Podczas gdy na dnie Bałtyku i niemieckim Greifswaldzie prace idą pełną parą w polskim parlamencie i mediach trwają szczeniackie walki nadętych polityków, o (mam wrażenie) bardzo małym rozumku. Tu hazard na cmentarzu, tam zakatarzone stocznie, pogwarki kontrolowane tudzież zawody "rzut kamieniem w Antykorupa". Tu i ówdzie kilka milionów, nowa limuzyna czy stołek do wygrania. To tylko pięrdnięcia (fuiiii...) chorych elit w porównaniu z tsunami jakie z morderczą konsekwencją zbliża się do naszych słupów granicznych.

Nie muszę nikogo przekonywać, że putinowska Rosja dąży do odbudowy imperium Związku Radzieckiego, nie koniecznie bezpośrednio, ale za pomocą marionetkowych rządów jakim niegdyś był PRL.

Natomiast mało kto dopuszcza myśl, że również Niemcy dążą do odzyskania teretorium na wschodzie, naturalnie nie wprost, ale poprzez przejęcie kontroli gospodarczej i politycznej oraz odzyskaniu utraconych majątków firm i obywatelii III Rzeszy. Kiedyś straszono Polaków, żę po wejściu do EU Niemcy wykupią ziemie w Polsce, wydawało się to nawet logiczne: niskie ceny gruntów, blisko, a w coś trzeba inwestować zyski, dlaczego nie w grunty na wschodzie. Niemcy jednak nie kwapią się do trazakcji kupna. Pytałem ich Dlaczego ? Okazuje się, że nie ma takiej potrzeby ??? "...po co kupować jak można odzyskać za darmo...". Jak ?

Szantażem gazowym, po zbudowaniu rurociągu "Nord Stream" Rosja pod byle pretekstem, tak jak to było z embargiem na polskie mięso zakręci nam kurek z błekitnym paliwem, wtedy Polska zaprotestuje i zwróci się o pomoc do Brukseli, gdzie Niemcy dzięki podwójnej większości będą mieli ogromne wpływy, wynegocjują porozumienie z Rosją, ale.... za pewne ustępstwa, naszym oczywiście kosztem. Francja, Wielka Brytania, ani Hiszpania nie "będą umierać za Gdańsk" a kilku małych oponentów dzięki Traktatowi Lizbońskiemu nie będzie miała nic do powiedzenia. Koniec Bajki.

Stoje na tarasie apartamentowca i przyglądam się szczeniaczkom walczącym na plaży o zdechłą mewę.

Zaaferowane rywalizacją nie widzą 15-sto metrowej ściany wody pędzącej wprost ku ich zgubie.