„Być może ostatni pocałunek”. Wywiad z Judaszem Iskariotą (Johnny Pollack)

avatar użytkownika Maryla

Thomas Lies: - Witam Państwa serdecznie! To jest program Thomas Lies Live na kanale Konserwatywna Judea!

(Burzliwe oklaski publiczności w studio)

 

Thomas Lies (TL): - Parę dni temu wiele kontrowersji i dyskusji wzbudził wyemitowany na kanale publicznym film pt. „Apostoł apostata”, będący swoistą, kontrowersyjną biografią polityczną Judasza Iskarioty. Sam bohater tej produkcji napisał list protestacyjny, w którym w ostrych słowach skrytykował autorów filmu za „kłamstwa, uproszczenia i manipulacje”, których mieli się dopuścić. Dziś bohater tego filmu jest naszym gościem – witamy serdecznie Rabbi!

(Burzliwe oklaski publiczności w studio)

Judasz Iskariota: -Witam!

TL: - Drugim gościem jest profesor Plikowski z Instytutu Pamięci Powszechnej. Witamy Profesorze!

(Mniej burzliwe, ale intensywne oklaski publiczności w studio, w momencie wymawiania nazwy instytutu subtelne buczenie osób z tylnych miejsc)

 

TL: - Rabbi, dlaczego film „Apostoł apostata” został przez Pana skrytykowany w tak mocnych słowach?

Judasz Iskariota (JI): - Drogi Panie Redaktorze! Cieszę się ogromnie, że zostałem zaproszony do pańskiego programu, który tak cenię. Uważam Pana za arystokratę wśród dziennikarzy i mimo, że jestem rabinem rewolucjonistą i arystokratów zasadniczo nie cierpię to…

TL: - Rabbi! Stawia mnie Pan w niezręcznej sytuacji…Wróćmy do tematu naszego spotkania…

JI: Oczywiście! Już wyjaśniam. Trudno omówić wszystkie problemy w tak krótkim czasie jakim dysponuje ten program, ja w ogóle uważam, że zaprasza się mnie do telewizji stanowczo za mało. Ale film, który rzekomo ma opowiadać o mojej drodze społeczno – politycznej jest po prostu kłamliwy. Autorzy w ogóle nie niuansują problemów o jakich chcą opowiadać, opierają się na niedoskonałej, delikatnie mówiąc, „wiedzy” z Instytutu Pamięci Powszechnej a co najgorsze – głównym ekspertem tego filmu jest niejaki Paweł z Tarsu, który kreuje się w nim na wielkiego chrześcijanina, mojego osobistego wroga a w rzeczywistości jest zwykłym renegatem.

TL: - To bardzo mocne słowa Rabbi. Jak to Paweł z Tarsu jest renegatem? Wyjaśnijmy to naszym widzom.

JI: - Dzisiaj nazywa się Paweł, ale jeszcze nie tak dawno był zwykłym Szawłem, którego ojciec kupił sobie obywatelstwo rzymskie, wzbogaciwszy się na handlu… Nie pamiętam dywanami czy jakoś tak? W każdym razie był Szawłem, gorliwym wyznawcą judaizmu, szczerze nienawidzącym nauki Jezusa z Nazaretu i co najgorsze – wziął czynny udział w ukamienowaniu jednego z pierwszych chrześcijan – Szczepana, zwanego dziś świętym.

TL: Rabbi! Znów wytacza Pan najcięższe armaty…

JI: - Ale taka jest niestety smutna prawda redaktorze.

TL: - Oddajmy głos profesorowi. Co Pan na te zarzuty?

Profesor Plikowski (PP): - Ja przyznaję jedno – film, o którym mówimy nie jest doskonałą biografią. Gdybym to ja był reżyserem nakręciłbym zdecydowanie lepszy. Ale cóż mamy to co mamy i musimy się jakoś ustosunkować do tego. Nie chcę komentować słów rabbiego Iskarioty, byłem świadkiem jak Pawła z Tarsu usiłowano zniszczyć za jego prochrześcijańską postawę. A przeciw Judaszowi Iskariocie przemawiają po prostu fakty. Owego wieczora, działając wspólnie i w porozumieniu z Sanhedrynem żydowskim, wydał władzom rzymskim Jezusa z Nazaretu, wziąwszy wcześniej za tę „usługę” 30 srebrników – choć muszę lojalnie przyznać, że w archiwach naszego Instytutu nie ma żadnego śladu pokwitowania przez Judasza tej kwoty. Wiemy, że doszło do tej transakcji z opublikowanej niedawno notatki sekretarza prokuratora Piłata.

JI: - Panie redaktorze, muszę zaprotestować! Notatka, o której wspomina Pan profesor jest niewiarygodna!  Z tymi rzymskimi źródłami to w ogóle jest tak, że IPP wybiera i podaje tylko te, które są mu wygodne a inne, które przeczą jego koncepcji dziejowej, bagatelizuje. Nie brałem żadnych pieniędzy od Sanhedrynu ani od Rzymian. Nie byłem „rzymskim lokajem” jak nazwał mnie w filmie Szaweł vel Paweł z Tarsu. Decyzja, którą podjąłem a która zaprowadziła mnie owego wieczoru do ogrodu oliwnego, była po prostu wyborem mniejszego zła. Wspomnienia członków Sanhedrynu potwierdzają, że mój wybór był słuszny. Działalność Jezusa z Nazaretu groziła nam, Żydom, straszliwymi konsekwencjami – rozlew naszej krwi wisiał na włosku. Gdybyśmy nie powstrzymali Jezusa – Rzymianie wkroczyliby do Jerozolimy i innych miast. Dokonano by okrutnej rzezi – pamiętajmy, że terroryści, bo tak trzeba ich nazwać, od Barabasza czekali z bronią u nogi. Czekali na sygnał…Sytuacja była maksymalnie napięta.

TL: - Ale tak tłumaczy się Pan od zawsze, czy naprawdę nie było innej możliwości tylko wydanie Jezusa na śmierć? Jak Pan się czuł podejmując taką decyzję?

JI: - Było mi ciężko. Proszę mi wierzyć…Kilka dni przed wspomnianą akcją w ogrodzie, sporządziłem sobie sznur… Wisiał na moim progu. Kładąc się spać, zawsze na niego spoglądałem…

TL: - Myślał Pan o samobójstwie?

JI: - Tak…To były straszne dni. Ale lepiej aby jeden człowiek zginał za cały naród niż…

PP: - Ale nie zginął jeden!! Przecież zabijano później następnych – wspomniany przez Pana Szczepan…A co z antychrześcijańskimi czystkami w aparacie administracyjnym Judei?! Ile karier urzędniczych złamano tylko dlatego, że wykorzystywano nagonkę antychrześcijańską, przeprowadzaną, również za Pańską inspiracją. A wiemy, że za wszystkim stali Rzymianie…

JI: - To kolejny mit! Nigdy nie brałem udziału w żadnej nagonce! To ten Paweł vel Szaweł rzucał kamieniami w Szczepana!

TL: - Ale podobno nie rzucał, tylko pilnował szat tych, którzy rzucali…

JI: - Wszystko jedno panie redaktorze! Ten człowiek usiłuje mnie opluć! A sam jest zaplutym karłem reakcji!!! Decyzja o wydaniu Jezusa na sąd była trudna, ale słuszna! Podjąłem ją suwerennie w poczuciu odpowiedzialności za mój naród. Zawsze byłem realistą politycznym i nim pozostałem, choć w młodości zdarzyło mi się dołączyć do grupy zelotów (śmiech) i biegać po ulicach z pałką. Szybko jednak wywiało mi z głowy te niepoważne idee.

TL: - Ale jednak dołączył Pan do szkoły Jezusa z Nazaretu. To też były niepoważne idee?

JI: - Z przykrością stwierdzam, że tak! Miłość bliźniego? Wybaczanie krzywd nieprzyjaciołom? Przyjęcie cierpienia jako cnoty uszlachetniającej duszę? Prawda? Straszne, nieodpowiedzialne, nierealistyczne!!! Po prostu głupie! Dziecinada! Odnalazłem prawdę w socjalizmie.

TL: - Rabbi, musimy kończyć. Na pocieszenie mogę dodać, że Poncjusz Piłat, były prokurator Judei, obecnie mieszkający w Brytanii, którego nazwisko pada w filmie w niekorzystnym dla Pana kontekście ( rzekomo miał nazwać Pana zdrajcą), postanowił wytoczyć proces sądowy jego twórcom.

JI: - Świetnie! Przyjdę na ten proces! A teraz chciałbym Panu i Państwu zarekomendować moją najnowszą książkę: „Być może ostatni pocałunek”, w której opisuję prawdziwe dzieje mych relacji z Jezusem.

TL: - A zatem zapraszamy do księgarń! Dziękuje Państwu za uwagę! Do zobaczenia!

(Burzliwe brawa publiczności w studio)

http://dejavu.salon24.pl/155750,byc-moze-ostatni-pocalunek-wywiad-z-judaszem-iskariota
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz