Po wydarzeniach ostatnich dni wyraźnie już widać, jaka będzie filozofia wyborów prezydenckich:

Lech Kaczyński kontra barbarzyńskie hordy, które chcą zdobyć Pałać Prezydencki.

W chwili obecnej nie ma dla nich znaczenia, kto zdobędzie Pałac, czy postkomunista Cimoszewicz o stalinowsko-wojskowo-informacyjnym rodowodzie, czy platformiani solidarnościowcy z odzysku - Komorowski, Sikorski, Bielecki czy jakaś inna miernota. Czy w końcu Tusk.

Dla postkomunistycznego sojuszu PO-UD-SLD-PSL nie ma znaczenia, kto wygra, byle przegrał Kaczyński.

Sprawa jest jasna jak słońce: PiS kontra Postkomuna. Kaczyńscy kontra Barbaria.

Cywilizacja łacińska kontra cywilizacja turańska.

Przypomina się obrona Zbaraża czy Kamieńca Podolskiego, gdzie wschodnia dzicz oblegała najdalej na wschód wysunięte forpoczty łacińskiej cywilizacji; obrona Częstochowy, gdzie zachodni postęp (Europejczycy) chciał dać nauczkę zacofanej katolickiej ciemnocie; Obrona Warszawy w 1920 roku, kiedy po trupie Polski wschodni postęp miał połączyć się z zachodnim.

Każdy polski patriota wie po jakiej stronie się opowiedzieć.