Dedykacja dla członków hazardowej komisji śledczej... (Kurier z Munster)
„Sądzone będą czyny ludzkie, nie piastowane godności” („Actus hominis, non dignitas iudicetur”), tak w tłumaczeniu na polski brzmi stara prawnicza reguła, którą członkowie powołanej niedawno sejmowej komisji śledczej, do spraw zbadania nielegalnych nacisków na kształt ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych, powinni wypisać sobie na czole… Szczególnie Ci, którzy reprezentują koalicję rządową. W krajach o rozwiniętej demokracji, stosowanie tej zasady jest jednym z najważniejszych pręgierzy praworządności.
Kilka dni temu, po dość burzliwych obradach sejmu została wreszcie powołana komisja śledcza do zbadania tak zwanej afery hazardowej. Członkom tego szacownego parlamentarnego gremium można by zadedykować pięć podstawowych i znanych od starożytności reguł prawnych, aby uświadomili sobie na czym polega obiektywne, a przede wszystkim sprawiedliwe ferowanie wyroków.
W kontekście głośnych sporów i przepychanek, kto powinien zostać przewodniczącym komisji śledczej, wystarczy powiedzieć: – „Nemo iudex in causa sua” (w tłumaczeniu na język polski: – „Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie”). Niestety na stanowisko przewodniczącego został już powołany polityk Platformy Obywatelskiej – Mirosław Sekuła, a więc „mleko się już rozlało”. A szkoda, bo gdyby komisją śledczą pokierował ktoś inny, na przykład polityk opozycji, nie przesądzając czy z Prawa i Sprawiedliwość, czy też Sojuszu Lewicy Demokratycznej, to rządząca partia uniknęłaby podejrzeń o stronniczość.
Rozważania, czy przed komisją powinno dojść do konfrontacji pomiędzy premierem Donaldem Tuskiem, a byłym już szefem CBA Mariuszem Kamińskim również nie mają najmniejszego sensu. W takich, bowiem sytuacjach obowiązuje stara łacińska dewiza prawna: – „Audiatur et altera pars” (w tłumaczeniu na język polski: – „Wysłuchaj także drugiej strony”). W ferworze konfrontacji, to wsłuchanie mogłoby być o wiele bardziej efektywne oraz skuteczne, niż w sytuacji, gdy obydwaj oponenci będą przesłuchiwani w izolacji. Opinia publiczna mogłaby rozstrzygnąć – kto jest bardziej przekonywujący, wiarygodny i kto ma rację.
Pytanie o ocenę zachowania premiera Donalda Tuska, w całym ciągu zdarzeń związanych z aferą hazardową może być retoryczne, gdy przywołamy kolejną łacińską regułę: – „Qui tacet consentire videtur”, czyli: – „Kto milczy, okazuje zgodę”. Przynajmniej do jakiegoś czasu, w sprawie podejrzanych kontaktów czołowych polityków Platformy Obywatelskiej z kontrowersyjnymi dolnośląskimi biznesmenami – premier milczał, jak „grób”, a gdy się już zdecydował „odezwać” do ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, w kwestii, jaka jest rola tego ostatniego, w procesie legislacyjnym, dotyczącym ustawy hazardowej, to akurat w tym samym czasie doszło do „przecieku”. Trudno oczywiście na tym etapie jeszcze cokolwiek przesądzać, ale rola premiera w tej sprawie nie jest do końca czytelna oraz jednoznaczna.
Kłótnie o zakres oraz przedmiot badania określonej sprawy też zostały w prawie doskonale przewidziane. W takich sytuacjach stosuje się porządkującą zasadę: – „Ab Iove principium”, co oznacza: – „Zaczynajmy od najważniejszego”. Zawsze kiedy pojawiają się wątpliwości, które z zaistniałych chronologicznie wydarzeń trzeba poddać w pierwszej kolejności analizie, należy zawsze zaczynać o zbadania faktów najważniejszych. A jakie fakty i wydarzenia są najważniejsze w przebiegu całej tak zwanej afery hazardowej, to już chyba nawet dziecku nie trzeba tłumaczyć. Zajmowanie się okolicznościami z lat wcześniejszych może mieć jedynie sens dodatkowy, epizodyczny drugorzędny ale nie powinno być stawiane, jako zadanie najważniejsze, czy pierwszoplanowe.
Każdy z członków sejmowej komisji śledczej, dążąc do wyjaśnienia kulisów afery hazardowej powinien zapomnieć o dwóch rzeczach: – po pierwsze o pełnionym przez siebie stanowisku w strukturach partyjnych oraz posiadanych sympatiach politycznych; po drugie zaś o stanowiskach jakie w instytucjach publicznych (rządowych bądź parlamentarnych) pełnią przesłuchiwane przez niego osoby. A wszystko w myśl starej łacińskiej dewizy: – „Actus hominis, non dignitas iudicetur”, (w tłumaczeniu na język polski:– „Sądzone będą czyny ludzkie, nie piastowane godności). Tą ostatnią regułę wszyscy członkowie sejmowej komisji śledczej powinni wręcz wypisać sobie na czole…
Jak na razie, rządzącą Polską Platforma Obywatelska, w sprawie wyjaśniania tak zwanej afery hazardowej, konsekwentnie łamie wszystkie stosowane powszechnie w świecie zasady prawa. Przewodniczącym komisji śledczej został polityk PO Mirosław Sekuła. Będzie zatem, w jakimś sensie – sędzią w swojej własnej sprawie. Jeszcze go nie zdążono wybrać na stanowisko przewodniczącego, a już arbitralnie zdążył zapowiedzieć, iż konfrontacji pomiędzy premierem Donaldem Tuskiem, a szefem CBA Mariuszem Kamińskim nie będzie. Nie będzie zatem szans, aby wysłuchać racji obydwu stron, w bezpośrednim zderzeniu, tak aby opinia publiczna mogła się przekonać – kto jest bardziej przekonywujący i wiarygodny, a przede wszystkim ocenić – kto mówi prawdę. Z kolei zakres oraz przedmiot samej komisji śledczej został tak określony, iż wcale nie zacznie ona pracy od spraw najważniejszych i pierwszoplanowych, lecz od drugorzędnych oraz odległych w czasie. Fakty te nie stwarzają wielkich szans na rzetelne wyjaśnienie czegokolwiek, a przede wszystkim nie są dobrą wróżbą dla tych wszystkich, którzy uważają, iż Polska jest Państwem prawa.
Romano Manka-Wlodarczyk
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz