ALEJA INACZEJ ZASŁUŻONYCH (obywatel cohen)
Maryla, ndz., 21/02/2010 - 17:05
Krzysztof Skubiszewski już pochowany – czy już można? Czy to już właściwy czas na głośne powiedzenie tego, czego nie wypadało mówić jeszcze kilka dni temu? Oto jest pytanie, które (należy się spodziewać) coraz częściej będziemy sobie stawiać przy okazji zgonów wielu przedstawicieli pokolenia, którego szczyt aktywności przypadł na ostatnią dekadę PRL-u i pierwszą III RP. Okrutny czas nie ma względu na żadne zasługi, wszystkich traktuje równo, tak samo króla jak i żebraka.
Do napisania tego tekstu zasiadłem już w dniu śmierci Krzysztofa Skubiszewskiego. Nie będę ukrywał, że bezpośrednią pobudką były medialne doniesienia o zgonie byłego ministra spraw zagranicznych i ociekające krokodylimi łzami dziennikarskie podsumowania jego politycznych i zawodowych dokonań. Raził mnie ich fałsz, bo trudno wyobrazić sobie, by układający je redaktorzy nie mieli wiedzy o ciemnych i dyskretnych, lecz od dłuższego czasu już upublicznionych, aspektach biografii Skubiszewskiego. Aspektach zapewne nie pozostających bez znaczenia dla dyplomatycznej służby zmarłego. Bo też tylko ktoś naiwny mógłby przypuszczać, że ukrywany przed opinią publiczną fakt agenturalnego uwikłania ministra, znany wszakże jego zagranicznym partnerom i negocjatorom, nie stał się argumentem w prowadzonych przez niego rozmowach decydujących o przyszłości Polski, Niemiec i Europy.
Postanowiłem jednak zacisnąć zęby i odczekać jakiś czas, kierując się szlachetną zasadą, że o zmarłych albo dobrze, albo wcale. Pochówek odbył się z zachowanie szczególnie uroczystego ceremoniału, a fakt, że naszego bohatera wedle woli kard. Glempa pochowano w Panteonie Wielkich Polaków w świątyni Opatrzności Bożej skłonił mnie do nieco innego ukierunkowania moich dotychczasowych przemyśleń. Przypomniał mi się opublikowany tu jakiś czas temu ciekawy tekst, którego autor sensownie przygotowywał czytelników na rychłe odejście z tego świata tow. gen. Wolskiego, a przy okazji retorycznie postawił pytanie, gdzie ktoś o takich zasługach, jak on, powinien zostać pochowany. O ile pamiętam, większość komentujących ów artykuł była zgodna, że jedynym właściwym miejscem spoczynku byłaby w tym przypadku ściana zasłużonych w Murze Kremlowskim, gdzie przez dziesięciolecia chowano bojowników rewolucji, komunistów i bohaterów Związku Radzieckiego.
No dobrze, z Jaruzelskim sprawa wydaje się prosta i oczywista, bo nie dość, że jego zasługi dla komunistycznego supermocarstwa są niepodważalne, to jeszcze sam dyktator głośno i otwarcie deklarował wierność, wdzięczność i swoje najgorętsze uczucia dla Kraju Rad. Ale co z wieloma innymi, których życiowy dorobek nie jest aż tak jednoznaczny. Co z Polakami uznanymi za wybitnych, o których do końca nie wiadomo, jakiemu krajowi służyli, a wiadomo jedynie, że tym krajem nie była Polska. A co z tymi, którzy w swojej biografii poza aktami zdrady i zaprzaństwa, poza czynami haniebnymi mieli też chwile wzlotów i niezaprzeczalnej chwały. Co w końcu z tymi, o których wiadomo wiele lub nawet wszystko, a mimo to wciąż przez jednych uznawani są narodowych bohaterów a przez innych za skończone kanalie.
Co zatem zrobić, by nie wywoływać gorszących kontrowersji i publicznego niesmaku honorowaniem bohaterów nie wiadomo czyich bajek pochówkami w miejscach pretendujących do godności narodowych panteonów? Mój pomysł jest dość prosty i, jeśli jego realizację ograniczyć do sfery symbolicznej, nadto okaże się bezkosztowy i organizacyjnie nieskomplikowany. Należałoby powołać instytucję Alei Inaczej Zasłużonych. Bardziej niż cmentarz byłoby to cmentarzysko wykreowanych na potrzeby chwili, zgodnie z dominującą na danym etapie narracją, mitycznych bohaterów, wybitnych polityków, mężów stanu i uznanych autorytetów. Cmentarzysko dla tych wszystkich bez wątpienia wybitnych, których jednak zasługi dla Polski - oczywiste dla ich najbliższych zawodowych lub politycznych środowisk - wielu innym wydają się mocno problematyczne i naciągane, czy wręcz żadne. Niechże ich geniusz i wyjątkowość zostanie uhonorowana, tak, jak na to zasługują, ale bez lekceważenia zdrowego rozsądku i nazbyt aroganckiego stosunku do prawdy historycznej.
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz