W metodzie tej nie chodzi o to, żeby ktoś uwierzył w powiązanie nowo utworzonej instytucji z wykluczeniem  funkcjonariuszy popeerelowskich służb (nie jest to wiedza powszechna) z nadrzędną wobec tych ostatnich KGB (co również nie jest wiedzą powszechną). Oczywiście zawsze się znajdą tacy, którzy kupią to wprost, co tylko cieszy posługujących się tą metodą, ale nie ci są targetem. Większości odbierającej informacje ze sfery publicznej przypadkowo, wyrywkowo bez głębszej refleksji (jest to naturalne) w zestawieniu z jakimiś wcześniejszymi strzępkami prawdziwego przekazu o nadrzędności służb bolszewickich nad peerelowskimi pozostaje w głowach coś takiego: "on (czytaj CBA) ukradł (czytaj powiązany jest z KGB) albo jemu ukradli, w każdym razie ma coś wspólnego z kradzieżą". Jednocześnie podobny zarzut wobec tych, którzy istotnie są powiązani ulega rozmyciu na podobnej zasadzie. Zatem samo demaskowanie w oczach opinii publicznej niezwykle niebezpiecznych dla Polski powiązań zostało przy okazji skompromitowane jako takie. Na przykład takie jak to: Kto chroni rezerwy polskiego gazu

*inspiracją dla tej notki był znakomity post rosemann'a