Różne wizje historii
Historia to zwierzę karmiące się codziennością. Tak, wiem, istnieje takie cudo jak politologia, nikomu niepotrzebna i niczego nie wyjaśniająca. W końcu jest socjologia, a nawet socjologia polityki, czyż nie? Zresztą socjologii jest mnogo, kultury, religii, jakieś gendery i inne tałatajstwa. Dla każdego coś miłego, podobnie sprawa się ma z historią.
Dawno dawno temu, nie było historii, były mozolnie spisywane dzieje na potrzeby aktualnie panującego. Wiadomo- zwycięzcy piszą historię. I tu można się zatrzymać, jeżeli historię piszą wyłącznie zwycięzcy to skąd się wzięły różne jęki, płacze nad niedolą kogoś tam: widocznie magia postękiwania i pojękiwania okazała się silniejsza od....wygranych? No sami popatrzcie, praktycznie wszystkie narody są pokrzywdzone, nawet te, co zwykle krzywdzą innych. Inna sprawa to banał, że historia uczy. Gdyby tak było, świat byłby lepszy, weselszy itd. jak mawiał niedoszły pop. Oczywiście- niektórych uczy, a niektórzy przegrani po latach okazują się być wygranymi- w świadomości. Trudno powiedzieć, czy taki miał być boży plan czy coś przeszkodziło, na pewno historia nie jest zapisem wzrostu, konsekwentnego rozwoju. A nawet gdyby przyjąć takie pozytywistyczne podejście to przecież pod względem podstawowych instynktów nadal walimy maczugą po łbach, zmieniają się tylko wystroje wnętrz i opakowania. Chaos, moi drodzy, chaos. A jednak czasem wyłaniają się mamuty dziejowe, robią co swoje, zwykle zadymę i znikają w odmętach kurzu wyznań wiary i systemów szczątków...Racjonaliści, oświeceniowcy (tak ci od encyklopedii i kadzenia władcom) wierzyli, że istnieje prawda (zaiste, naukowa sprawa) jedyna, objawiona i trzeba do niej dążyć- tak jak było naprawdę, co rzekł później niemiecki historyk. Nie lubię niemieckiej szkoły historycznej bo jest nudna, co najmniej tak nudna jak jakieś francuskie barachło społeczne. Z jednej strony liczby, z drugiej wyliczanka dat. No przestańcie, kto temu da radę? Żeby pognębić postępaków, którzy dumni są z kultu rozumu, postępu, pozytywizmu, racjonalizmu i...ateizmu oraz wyśnionej rewolucji eliminującej dzicz, masy i przy okazji pogrobowców starego ładu napiszę, że oświecenie to lipa: nadal szerzyły się zabobony, w formach skrajnych, kwitły magiczne ingrediencje i cuda na kiju, wierzono we fluidy i wywoływano duchy...A co, jak racjonalizm to pełną gębą!
Niemniej gromadzono źródła, tworzono syntezy, monografie i biografie. Tutaj czas przystanąć. Komunizm zredukował historię do procesów społecznych, anonimowych i potężnych, rzekomo z woli ludu, dowodzonego rzecz jasna przez postępową "elitę"...Jednostka niczym, masy, miasto, maszyny! Plus nieodłączna elektryfikacja i ciężkie "traktory". Rozmnażały się historie społeczne (skądinąd bardzo przyjemna fucha, nieźle można ściemniać), gospodarcze (to samo plus kłamstwa na poziomie statystyk) a jakoś mało było biografii wodzów...Pewnie, procesy procesami ale to ludzie tworzą historię i być może jakiś nieodgadniony Duch Dziejów.
tags: historia,, duchy,, dzieje,, wizje
- Unicorn - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz