Rankiem 2 marca 2010 roku agencja AFP posłała z Warszawy w świat depeszę o następującej treści:

„Polscy komuniści ochraniali i uzbrajali w latach osiemdziesiątych palestyńskich ekstremistów, w tym także Radę Rewolucyjną Al. – Fatach z jej szefem Abu Nidalem na czele – podała późnym wieczorem w poniedziałek komercyjna telewizja TVN.

-        Przymykaliśmy oczy na to, że oni odpoczywali i leczyli się w Polsce, trenowali tu też przed swoimi kolejnymi zamachami. – powiedział Czesław Kiszczak, prawa ręka rządzącego w tym czasie generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Według Kiszczaka Polacy sprzedawali terrorystom także broń.

-        To było w polskim interesie, aby sprzedać im jak największą ilość broni – powiedział Kiszczak(...)”

W dalszej części tekstu polski korespondent AFP pisze o tym, że dziennikarze TVN udowodnili, że w czasie gdy na całym świecie trwał pościg za Abu Nidalem, on spokojnie odpoczywał w Polsce. Korespondent zwraca uwagę na fakt, że polscy dziennikarze wykazali, że ludzie Abu Nidala robili interesy w Polsce co najmniej do 1993 roku...

Wiadomość nadaną przez agencję AFP przedrukowały elektroniczne wydania gazet w Brazylii, Australii, Stanach Zjednoczonych, Izraelu, Portugalii, Hiszpanii, na Słowacji, w Rumunii, Kanadzie i w wielu innych miejscach na świecie.

W Polsce na ten temat nie zająknął się żaden serwis informacyjny. Wypowiedzi Kiszczaka i pokazanego w „Superwizjerze” materiału nie zauważyła żadna ze stacji radiowych, żadna z telewizji, żadna z liczących się gazet. Nie zauważył tego nawet sam TVN.

Wieczorem zadzwonił do mnie amerykański dziennikarz. Pytał o dokumenty dotyczące interesów Abu Nidala (pokazaliśmy zaledwie znikomą ich część).

Na koniec krótkiej rozmowy amerykański dziennikarz odezwał się w te słowa:

-        To pewnie w Polsce rozpętało się piekło. – bardziej stwierdził niż spytał.

-        Nie. Zupełny spokój. Nikogo to nie obchodzi.

Nie widziałem, ale czułem, że lekko zbaraniał.

-        Dlaczego? – spytał

- Taki jest mój kraj – usłyszał w odpowiedzi