Tarcza "antykorupcyjna" - coraz więcej wiedzy o działaniach rządu

avatar użytkownika Foxx
W reakcji na ujawnienie przez M. Kamińskiego faktu, iż rząd nie zlecał CBA działań w sprawie stoczni, "Dziennik" przypomniał wątek, o którym pisał już 11 października dając następujący lead:

Premier sam chciał, żeby CBA to jemu w pierwszej kolejności, a nie śledczym, przekazywało materiały dotyczące nieprawidłowości przy prywatyzacji stoczni. Tyle że Biuro zrobiło to na długo po zakończeniu przetargu i w jednym rzucie. Ale za to o kolejnych krokach CBA wiedział resort sprawiedliwości i Prokuratura Krajowa.

Powyższe sformułowania dotyczą ogólnikowych dokumentów, odsyłających do kilkuset procesów prywatyzacyjnych oraz zawierających orientacyny plan przyszłych działań, o których najmniejszej informacji nie mamy - nawet nie "dotarł" do nich "Dziennik". Oczywiście autorom nie przeszkadza odnotowany bez komentarza przez "Rzeczpospolitą" fakt - Centralne Biuro Antykorupcyjne nie dostało żadnego polecenia wprost, by chronić przetarg na sprzedaż majątków stoczni, a na trop nieprawidłowości przy tej transakcji wpadło podczas badania innej sprawy. Na szczęście kogoś jednak zainteresował - skłaniając do interesujących wniosków. Było dokładnie odwrotnie. Po raz kolejny zwraca uwagę sprawdzony mechanizm. Realnej analizy znaczenia publikowanych dokumentów nie znajdziemy w komentarzu dziennikarskich tuzów, lecz na blogu. Tym razem robotę za profesjonalistów odwalił MarkD. Nie chcę bawić się w parafrazowanie autora, zacytuję więc - obszernie - kluczowe fragmenty jego wpisu:

(...) przejdźmy do pisma. Zanim jednak przytoczę kilka zdań z pisma Cichockiego do CBA chciałbym jako punkt wyjścia przypomnieć że ustawowo CBA ma (m.in.) zwalczać korupcję poprzez ujawnianie przypadków nieprzestrzegania określonych przepisami prawa procedur podejmowania i realizacji decyzji w przedmiocie: prywatyzacji i komercjalizacji, wsparcia finansowego, udzielania zamówień publicznych, rozporządzania mieniem jednostek lub przedsiębiorców oraz przyznawania koncesji, zezwoleń, zwolnień podmiotowych i przedmiotowych, ulg, preferencji, kontyngentów, plafonów, poręczeń i gwarancji kredytowych.
A teraz odpowiedź na tytułowe pytanie. Jak pozbawić CBA możliwości kontroli urzędników państwowych.
Cytaty z pisma z 1.XII.2008. Czy Tusk wymyślił to sam?

Zebrano też podstawowe dane dotyczące szacunkowej wartości zamówień, osób i komórek odpowiedzialnych za organizację przetargów, udziału skarbu państwa w prywatyzowanych podmiotach, przewidywanego trybu prywatyzacji oraz przewidywanych terminów prywatyzacji lub wszczęcia postępowań. Materiały te zostały przekazane Szefom odpowiednich służb. W toku roboczych kontaktów z Szefami służb określono też działania, które powinny być podejmowane w celu funkcjonowania tarczy.
Z tego fragmentu wynika także, że Szef CBA miał być wykonawcą procedur które ustaliły inne Służby.
List jest skierowany do CBA, więc nie byłoby potrzeby formułowania go, jeśli CBA uczestniczyłby w "roboczych kontaktach z Szefami służb". Jakie to służby, o tym pismo Informacja ogólna (tenże Dziennik) "zadania realizowane będą przez ABW, SKW i CBA we współpracy instytucjonalnej z właściwymi resortami i podległymi im jednostkami organizacyjnymi oraz wsparciu AW i SWW"

Mamy odpowiedź, tymi służbami były ABW i SKW (CBA przypominam zostało powiadomione, a więc nie brało udziału w opracowaniu koncepcji tarczy).

W jaki sposób chciano ograniczyć działania CBA?"Zwracam się z prośbą o przystąpienie do realizacji działań przewidzianych w ramach funkcjonowania tarczy antykorupcyjnej. W szczególności proszę o:

* nawiązanie roboczych kontaktów przedstawicieli CBA z osobami wyznaczonymi przez kierowników resortów

I wszystko jasne. Pomijając fakt, że Kamiński mógł rozpocząć (wg tego pisma) działania po wyznaczeniu przez zainteresowane resorty osób (czego zapewne resorty nie uczyniły) to już samo usadowienie tej służby przy a nie nad kontrolowanymi podmiotami jest skandalem.

A co my czytamy na portalach? "Kamiński kłamał w sprawie stoczni", itd. Tymczasem funkcjonował jednoznaczny tryb, w jakim rząd zwracał się bezpośrednio do CBA, by Biuro monitorowało konkretny proces prywatyzacyjny. Co więcej, z przykładu, który przytoczę niżej wprost wynika, że w sytuacjach, gdy rządowi zależało na faktycznym podjęciu działań, żadna "tarcza antykorupcyjna" nie wchodziła w grę - postępowano zgodnie z wypracowanymi od lat procedurami dotyczącymi pracy służb.

Premier Donald Tusk prosił Mariusza Kamińskiego, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, o przyjrzenie się prywatyzacji Enei. Jak wynika z notatki Jacka Cichockiego, sekretarza Kolegium do Spraw Służb Specjalnych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ze spotkania Donalda Tuska z Mariuszem Kamińskim, jakie odbyło się 16 września br., premier wnioskował o przyjrzenie się przez CBA prywatyzacji Enei.

Jak czytamy w notatce, prywatyzacja Enei jest największym tego typu procesem realizowanym przez rząd w tym roku i „wymaga osłony przez powołane do tego służby specjalne, tak aby uniknąć zagrożeń, mogących naruszyć interes Skarbu Państwa”.

- Premier prosił szefa CBA o szczególne zainteresowanie się tym procesem, przekazanie wszelkich informacji na temat rozpoznanych już zagrożeń oraz współpracę z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie prywatyzacji Enei - napisano w notatce. Premier Tusk polecił Jackowi Cichockiemu aby skoordynował współpracę obu służb.

Jest to kolejny dowód, że cały koncept tarczy "antykorupcyjnej" służył czemuś zupełnie innemu, niż operacyjna ochrona procesów prywatyzacyjnych...

No i wraca moje pytanie z poprzednich notek - czym się zajmowała ABW, poza dwuznacznymi kontaktami jej szefa z byłym szefem Bumaru oczywiście.


Uzupełnienie z 25.10.

Tarcza antykorupcyjna to tylko pusta nazwa?

Nie ma specjalnych sił ani środków, nie ma też żadnych zatwierdzonych planów ani harmonogramów działań - taki obraz "Tarczy antykorupcyjnej" wyziera z pisma, które od kancelarii premiera dostały organizacje walczące z korupcją. Ponieważ żadna z nich nie doczekała się szczegółów, wspólnie poskarżyły się na premiera do sądu.

"Projekt tarczy antykoprupcyjnej nie ma sformalizowanego, biurokratycznego charakteru związanego z wyznaczeniem sił i środków ani z zatwierdzeniem planów lub harmonogramów działań" - takie zdanie znalazło się w piśmie, które trafiło do rąk Grażyny Kopińskiej, dyrektor programu "Przeciw Korupcji" Fundacji Batorego i jej kolegów z Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych.

Wraz z nim nie dotarł jednak ani jeden dokuemnt dotyczący zasad i samego działania "Tarczy antykorupcyjnej". Dlatego organizacje walczące z korupcją złożyły skargę w sądzie. Wojewódzki Sąd Administracyjny sprawą już się zajmuje.

Cała ta sprawa stworzyła wrażenie, że "Tarcza antykorupcyjna" to tylko pusta nazwa - mówią członkowie organizacji walczących z korupcją. "Tak naprawdę każda służba (CBA, ABW, SKW) działała tak, jak wcześniej. Funkcjonariusze wykonywali swoje normalne zadania, ale tym razem zostało to nazwane tak" - oceniła w rozmowie z tvn24.pl Kopińska.

Tłumaczyła, że jedyną jawną informacją jest wiadomość o 161 procedurach zamówień publicznych oraz 79 podmiotach przeznaczonych do prywatyzacji, które z racji wartości bądź znaczenia dla interesów państwa zostały objęte "tarczą". "Żadnej listy tych instytucji oczywiście nie zobaczyliśmy" - zaznaczyła jednak Kopińska.

(źródło)


napisz pierwszy komentarz