Frombork: Mistrzowski hat–trick Michała Janickiego
Warcaby nie należą do tzw. medialnych dyscyplin sportowych. Informacje o turniejach Mistrzostw Polski, a nawet Świata, z trudem przebijają się do serwisów informacyjnych. Niemniej polscy zawodnicy zależą do ścisłej światowej czołówki.
Jednym z mocarzy warcabnicy jest Michał Janicki z Fromborka, który tylko w tym roku zaliczył mistrzowski hat–trick, zdobywając złote medale w: Indywidualnych Mistrzostwach Polski w warcabach 64–polowych (klasycznych) oraz Mistrzostwach Polski w grze błyskawicznej (blitz), które odbyły się w pierwszej połowie listopada w Białej Pilskiej,a także podczas Mistrzostw Polski w warcabach aktywnych, które odbyły się pod koniec listopada w Markach.
Sukces ten tym bardziej trzeba docenić, bowiem Michał jest pierwszym w historii polskich warcab, któremu udało się trzykrotnie jednego roku triumfować w tych trzech rodzajach zawodów.
Uciąłem sobie z Michałem krótką rozmowę, którą prezentuję niżej.
Krzysztof Kotowski: Dlaczego, będąc mieszkańcem Fromborka startujesz w barwach podwarszawskiego klubu UKS „Struga” Marki?
Michał Janicki: Gdy nie wiadomo o co chodzi, to… Ale teraz już poważnie. Klub w Markach jest, nomen omen, markowym ośrodkiem warcabowym. Potwierdzają to wyniki, które uzyskaliśmy indywidualnie oraz drużynowo podczas zwodów mistrzowskich. Miejsca na podium oraz w ścisłej czołówce o czymś muszą świadczyć. Jestem w Markach ze względu na fantastycznych ludzi, którzy tam działają i grają. W roku 2002 wspólnie przetarliśmy szlaki i jako pierwsi wzięliśmy udział w młodzieżowych mistrzostwach świata na Ukrainie. Tam bliżej poznałem ludzi z mojego aktualnego klubu, polubiliśmy się i pół roku później przybrałem ich barwy klubowe. Wspólna pasja sprawiła, że przyjaźnimy się do dziś – Paweł Suchecki, Marcin Grzesiak, Edyta Suchecka. A współpraca przebiega dobrze. Od tamtej pory sześć razy zdobyliśmy drużynowe mistrzostwo Polski. A kasa to jednak mniej ważny argument.
Jednak swoją przygodę z warcabami zaczynałem we Fromborku pod okiem Andrzeja Grodeckiego i to właśnie we Fromborku zacząłem wspinaczkę po szczeblach zawodniczej kariery warcabisty.
KK: Andrzej Grodecki, to także utytułowany zawodnik, wicemistrz, a nawet mistrz Polski w tej dyscyplinie. Idziesz więc śladami mistrza, a teraz nawet go przerosłeś.
MJ: Jeśli ma się takie wzorce do naśladowania, mówię o Andrzeju Grodeckim, to trudno z nich nie skorzystać traktując poważnie dyscyplinę. To w końcu musi przynieść efekty. Poza tym spod jego ręki wyszło wielu dobrych zawodników, nie tylko ja.
KK: Właśnie. Marcin Sidorowicz, także fromborczanin i wychowanek Andrzej Grodeckiego, był trzeci w warcabach aktywnych i drugi w blitzu.
MJ: Zgadza się, Marcin też prezentuje w tym roku wysoką formę.
KK: Twoja tegoroczna potrójna korona nie powinna dziwić tych, którzy choć cokolwiek interesują się warcabami i wynikami rywalizacji krajowej. W ubiegłym roku niewiele Ci brakowało…
MJ: Faktycznie, w ubiegłym roku zabrakło mi tylko trzeciego złota. Dwa zdobyłem, ale zamiast trzeciego wskoczył mi srebrny medal. W tym roku udało mi się to jednak nadrobić.
KK: Gratuluję Ci więc i życzę dalszych sukcesów, nie tylko na arenie krajowej.
MJ: Za gratulacje dziękuję, ale za dalsze życzenia już nie, niestety. Nie chcę zapeszyć.
- Koteusz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Pan Redaktor Koteusz,
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. > Panie Michale: "Nie sadziłem, ze Ciebie tu spotkam"