O konspiracji

avatar użytkownika FreeYourMind
Wbrew temu, co sugeruje Kajka na blogu Aleksandra Ściosa, ja też (tak jak on) sądzę, że dopóki to możliwe, należy głosić na dachach to, co uderza w neokomunistyczny system. Rzekłbym nawet, że tego rodzaju działania doskwierają sternikom tego systemu o wiele bardziej niż gdyby się podejmowało "aktywność konspiracyjną". Jeśli zresztą przypomnimy sobie, jak sami esbecy zakładali drukarnie i infiltrowali solidarnościowe podziemie, to od razu uświadomimy sobie, iż działalność konspiracyjna wcale nie jest łatwa do prowadzenia (ba, ze swej istoty narażona jest na natychmiastową infiltrację). Po drugie taką działalność stosunkowo łatwo dezawuować w mainstreamie na zasadzie "a, coś tam sobie jakieś oszołomy w podziemiu robią, głoszą, ale to nie jest ważne, zresztą, nie wiadomo, kto to, skąd on i o co mu chodzi" itp. Zresztą w sytuacji, gdy blogi konserwatywne są dość licznie odwiedzane i czytane, mijałoby się z celem „chowanie ich” gdzieś i szukanie dróg dojścia do odbiorców na nowo. Oczywiście, jeśli, tak jak pisze Ścios w odpowiedzi Kajce, dojdzie do pełnego zamordyzmu w Polsce, to trzeba będzie zmienić strategię działania (mam nadzieję, że wtedy znowu Kościół włączy się w walkę, tylko że już bez chęci „negocjowania” z zamordystami). Na razie jednak trzeba korzystać z tego, co daje o wiele większe możliwości dla wspólnotowego kontaktowania i komunikowania się obywateli i odbudowywania świadomości narodowej aniżeli działanie podziemne.

Nie byłoby potrzeby uruchamiania tak wielkiej machiny propagandowej (takiej, jaką urządzono za III RP właśnie z kartelem na rynku medialnym, gdzie olbrzymia większość środków przekazu ładuje odbiorcom do głów dosłownie to samo tylko na różne sposoby), gdyby nie sądzono, że właśnie głosy oficjalne, publiczne - nawet jeśli rozproszone i marginalizowane - stanowią istotne zagrożenie dla systemu. Nikt by się nie zabierał za zwalczanie „niszowych pisemek prawicowych”, RM czy blogosfery, gdyby nie płynęły stamtąd głosy celnie uderzające w machinę zakłamania. Jeden tekst Ściosa robi wyrwę w monolicie tak dużą, że funkcjonariusze Ministerstwa Prawdy musieliby rok pracować dzień w dzień, by tę dziurę zabetonować, a i to przy założeniu, że Ścios nic nie pisałby przez 365 dni. Warto zresztą zauważyć, jak znowu na s24 pojawiają się coraz ostrzejsze ataki na konserwatywnych blogerów – nie wiedzieć czemu całkowicie tolerowane przez administrację i red. Jankego (osobiście pisałem o tym do Ephorosa i nic), co widać dobitnie choćby na przykładzie cytowanym na moim blogu przez andy'ego (link poniżej). Tego typu ataki nie biorą się bez powodu. Gdyby adresaci tychże ataków, jak choćby wspomniany Ścios, nie pisali czegoś sensownego, istotnego, prawdziwego i obnażającego zakłamanie III RP, to by nikt sobie nie zdzierał gardła na wycie i zagłuszanie. Mechanika zagłuszania jest dokładnie taka sama jak w czasach peerelu, w których, mimo totalnego władania mediami, czerwoni musieli jeszcze uruchamiać specjalne urządzenia, by utrudniać odbiorcom docieranie do RWE, „Głosu Ameryki czy „bibisyna”.

Należy konsekwentnie poszerzać przestrzeń wolności słowa, ponieważ coraz więcej przesłanek (znowu odwołam się do Ściosa – niedawno pisał o bondaryzacji, teraz pisał o bezpieczniackim zagrożeniu, jakie niesie ze sobą kandydatura Jamajki) przemawia za tym, że proces rekomunizacji naszego państwa wszedł w fazę decydującą i jeśli opozycja się nie obudzi, i nie zacznie aktywizować w formie kontrofensywy w stosunku do tego procesu, to się ocknie w sytuacji dość podobnej do tej, w jakiej była, jeśli chodzi o ostrzał medialny, za czasów kaczystowskich, tylko, że będzie już nie po stronie rządowej, lecz najwyżej na ulicznych wiecach. Konspiracja ma tę zaletę, że się robi coś, o czym wielu nie wie, lecz ma tę podstawową wadę, że mogą się do nas – właśnie ze względu na „tajemniczość” i „skrytość” działań – dołączyć ludzie podający się za antykomunistycznych zapaleńców, a tak jak Maleszka, pracujących dla policji politycznej. Nie wykluczam zatem działań konspiracyjnych, lecz jeszcze nie teraz i nie w taki sposób, jak to robiła pierwsza Solidarność. Może SW ustrzegła się błędów Solidarności, tworząc struktury rozproszone i w dużej mierze impregnowane na inwigilację – tak czy tak jednak czasy dziś mamy inne i samą wizję działań antysystemowych należy do nich dostosować, nie zaś naśladować rozwiązania, które, niestety, okazały się mało skuteczne, jak wiemy, ponieważ system w chwili swej największej słabości przeciągnął na swoją stronę „wybrańców” opozycji i zawarł układ, w którym egzystujemy do dziś – układ udający normalne państwo.


http://cogito.salon24.pl/155907,necandus
http://cogito.salon24.pl/155907,necandus#comment_2193808
http://cogito.salon24.pl/155907,necandus#comment_2193826
http://freeyourmind.salon24.pl/155716,synowie-dziada#comment_2193521

napisz pierwszy komentarz