Rety jaka Kołomyja – cd.
Mój Szanowny Kolega Koteusz
z mojego upoważnienia postawił dzisiaj w Salonie24.pl nastepującą notkę (Rety jaka Kołomyja czyli Moherowy Fighter). Pod tą notką rozwinęła się dyskusja o tym, co się stało. Pozwolę więc sobie właśnie w ten sposób odnieść się do kilku komentarzy. Zrobię to zbiorczo.
Otóż blogerzy ulpian i nocnik piszą:
@ulpian
@Koteuszu,
Może ta blokada to tylko po to, aby zostały komentarze, gdyż po usunięciu konta by zniknęły (czyli po prostu techniczne rozwiązanie, aby coś na S24 zostało?). Może szukasz dziury w całym?
@nocnik
koteuszu:) odnoszę wrażenie, że to zwykłe czepialstwo:)
tam jest wyraźnie napisane, że “konto zablokowane na prośbę Użytkownika; komentarze pozostawione” więc czego oczekujesz? kolejnej listy? braku informacji, że ktoś odszedł na własna prośbę jeśli jednocześnie prosił administrację o usuniecie konta?
można to było zrobić inaczej czyli usunąć wszystkie swoje posty i napisać nowy, w którym informuje się o opuszczeniu salonu z takich czy innych powodów, ale bez łamania regulaminu w treści tegoż a następnie poprosić administracje o zmianę hasał i gotowe:)tak na marginesie: pozostawianie swoich komentarzy przez osobę odchodzącą z takich czy innych powodów jest wporzo:)
Szanowni ulpianie i nocniku. Dobrze się złożyło, że mój case zaistniał, gdyż on pokazuje funkcjonalno-systemową niedoróbkę Salonu24.pl. Tak, pozostawienie swoich komentarzy w blogach innych blogerów jest wporzo, gdyż w przypadku odejścia jakiegoś blogera bądź jego wyrzucenia nie odbywa się to ze szkodą dla tych blogerów, w których on pozostawił swoje komentarze. Bo też albo sobie klikamy w klawiaturki jak jakieś bezmyślne gremliny, byleby sobie tylko poklikać. Albo też po to, by z kimś innym podzielić się własną myślą i jeśli to jego bądź kogoś innego zainteresuje, to poprowadzić o tym dyskusję. Faktycznie tak by mogło być w warunkach rzeczywistego Salonu, jednak trudno czegoś takiego oczekiwać w sytuacji, gdy Salon24.pl
Od zawsze [jest] w “drzewku” informacyjnym. Gdyż s24 nie jest blogowiskiem i nie chcial byc. Ponieważ…, za chwilę lub dwie salon24 będzie w gronie najpoczytniejszych sewisów infromacyjnych w polskim internecie. (Wszystkie cytaty, by Radosław Krawczyk) No i wszystko wobec takiego podejścia staje się jasne. Po prostu marzeniem Jankego i Krawczyka jest, jak się wydaje, zonecenie Salonu (Miki, ty miałeś łeb. Skąd ty to wcześniej wiedziałeś?), gdzie cała masa tłukących w klawiaturę będzie produkowała swoje felietony, artykuły i publicystykę – ciekawe tylko czy w systemie akordowym, trójzmianowym bądź innym – jednak tak, by dawac inny ogląd rzeczywistości niż inne media. (cyt., by j.w.). Należy to czytać w ten sposób, że zamiast serwisów agencyjnych i zatrudniania (podkreślam – zatrudniania) ludzi tam piszących, stworzy się im mozliwość produkowania “treści informacyjnych”, gdzie każdy teoretycznie będzie mógł sobie smarować, co mu się będzie żywnie podobało, ino by było to – rzecz jasna – “po linii i na bazie”. W takich warunkach, faktycznie, wymiana poglądów to aspekt wręcz przeszkadzający, by nie powiedzieć, zbyteczny. Wszak, istotą serwisu informacyjnego nie jest pokazywanie spectrum poglądów lecz taśmociągowa produkcja komunikatów i doniesień, o tym co się zdarzyło. Ostatnia zaś tresura pod kryptonimem “Chamy i trolle” miała, jak można się domyślać, praktyczne przeszkolenie salonowych “serwisantów” w zakresie jeszcze lepszego uładzenia się z linią przewodnią Salonu24.pl. Komunikat prosty, “No, serwisanty, przy Czytelnikach-Userach mięchem nie rzucamy, nie powtarzamy się, nie bredzimy kontrowersyjnie. A jak ktoś tego nie rozumie, to wyląduje w salonowym kiciu.” Rzecz jasna w tak zakreślonej zonie trudno jest prowadzić wymianę poglądów, gdyż zawsze istnieje niebezpieczeństwo pojechania “po bandzie”. Cóż więc z tymi, którzy w takiej zonie nie chcą siedzieć, zaś opuszczając ją chcą w innych blogach pozostawić po sobie jakieś wspomnienia?
I tutaj się pojawia, wzmiankowana powyżej, funkcjonalno-systemowa niedoróbka. Bo też w takiej sytuacji należałoby uruchomić odrębną listę (jeśli w ogóle), na której znajdowaliby się ci, którzy odeszli na własną prośbę lecz chcieli pozostawić w blogach innych o sobie jakieś wspomnienia. Wiem, wiem, brzmi to wyjątkowo wrednie, jeśli się weźmie pod uwagę to, że taka lista niekorzystnie świadczyłaby o serwisie informacyjnym. Bo też dało by się to czytać jako oznakę buntu poszczególnych “serwisantów” wobec linii przewodniej Salonu24.pl. I jakże by to wyglądało z PR’owskiego punktu widzenia? No, zwyczajnie obciachowo. W związku z tym, racjonalniejsze wydaje się ukrycie takiego wśród salonowych “garusów”, by powiedzmy, w przypadku konieczności tłumaczenia nieaktywnych kont, móc zbiorczo to wyjaśnić jako efekt “polityki karnej” administracji. Bo też jakżeby felernie wyglądała lista “uciekinierów/dysydentów”, którzy zastrzegliby pozostawienie swoich komentarzy u innych “serwisantów”? A tak? No.
Jest jednak coś, co przespawszy się, nasunęło mi pewną refleksję. Mianowicie, może jednak słusznie znalazłem się wśród “garusów”, i to z paru powodów. Pierwszego, że w ogóle popełniłem crimen laesae maiestatis samym zwróceniem się o likwidację konta. Bo to jest chamstwo, impertynencja i perfidia, co się zowie, by nie chcieć razem z nami siedzieć w jednej “paczce” i nie produkować serwisów informacyjnych. A tym bardziej kilka razy trollować, i słać o tym monity. Następnie, by w ogóle być tak bezczelnym i domagać się pozostawienia swojego nie “po linii i na bazie” dorobku w blogach innych. A poza wszystkim, to co to znaczy pozostawić ślady dyskusji, skoro ma to być wyłącznie kombinat informacyjny? No, zwyczajnie, ban za banem, banem pogania. Więc może faktycznie, w trybie doraźnym wyczerpałem już wszystkie, przysługujące mi środki resocjalizacyjne, i należało mi z bomby przywalić “dożywocie”?
Jeszcze taki drobny szczegół. W całych S24 nie ma żadnego zewnętrznego konta emajlowego (bo ten chyba nie wchodzi w rachubę), za pomocą którego możnaby w takim, jak mój, przypadku przesłać prośbę o ułaskawienie. Wszystkie kontakty, to z wewnętrznego formularz, do użycia którego należy się zalogować…. Zaś jak to zrobić, gdy jest się zbanowanym “do końca swiata i jeden dzień dłużej”? Mówię Wam, “Szklana pułapka” to przy tym wymiata.
P.S.
Z oczywistego powodu dyskutantów spod notki Koteusza proszę o komunikowanie się ze mną w moim, tutejszym, blogu.
- MoherowyFighter - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz