TAJEMNICE FOZZ I BANKU HANDLOWEGO Z PERSPEKTYWY 15-tu LAT OD RABUNKU CO NAJMNIEJ 10MLD $ Z FINANSÓW PAŃSTWA POLSKIEGO PRZEZ AFER
Głos na sesji panelowej: „Profesor Walerian Pańko – w XV rocznicę śmierci”, 11.12.2006, Uniwersytet Śląski w Katowicach.
7 października 1991 roku na trasie szybkiego ruchu Warszawa-Katowice na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego w tragicznym wypadku samochodowym zginął urzędujący prezes Najwyższej Izby Kontroli prof. Walerian Pańko.
Oficjalna wersja przyjęta w śledztwie i w wyroku sądu brzmiała, iż przyczyną wypadku była wina kierowcy, oficera BOR-u, którego samochód miał zaczepić tylnym kołem o krawężnik, co spowodowało, iż został wyrzucony na przeciwny pas jezdni, gdzie w jego tył uderzył jadący z przeciwka BMW. Kierowca rządowej lancii został skazany na trzy lata w zawieszeniu.
Tymczasem w blisko rok po tragicznym wypadku ukazał się wywiad w jednym z tygodników [„Tajemnica. Rozmowa z Urszulą Pańko, wdową po tragicznie zmarłym prezesie Najwyższej Izy Kontroli Walerianie Pańko, tygodnik „TAK”, nr 27 [32], 18 września 1992] z jedynym świadkiem, który przeżył wypadek, żoną prezesa NIK Urszulą Pańko. „Zawsze będę twierdzić - mówi w nim U. Pańko - że nie był to zwykły wypadek, a jadące BMW, które przecięło nasz samochód na pół, to był po prostu palec Boży. Pamiętam, że zanim doszło do zderzenia jakaś nadprzyrodzona siła zerwała nasz samochód i poprzez pas zieleni pędziliśmy prosto, aby zderzyć się ze ścianą wiaduktu. Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdopodobnym hukiem”.
Dodajmy, iż śmierć prezesa NIK, jednego z najwyższych urzędników polskiego państwa nastąpiła na dwa dni przed planowanym wygłoszeniem przez niego w Sejmie RP wystąpienia na temat zakończonej przez NIK kontroli nieprawidłowości w Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, która to sprawa dziś nazywana jest tzw „aferą FOZZ”. W tym samym cytowanym wywiadzie U. Pańko stwierdziła - „Mnie (…) bardzo martwiły stany depresyjne u męża. Okazało się, że nawet zaczął się leczyć. Nie wiedziałam również o tym, że mój mąż otrzymywał mnóstwo anonimów i listów z pogróżkami. Listów tych niestety nie odnalazłam …”.
Ponad dwa miesiące wcześniej 18 lipca 1991 roku zmarł nagle na zawał serca podwładny prezesa NIK, odkrywca mechanizmu działania FOZZ starszy inspektor NIK Michał Tadeusz Falzmann. W trakcie kontroli FOZZ jako inspektor NIK był obiektem nieustannych pogróżek, nacisków szantaży aż po anonimowe groźby śmierci. Jeszcze w kwietniu roku 1991 w jego dzienniku pod datą 21 kwiecień znalazł się zapis: „Dalsza praca to osobiste śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na sukces nie widzę żadnych”. („Wspomnienie o Michale Tadeuszu Falzmanie. Niezwykła jest zwykłość”, Małgorzata Konopczyńska-Dakowska, „Nowe Życie”, Dolnośląskie Pismo katolickie, nr 2 (269), luty 1997).
M. Falzmann odkrył gigantyczną, systematyczną i zorganizowaną grabież finansów kraju dzięki operacjom na polskich długach sięgającą czasów PRL-u, a kontynuowaną w sposób wzmożony po 1989 roku głownie w oparciu o to co prof. Jerzy Przystawa nazwał „złamaniem parytetu stóp procentowych”, a co ja nazywam „oscylatorem Balcerowicza”. Ów „oscylator Balcerowicza” polegał na wykorzystaniu różnicy pomiędzy bardzo wysokim oprocentowaniem kont złotówkowych w warunkach inflacji i polityki aprecjacji złotówki, a relatywnie bardzo niskim oprocentowaniem kont walut obcych. Umożliwiało to, zwłaszcza z początkiem lat 90 w sytuacji wprowadzenia w ramach tzw. „planu Balcerowicza” sztywnego kursu dolara w stosunku do złotówki, olbrzymią spekulację. Polegała ona na zamianie walut obcych na złotówki i lokowaniu ich na bardzo wysoko oprocentowanych kontach złotówkowych, a następnie na zamianie na waluty obce z olbrzymim zyskiem. M. Falzmann nazwał to „rabunkiem finansów państwa”.
Sama zaś działalność Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego była tylko fragmentem szerszej całości, choć fragmentem istotnym. Jej sednem było nigdy nie ujawnione przed szeroką opinią publiczną jej „drugie dno” w postaci wykorzystywania około 1 mld dolarów FOZZ do walutowych operacji spekulacyjnych, umożliwiających wyprowadzanie głównie poprzez system bankowy pieniędzy i drenowanie gospodarki kraju. W ten sam zresztą sposób nigdy nie ujawniony przed opinią publiczną p. Bagsik z p. Gąsiorowskim wyprowadzili w ramach tzw. „afery Art. B” w ciągu zaledwie roku czasu z polskiego systemu bankowego 480 mln dolarów.
Na podstawie zgromadzonych przez M. Falzmanna od 1989 roku materiałów, kiedy to pracował jeszcze jako inspektor kontroli skarbowej w Warszawie, 2 czerwca 1991 r. Mirosław Dakowski i Jerzy Przystawa złożyli w gabinecie ówczesnego ministra sprawiedliwości powiadomienie o przestępstwie, w którym czytamy - „Przesyłamy do dyspozycji Pana Prokuratora Generalnego zgromadzone przez nas dokumenty i materiały, w ilości 290 stron ręcznie ponumerowanych, z których wynika że: Na terenie Rzeczpospolitej Polskiej i poza jej granicami działają zorganizowane grupy przestępcze dokonujące systematycznej grabieży pieniądza, w szczególności dewiz wymienialnych, na szkodę Państwa Polskiego, a także innych podmiotów gospodarczych, krajowych i zagranicznych. Na podstawie przedstawionych dokumentów można wnioskować, że grabież ta ma rozmiary sięgające kwoty wielu miliardów dolarów USA.” (M. Dakowski, J. Przystawa, Via Bank i FOZZ, Wyd. Antyk, Warszawa 1992).
Zasadnicze ustalenia M. Falzmanna dokonane w sprawie operacji finansowych na polskim zadłużeniu i wynikających stąd gigantycznych strat gospodarki kraju i poziomu życia przeciętnych obywateli zostały opublikowane w książce Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy w 1992 r. o tytule Via Bank i FOZZ. Można do nich w każdej chwili sięgnąć, choć z pewnością również całość dokumentacji zgromadzonej przez M. Falzmanna powinna znajdować się w siedzibie NIK.
Najwyższa Izba Kontroli zajęła się już po śmierci M. Falzmanna wyłącznie sprawą FOZZ, co wynikało z procedur kontrolnych, a ustalenia tam dokonane są zawarte w „Raporcie”, przedstawionym w październiku 1991 r. Sejmowi. Niemniej wnioski końcowe zawarte we „Wnioskach i ustaleniach końcowych” tego raportu, a podpisane tuż przed śmiercią przez prezesa NIK prof Waleriana Pańkę dotyczyły już finansów całego państwa polskiego, i - były szokujące. Przytoczmy kilka z nich: „Kontrola FOZZ ujawniła ponadto fakty nieprawidłowego funkcjonowania Ministerstwa Finansów, Banku Handlowego i Narodowego Banku Polskiego w następujących dziedzinach:
- nadzoru ministra finansów nad działalnością Banku Handlowego, polityką zaciągania kredytów oraz ich spłat;
- statystyki finansowej państwa, tzn. Bilansu Płatniczego, Bilansu Rozrachunkowego - gdyż obecny system statystki finansowej państwa jest niedokładny i nie ujmuje wszystkich operacji finansowych np. nie ujawnia dużych transferów dewizowych z Rzeczpospolitej Polskiej i do Rzeczpospolitej Polskiej;
- funkcjonowaniu systemu bankowego a zwłaszcza wypełnianiu przez NBP funkcji nadzorczych nad prawidłowością i legalnością działania banków.
W związku z powyższym stwierdza się niezbędność przeprowadzenia kontroli legalności działań i kontroli skarbowej w podmiotach krajowych, które miały związek z działalnością Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.
Szczególnie ważna i pilna jest weryfikacja całego zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa, która by ustaliła, czy wszystkie zobowiązania i umowy zawierane w imieniu Skarbu Państwa były zawierane zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz przez uprawnione do tego podmioty. Ponadto należy zbadać prawidłowość systemu obsługi i zarządzania zadłużeniem zagranicznym Skarbu Państwa”.
Po takich wnioskach, dotyczący przecież ponad 45 mld dolarów ówczesnego zadłużenia państwa polskiego, powinno było dojść do politycznego, personalnego i prawno-proceduralnego „trzęsienia ziemi”. Doszło zaś do tragicznej śmierci prezesa NIK, a następnie zapadła w sprawie tych wniosków kompletna cisza, a nazwiska Michała Falzmanna i Waleriana Pańki zniknęły na lata z mediów i debaty publicznej.
W latach 1993-97 mówiący te słowa był posłem na Sejm Polskiego Związku Zachodniego z listy Konfederacji Polski Niepodległej. W 1994 r. dotarłem do informacji o przeprowadzeniu w I półroczu 1993, a więc dopiero w 1,5 roku po raporcie i wnioskach końcowych NIK w sprawie FOZZ kontroli Banku Handlowego S.A. w Warszawie oraz o istnieniu protokołu kontroli „Działalność dewizowa Banku Handlowego” obejmująca okres lat 1991-92 sporządzonego przez inspektora NIK Halinę Ładomirską. Przypomnijmy, że Bank Handlowy pełnił funkcję głównego banku dewizowego państwa i obsługiwał zadłużenie zagraniczne polskiego państwa, a nagminnie pojawiał się w materiałach M.Falzmanna. Udało się mówiącemu te słowa dotrzeć choć z wielkimi oporami i trudnościami od ówczesnego Prezydium Sejmu poczynając, do ustaleń protokołu kontroli NIK o której wcześniej Sejm nie był informowany. Z tych ustaleń wynikało, że w latach 1991-1992 a więc w okresie kontrolowanym Bank Handlowy był wykorzystywany do operacji dewizowych na szkodę polskiej gospodarki i polskiego państwa o skali co najmniej kilkakrotnie przekraczającej operacje finansowe FOZZ.
Z ustaleń protokołu wynikało, że gospodarka dewizowa tego newralgicznego dla gospodarki polskiej banku była dotknięta rażącymi nieprawidłowościami. Nieprawidłowości te wiązały się z łamaniem prawa bankowego i prawa dewizowego, fałszowaniem dokumentów księgowych czy fałszowaniem rocznego bilansu banku. W protokole stwierdzono chaos w systemie ewidencji księgowej, braki w udokumentowaniu importu towarów, mimo iż dokonano transferu dewiz, przeterminowane inkasa eksportowe, nie udokumentowane zlecenia importowe, brak ewidencji obrotów dewizowych z tytułu gwarancji kredytowych, udzielanie bez zabezpieczenia gwarancji kredytowych na wielomilionowe kwoty, otwieranie i zamykanie rachunków w bankach zagranicznych bez odpowiednich umów, ukrywanie środków finansowych, zaniżanie aktywów walutowych itp. Dla zobrazowania ustaleń przytoczmy tylko następujące ustalenia protokołu: „Zapisy w dokumentach są wymalowywane (korektorem - W.B.), operacje walutowe nie są wykazywane w równowartości złotowej [ZLP], brak daty waluty na dokumentach rozliczeniowych, brak rozliczeń różnic kursów walutowych dotyczących danej transakcji”. „Wydział Operacji Walutowych (departament Gospodarki Pieniężnej prowadzi rejestr (odręczny w zeszycie formatu A4) obejmujący spis operacji zarówno walutowych dokonywanych przez Bank Handlowy zarówno na rynku krajowym jak i zagranicznym”.
Ale w tym nielegalnym i legalnym chaosie była jednak logika umożliwiająca istnienie mechanizmów umożliwiających transfer dewiz z Polski, a również spekulacje finansowe na operacjach walutowych. Istnienie takich mechanizmów było potwierdzane zarówno w wypadku inkasa dokumentowego, gdy „bank nie wymaga udokumentowania sprawdzania towarów będących przedmiotem transakcji” oraz że „bank nie posiada informacji, czy import będący przedmiotem transferu dewizowego został faktycznie zrealizowany”. Dotyczyło to również przekazów bankowych, gdyż stwierdzano istnienie nie udokumentowanych transferów dewiz, a to z racji nie udokumentowanych zleceń importowych. Dotyczyło to i akredytyw, gdzie stwierdzano, że „nie został zrealizowany import w terminie ważności akredytywy mimo że środki przeznaczone na realizację zostały przetransferowane”.
Sama autorka protokołu H.Ładomirska oszacowała straty Polski w latach 1991-92 wynikające z dewizowej działalności Banku Handlowego na około od 5 do 10 mld dolarów. W moim przekonaniu - te straty były prawdopodobnie o wiele większe, gdyż nie została wyjaśniona kwestia olbrzymich nawet jak na Bank Handlowy kwot gwarancji zagranicznych udzielanych i otrzymywanych, w tym gwarancji udzielanych bez zabezpieczenia. Z moich wyliczeń wynikało, że Bank Handlowy mógł operować kwotą między 5 mld a 7 mld dolarów do celów spekulacji finansowych [przy 1 mld jakim dysponował FOZZ].
Z nieznanych mi powodów NIK uznał kontrolę H.Ładomirskiej za nieudaną i przeprowadził już po ujawnieniu przeze mnie istnienia protokołu H.Ładomirskiej nową kontrolę która niczego istotnego co do nieprawidłowości - nie stwierdziła, a co najważniejsze nie ustosunkowała się do podstawowych zarzutów w protokole poprzedniej kontroli wysuniętych, a nawet nie podjęła podstawowego problemu, mechanizmów transferów dewiz i walutowych spekulacji finansowych. Prokuratura Rejonowa w Warszawie, gdzie złożyłem w 1994 zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez kierownictwo Banku Handlowego, odmówiła wszczęcia postępowania.
Jeśli teraz z perspektywy minionych 15 lat spojrzymy na sprawę zarówno tajemniczych okoliczności śmierci Michała Falzmanna i Waleriana Pańko oraz FOZZ i Banku Handlowego, to w moim przekonaniu nic się przez te kilkanaście lat nie wyjaśniło i nie zmieniło. Ani w sprawie okoliczności śmierci, ani w sprawie FOZZ i Banku Handlowego.
I tu rodzi się fundamentalne pytanie o powody kilkunastoletniej „zmowy milczenia” elit politycznych i intelektualnych oraz większości ogólnopolskich masmediów. Nie tylko „zmowy milczenia” ale co ważniejsze „zmowy zaniechania” wszelkich istotnych działań. Trudno bowiem za takie uznać wyrok skazujący w sprawie FOZZ wydany po kilkunastu latach śledztwa i procesu, który dotyczył mało istotnego „pierwszego dna” afery FOZZ w postaci nie zwrócenia ponad 100 mln dolarów kredytów.
Przede wszystkim trzeba stwierdzić, iż powodem tej swoistej „zmowy” nie jest brak informacji wyjściowej o całej sprawie. Kto powinien i chciał o tym wiedzieć, ten wiedział. Ukazała się w tej sprawie i książka, został nakręcony film dokumentalny Jerzego Zalewskiego, opublikowano dziesiątki artykułów, choć nie w wielkonakładowej prasie ogólnopolskiej. Również w ówczesnym województwie katowickim w latach 90, było przynajmniej dwóch dziennikarzy z którymi miałem przyjemność współpracować, a którzy pisali i mówili o tym otwartym tekstem. Przypomnę gwoli sprawiedliwości, że były to dwie kobiety - red. Agata Wawrzyniak-Pustułka z ówczesnej „Trybuny Śląskiej”, która kilkakrotnie pisała na ten temat artykuły i publikowała wywiady oraz red. Monika Szymborska z radia „Flesh”, która wielokrotnie umożliwiała informowanie o całej sprawie swych słuchaczy.
Ta swoista „zmowa zaniechania” elit politycznych i intelektualnych, a szerzej jeszcze rządzącego III Rzeczpospolitą establishmentu politycznego wynika w moim przekonaniu z faktu, iż ujawnione przez M. Falzmanna zjawisko nazwane przez niego „rabunkiem finansów Polski” z końca lat 80 i początku lat 90 legło u podstaw siły ekonomicznej, a w konsekwencji i politycznej górnych warstw struktury społecznej. Sądzę, że te prawdopodobne kilkadziesiąt miliardów dolarów wytransferowanych na firmowe i prywatne konta poprzez takie mechanizmy jakie istniały w FOZZ i Banku Handlowym, są najważniejszym „argumentem” przeciw ujawnieniu całej tej sprawy.
Dla przykładu kilka tygodni temu w programie TVP1 „Misja specjalna” ujawniono fakt agenturalności właściciela jednej z dwóch największych prywatnych stacji telewizyjnych „Polsat” Zygmunta Solorza - właściciela 7 paszportów o 7 nazwiskach. Uznano to za sensację, choć dla każdego kto pamięta czasy PRL-u i wie, że to Służba Bezpieczeństwa decydowała o paszportach, sensacją to być nie może. Ale już informacja o tym, że Z. Solorz korzystał z kredytów FOZZ przeszła bez echa. A to była kluczowa informacja. Sądzę, że w kontekście tej informacji nie można się dziwić że przez kilkanaście lat na antenie „Polsatu” nigdy nie padło słowo „FOZZ” o nazwiskach Falzmanna i Pańki nie wspominając.
Obserwując zachowanie znaczącej części polskiej klasy politycznej III RP sądzę, iż jest ona w dużym stopniu zależna od elit międzynarodowej oligarchii finansowej. I jeśli nawet w swej większości polski establishment polityczny w procederze „rabunku finansów Polski” nie uczestniczył, to przynajmniej ciąży na nim grzech zaniechania wystarczający, by dalej blokować działania w tej sprawie a przynajmniej nie wykazywać politycznej woli jej rozwiązania. Do tego dochodzi jeszcze i równocześnie całość zamyka dość częsty zwyczajny brak odwagi cywilnej, posunięty czasem do granic nieprzyzwoitości.
Jakie więc są dzisiaj po 15-tu latach szanse na wyjaśnienie i okoliczności śmierci Michała Falzmanna i Waleriana Pańki oraz sprawy FOZZ i Banku Handlowego?
Moim zdaniem szanse są nadal znikome dopóty, dopóki polskim państwem zawiadywać będzie klasa polityczna, której trzon wyrósł z procesów tzw. ustrojowej transformacji i jest w różnorodny sposób, choćby przez grzech zaniechania powiązana ze sprawą rabunku finansów publicznych przełomu lat 80 i 90.
Problem w tym, że ta klasa polityczna jest stale i na nowo, z koniunkturalnymi tylko wymianami, w swym personalnotowarzyskim składzie nieustannie od 1989 roku reprodukowana kolejnymi wyborami. Jest odtwarzana w swym rdzeniu, dzięki procedurze wyłaniania i rozliczania elit parlamentarnych, która nazywa się ordynacją wyborczą. Czyli dzięki specyficznej partyjnej ordynacji wyborczej, zwanej proporcjonalną. Ta ordynacja oddaje faktycznie władzę zgłaszania kandydatów na posłów wyłącznie w ręce kierownictw istniejących partii politycznych w kolejnych wyborach, co stale i na nowo reprodukuje trzon tej klasy politycznej. Z pewną przesadą można powiedzieć, iż ta ordynacja umożliwia społeczną samokooptację polskiej klasy politycznej. Dzięki temu zresztą obecna ordynacja faktycznie odbiera obywatelowi przyznane mu przez Konstytucję bierne prawo wyborcze, gdyż obywatel nie może realnie zgłosić swej kandydatury na posła bez pośrednictwa partii politycznej, a de facto jej kierownictwa.
Sądzę, że dopiero zmiana ordynacji wyborczej na taką jakie są w najbardziej rozwiniętych demokracjach świata, czyli na ordynację większościową i jednomandatowe okręgi wyborcze, może istotnie wymienić obecną klasę polityczną i na tyle tę nową uzależnić od wyborców, że będzie możliwe wyjaśnienie okoliczności śmierci W. Pańki i M. Falzmanna, które wiążą się ze sprawą rabunku finansów państwa przełomu lat 80 i 90, a których korzenie sięgają czasów PRL.
Dr Wojciech Błasiak - „Kurier Codzienny”, Chicago 29. XII. 06 – 1. I. 07 r.
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. Śmiertelne żniwo afery FOZZ.
człowiekiem przyzwoitym, ale dość słabym" - mówiła Izabela
Brodacka-Falzmann w programie Gry Tajnych Służb, opisując postać Wal ...
Do dziś niewyjaśniona zostaje śmierć Michała Falzmanna oraz Waleriana
Pańko. Obydwaj byli pracownika Najwyższej Izby Kontroli, obydwaj znali
szczegóły afery FOZZ.
"Współpraca (red. pomiędzy Walerianem Pańko a Michałem
Falzmannem) układała się bardzo ciężko. Starano się hamować męża albo
były na niego naciski" - wspominała żona Falmanna.
"Profesor Pańko zapowiedział, że ujawni wszystkie dokumenty i zginął następnego dnia" - dopowiedziała.
Wypadek na "gierkówce" bez świadków
"Zarówno kierowca jak i Ula przeżyli wypadek. Z tego co mówiła, nie wyglądało to na katastrofę" - opowiada Michał Rosalak, dodając - "Najbardziej
bulwersujące elementy zostały zaniechane. Pierwszy to torba z
dokumentami, która spłonęła w bagażniku, a w samochodzie nie było śladów
pożaru".
Auto szefa Najwyższej Izby Kontroli prowadzone przez funkcjonariusza
BOR, na popularnej trasie Katowice - Warszawa, miało wykonać
nieprawidłowo manewr skrętu w lewo, co doprowadziło do czołowego
zdarzenia z BMW.
Według śledczych udzerzenie miało być tak silne, że samochód rozpadł
się na dwie części. Walerian Pańko znajdował się na tyle, który
ucierpiał najmocniej.
"Nad gierkówką stał jakiś człowiek, który oczywiście po wypadku
zniknął, a policjant który prowadził śledztwo, również zginął w wypadku
niedługo później" - wspomina Maciej Rosalak.
Zapomniana afera FOZZ
Wypadek i śmierć profesora poniekąd automatycznie zakończyła badanie afery. "Tym sposobem afera FOZZ została na długie lata zakopana w piwnicach Prokuratury Warszawskiej" - komentuje Witold Gadowski.
Przez długie lata prokuratorzy w ogóle nie interesowali się sprawą.
Do dnia dzisiejszego jej szczegóły nie są do końca wyjaśnione.
"Mam takie poczucie, że nie jest to sprawa wyjaśniona do końca.
Narasta liczba tych spraw, które są we mgle. To źle wpływa na
samopoczucie obywatelskie, że my żyjemy w takiej właśnie mgle" - mówi Izabela Brodacka-Falzmann, wdowa po Michale Falzmannie.
Przypomnijmy, afera w funduszu obsługi zadłużenia zagranicznego, to
marka afer polskiej transformacji ustrojowej lat 80' i początku lat 90'
ubiegłego wieku. W pełni zorganizowana i przeprowadzona, przez
komunistyczną bezpiekę, głównie wywiad wojskowy, a następnie nadzorowana
i zabezpieczana przez nowo powstałe służby, jakimi były Wojskowe Służby
Informacyjne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Proces ws. FOZZ był jedną
tajnych służb" Doroty Kani, poświęcona jednej z najbardziej
niewyjaśnionych do dziś afer, czyli sprawie FOZZ. Piotr Semka m ...>
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Ekstradycja mózgu afery FOZZ
Ekstradycja mózgu afery FOZZ do Polski
tego czasu poszukiwany listem gończym, zostanie przez USA wydany Polsce –
dowiedziała się DGP.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Przywieczerski związany nie
Przywieczerski związany nie tylko z FOZZ, także BIG Bank. Szewczak: "Zapoczątkował fazę rabunkowej prywatyzacji…
zeznania, nie tylko otwiera szansę na wyjaśnienie prawdziwych „mózgów”
FOZZ-u w tej sprawie i jej decydentów. Rzuca również światło na początki
prywatyzacji sektora bankowego w Polsce. Bo przypomnę, że zarówno
Universal, jak i pan Przywieczerski wraz z czołówką firm związanych
z późniejszym SLD byli udziałowcami i założycielami pierwszego istotnego
banku. Był nim Bank Inicjatyw Gospodarczych, czyli BIG Bank. O ile
pamięć minie nie myli jednym z udziałowców był tam również pan Andrzej
Olechowski, założyciel Platformy Obywatelskiej. Pamiętajmy także, że
ministrem finansów był wówczas prof. Leszek Balcerowicz, prominentny
działacz Unii Wolności.
Dlaczego BIG Bank miał tak duże znaczenie?
Zapoczątkował
fazę patologicznej, rabunkowej i bardzo aferalnej prywatyzacji sektora
bankowego. BIG Bank przejął zarówno łódzki Bank Rozwoju, jak i Bank
Gdański. To było wówczas szokiem, że mniejszy, świeżo założony bank
przejmuje bank z tradycjami i o znacznie lepszej kondycji finansowej.
To już budziło wtedy bardzo poważne podejrzenia co do transparentności
procesu prywatyzacji sektora bankowego. Więc to nie jest tak,
że to tylko proces wykupu polskich długów przez FOZZ, gdzie
sprzeniewierzono na dzisiejsze pieniądze pewnie dziesiątki, jeśli nie
setki miliardów złotych. Ale równie bardzo ciekawy jest wątek dotyczący
uwłaszczenia nomenklatury na sektorze bankowym i związanych z tym
również późniejszych różnych transakcji. W tym udzielania kredytów dla
rożnych wybranych podmiotów, które były praktycznie niespłacalne. Dawało
to gigantyczną przewagę takim firmom, jak choćby Universal, na rynku
w możliwościach biznesowych, bo nie każdy mógł ten kredyt dostać. Miejmy
nadzieję, że i tu się coś więcej dowiemy w tej sprawie, ponieważ
znaczna część tych prominentnych polityków UW i SLD przecież nadal jest
natywna w życiu publicznym , biznesowym i gospodarczym.
Dlaczego wówczas nie reagowało Ministerstwo Finansów?
To ciekawe,
bo już wówczas wielu analityków miało wątpliwości co do tego, dlaczego
na początku lat 90. ówczesne Ministerstwo Finansów nie reagowało
na pojawiające się informacje o aferze FOZZ-u. Pamiętajmy, że w tle
są tajemnicze zgony zarówno pana Michała Falzmanaa, jak i Waleriana
Pańko, szefa NIK-u. Przygotowywałem wówczas materiały do pracy
doktorskiej dotyczącej sektora bankowego w archiwach Banku Handlowego.
Natrafiłem wtedy na niezwykle dziwne, podejrzane dokumenty, z których
wynikało, że np. Bank Handlowy otrzymał 300 milionów dolarów i nie było
śladu po tych pieniądzach, na co zostały one przeznaczone i jak
je rozliczono. To była szokująca zupełnie wiedza, którą nawet ciężko
było się podzielić z opinią publiczna, tak była ona ryzykowna.
To potwierdziły późniejsze dziwne, dramatyczne wypadki, którym ulegały
osoby zajmujące się tematyką FOZZ-u. Wszystko wskazywało na to, że były
to sfingowane zbrodnie.
Jeśli Przywieczerskiego uda się
nakłonić do składania zeznań, to zburzy to spokój wielu czynnych nadal
w życiu publicznym polityków?
Absolutnie tak i wcale
to nie muszą być tylko politycy z dawnego kręgu SLD. Ta sprawa, jak
wspomniałem, może rzucić ciekawe światło na to, jak przeprowadzano
początki prywatyzacji sektora bankowego w Polsce, co działo się
z ogromną szkodą dla majątku narodowego i z ewidentnymi, aferalnymi
postaciami i działaniami w tle. Przypomnijmy, że rząd pana premiera Jana
Olszewskiego próbował podjąć wyjaśnianie tej tematyki, ale został
skutecznie obalony. Moim zdaniem przyczyną tego była również obawa
ówczesnych elit, że afera FOZZ zostanie wyjaśniona.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Odkrył „matkę” wszystkich
Odkrył
„matkę” wszystkich afer III RP. Zuzanna Falzmann: "Mija 28 lat od
tajemniczej śmierci Taty. Wiedział, że nadepnął na ogon…
Inspektor NIK Michał Falzmann zmarł 28 lat temu w do dziś
niewyjaśnionych okolicznościach. To on ujawnił „matkę wszystkich afer
III RP”, czyli aferę FOZZ. Michał Falzmann odkrył w 1990 r. mechanizm
przekrętu w Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. W 1991 r., już
jako urzędnik Najwyższej Izby Kontroli, o swoich ustaleniach
poinformował premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego. W spotkaniu
uczestniczyli także Leszek Balcerowicz i prezes NIK Walerian Pańko.
Jak
przypomina TVP Info, w połowie lipca 1991 r. Falzmann zażądał
od Narodowego Banku Polski informacji o transakcjach finansowych
na kontach FOZZ. Tego samego dnia został odsunięty od sprawy FOZZ,
a kilka dni później zmarł nagle na zawał serca, co do dziś budzi
spore wątpliwości.
Zuzanna Falzmann, wspomina swojego zmarłego ojca.
—napisała na Twitterze.
CZYTAJ TEŻ:
NASZ WYWIAD. Żona Michała Falzmanna opowiada: „Mąż od początku uważał, że sprawa FOZZ jest niebezpieczna”
NASZ WYWIAD. Zuzanna Falzmann: Wierzę, że sprawa FOZZ, za którą mój tata zapłacił życiem, zostanie w końcu wyjaśniona
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. MICHALSZCZAK TO NAJBARDZIEJ ZAŁGANY ŻURNALISTA III RP
Wyciąganie afery FOZZ to broń groźna dla PiS. Jak pieniądze tego funduszu pomogły Kaczyńskim?
Data publikacji: 14.10.2018, 19:45 Ostatnia aktualizacja: 15.04.2020, 12:00
https://www.newsweek.pl/polska/jaroslaw-kaczynski-i-afera-fozz-pis-finan...
Cezary Michalski
Antykomunizm PiS zawsze był finansowany za pieniądze postkomunistów, osłaniany przez ludzi, którzy pracowali w PRL-owskim sądownictwie i aparacie represji. Ale wyborcy mają o tym nie wiedzieć, więc powrót afery FOZZ może być dla Kaczyńskiego niebezpieczny.
Data publikacji: 14.10.2018, 19:45 Ostatnia aktualizacja: 15.04.2020, 12:00
Cezary Michalski
Cezary Michalski
Antykomunizm PiS zawsze był finansowany za pieniądze postkomunistów, osłaniany przez ludzi, którzy pracowali w PRL-owskim sądownictwie i aparacie represji. Ale wyborcy mają o tym nie wiedzieć, więc powrót afery FOZZ może być dla Kaczyńskiego niebezpieczny.
FOZZ Fot.: Jacek Gawłowski / BRAK
Podziel się Tweetnij Skomentuj
Afera FOZZ wróciła na medialne czołówki. Wystarczyło, że Fakty TVN skrytykowały wizytę Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu mimo epidemii i zaleceń, by miejsc publicznych unikać, a atak na nie przypuściła TVP. Jeden z oręży wytoczonych przez publicznego nadawcę to praca w FOZZ matki Justyny Pochanke, dziennikarki prywatnej stacji. Sęk w tym, że przypominanie o sprawie FOZZ może okazać się mieczem obosiecznym i być bardzo niewygodne dla Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj też: Koronamatrix. Jak w obliczu pandemii media bliskie PiS kreują alternatywną rzeczywistość
Oto historia wielkich pieniędzy kontrowersyjnego funduszu i ich związków z partiami i mediami firmowanymi przez prezesa PiS w ostatnich dekadach.Decyzję amerykańskich władz o ekstradycji do Polski Dariusza Przywieczerskiego PiS-owskie media wykorzystały do przypomnienia narracji o zatrutych korzeniach III RP, która miała się narodzić z pieniędzy FOZZ. Przywieczerski – przypomnijmy – został skazany zaocznie w sprawie FOZZ na trzy i pół roku więzienia.
Afera Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego była jedną z najgłośniejszych na przełomie PRL i III RP. Miliony dolarów przeznaczone na wykup długu zaciągniętego w czasach rządów Edwarda Gierka zostały zdefraudowane i zasiliły różne spółki, działające na zapleczu polskiej polityki.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. NASZ NEWS. Mózg afery FOZZ na
NASZ NEWS. Mózg afery FOZZ na wolności! Sąd wydał decyzję o jego powrocie za kraty. Czy Dariusz Przywieczerski znów chciał…
Dariusz Przywieczerski,
który nazywany jest „mózgiem afery FOZZ” wyszedł z więzienia, ale
ma ponownie do niego trafić - potwierdził portal wPolityce.pl.
Biznesmen, który staraniem Zbigniewa Ziobry trafił we wrześniu 2018 roku
do więzienia, w marcu tego roku wyszedł na wolność ze względu na zły
stan zdrowia. Z naszych informacji wynika, że próbował on zdobyć
paszport. Sąd najpierw wstrzymał mu wykonanie kary, a teraz będzie
próbował wsadzić Przywieczerskiego z powrotem do aresztu.
CZYTAJ TAKŻE: Przywieczerski odpowie w końcu za aferę FOZZ? USA wydadzą Polsce po 12 latach byłego prezes Universalu
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Przywieczerski w Polsce! Minister Ziobro: „Mówił o sobie, że jest Napoleonem polskiego biznesu. Dziś ma więc swoje Waterloo”
Przywieczerski,
po deportacji z USA we wrześniu 2018 roku, trafił do aresztu. Stało się
tak 13 lat po wyroku, który zapadł na tego biznesmena i człowieka
odpowiedzialnego za wyparowanie przynajmniej 1,5 miliona dolarów z kasy
FOZZ. Już sam wyrok budził ogromne kontrowersje. Współautor, mózg
wielkiego przekrętu usłyszał śmiesznie niski wyrok trzech lat i sześciu
miesięcy pozbawienia wolności. Trzeba było jednak wielkiej determinacji
Prokuratora Generalnego i międzynarodowych zabiegów,
by Przywieczerskiego deportowano z USA.
Wyszedł z powodu koronawirusa?
W marcu
tego roku Dariusz Przywieczerski wyszedł jednak na wolność. Jak do tego
doszło? Z naszych informacji wynika, że biznesmen narzekał na zły stan
zdrowia. W koronawirusowym chaosie sądy penitencjarne często decydowały
o wstrzymaniu wykonania kary, chcąc ograniczyć zagęszczenie więźniów.
Sąd Okręgowy w Słupski, w marcu tego roku zadecydował o wstrzymaniu
kary. Taka decyzja jest niezaskarżalna. Prokuratorzy mogli tylko
bezsilnie przyjąć ją do wiadomości. W międzyczasie prokuratorzy
wnoszą o uchylenie postanowienia i dalsze wykonywanie kary. Sąd
penitencjarny nie uwzględnił tego wniosku. Właśnie dlatego ta decyzja
sądu powinna być gruntownie zbadana, szczególnie z uwagi na fakt,
co stało się po zwolnieniu Przywieczerskiego z więzienia.
Starania o paszport
Dariusz
Przywieczerski, niemal natychmiast po wyjściu z więzienia wniósł
o przerwę w wykonywaniu kary (wcześniej sąd podjął decyzję o jej
wstrzymaniu) ze względu na stan zdrowia i przedstawił dokumentację
lekarską. W tym postępowaniu prokurator zawnioskował o nieudzielenie
zgody na przerwanie kary. Sąd powołał biegłych. Kolejna rozprawa w tej
sprawie ma się odbyć 11 września. Tymczasem 24 kwietnia 2020
roku Przywieczerski rozpoczął starania o paszport. To był wyraźny znak
dla sądu i prokuratury, że może on opuścić kraj, może się ukrywać
i w ten sposób uniknąć więzienia. Nie bez znaczenia był fakt, że przez
kilkanaście lat nie udawało się go osadzić w areszcie, ze względu
na fakt, iż przebywał on w Stanach Zjednoczonych. Z naszych
informacji wynika, że 31 sierpnia tego roku, Sąd Okręgowy w Słupsku
uchylił postępowanie o wstrzymaniu wykonania kary. Sąd uzasadniał swoją
decyzję właśnie wiedzą o próby uzyskania paszportu przez
Przywieczerskiego. Mózg afery FOZZ ma wrócić za kraty. Czy tak się
stało? Wiele na to wskazuje, że jeszcze nie, ale procedura jest jasna.
Przywieczerski ma stawić się w zakładzie karnym, a jeśli tego nie zrobi,
to sąd penitencjarny musi podjąć decyzję o jego doprowadzeniu.
Prokuratura uczestniczyła i w tym postępowaniu.
Afera FOZZ
Dariusz
Przywieczerski jest jednym z głównych autorów afery FOZZ.
To antybohater polskiej transformacji ustrojowej i ekonomicznej po 1989
roku. Wie niemal wszystko o tej sprawie oraz o udziale w tym procederze
ważnych polityków przełomu lat 80. i 90. Jesienią 2018 roku
Przywieczerski został zatrzymany w USA i prosto z Florydy trafił
za kraty w Polsce. Zgodę na to wydał Sekretarz Stanu USA. Ten wielki
sukces prokuratury i ministra Zbigniewa Ziobro nie może być teraz
zaprzepaszczony przez pobłażliwość sądów i niejasne kombinacje. To test
dla polskiego sądownictwa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. NASZ NEWS. Przywieczerski
NASZ NEWS. Przywieczerski znów za kratami! „Mózg” afery FOZZ wrócił do więzienia po skutecznych zabiegach prokuratury
Sąd uchylił kuriozalną
decyzję o wstrzymaniu kary dla Dariusza Przywieczerskiego. W ten sposób
prokuratura wygrała bitwę, która rozpoczęła się w marcu tego roku -
ustalił portal wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE:NASZ
NEWS. Mózg afery FOZZ na wolności! Sąd wydał decyzję o jego powrocie
za kraty. Czy Dariusz Przywieczerski znów chciał wyjechać z Polski?
Portal
wPolityce.pl opisywał w ubiegłym tygodniu perypetie związane z wyjściem
na wolność Dariusza Przywieczerskiego. W marcu „mózg” afery FOZZ
wyszedł na wolność po tym, jak sąd zawiesił mu karę pozbawienia
wolności. Podobno narzekać miał na zły stan zdrowia. Szkopuł w tym,
że od razu po wyjściu na wolność, Przywieczerski rozpoczął starania
o paszport. Pojawiło się niebezpieczeństwo, że będzie chciał uciec
z kraju. Dziś wiadomo już, że „biznesmen” trafił za kraty i tam będzie
odsiadywał resztę swojego wyroku.
Wyrok po deportacji
Przywieczerski,
po deportacji z USA we wrześniu 2018 roku, trafił do aresztu. Stało się
tak 13 lat po wyroku, który zapadł na tego biznesmena i człowieka
odpowiedzialnego za wyparowanie przynajmniej 1,5 miliona dolarów z kasy
FOZZ. Już sam wyrok budził ogromne kontrowersje. Współautor, mózg
wielkiego przekrętu usłyszał śmiesznie niski wyrok trzech lat i sześciu
miesięcy pozbawienia wolności. Trzeba było jednak wielkiej determinacji
Prokuratora Generalnego i międzynarodowych zabiegów,
by Przywieczerskiego deportowano z USA.
WB
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Co za tupet! Rosati pisze o
Co za tupet! Rosati pisze o aferze FOZZ. Zuzanna Falzmann reaguje: To nieprawda. W takim dniu nie powinien pan zabierać głosu
Były członek zarządu FOZZ a dziś poseł
Platformy Obywatelskiej Dariusz Rosati napisał na Twitterze,
że „nieprawidłowości w FOZZ wykryła pierwsza Rada Nadzorcza
i powiadomiła Ministerstwo Finansów. A MF zawiadomiło NIK”.
— napisał na Twitterze Rosati.
Na wpis
polityka związanego z FOZZ zareagowała Zuzanna Falzmann, która
podkreśliła, że Rosati w ogóle nie powinien zabierać głosu.
— odpowiedziała Zuzanna Falzmann.
CZYTAJ TAKŻE:
— Prof.
Dakowski, współpracownik śp. M. Falzmanna: Za rabunkiem finansów
Polski, w tym poprzez FOZZ, stały tajne służby Rosji i Zachodu
— NASZ WYWIAD. Żona Michała Falzmanna opowiada: „Mąż od początku uważał, że sprawa FOZZ jest niebezpieczna”
FOZZ,
czyli Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, powołany na mocy ustawy
Sejmu z lutego 1989 r., miał się zajmować w tajny sposób wykupem
polskiego długu zagranicznego. Na skup przeznaczono ok. 60 mln dolarów,
płacąc przeciętnie poniżej 20 centów za dolara długu. Fundusz zaczął też
dokonywać tzw. operacji niekonwencjonalnych - wykupywania po cenie
rynkowej długu przez podstawione firmy lub osoby.
W grudniu 1990
r. Sejm postawił Fundusz w stan likwidacji. Od stycznia do czerwca 1991
r. trwała w FOZZ kontrola NIK, w której ujawniono m.in. brak księgi
zobowiązań i należności państwa, a także część nadużyć
w transakcjach finansowych.
Aferę ujawnił w maju 1991 r. tygodnik
„Spotkania”. Wkrótce potem w NIK - pod zarzutem przecieku do prasy -
od tej sprawy odsunięto inspektora Michała Falzmanna, który wykrył
nieprawidłowości. Niedługo potem zmarł on na serce. W wypadku
samochodowym zginął zaś ówczesny prezes NIK Walerian Pańko. Część mediów
sugerowała, że zgony te nie były przypadkowe - prokuratura nie
doszukała się jednak „udziału osób trzecich” w ich śmierci.
Wyrok
ws. FOZZ wydano w marcu 2005 r. Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone
dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych
przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone,
albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem.
Sąd skazał b.
dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat i 720 tys.
zł grzywny; jego zastępczynię Janinę Chim - na 6 lat i 500 tys.
zł grzywny, biznesmena Dariusza Przywieczerskiego - na 3,5 roku, a troje
innych - na kary do 2 lat więzienia. Przywieczerski uciekł z kraju
i wydano za nim list gończy.
W 2006 r. Sąd Apelacyjny zmniejszył
kary - Żemkowi wymierzył 8 lat i 5 tys. zł grzywny; Chim - 5 lat
i 5 tys. zł grzywny, a Przywieczerskiemu - 2,5 roku więzienia. Podczas
procesu Żemek wyjawił, że był agentem wojskowych służb specjalnych PRL,
które uczestniczyły w organizacji procederu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl