Pawlak „wbił” Olszewskiemu „nóż w plecy”! (KURIER Z MÜNSTER)

avatar użytkownika Redakcja BM24

Waldemar Pawlak odegrał w roku 1992 jedynie rolę „łomu” za pomocą, którego wyważa się drzwi. Gra Polskiego Stronnictwa Ludowego przy okazji odwołania rządu Jana Olszewskiego była typowo koniunkturalna, ale jednocześnie naiwna. Ludowcy okazali się tylko instrumentem w rękach „obozu teczek”.

Krajobraz Polski po wyborach parlamentarnych w 1991 roku wyglądał mniej więcej tak. Pięć centroprawicowych ugrupowań (tak zwana „piątka”) powołała koalicję parlamentarną (PC, ZCHN, PL, KLD, KPN) i obsadziło swoimi ludźmi prezydium sejmu. Pamiętne spory o zwiększenie liczby wicemarszałków do pięciu osób. Aliansu parlamentarnego nie udało się jednak zamienić na większościową konfigurację rządową. Do rządu weszły jedynie PC, ZCHN oraz PL.  Gabinet Jana Olszewskiego trwał posiadając w sejmie mniejszość, tylko dzięki poparciu dwóch innych partii PSL i KPN. Ugrupowanie Leszka Moczulskiego wspierało rząd Olszewskiego z powodu pewnej bliskości światopoglądowej, a zwłaszcza podobnych zapatrywań na kwestię rozliczeń dawnej postkomunistycznej nomenklatury. PSL natomiast ze względu na brak dla tego ugrupowanie korzystniejszej politycznej alternatywy oraz z przyczyn czysto koniunkturalnych.

Waldemar Pawlak, w publikacji pod tytułem „Zmiana po Olszewskim”, uskarża się na fakt, iż Jan Olszewski nie mógł zdecydować się na rozszerzenie koalicji rządowej. Nieformalnie jednak ludowcy tkwili w tej koalicji. Dostali przecież ileś tam – może trochę mniej eksponowanych, ale dość intratnych i wpływowych stanowisk – w administracji państwowej szczebla centralnego oraz wojewódzkiego. Krzywdy więc zapewne nie mieli, a nawet byli beneficjentami ówczesnej sytuacji politycznej. PSL już wtedy – może tylko trochę w jeszcze bardziej zakamuflowany sposób – prowadził swoją ulubioną grę, która dała tak mocno znać o sobie w nieco późniejszych latach, a więc cynicznej postawy polegającej na byciu w koalicji, a równocześnie poza nią. Zbieraniu korzyści z rządzenia, a jednocześnie krytykowaniu rządu. Uczestnicząc w odwołaniu gabinetu Jana Olszewskiego PSL „wbił” mu przysłowiowy „nóź w plecy”, mimo, iż wcześniej otrzymał od niego wiele znaczących beneficjów.

Pawlak dał się „podpuścić” prezydentowi Lechowi Wałęsie i Unii Demokratycznej. „Rozegrali” go jak małego chłopca… Na przestrzeni pierwszej połowy roku 1992 tak zwana „mała koalicja” (UD, KLD i PPL), w miarę upływu czasu coraz mocniej parła do odwołania rządu Jana Olszewskiego, a także przejęcia władzy. Operacja taka była jednak mało prawdopodobna, gdyż rząd mógł liczyć na wsparcie ze strony PSL-u. Ludowcy posiadali dzięki temu nieformalny, ale realny udział we władzy, a poza tym politycznie kalkulowali, iż ewentualna inna koalicja o liberalnym odchyle światopoglądowym – nawet z ich udziałem – będzie dla nich gorsza. PSL zdawał sobie sprawę, iż w jakiejkolwiek konfiguracji rządowej z liberalnym premierem nie miałby wiele do powiedzenia. Poza tym możliwość wejścia w alians z „małą koalicją” nie dawała właściwie żadnych gwarancji na powodzenie tego planu, gdyż arytmetycznie cały obóz mógłby liczyć, co najwyżej na około 160 „parlamentarnych szabli”, a SLD na pewno nie poparłby rządu z postsolidarnościowym premierem. Jedyną więc szansą na „rozwalenie” rządu Olszewskiego było skuszenie PSL-u ofertą objęcia funkcji premiera.

PSL to najbardziej koniunkturalna partia ze wszystkich działających w Polsce. „Sprzedaliby” wszystkich za przysłowiowe „trzydzieści srebrników”. Zaproponowanie Waldemarowi Pawlakowi stanowiska premiera wychodziło naprzeciw tej mentalności. Doradcy Lecha Wałęsy oraz stratedzy Unii Demokratycznej zagrali po prostu na jego ambicjach. Doskonale wiedzieli, iż innego sposobu na odwołanie rządu Jana Olszewskiego  nie ma, a Pawlak "przynętę chwyci". Jego kandydatury nikt jednak nie traktował poważnie, chodziło tylko o wykonanie pewnego politycznego planu. Desygnowanie Pawlaka na premiera stanowiło moment zwrotny w dziejach III Rzeczpospolitej. Była to symboliczna recydywa postkomunizmu, gdyż prezes PSL został wybrany na premiera dzięki poparciu obozu postkomunistycznego.

Sam Jan Olszewski nigdy nie chciał rozszerzyć zaplecza politycznego swojego rządu o ugrupowania o lewicowo-liberalnej orientacji. Było mu z nimi po prostu nie po drodze. Wszelkie zaś negocjacje o ewentualnej koalicji z tym obozem, stanowiły jedynie zabieg taktyczny (gra na czas). PSL natomiast nieformalnie partycypował w koalicji, a przede wszystkim zbierał różnego rodzaju korzyści wynikające z rządzenia. Pozostawała zatem tylko kwestia jego bardziej oficjalnego udziału w rządowym układzie, która posiadała istotne znaczenie, ale nie pierwszorzędne i kluczowe. Jedyne co można zarzucić Olszewskiemu, to że silniej nie związał ze sobą KPN-u. PSL zaś był z rządem dość mocno związany rożnego rodzaju stanowiskami,  ale w momencie próby i tak zdradził.

Wniosek „małej koalicji” (UD, KLD, PPL) o odwołanie rządu Jana Olszewskiego, zgłoszony trochę wcześniej niż wniosek Lecha Wałęsy, nie miałby żadnych szans bez poparcia PSL-u. Ludowcy tymczasem nie poparliby go, gdyż nie mieli gwarancji co stanie się później – kogo prezydent Wałęsa desygnuje na premiera… Wałęsa natomiast w normalnej sytuacji na Pawlaka nigdy by nie wskazał, ale obawiając się perspektywy ujawnienia własnej „teczki nie miał” innego wyjścia. To prawda, iż gabinet Olszewskiego zagrożony możliwością odwołania sięgnął w niechlubny sposób do esbeckich archiwów, ale prawdą jest również i to, iż jego pośpieszne, „nocne” odwołanie, na nagły wniosek ówczesnego prezydenta, stało się rezultatem panicznego strachu, który powstał w pałacu prezydenckim oraz szeregach UD, KLD, SLD i kilku innych partiach. Nazwiska wynikające z zasobów archiwalnych MSW, choć ujawnione w dość żenującym stylu, później jednak w znakomitej większości się potwierdziły. PSL uczestnicząc w odwołaniu rządu Jana Olszewskiego kierował się tylko własnymi koniunkturalnymi dążeniami i przyłożył rękę do zatrzymania oraz ośmieszenia procesów lustracji, a przede wszystkim recydywy postkomunizmu, jaka nastąpiła w następnych latach.                                                                                  

 

Romano Manka-Wlodarczyk

http://romano-manka-wlodarczyk.salon24.pl/147357,pawlak-wbil-olszewskiemu-noz-w-plecy

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz