Dwie nagrody „na zachętę”

avatar użytkownika chinaski
Zachodnioeuropejska LEWICA (albo, jak kto woli, „lewactwo”), zawsze w żenujący zupełnie sposób chełpiła się swoją antyamerykańskością. Był George Bernard Shaw usilnie namawiający do przyjęcia „nowatorskich” rozwiązań sowieckiego komunizmu, potem J.P. Sartre gloryfikujący pseudonaukowe teorie maoistów, wreszcie M. Moore okrzyknięty geniuszem i obdarowany-a jakże- Złotą Palmą w Cannes. Niedawno triumfy wśród europejskich elit notował pewien irakijski dziennikarz. Cóż takiego dokonał? W zasadzie nic, wystarczyło, że kiedyś za pomocą buta PRAWIE trafił Busha juniora w twarz. Cóż za pomysł, szalona odwaga!. Wczoraj zachodnioeuropejskie lewactwo szalało ze szczęścia. Ich najnowszy pupil- pierwszy czarnoskóry prezydent USA, odebrał zaszczytną Pokojową Nagrodę Nobla. Przyznam, że dość niespodziewanie żal mi się zrobiło tego Obamy. Facet przed całą oslowską ELYTĄ, przed milionami telewidzów na całym świecie, musiał się publicznie tłumaczyć, czego nie zrobił, że nie zasłużył, że jest mu ogólnie przykro, etc. Nic dziwnego, że rychło zwinął manatki i tyle go widzieli. Putin, Chavez, Ahmadinedżad słysząc te smuty, musieli mieć przednią zabawę. Teraz, gdy Barack poprzysiągł w przyszłości zrealizować swą „pokojową misję”, szanse na ewentualne amerykańskie zbrojne interwencje stały się, ku uciesze ‘osi zła’, najmniej realne. Myślę, że po TAKIEJ decyzji komitetu noblowskiego, kwestią najwyżej kilku lat jest przyznanie Nobla dla któregoś z gejowskich aktywistów. Może niejaki Milk, tak świetnie ostatnio wylansowany przez czołowego hollywoodzkiego „obamofila” (i lewaka w jednym)- Seana Penna? Albo Romek Polański, prześladowany przez średniowieczny wymiar sprawiedliwości stanu Kalifornia? Na zakończenie powróćmy na polskie podwórko. Zupełnie przypadkowo w dzień celebry Obamy, nasz rodzimy lewak także zbiera zaszczyty. Nagrodę GRAND PRESS dla najlepszego dziennikarza 2009 r. „niespodziewanie” otrzymał Tomasz Lis. Początkowo myślałem, że to laur dla najsprytniejszego dziennikarza (patrz: znakomity kontrakt Lisa z TVP, 70 tyś. zł za każdy odcinek „Tomasz Lis na Żywo”), ale niestety, okazuje się, że Tomasz jest po prostu najlepszy, bezkonkurencyjny, jedyny, niezmienny i tyle. Przypomnijmy zasługi: W kończącym się roku Tomek popełnił ważny tekst na temat Instytutu Podjudzania Narodowego, kilka komentarzy (m.in. „KOMPRO-PIS”), oraz niezapomniane programy-laurki na rzecz „dotkniętego palcem boskim” premiera. Norma, nic szczególnego. Nikt go nie podsłuchiwał, agentka CBA nie próbowała uwieść, nawet paparazzi byli dlań stosunkowo nieszkodliwi. Skąd więc to wyróżnienie? Myślę, że podobnie jak w casusie z Obamą, na zachętę. Kamińskiego z CBA wykolegowano, szykują się zmiany w IPNie, Chlebowski swobodnie po sejmie się szwenda, słowem wraca III RP. A któż, jak nie Tomasz właśnie, w malutkim świecie polskiego dziennikarstwa jest jej najwspanialszym symbolem?
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz