzać, ale mamy obowiązek usunąć się i czekać cierpliwie, aż doświadczenia Wasze osobiste dopełnią się”.
Wkrótce po objęciu 8 listopada 1946 roku funkcji Naczelnego Wodza przez gen. Andersa „piątka” wystosowała do niego specjalny raport, w którym domagała się ukarania winnych dotychczasowego rozwoju sytuacji oraz ponawiała postulat utworzenia Ścisłej Rady Wojskowej, wyposażonej w odpowiednie kompetencje, które zabezpieczyłyby rząd i władze wojskowe przez „nie dość dojrzałymi, czy wręcz fałszywymi poczynaniami jednostek”. Gen. Anders nie uznał za stosowne spełnić tego życzenia generałów.
W tym samym czasie sytuacja gen. Bortnowskiego uległa pogorszeniu, gdy Anglicy uznali, ze prawo przyjęcia do PKPR będą mieli tylko Polacy, którzy przed 1 czerwca 1945 roku wstąpili do PSZ . Generał zaś został wcielony 3 czerwca 1945 roku. W efekcie tego 1 czerwca 1947 roku zwolniono Generała z czynnej służby wojskowej. Po przejściu do cywila Bortnowski pracował do 1954 roku jako psychoterapeuta w szpitalu w Mabledon Park, nie zapominając o działalności społecznej i politycznej.
Najważniejszym osiągnięciem Generała było powołanie Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie. 15 marca 1947 roku Generał na zebraniu członków-założycieli wskazał, iż głównym celem Instytutu miało być stworzenie szkoły opartej na spuściźnie po Marszałku: „Szkołę myśli politycznej, szkołę woli, szkołę cierpliwego czekania na okazję, szkołę pogotowia wewnętrznego do tych okazji wyczekiwania”. Podkreślił także, że pomimo „tępienia” piłsudczyków każdy z nich lojalnie pracował na stanowisku, na którym się znalazł.
Instytut został podporządkowany Instytutowi Piłsudskiego w Nowym Jorku. Choć zebranie założycielskie odbyło się 15 marca, za oficjalną datę powstania Instytutu uznano 19 marca – dzień imienin Józefa Piłsudskiego. Generał Bortnowski został przewodniczącym zarządu Instytutu. Instytut dzięki emisji cegiełek zdołał zakupić na swoje potrzeby dom w dzielnicy Puenty przy 454 Upper Richmond Road oraz rozpocząć wydawanie pisma „Niepodległość”.
Mistrzem dla Władysława Bortnowskiego był Marszałek Piłsudski. Kierując się jego koncepcja przygotowania kadr wojskowych przed 1914 rokiem, dążył do opracowania i przyjęcia przez polskie władze emigracyjne planu, który pozwoliłby na jak najlepsze przygotowanie się do nowej wojny. Miał to być Narodowy Plan Wojny, określany najczęściej w formie skrótowej „planem wojny”. Ponieważ stworzenie własnej, niezależnej od obcych Armii Polskiej było nierealne, Bortnowski postulował tworzenie kół pułkowych jako przyszłych komórek mobilizacyjnych, mających jednocześnie pełnić rolę opiekuńczą dla żołnierzy i troszczyć się o ich wychowanie ideowe. Gen. Anders odniósł się do tych postulatów z rezerwą, mimo to dążenie do ich realizacji stanowić miało istotny element działalności emigracyjnej gen. Bortnowskiego. Generał zdawał się nie dostrzegać, ze w 1948 roku Zachód starał się co najwyżej powstrzymywać nazbyt rosnące apetytu Kremla. Utrzymujące się napięcie mogło jednak przekształcić się w konflikt zbrojny. Gdyby do niego doszło, Generał dopuszczał zawarcie sojuszu z Anglosasami dopiero po uzyskaniu przez polski rząd emigracyjny pozycji strony. Dopóki to nie nastąpi, doradzał zerwanie wszelkich stosunków oficjalnych czy nieoficjalnych. Jasno stawiał sprawę, że dla świata zawsze byliśmy tyle warci, ile mieliśmy sił do oddania na korzyść innych i nie zgadzał się aby Polacy byli „mięsem armatnim”. Z niepokojem obserwował brytyjskie plany odbudowy potęgi militarnej Niemiec. Jednym z najważniejszych jego sukcesów w tym zakresie było doprowadzenie do utworzenia Koła Generalskiego oraz rozwoju kół wojskowych skupiających żołnierzy dawnych jednostek i formacji.
Bortnowski przez cały czas przebywał w Londynie, podczas gdy cała rodzina w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie dzięki swej legalnej pracy w szpitalu mógł liczyć w 1956 roku na brytyjską emeryturę. Dawało to skromne podstawy bytowe na starość dla niego i małżonki. W przypadku wyjazdu do Stanów, Generał musiałby wszystko praktycznie od nowa. Długo odkładana decyzja znalazła swój finał i w maju 1954 roku członkowie Instytutu Józefa Piłsudskiego uroczyście pożegnali swego prezesa wyjeżdżającego do Ameryki. Po przyjeździe do Nowego Jorku, imał się różnych zajęć. Przez pewien czas wygłaszał pogadanki dla Radia „Wolna Europa”, handlował warzywami na Brooklynie.
Równocześnie stan jego zdrowia bardzo pogorszył się – od czasów jenieckich chorował na owrzodzenie dwunastnicy. Gdy tylko zdrowie pozwalało aktywnie uczestniczył w pracy społecznej wśród Polonii, chętnie przewodniczył spotkaniom, urządzanym przeważnie w Fundacji Kościuszkowskiej. Przypominając słowa Piłsudskiego, ze „każdy Polak za granicą jest ambasadorem sprawy polskiej”, po podkreślał, że Polonia winna oddziaływać na politykę amerykańską, a tym samym wspierać rodaków w kraju. Włączył się również w życie Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, pełniąc przez szereg lat funkcję wiceprezesa.
W listopadzie 1966 roku Generał przebywał na kolejnej kuracji w szpitalu. Jego stan nie wskazywał na niebezpieczeństwo bliskiej śmierci, jednak rankiem 21 listopada nastąpiła zapaść, z której został odratowany. Niestety, po południu atak serca z wylewem z pękniętej aorty zakończył jego życie. Ciało Generała wystawiono do 26 listopada w domu pogrzebowym Campbella przy Madison Avenue. Przed trumną przewinęły się setki osób spośród emigracji. Pogrzeb odbył się w bazylice Matki Boskiej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii. Trumnę ustawiono na katafalku i okryto flaga państwową. Mszę św. celebrował ks. Reginka, kapelani wojskowi Tyczkowski i Gałat oraz ośmiu ojców paulinów. Po mszy trumnę przetransportowano na pobliski cmentarz. Przed grobem pożegnał Generała mjr Stanisław Gierat, który powiedział: „Żegnamy Cię, Generale, jako bojownika Niepodległej, żołnierza RP i kombatanta. Całe swe pracowite żołnierskie życie poświęciłeś Polsce, a nie danym Ci było spocząć w ojczystej ziemi. Przywieźliśmy Cię tutaj, do Amerykańskiej Częstochowy na cmentarz kombatancki, by Cię pogrzebać miedzy zasłużonymi polakami i grobami żołnierzy polskich”.
Wybrana literatura:
R. Ziobroń – Historia żołnierza tułacza. Działalność emigracyjna generała Władysława Bortnowskiego
Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach
S. Kopański – Wspomnienia wojenne
Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie – opr. J. Zuziak
A. Urban – Emigracyjny dramat
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz