Balcerowicz kandydatem PO na prezydenta? (Kurier z Munster)
Znana socjolog Barbara Fedyszak-Radziejowska powiedziała niedawno w jednym z programów telewizyjnych, że kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta będzie prof. Leszek Balcerowicz. Od razu przeprosiła też polityków PO za to, że zdradza ich sekretne plany, co jeszcze bardziej podbudowało wrażenie wiarygodności tej informacji. Nie wiadomo skąd Radziejowska bierze swoje przypuszczenia i na jakich przesłankach je opiera, ale nakreślony przez nią scenariusz wydaje się całkowicie nieprawdopodobny.
Ewentualne wystawienie przez PO Balcerowicza w wyborach prezydenckich byłoby niczym innym tylko „odgrzebaniem” starej PiS-owskiej dychotomii polski liberalnej i solidarnej, użytej już raz pięć lat temu przez spin-doktorów PiS-u. Wówczas na takim (wykreowanym dla celów socjotechnicznych) podziale rządząca Polską obecnie formacja straciła. Kontrast tej polaryzacji okazał się dla PO wyjątkowo niekorzystny. Dlaczego zatem teraz sama miałaby się do niej odwoływać?!
Balcerowicz to w Polsce synonim liberalizmu i to jeszcze tego w najbardziej dogmatycznym wydaniu. To jedna z najbardziej wyrazistych ikon III Rzeczpospolitej. Personifikacja oraz uosobienie transformacji wyborczej, ale niestety również, a nawet w większym stopniu w tej pejoratywnej konotacji. Uczynienie z takiego polityka kandydata na prezydenta zawęziłoby spektrum wyborczego oddziaływania Platformy Obywatelskiej. Odstraszyło wiele popierających do tej pory PO na zasadzie konfrontacji z PiS-em grup społecznych o lewicowym, czy nawet socjaldemokratycznym nastawieniu. Chociaż z drugiej strony jest w Polsce niesamowicie silne środowisko, które można umownie określić mianem liberalno-lewicowego, bardziej za względu na kwestie światopoglądowe i kulturalne niż gospodarcze (aczkolwiek tu też występuje duża zgodność), dla którego Leszek Balcerowicz stałby się silnym znakiem rozpoznawczym. Symbolem pewnej filozofii społecznej. To by jednak z kolei podziałało, jak przysłowiowa „płachta na byka” na elektorat konserwatywny, również z punktu wiedzenia wyborczych sukcesów PO niezmiernie istotny.
Platforma Obywatelska jest partią o strukturze hybrydowej. Oprócz ludzi o takich czy innych poglądach politycznych skupia także osoby politycznie indyferentne, kierujące się motywami konformistycznymi – dążeniem do władzy, kariery, pieniędzy. Jest formacją postrzeganą w uproszczeniu przez politologów, jako liberalno-konserwatywną; w sferze wizerunkowej bardziej jednak chyba konserwatywną niż liberalną. Do tej pory udało się PO utrzymywać spójność dzięki „przytępianiu” wyrazistości, unikaniu nadmiernego dookreślania się. Jedynym wyrazistym odniesieniem był sprzeciw wobec PiS-u. W pozostałych zaś kwestiach nawet Donald Tusk musiał stać się liberałem tylko umiarkowanym… Na tej miedzy innymi powściągliwości w artykułowaniu swoich poglądów polega fenomen jego przywództwa. Wyciągniecie z rękawa Balcerowicza zachwiałoby wewnętrzną równowagę w Platformie Obywatelskiej. Balcerowicz jest postrzegany jako polityk umiarkowany (bardziej nawet ekonomista), ale tak naprawdę ma niesamowicie wyraziste poglądy polityczne.
Donald Tusk usiłuje być może w Polską rzeczywistość polityczną implementować wariant Putina, trochę tylko w nieco zmodyfikowanej formie… Ja pozostaje dalej premierem i utrzymuję dzięki temu przy sobie realną władzę, a prezydentem uczynimy kogoś, kto zadowoli się kolekcjonowaniem zaszczytów, wręczaniem orderów i przecinaniem wstęgi.Jest jednak pewna zasadnicza różnica: – Leszek Balcerowicz to nie Dymitrij Miedwiediew. Z Balcerowiczem ten numer Tuskowi nie przejdzie. Balcerowicz jest politykiem samodzielnym i niezależnym. Posiada charyzmę. Lubi być mentorem. Jako prezydent (nawet w obecnym porządku konstytucyjnym) stałby się silniejszy od premiera Tuska… Sympatia mediów oraz środowisk intelektualnych byłaby raczej po jego stronie.
Jednak jeżeli rzeczywiście informacje prof. Fedyszak-Radziejowskiej o ewentualnym wystawieniu przez PO, w wyborach prezydenckich Leszka Balcerowicza miałyby się potwierdzić, to by oznaczało tylko jedno… że najbardziej znaczącym doradcą Tuska jest Jan Krzysztof Bielecki (całkiem niedawno spekulowano o możliwości jego wejścia do gry), a środowiskiem, które na działania premiera wywiera największy wpływ jest wąska grupa gdańskich liberałów, uformowana jeszcze na samym początku lat dziewięćdziesiątych. Balcerowiczowi, Bieleckiemu, Tuskowi, Lewandowskiemu, Gadomskiemu i innym – z różnych względów mogłoby być pod drodze. Chociaż, jak mówią wtajemniczeni podobno Bielecki gdy był premierem, to akurat dość mocno strofował Balcerowicza.
Do tej pory siłą Platformy Obywatelskiej było wyraźne odróżnianie się od PiS-u. PO przedstawiała się opinii publicznej w konwencji „antyPiS-u”. Ważna jest jednak również płaszczyzna tego odróżniania. Dotychczas partia Donalda Tuska skutecznie potrafiła się skontrastować z PiS-em w sferze pewnego rodzaju kultury politycznej, stylu rządzenia; na zasadzie: – my „światowcy”, „salonowcy”; wy „zaściankowcy, przychlasty”, „wiśniaki”, „tandeciarze”. Wywieszenie „sztandaru” Balcerowicz zepchnęłoby ten kontrast na dalszy plan… PO z Balcerowiczem, jako kandydatem tej partii na prezydenta również mogłaby odgrywać rolę „antyPiS-u”, ale zasadniczo zmieniłaby się płaszczyzna tej polaryzacji, a przede wszystkim przegrupowała kolejność cech ją definiujących. Na czoło wysunęłyby się kwestie merytoryczne, mówiąc ściślej nawet ekonomiczne, a w takiej sytuacji paradoksalnie mógłby zyskać PiS. Odżyłby stary, wykreowany podczas ostatnich wyborów prezydenckich podział na „Polskę liberalną” oraz „solidarną”. PO raczej by na tym mocno straciła.
Romano Manka-Wlodarczyk
http://romano-manka-wlodarczyk.salon24.pl/152816,balcerowicz-kandydatem-po-na-prezydenta- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz