Nie znasz dnia ani godziny...

avatar użytkownika FreeYourMind

...kiedy komuna zacznie podnosić głowę. Ostatnio z Rolexem doszliśmy do wniosku, że czerwonych jakoś zaczyna przybywać w Sieci, jakby ktoś guzik specjalny nacisnął przy taśmie produkcyjnej i jakby taśmociąg z klonami sowieckich pionierów ruszył żwawiej, wypuszczając na świat bezmózgowców zdolnych jedynie do powtarzania komunistycznej propagandy. Można z tej lekcji historii wywnioskować nie tylko to, że komunizm ma się znakomicie mimo swojego „upadku” (jak wiemy od niedawna nawet Wojciech J. obalał komunizm, więc coś jest na rzeczy), ale też to, że czerwoni się aktywizują, bo za cholerę nie mogą znieść głosów katolików, antykomunistów, konserwatystów i innego oszołomstwa, które w Sieci jest gremialnie czytane, ku zgrozie armii czerwonej czytanej głównie przez czerwonoarmistów.

Człowieka rozumnego nic tak nie cieszy, jak to, gdy rzeczywistość potwierdza jego śmiałe hipotezy. Jeśli więc od lat twierdzę, że żadnego obalenia komunizmu nie było, a przyrost czerwonych to zdecydowanie potwierdza, to naprawdę zaczynam się cieszyć z tego choćby powodu, iż to nie ja zwariowałem, lecz ci, co uwierzyli iż armię czerwoną można zwyciężyć zasiadłszy z nią do negocjacyjnego stołu. Albo inaczej, że diabła można pokonać, podpisując z nim cyrograf.

Oczywiście nie każdy jest aż tak strachliwy, by przed armią czerwoną od razu na klęczki padać tudzież by z diabłem w konszachty wchodzić, toteż czerwoni muszą się liczyć z tym, iż im więcej ich się pojawi w naszych okolicach, tym większe zaskoczenie może ich spotkać, gdyż tym razem nie tylko żadnych stołów negocjacyjnych żaden stolarz ciosał nie będzie, bo ciosane będą porządne osinowe kołki na zombies. Znam ludzi, którzy do walki z nieobaloną komuną przygotowują się w siłowniach i przy workach bokserskich, nie zaś leżąc na styropianie – tak więc jeśli czerwoni będą zmierzać do wojny z katolikami czy po prostu, jak to zwykle u czerwonych bywa, z Polakami – to będą ją mieli. A piszę to w związku z coraz ostrzejszymi wypowiedziami czerwonych, tak jakby się naprawdę nie mogli doczekać spotkania z nami na ulicach. Podejrzewam, że są oni mocni tylko w gębie, ale kto wie? Może naprawdę chcieliby się skonfrontować?

Oto jeden tekścik jakiegoś „studenta dziennikarstwa”, który jest jeszcze na poziomie prac z edytorem tekstu, co wcale studenciakowi nie przeszkadza formułować odważnych postulatów:

„W Polsce, podobnie jak w innych krajach liberalno-demokratycznych, obowiązuje formalne oddzielenie Kościoła i państwa. W związku z tym apeluje do wszystkich młodych obywateli,którzy wiedzą, czym są na prawa obywatelskie, przestrzeganie litery prawa oraz rozdział kościoła i państwa,a także pluralizm o wystosowanie w pierwszej kolejności apeli do Dyrektorów Szkół i nauczycieli w sprawie bezkonfliktowego zdjęcia symboli religijnych w szkołach czy klasach,a jeśli to nie odniesie skutku, to wzywam do samodzielnego zdejmowania wszelkich symboli religijnych w ramach buntu uczniowskiego czy studenckiego. Nie musi się to odbywać jawnie, ale jeżeli zdarzy się taka okazja,to zdejmujcie je ichowajcie,a potem oczywiścienie przyznawajcie siedo ukrycia. Jeżeli sąw polskich szkołach jeszcze ludzie odważni i niepoprawni politycznie wobec autorytetów kościelnych, to wierzę, ba jestem wręcz przekonany, że mój apel się powiedzie i odniesie skutek. Skutek taki, że media oipisywać zdejmowanie przez uczniów krzyży. Będzie to być może najwieksze poruszenie od czasów buntu polskich uczniów we Wrześni. Jest to apel do wszystkich ludzi młodych uważających siebie za istoty racjonalne,a w szczególności niewierzące czyprotestujące przeciw polityce Kościoła. ”
(http://sanovius.salon24.pl/137950,apel-do-mlodziezy-zdejmujcie-krzyze )

Pozostawiłem tekst w oryginale, bo ma on urok ulotki rzucanej przez sowieciarzy, gdy szli na Warszawę w 1920 r. Ale jest i tekst „głębszy”, jeszcze odważniejszy, tow. Tomasza Piątka, który to tekst opublikował inny tow. Piżmak. Piątek z komunistycznej „Krytyki Politycznej” rozważa sobie, jak zlikwidować polski katolicyzm, który z kolei kojarzy mu się z szamanizmem, zresztą samego Jana Pawła II uważa za szamana – wszystko to więc jest zgodne z ortodoksją marksistowsko-leninowsko-stalinowską, zgodnie z którą klechów zanurzało się w odchodach, jak choćby bp. Cz. Kaczmarka, albo z kamulkami wrzucało do rzeki, jak ks. Jerzego. Na zdjęciu Piątek wygląda na zdrowego sybarytę, więc skojarzenie z jakimiś ubekami czy esbekami mogłoby być przedwczesne, gdyby nie pisał:

„Nasz papież, papież-Polak był nie tylko Największym Światowym Szamanem, pokazywanym w telewizji niemal tak często jak nagie modelki. Stał się także Totemem, gwarantującym plemieniu pomyślność - co w naszych czasach oznacza medialność, obecność w światowych mediach, rozpoznawalność, poprawę lub przynajmniej utwierdzenie globalnego wizerunku Polaka. To już od czasów Mickiewicza było dla wielkiej części polskiej inteligencji równie ważne jak pomyślność materialna, jeśli nie ważniejsze. A w naszej medialnej epoce stało się ważne także dla wielkiej masy ludzi zupełnie niewykształconych.

Czy to znaczy, że dla likwidacji katolicyzmu w Polsce potrzebne jest jakieś symboliczne papieżobójstwo? Myśl jest kusząca, szczególnie dla każdego, kto nie jest katolikiem i kogo obraża panoszenie się w Polsce tego kultu, prawie zawsze pseudochrześcijańskiego, a często antychrześcijańskiego.”


Zaraz nas jednak uspokaja, że jest z rodu tych dobrych ubeków, a nie złych:

„Ci wszyscy ludzie, którzy swoje sprawy z Bogiem przekazują złym pośrednikom - jednak w jakiś sposób zakładają istnienie Boga. Trzeba ich przekonywać, że Bóg nie jest tak odległy ani przerażający, żeby aż trzeba było zdawać się na pośrednictwo. Nie trzeba płacić chciwym obłudnikom ani uczestniczyć w ich kampaniach nienawiści. Nie trzeba pozostawać w strukturach babilońskich i firmować swoją osobą statystyk mówiących o „miażdżącej większości katolików w Polsce”. Można natomiast poszukać bezpośredniego kontaktu z Bogiem - i życie wcale nie musi stać się od tego straszniejsze (w moim przypadku było wręcz przeciwnie).

Kościół katolicki może długo i bez większych kłopotów pasożytować na ludziach, którzy żyją konsumpcją, a do ważniejszych spraw nie mają głowy, zlecają je „specjaliście”. Pasożytowanie na ludziach naprawdę wierzących może być o wiele trudniejsze. Jestem przekonany, że najlepszą odtrutką na katolicyzm jest chrześcijaństwo.”


Z drugiej jednak strony te „kampanie nienawiści”. Jerzy U., słynny polski milioner, w okresie poprzedniej komuny, termin „seanse nienawiści” odnosił do mszy św. jednego księdza, którego potem zakatowali wierni pretorianie Jaruzela i Kiszczaka, sowieckich namiestników w Polsce – o co więc może chodzić Piątkowi? Jak wiemy, sam bowiem pisze to wprost, „można poszukać bezpośredniego kontaktu z Bogiem” - pytanie pozostaje tylko, w jakim mundurze ten bóg Piątka i jemu podobnych przesiaduje na swoim tronie?


http://lewastronapizmaka.salon24.pl/137939,rozwazania-nad-likwidacja-polskiego-katolicyzmu
http://www.krytykapolityczna.pl/Tomasz-Piatek/Rozwazania-nad-likwidacja-polskiego-katolicyzmu/menu-id-192.html

1 komentarz

avatar użytkownika Dominik

1. Ludzie zaślepieni nienawiścią zaatakowali naszą świętość...

Czas powiedzieć „stop” Według Akermana w Europie laicki świat wypowiedział wojnę tradycji i chrześcijaństwu. – Doszliśmy do momentu, w którym należy powiedzieć „stop”. Jeżeli teraz chrześcijanie nie wystąpią w obronie krzyża, nie będą mogli się już nazywać chrześcijanami. Ludzie zaślepieni nienawiścią zaatakowali naszą świętość. Być może jednak skutek ich działań będzie odwrotny od zamierzonego. Ten wyrok może doprowadzić do porozumienia między chrześcijanami, a razem na pewno zwyciężymy – podkreślił. ------------------------------------------------- Poniewaz na s24 zadałem Ci FYM-ie trzy pytania, tutaj tylko zacytuję fragment rozmowy z Rzeczypospolitej.
tede