Podziały w dyskursie publicznym – demaskatorzy i rozumiejący (1) (Beniowski)

avatar użytkownika Redakcja BM24
Śledząc wydarzenia polityczne i społeczne ostatnich dni i tygodni, warto więcej uwagi poświęcić tym przekazom medialnym, które jak w soczewce skupiają w istotę debat i polemik. Takim tekstem jest artykuł Marka Beylina – „Sprawa Ryszarda K.”, jaki ukazał się w Gazecie Wyborczej 27 lutego 2010. Autor próbuje w nim ocenić książkę Artura Domosławskiego „Kapuściński non-fiction”. Nie to jest jednak dla mnie najistotniejsze. Ważna jest dychotomia postaw, jaką zauważa/konstruuje publicysta. Z niejakim żalem stwierdza on, że żyjemy w „czasach nastawionych raczej na demaskację niż na rozumienie”. To kluczowe rozróżnienie napędza cały wywód.
            Są dwie postawy wobec rzeczywistości. Pierwsza z nich - pożądana, chwalebna, dobra, godna naśladowania - to postawa rozumiejąca. W kontekście opowieści o życiu Kapuścińskiego, Beylin pisze, że odznacza się ona „uznaniem dla (…) bohatera” oraz „sympatią dla niektórych jego zaangażowań”. W planie ogólnym jest to takie podejście, które akcentuje pozytywne dokonania, chwalebne karty historii. Jeśli już pojawia się jakaś krytyka, nie może ona prowadzić do odrzucenia.
            Druga postawa stoi na przeciwległym końcu osi. To postawa demaskująca. W jej ramach drąży się trudne, intencjonalnie skrywane wątki. Łamie się zasady etyczne, wyklucza się empatię, przypisuje się niskie motywacje.
            Oczywiście takie wartościowanie powyższych postaw nie jest uniwersalne. Są przypadki, gdy dyskusja dotyczy takich książek jak: „Kapuściński non-fiction”, Artura Domosławskiego; „SB a Lech Wałęsa” Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, „Lech Wałęsa. Idea i historia”, Pawła Zyzaka. Wtedy należy stosować argumentację rozumiejącą – „nikomu nie szkodził”, „należy akcentować chwile wielkości, a nie upadku”, „nie powinno się atakować symbolu Polski w świecie”.
            Gdy pojawiają się takie publikacje jak „Sąsiedzi”, czy „Strach” Jana Tomasza Grossa, postawa demaskująca powraca do łask. Wtedy to właśnie należy – „walczyć z mitami narodowymi”, „nie unikać bolesnej prawdy”, „opowiadać prawdę tamtych czasów”.
            Nurtują mnie tylko pewne pytania. Jedne bardziej ogólne: Dlaczego nie do pomyślenia jest zdemaskowanie Kapuścińskiego czy Wałęsy? Dlaczego nie sposób z empatią opowiadać o antysemitach? A Beylinowi zadałbym bardziej konkretne – jak odróżnia on biografię od hagiografii?
 

P.S. Jutro na moim blogu przedstawię, jak wygląda postawa rozumiejąca w polskiej polityce. Serdecznie zapraszam!

http://beniowski.salon24.pl/162803,podzialy-w-dyskursie-publicznym-demaskatorzy-i-rozumiejacy-1
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz