Steinbach nie wejdzie do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Zdecydowali politycy i członkowie Związku Wypędzonych.
Do takiego porozumienia doszły frakcje niemieckiej koalicji rządzącej CDU/CSU i FDP oraz Związek Wypędzonych (BdV), przekreślając tym samym kandydaturę szefowej BdV Eriki Steinbach na członka rady fundacji. - Definitywnie nie pozwolę się nominować - powiedziała Steinbach na konferencji prasowej.
W zamian za jej rezygnację znowelizowana zostanie ustawa o fundacji, która stworzyć ma w Berlinie muzeum poświęcone wysiedleniom.
Rada fundacji zostanie zwiększona z 13 do 21 członków. Związek Wypędzonych otrzyma dwa razy więcej miejsc niż obecnie - sześć zamiast trzech. Więcej reprezentantów będzie mieć także Bundestag oraz Kościoły. Członków rady mianować ma wkrótce Bundestag, a nie rząd, jak przewiduje obecna ustawa.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/nie-chca-steinbach-w-fundacji-wypedzonych-,53506,1
Muzeum wysiedlonych w Berlinie zaszkodzi stosunkom polsko-niemieckim – mówi w wywiadzie dla Die Tageszeitung prof. Tomasz Szarota.
- Zaraz na początku wojny Niemcy rozstrzelali mojego ojca, tak że nigdy go nie poznałem. Dorastałem w ruinach Warszawy. Już jako dziecko wiedziałem, że Niemcy wymordowali pięć do sześciu milionów polskich obywateli. Mimo to nauczyłem się niemieckiego, stałem się specjalistą od II wojny światowej i stosunków polsko-niemieckich – mówi w wywiadzie, jaki ukazał się dzisiaj w niemieckim dzienniku „Die Tageszeitung”, prof. Tomasz Szarota z Instytutu Historii PAN.
Latem ubiegłego roku Szarota zgodził się wejść – jako jedyny Polak – do rady naukowej fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, nadzorującej budowę rządowego muzeum wysiedlonych w Berlinie. Projekt placówki od początku budził w Polsce kontrowersje. Pojawiały się głosy, że będzie to w istocie – tylko pod inną nazwą – forsowane przez Erikę Steinbach Centrum przeciwko Wypędzeniom. Krytyce towarzyszyły obawy, że Niemcy przedstawią siebie jako ofiary wojny, a Polaków jako zbrodniarzy. Szarota miał czuwać nad tym, by tak się nie stało. Jednak w połowie grudnia 70-letni historyk wycofał się z pracy w radzie. Tłumaczył, że nie chciał być listkiem figowym niemieckiego projektu.
- W tym dziewięcioosobowym gronie zasiadają tylko Niemcy, którzy należą też do rady naukowej Centrum przeciwko Wypędzeniom. A więc tacy, którzy są bliscy Związkowi Wypędzonych (BdV). (…) Nie ma tam żadnego naukowca, który zajmowałby się osobliwą wizją historii, zawyżonymi liczbami ofiar czy nazistowską przeszłością wielu funkcjonariuszy BdV. Jest po prostu tak: Fundacja »Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie« jest klonem Centrum przeciwko Wypędzeniom – mówi teraz Szarota w wywiadzie dla „Die Tageszeitung”. – Rząd federalny tak bardzo uznał wizję historii jaką prezentuje BdV za własną, że koncepcja i personel Centrum przeciwko Wypędzeniom zostały po prostu przejęte – ubolewa historyk. I prognozuje, że przyszłe muzeum wyrządzi szkody w stosunkach polsko-niemieckich. Niezależnie od tego, czy w jego gremiach znajdzie się miejsce dla szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach.
Szarota przypomina, że powojennego wysiedlenia Niemców nie można stawiać na równi z hitlerowskimi zbrodniami. - Mój ojciec został rozstrzelany, podczas gdy Erika Steinbach wróciła z całą swoją rodziną do Hanau. Nie może podać mi ręki i powiedzieć: - Wybaczam panu, panie Szarota – przekonuje.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/polski-historyk--erika-steinbach-nie-moze-podac-mi-reki,52068,1
Otóż w Bonn, dawnej stolicy Republiki Federalnej Niemiec, gdzie do dziś rezydują niektóre instytucje federalne, znajduje się Haus der Geschichte der Bundesrepublik Deutschland. Cóż to takiego? Muzeum historii Republiki Federalnej. Czy jest coś złego w istnieniu takiego muzeum? Skądże. Każdy kraj ma prawo, a nawet obowiązek dokumentować oraz prezentować własną historię.
Niestety dla Polski i Polaków, historia pokazywana we wspomnianym muzeum już teraz przedstawia nasz naród w niezbyt pozytywnym świetle. To jeszcze dałoby się przeżyć, w końcu żaden naród nie jest w stu procentach szlachetny przez całą historię swego istnienia. Problem w tym, że w Haus der Geschichte ekspozycje oraz przewodnicy informują zwiedzających o wypędzeniach Niemców przez Polaków po drugiej wojnie światowej. Muszę przyznać, że byłem zbulwersowany zwiedzając omawianą ekspozycję w grudniu ubiegłego roku. Polacy zostali w niej przedstawieni jako winowajcy i oprawcy.
Zwiedzaliśmy to w grupie międzynarodowej, kilkanaście osób nie tylko z różnych państw, ale także kontynentów - w tym ja i dwie koleżanki z Polski. Zadaliśmy od razu kilka pytań naszej przewodniczce. Tłumaczyliśmy m.in., że zaraz po wojnie żadni Polacy nie mogli o wysiedleniach decydować ani ich przeprowadzać i że o wszystkim decydowali Sowieci. Przypominaliśmy, że niektórzy uciekinierzy osiedlili się na terytorium Polski już po wybuchu drugiej wojny światowej. Przewodniczka straciła rezon, czuła się wyraźnie zakłopotana, ale ostatecznie odpowiedziała, że każdy naród ma prawo do przedstawiania własnej historii. A ona jest przedstawiona w taki a nie inny sposób.
Nie wiem, od kiedy w Haus der Geschichte przedstawia się wersję historii, według której Polacy wypędzali Niemców, a proceder ten nie jest ujęty w żadnym kontekście historyczno-politycznym. Nie jest to na pewno kwestia ostatniego roku czy dwóch, czyli okresu sporu polsko-niemieckiego o panią Steinbach. Przykre, że nasi politycy walczą o mające dopiero powstać muzeum (do tego dość nieudolnie), a nie zwracają uwagi na już istniejącą placówkę, w której antypolska propaganda, bo inaczej tego nazwać nie sposób, jest serwowana setkom tysięcy zwiedzających rocznie.
Piotr Wołejko
http://piotr.wolejko.salon24.pl/156340,wypedzeni-juz-dawno-zwyciezyli
2 komentarze
1. SĄSIADKA
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Otóż w Bonn, dawnej stolicy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl