Jaś zostaje u wujostwa – kolacja.
- Hehe… – pomyślał sobie Jaś. – Ale wszystkich zrobiłem z trąbę. Teraz, to nikt się do mnie nie przyczepi. Trzeba zacząć zaprowadzać tutaj swoje porządki. – Tak się ucieszył, że aż zatarł swoje umorusane rączki ze szczęścia.
Akurat w tym samym czasie Staś i Joasia byli zajęci układaniem układanki. Trzeba również dodać, że były to dzieci kuzynki Halinki. Bawiły się cicho w kąciku, tzn. Joasia podawała Stasiowi elementy, a on je przypasowywał. Ich zabawę dostrzegł Jaś.
- Zacznę wprowadzać swoje porządki od nich. – Pomyślał sobie. – Niech się szczyle uczą od małego, kto rządzić może i powinien. – Pewny siebie dodał z animuszem. Sam był od nich tylko dwa lata starszy, lecz bezustannie przekonywał wszystkich, że jest dorosły.
Podszedł do nich po cichutku, tak że one wcale tego nie dostrzegły. I warknął:
- Aśka, może się przesuniesz, bo chcę się przysiąść. – Z wyższością spojrzał na dziewczynkę.
- Ależ Jasiu… – Niepewnym głosem zaczęła Joasia. – Ależ…
- No co „ależ”, co „ależ”? Mówże szybko, bo widzę, że jesteś słabo wychowana. – Jaś zaczął napierać.
- Jasiek, o co tobie chodzi? – Wtrącił się Staś.
- Ty siedź cicho, bo jeszcze z tobą nie zacząłem. Na ciebie też przyjdzie kolej. – Odwarknął Jaś. – Aśka, no co jest? Dalej nie mam gdzie usiąść. – Prowokował dziewczynkę.
- Jasiek. – Staś coraz bardziej tracił panowanie nad sobą. – Odczep się od nas. I tyle. Nie masz gdzie się bawić? Tylko nam przeszkadzasz. – Staś z napięciem zaakcentował ostatnie słowo.
- No co ja widzę? Co ja widzę? – Kpiarsko Jaś prychnął. – Znalazł się pan na włościach, że będzie mi dyktował, gdzie mam się bawić. A ja chcę akurat tutaj. I co mi zrobisz? No, co mi zrobisz? – Zjadliwie zapytał.
- Nic. – Odparł Staś. – Tylko pójdę do wujostwa Kleofasów i powiem, że nam przeszkadzasz sie bawić. – Staś był coraz bardziej wściekły na kuzyna.
- Hahahaha… – Śmiechem wybuchnął Jaś. – Ale matołek. – Dodał.
- Co powiedziałeś? – Spytał Staś. – Że co? Że „matołek”? – Coraz bardziej zaczął tracić panowanie nad sobą.
- Uspokójcie się! – Krzyknęła Joasia.
- A ty co? Ktoś się ciebie o coś pytał? – Jaś jej odpowiedział. – O wielka mi damulka. – Dodał.
Tego dla Stasia było już za wiele.
- Odwal się od niej! – Wziął siostrę w obronę. – Idź sobie stąd precz buraku! – Dodał.
- O odezwał się kurdupel. – Odezwał się Jaś.
- Cham. – Zaripostował Staś.
- Zdechła ryba. – Odparował Jaś.
- Burek. – Odpowiedział tamten.
Joasia tym czasem zaczęła pochlipywać.
- Niedołęga. – Odgryzł się Jaś.
- Fujara. – Powiedział Staś.
- A masz. – Jaś szturchnął Stasia w bok.
Staś aż poczerwieniał ze złości. Doskoczył do Jasia, złapał go za rękę i ugryzł.
- Uuuuu…. – Ze wściekłości Jaś zawył.
Joasia płakała już coraz bardziej.
- A masz ty… – Jaś uderzył Stasia pięścią w oko.
Ten się szybko odwrócił i starszego kuzyna kopnął w kostkę. Między chłopcami wywiązała się walka. Coraz jej głośniejsze odgłosy dotarły do starszych. Momentalnie wszyscy się zbiegli, by rozdzielać obu bijących się. Joasia płakała coraz głośniej. Wreszcie wujek Zenek złapał za rękę Stasia, który silnie się wyrywał i nie dawał się przytrzymać. Z kolei panu Apolinaremu udało się poskromić Jasia. W tym czasie ciocia Fela była w kuchni zajęta przygotowywaniem potraw do kolacji. Wujek Kleofas natomiast był zamknięty w gabinecie i rachował różne rachunki. Hałas dochodzący z salonu dotarł do cioci Feli i wujka Kleofasa, którzy czym prędzej udali się do salonu. Gdy się tam znaleźli, to wujek Kleofas przedarł się przez wszystkich zgromadzonych, z kolei ciocia Fela stanęła w środku wycierając ręce o fartuch. Nawet Mops się obudził i wstał z posłania.
- Co się tu dzieje? – Twardo spytał wuj Kleofas. – Widzę, że miała tutaj miejsce jakaś awantura i… bójka. – Dodał, widząc posiniaczonych i pokrwawionych chłopców. – Kto pierwszy zaczął?
- To on. – Jaś wskazał Stasia.
- Nie to Jaś. – Zgodnie odpowiedzieli Staś i Joasia.
- Spokojnie. – Odpowiedział wuj Kleofas. – Po kolei. Jasiu, jak to było?
- Aaaaa…. – Jaś zaczął. – A bo Staś i Joasia nie chcieli, żebym się z nimi bawił. – Skłamał.
- Co, jak to nie chcieli? – Badawczo zapytał wuj Kleofas.
- No tak. Nie chcieli. A jeszcze Staś mi powiedział, że jestem burak, cham, burek i fujara.
- To nie tak wujku. – Zaczął prostować Staś.
- Poczekaj. Z tobą jeszcze nie zacząłem rozmowy. – Odpowiedział wuj Kleofas. – To znaczy Jasiu, ze ty się chciałeś bawić ze Stasiem i Joasią, a one ciebie nie chciały. Tak? – Badawczo spytał chłopca.
- Tak, tak, wujku właśnie tak było. – Szybko odpowiedział Jaś.
- No dobrze. To teraz niech mi Staś i Joasia powiedzą, jak to było. – Głosem nieznoszącym sprzeciwu powiedział wuj Kleofas. – Stasiu, czekam.
Staś zaczął relacjonować wujowi Kleofasowi całe zajście. Ten natomiast cały czas kiwał głową. Na koniec wuj kazał swoją wersję powiedzieć dziewczynce.
- To ja się muszę chwilę zastanowić. – Powiedział wuj Kleofas.
Po pauzie zaczął.
- Rozumiem. Doszedłem do wniosku, że niewłaściwie zachowali się Staś i Joasia.
- Ależ wujku. – Staś się chciał wtrącić.
- Zamilcz. Bo teraz jak mówię. – Wuj Kleofas ofuknął chłopca.
- Jaś. – Kontynuował. – Chciał się pobawić z wami lecz wy go nie chcieliście. A to oznacza, ze się zachowaliście bardzo brzydko. Trzeba było pozwolić jemu się przysiąść i nie byłoby całej tej awantury. Jaś może powiedział kilka słów niepotrzebnie. Zresztą nie powinien Stasia szturchać w bok. Nie byłoby tego, gdyby nie został sprowokowany. – To mówiąc spojrzał na kuzynkę Halinkę. – Mam rację kuzynko? – Spytał.
- No Kleofasie, wychodzi na to, że masz rację. – Odpowiedziała kuzynka.
- W związku z tym. Niech karą dla Stasia i Joasi będzie to, że pójdą do drugiego pokoju, w którym zostaną zamknięci i aż do kolacji stamtąd nie będą wychodziły. Może być kuzynko? – Spytał.
- Może. – Kuzynka odpowiedziała.
- A Jaś ma wziąć Mopsa i pójść z nim na spacer. – Zawyrokował wuj Kleofas.
I tak jak postanowił tak się stało.
- Ale dałem czadu. – Pomyślał sobie Jaś, gdy z Mopsem znalazł się na zewnątrz. – He smarkacze siedzą zamknięte a ja sobie spaceruję z Mopsem. Fajowo się rządzi. – Aż cały promieniał z radości. Pospacerował sobie trzy kwadranse z Mopsem, bo właśnie tyle czasu było do kolacji. Wrócił do domu. Zdjął okrycie wierzchnie i buty i… od nowa zaczął zabawę w wojnę.
A tym czasem kolacja była już przyszykowana i ciocia Fela wraz z panią Klarą zaczęły wnosić pierwsze potrawy do pokoju.
- Dzieci. – Ciocia Fela zawołała. – Staś, Joasia. Możecie już wyjść z pokoju. – Jeszcze raz zawołała.
Drzwi pokoju się otworzyły i ze środka wyszły Staś i Joasia.
- To teraz dzieci idźcie do łazienki i umyjcie ręce. – Ciocia Fela powiedziała do Stasia, Joasi i Jasia.
- Eeee… tam, ciociu. Ja nie muszę. – Odpowiedział Jaś.
- Ależ byłeś na dworze, więc ręce masz na pewno brudne. – Ciocia Fela stanowczo powiedziała do Jasia. – Idź już i je umyj.
- No dobra, dobra. Już idę. – Burknął Jaś.
Po dziesięciu minutach wszyscy byli juz gotowi. Wuj Kleofas usiadł u szczytu stołu. Naprzeciwko miejsce zajęła ciocia Fela. Po prawej stronie od wujka Kleofasa usiadła kuzynka Halinka. Po jej prawej stronie Joasia a następnie Staś. Po lewej stronie cioci Feli usiadł wuj Zenek, zaś po jej prawej pan Apolinary. Z jego prawej strony natomiast miejsce zajęła pani Klara. Zaś od niej na prawo usiadł Jaś. Kolacja się zaczęła.
Zawsze wtedy, kiedy była taka kolacja u wujostwa Kleofasów było bardzo radośnie, sympatycznie i do śmiechu. Ciocia Fela opowiadała o swoich młodszych latach. O tym jak poznała wuja Kleofasa. O pierwszych wspólnych podróżach, pasjach, marzeniach. Z kolei, wuj Kleofas gawędził o tym, jak prowadzi się interesy, o polityce, o wielkich światowych sprawach. Pani Klara, jak to miała w swoim zwyczaju, trajkotała jak najęta o tym i o owym. Wujek Zenek z kolei ciągle mówił o swojej służbie w wojsku, o generałach, rodzajach broni, bitwach i w ogóle o wojaczce. Najśmieszniejszy był jednak pan Apolinary. On to sypywał jak z rękawa anegdotkami, kawałami… No w ogóle, jak mówił, to wszyscy boki zrywali. Tak było zawsze, jednak nie teraz, gdyż nad wszystkimi zawisła ciężka chmura niedawnej awantury. Wszyscy więc milcząco spożywali potrawy. Nikt nie miał ochoty sie odezwać. Jasia zaczęło to coraz bardziej irytować. Poczuł, że musi coś zrobić.
- Mmmmnnnnn… – Pokazał nagle język Stasiowi, tak że tego wuj Kleofas nie zauważył. – No, co?! – Nagle krzyknął. – Aaaaa…. – Odsunął się raptownie od stołu. – A Stasiek mnie kopnął. – Zakrzyknął ponownie, łapiąc się za nogę.
- Nieprawda. – Odpowiedział Staś. – To nieprawda. – Odpowiedział tamten.
- Hola! Znowu zaczynacie? – Surowo zapytał wuj Kleofas. – Nie dacie wszystkim zjeść kolacji w spokoju? Przez Stasia i Joasię była cała ta awantura. – Zgromił dzieci.
- Wujku ja nic nie zrobiłem. – Staś zaczął protestować.
- Siedź cicho. – Skarciła go kuzynka Halinka.
- Jasiu. Czy Staś ciebie kopnął? – Wujek Kleofas zapytał chłopca.
- Tak kopnął mnie. – Jaś skłamał.
- No Stasiu, to marsz od stołu. – Twardo wycedził wuj Kleofas. – Jeść będziesz w kuchni. – Dodał. Po czym odsunął się od stołu, wziął chłopca za rękę i wyprowadził go do kuchni.
- Ależ wujkuuu. – Staś zaczął protestować. – Nic nie zrobiłem.
- Już wiem, że ty ciągle nic nie robisz. Tak jak poprzednio. – Wujek Kleofas huknął na chłopca. – Marsz do kuchni.
Staś potulnie udał się do kuchni, gdzie wuj Kleofas zamknął za nim drzwi. Staś wchodząc do kuchni dostrzegł jeszcze kątem oka, jak Jaś robi mu na palcach „zygu-zygu”. I to było tyle, ile mógł dostrzec. Wuj Kleofas wrócił do stołu.
Kolacja dosyć szybko dobiegła końca. Po jakimś czasie goście wujostwa Kleofasów zaczęli zbierać się do wyjścia.
- MoherowyFighter - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz