Z tomu Varia - cz. 3
Milton Ha by WMI, sob., 14/11/2009 - 12:37
Święta
Lnem zapachniały czyste zasłony.
Okna, jak dotąd brudno szare,
odkryły prawdziwe oblicze.
Słoneczne promienie prześlizgują się po meblach
bezlitośnie odkrywając uciekinierów ściereczki.
Do domu, od wewnątrz, wchodzą święta.
Jeszcze wczoraj zagonieni, niewidzący siebie,
jeszcze wczoraj nie myślący o jutrze,
Dzisiaj siedzą sennie zamyśleni.
Dzisiaj myślą o białym chlebie.
Chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj, jutro i zawsze,
i odpuść nam nasze winy
te przeszłe i te przyszłe.
Jutro pójdą do pracy, dom pusty zostawią.
Niedokończony portret rodzinny,
we wnętrzach wysprzątanego pokoju.
Resztę dorysuje wyobraźnia.
12 kwietnia 1981
Lnem zapachniały czyste zasłony.
Okna, jak dotąd brudno szare,
odkryły prawdziwe oblicze.
Słoneczne promienie prześlizgują się po meblach
bezlitośnie odkrywając uciekinierów ściereczki.
Do domu, od wewnątrz, wchodzą święta.
Jeszcze wczoraj zagonieni, niewidzący siebie,
jeszcze wczoraj nie myślący o jutrze,
Dzisiaj siedzą sennie zamyśleni.
Dzisiaj myślą o białym chlebie.
Chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj, jutro i zawsze,
i odpuść nam nasze winy
te przeszłe i te przyszłe.
Jutro pójdą do pracy, dom pusty zostawią.
Niedokończony portret rodzinny,
we wnętrzach wysprzątanego pokoju.
Resztę dorysuje wyobraźnia.
12 kwietnia 1981
- Milton Ha by WMI - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz