Śmierć Grzegorza Michniewicza - DLACZEGO?
Krzysztofjaw, pt., 22/01/2010 - 08:27
Witam
Wraz z upływającym czasem od tragicznej śmierci G. Michniewicza, Dyrektora Generalnego Kancelarii Premiera, oraz obserwując znamienną CISZĘ rządowo-medialną wokół tego "samobójstwa"... coraz mocniej narasta we mnie intuicyjne przekonanie, że uzyskanie odpowiedzi na pytanie DLACZEGO TO "ZROBIŁ" byłoby jednocześnie odkryciem CAŁEGO ZŁA drążącego od podstaw III RP!
Nie wiem dlaczego, ale nawet cała Afera Hazardowa, czy nawet śmierć Generała Papały w mojej ocenie są mniej istotne dla Polski niż właśnie "samobójstwo" G. Michniewicza, którego dokonał we własnym domu używając do tego kabla elektrycznego zwykłego odkurzacza (sic!).
Mam takie niejasne przeczucie, że stało się naprawdę COŚ ZŁEGO dla Polski. Tego rodzaju charakterystyczny niepokój połączony z niewytłumaczalną wewnętrzną pewnością ogromnej ISTOTNOŚCI określonego zdarzenia pojawiał się w moim życiu kilkakrotnie: wtedy kiedy zamordowano ks. J. Popiełuszkę; gdy zobaczyłem zdjęcie z Magdalenki, na którym Wałęsa, Kiszczak, Jaruzelski, Michnik i inni chlali razem wódę śmiejąc się i wznosząc toasty; podczas Nocnej Zmiany; gdy zamordowano Generała Papałę; kiedy zniszczono Romana Kluskę - twórcę OPTIMUSA; po słowach G. Czempińskiego przyznającego się, iż to On był Twórcą Platformy Obywatelskiej...
O tym co wpływa na powyższy mój stan pisałem na moim blogu w poście "Dramatyczne Pytania". Nie będę teraz ponownie przytaczał zawartych w nim argumentów, ale symptomatycznym jest dla mnie również fakt, że nigdzie na forach internetowych nie mogłem złożyć kondolencji najbliższym G. Michniewicza ani też z niewiedzy nie mogłem uczestniczyć w Jego pogrzebie, który niezauważony przez żadne media odbył się 2 stycznia 2010 roku.
Czując niemniej, ze po prostu muszę... ponawiam więc moje pytania:
1. Dlaczego TAKI CZŁOWIEK popełnił samobójstwo?
2. Czego musiał się dowiedzieć, że NIE MÓGŁ Z TYM ŻYĆ?
3. Albo co MUSIAŁBY POWIEDZIEĆ, gdyby żył?
4. Jakie w końcu okoliczności skłoniły go do desperackiego czynu i czy To był TYLKO JEGO CZYN?
5. Dlaczego wokół tej śmierci, jednego z najważniejszych osób w Polsce, jest powszechny nimb milczenia? (za wyjątkiem jednego tygodnika: WPROST)
DLACZEGO?
Smutno i refleksyjnie pozdrawiam
P.S.
11 stycznia 2010 ukazał się w tygodniku WPROST artykuł o tej śmierci. Szczerza polecam. Oto jego internetowa zapowiedź:
"Poranek 23 grudnia, dom w Głoskowie pod Warszawą. Rządowy kierowca znajduje ciało dyrektora generalnego kancelarii Donalda Tuska. Jeden z najważniejszych w kraju urzędników zawisł na kablu od odkurzacza. „Wprost” ustalił, że w wieczór poprzedzający tragedię Grzegorz Michniewicz przeprowadził trzy rozmowy telefoniczne (z żoną, pewnym urzędnikiem i ze swoim przyjacielem) oraz wysłał serię SMS-ów.
Dotarliśmy do człowieka, który kontaktował się z nim jako ostatni.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo, przyjmuje samobójstwo za najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci Grzegorza Michniewicza. Ale dlaczego jeden z najbardziej zaufanych ludzi władzy, człowiek posiadający certyfikaty dostępu do najtajniejszych informacji, mający za sobą wiele specjalistycznych szkoleń, zdecydował się na tak drastyczny krok? Tym bardziej że 23 grudnia 2009 r. zapowiadał się dla niego bardzo przyjemnie. Najpierw miał być opłatek ze starymi znajomymi z Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a potem wyjazd nad morze do teściów, gdzie czekała na niego ukochana żona. Z planów nic jednak nie wyszło.
Poprzedniego dnia (22 grudnia) po godz. 17 na komórkę Michniewicza zadzwonił jego znajomy, wysoki rangą państwowy urzędnik. Potrzebował rady. Miał – i cały czas ma – problem z certyfikatem bezpieczeństwa, którego nie chce mu wydać jedna z tajnych służb. Sprawa jest gardłowa: brak certyfikatu może oznaczać dla niego dymisję. Znajomy potrzebował więc od Michniewicza rady. Chciał wiedzieć, do kogo może się w tej sprawie odwołać i ile czasu czeka się na decyzję.
Rozmowa trwała około 15 minut. – Zachowywał się w typowy dla siebie sposób. Angielska flegma, spokój, ale i serdeczność. Żadnych oznak przygnębienia – relacjonuje nasz informator. Historia z certyfikatem musiała jednak Michniewicza poruszyć. Podczas pogrzebu 2 stycznia żona Barbara miała się zwierzyć znajomym, że Grześ, jak mówili o nim przyjaciele, był po tej rozmowie bardzo zdenerwowany. Mąż prawdopodobnie opowiedział jej o problemach wspólnego znajomego przez telefon cztery godziny później. Przy okazji zrelacjonował jej też swoje przygotowania do następnego dnia: prasowanie spodni i problem z wywabieniem uporczywej plamy. Proza życia, żadnego przygnębienia czy zdenerwowania.
Po rozmowie z żona (rozłączyli się przed godz. 22) Michniewicz wyszedł na godzinny spacer z psem. W tym czasie musiało się coś wydarzyć. Od razu po powrocie odebrał telefon od Pawła Gutowskiego, wieloletniego przyjaciela mieszkającego na stałe pod Londynem. – Był już w fatalnym stanie. Prawie szlochał. W rozmowie z nim użyłem nawet określenia „wisielczy nastrój", co, niestety, okazało się prorocze – opowiada z przejęciem Gutowski. Z ustaleń „Wprost" wynika, że tego wieczoru Michniewicz napisał także kilka SMS-ów do swojego przełożonego, szefa kancelarii Tomasza Arabskiego. Nie wiadomo jednak, czego dotyczyły ani o której godzinie zostały wysłane. Minister nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie".
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
Wraz z upływającym czasem od tragicznej śmierci G. Michniewicza, Dyrektora Generalnego Kancelarii Premiera, oraz obserwując znamienną CISZĘ rządowo-medialną wokół tego "samobójstwa"... coraz mocniej narasta we mnie intuicyjne przekonanie, że uzyskanie odpowiedzi na pytanie DLACZEGO TO "ZROBIŁ" byłoby jednocześnie odkryciem CAŁEGO ZŁA drążącego od podstaw III RP!
Nie wiem dlaczego, ale nawet cała Afera Hazardowa, czy nawet śmierć Generała Papały w mojej ocenie są mniej istotne dla Polski niż właśnie "samobójstwo" G. Michniewicza, którego dokonał we własnym domu używając do tego kabla elektrycznego zwykłego odkurzacza (sic!).
Mam takie niejasne przeczucie, że stało się naprawdę COŚ ZŁEGO dla Polski. Tego rodzaju charakterystyczny niepokój połączony z niewytłumaczalną wewnętrzną pewnością ogromnej ISTOTNOŚCI określonego zdarzenia pojawiał się w moim życiu kilkakrotnie: wtedy kiedy zamordowano ks. J. Popiełuszkę; gdy zobaczyłem zdjęcie z Magdalenki, na którym Wałęsa, Kiszczak, Jaruzelski, Michnik i inni chlali razem wódę śmiejąc się i wznosząc toasty; podczas Nocnej Zmiany; gdy zamordowano Generała Papałę; kiedy zniszczono Romana Kluskę - twórcę OPTIMUSA; po słowach G. Czempińskiego przyznającego się, iż to On był Twórcą Platformy Obywatelskiej...
O tym co wpływa na powyższy mój stan pisałem na moim blogu w poście "Dramatyczne Pytania". Nie będę teraz ponownie przytaczał zawartych w nim argumentów, ale symptomatycznym jest dla mnie również fakt, że nigdzie na forach internetowych nie mogłem złożyć kondolencji najbliższym G. Michniewicza ani też z niewiedzy nie mogłem uczestniczyć w Jego pogrzebie, który niezauważony przez żadne media odbył się 2 stycznia 2010 roku.
Czując niemniej, ze po prostu muszę... ponawiam więc moje pytania:
1. Dlaczego TAKI CZŁOWIEK popełnił samobójstwo?
2. Czego musiał się dowiedzieć, że NIE MÓGŁ Z TYM ŻYĆ?
3. Albo co MUSIAŁBY POWIEDZIEĆ, gdyby żył?
4. Jakie w końcu okoliczności skłoniły go do desperackiego czynu i czy To był TYLKO JEGO CZYN?
5. Dlaczego wokół tej śmierci, jednego z najważniejszych osób w Polsce, jest powszechny nimb milczenia? (za wyjątkiem jednego tygodnika: WPROST)
DLACZEGO?
Smutno i refleksyjnie pozdrawiam
P.S.
11 stycznia 2010 ukazał się w tygodniku WPROST artykuł o tej śmierci. Szczerza polecam. Oto jego internetowa zapowiedź:
"Poranek 23 grudnia, dom w Głoskowie pod Warszawą. Rządowy kierowca znajduje ciało dyrektora generalnego kancelarii Donalda Tuska. Jeden z najważniejszych w kraju urzędników zawisł na kablu od odkurzacza. „Wprost” ustalił, że w wieczór poprzedzający tragedię Grzegorz Michniewicz przeprowadził trzy rozmowy telefoniczne (z żoną, pewnym urzędnikiem i ze swoim przyjacielem) oraz wysłał serię SMS-ów.
Dotarliśmy do człowieka, który kontaktował się z nim jako ostatni.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo, przyjmuje samobójstwo za najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci Grzegorza Michniewicza. Ale dlaczego jeden z najbardziej zaufanych ludzi władzy, człowiek posiadający certyfikaty dostępu do najtajniejszych informacji, mający za sobą wiele specjalistycznych szkoleń, zdecydował się na tak drastyczny krok? Tym bardziej że 23 grudnia 2009 r. zapowiadał się dla niego bardzo przyjemnie. Najpierw miał być opłatek ze starymi znajomymi z Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a potem wyjazd nad morze do teściów, gdzie czekała na niego ukochana żona. Z planów nic jednak nie wyszło.
Poprzedniego dnia (22 grudnia) po godz. 17 na komórkę Michniewicza zadzwonił jego znajomy, wysoki rangą państwowy urzędnik. Potrzebował rady. Miał – i cały czas ma – problem z certyfikatem bezpieczeństwa, którego nie chce mu wydać jedna z tajnych służb. Sprawa jest gardłowa: brak certyfikatu może oznaczać dla niego dymisję. Znajomy potrzebował więc od Michniewicza rady. Chciał wiedzieć, do kogo może się w tej sprawie odwołać i ile czasu czeka się na decyzję.
Rozmowa trwała około 15 minut. – Zachowywał się w typowy dla siebie sposób. Angielska flegma, spokój, ale i serdeczność. Żadnych oznak przygnębienia – relacjonuje nasz informator. Historia z certyfikatem musiała jednak Michniewicza poruszyć. Podczas pogrzebu 2 stycznia żona Barbara miała się zwierzyć znajomym, że Grześ, jak mówili o nim przyjaciele, był po tej rozmowie bardzo zdenerwowany. Mąż prawdopodobnie opowiedział jej o problemach wspólnego znajomego przez telefon cztery godziny później. Przy okazji zrelacjonował jej też swoje przygotowania do następnego dnia: prasowanie spodni i problem z wywabieniem uporczywej plamy. Proza życia, żadnego przygnębienia czy zdenerwowania.
Po rozmowie z żona (rozłączyli się przed godz. 22) Michniewicz wyszedł na godzinny spacer z psem. W tym czasie musiało się coś wydarzyć. Od razu po powrocie odebrał telefon od Pawła Gutowskiego, wieloletniego przyjaciela mieszkającego na stałe pod Londynem. – Był już w fatalnym stanie. Prawie szlochał. W rozmowie z nim użyłem nawet określenia „wisielczy nastrój", co, niestety, okazało się prorocze – opowiada z przejęciem Gutowski. Z ustaleń „Wprost" wynika, że tego wieczoru Michniewicz napisał także kilka SMS-ów do swojego przełożonego, szefa kancelarii Tomasza Arabskiego. Nie wiadomo jednak, czego dotyczyły ani o której godzinie zostały wysłane. Minister nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie".
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
17 komentarzy
1. Krzysztofjaw
2. @KISIEL
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
3. Opinia publiczna
4. @All... i nie tylko
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
5. Krzysztofjaw,
6. dodam
7. Z ustaleń „Wprost" wynika, że tego wieczoru Michniewicz napisał
8. zbieg okolicznosci..
9. Dystans czasowy pokazuje "dlaczego?"
„Ale dlaczego jeden z najbardziej zaufanych ludzi władzy, człowiek posiadający certyfikaty dostępu do najtajniejszych informacji, mający za sobą wiele specjalistycznych szkoleń, zdecydował się na tak drastyczny krok?”
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Myślę, że ta śmierć jest powiązana z tajemniczym zaginięciem ( później okazało się, że ze śmiercią ) szyfranta Zielonki który również miał dostęp do tajnych informacji i prawdopodobnie "zaginął" gdyż odkrył nieprawidłowości przy zakupie sprzętu kryptograficznego oraz dopuszczeniu do użytku urządzeń, które nie przeszłyby stosownej certyfikacji. Sprzętu który został dostarczony przez obcy wywiad. Najprawdopodobniej jeden i drugi zostali zamordowani.
Teraz już wiemy, że te dwie śmierci mogły być „ czyszczeniem przedpola” do wydarzeń jakie miały miejsce 10 kwietnia 2010 i nowych wyborów.
10. jeszcze jedno pytanie
wiem, że są to jedynie kryminalistyczne drobiazgi: wybór kabla od odkurzacza od biedy rozumiem, ale uwiązanie go na klamce drzwi własnego domu, wydaje mi się wyborem nadzwyczaj skomplikowanej techniki samodzielnego popełnienia samobójstwa.
11. Żywy mógł coś powiedzieć,
Żywy mógł coś powiedzieć, czyli był zagrożeniem dla kogoś. Osoby lub grupy osób. Martwy nic nie powie. Nie ma człowieka, nie ma problemu. W przypadku zagrożenia uruchamia się dyżurne autorytety lub "spala" osobę upadlając ją np. fałszywkami. Widzieliśmy wielokrotnie ten mechanizm urabiania opinii publicznej. Nie było takiej opcji.
Pytanie, które należy zadać brzmi, co przestraszyło człowieka uwikłanego na co dzień w politykę, na pewno znającego różne "dziwne" sprawy. Jeśli ktoś mający styczność z polityką jest zmuszony do popełnienie samobójstwa, jeśli on faktycznie targnął się na swoje życie- a nie wierzę w to, samobójstwo jak wypadki samochodowe z udziałem ciężarówek często chodzą po ludziach wiedzących dużo, to odpowiedź nasuwa się sama. Napotkał na spisek lub...poznał prawdę o kretach. I wcale nie muszą to być wtyczki rosyjskie...
Być może znalazł jakieś instrukcje lub był świadkiem przekazywania kasy dla kogoś...
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
12. Remont? - pocisk , uzbrojony?...
Sprawą tej śmierci w swoim czasie zajmowało sie wielu blogerów.
Po 10 - 04 - 2010 nawiązywano do niej wielokrotnie min.A.ŚCIOS, Ł.Ł. , ja i inni,
Lecz jedyna tak naprawdę zastanawiającą sprawą jest fakt ogólnego przemilczania i zamiatania pod dywan, zresztą jak z paroma innymi niespodziewanymi zejściami czy wypadkami...a w tym wypadku to nagły remont podczas którego znajduje się taką niespodziankę ! Przecież te pomieszczenia od lat 50-tych były wielokrotnie odnawiane , ciągnięta była elektryka , systemy monitoringu (więc wiercenia ,kucia itp) nie wspominając o systematycznym sprawdzaniu pomieszczeń kancelarii na obecność podsłuchów itd., a tu sobie leży uzbrojony...jak na mój gust to musiano szybko po cichu wywieźć coś co było schowane przez pana Michniewicza a czego szukano bez skutecznie w jego domu. Zapewne p.Michniewicz zabezpieczył się , jak każdy mający dostęp do tajnych informacji wysoki urzędnik rozgrywał swoje...nagły zwrot w emocjach ( z zadowolonego i planującego do wisielczego) wynika z tego że ktoś mu powiedział że zlokalizowano to owo "COŚ"...ale to tylko moje spekulacje. Pozdrawiam.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
13. Życie przerasta fikcję literacką
Przerażające jest to, że człowiek uczciwy i odważny, a niewygodny władzy ( jakiej? to już inna kwestia) nie może czuć się bezpieczny w tym kraju, bo albo go w coś wrobią, albo zamordują aranżując samobójstwo, wypadek, porwanie.
Jeszcze kilka takich "wypadków " i katastrof i trzeba będzie powołać Państwo Podziemne, bo inaczej nas wydrenują z niezależnie myślacych i uczciwych ludzi, jak to skutecznie czyniono za okupacji sowieckiej.
14. Notatka sp Marka Handzlika z grudnia 2009 i smierc Grzegorza
Michniewicza,zaczynają łączyc sie w pewną całosc,jesli dodamy do tego
postac Tomasza ARABSKIEGO,"kuglującego rządowym samolotem,to włosy na głowie stają dęba.....
BO Smolensk siega GRUDNIA 2009
gość z drogi
15. Ten link do tego artykułu działa, jest aktywny
http://ktoczytaniebladzi.prv.pl/KTO-CZYTA-NIE-BLADZI/Prawda%20o%20ludziach%20z%20papieru1.pdf
michael
16. Odpowiedź na pytanie jest tutaj:
http://lazacylazarz.blogspot.com/2010/06/gruppenfuhrer-kat.html
17. Kolejny dziwny "przypadek"
to Wróbel dziwnym trafem już w bezpośrednim kregu TU154M
sprawa umorzona , psychuszka dla domniemanego sprawcy słowem ZSRR ma sie dobrze w Najjaśniejszej
Figa