Chrońmy naszych!

avatar użytkownika chinaski
Infantylizm wśród czołowych publicystów tzw. salonu zawsze budził moje największe zdziwienie. Co prawda istnieje szansa (pewnie niemała), że i ja grzeszę infantylizmem wierząc jedynie w niedojrzałość wielu pismaków. W końcu inni, mocno stąpający po ziemi salonowicze (mam na myśli blogerów s24) nazywają to zjawisko (beznamiętna wręcz wiara w Donalda Tuska) dobitnie: żenujący relatywizm, pisanie na zamówienie (tzw. cyngle, funkcjonariusze Ministerstwa Prawdy), obawa przed zdemaskowaniem (byli TW), etc. Zaryzykuje i pozostanę przy swoim. Przynajmniej dzisiaj. Te niepokojące refleksje zawładnęły mną po lekturze ostatniego tekstu Moniki Olejnik. Była żona Wasowskiego pisze: "(...)Dlatego dziwię się, że politycy Platformy, którzy ostro krytykowali Mariusza Kamińskiego za nadużywanie swoich technik operacyjnych, wobec wiceszefa ABW, Jacka Mąki, są wyjątkowo łagodni, inaczej go traktują. I mówią: poczekajmy, zobaczymy, co stwierdzi prokuratura. To działanie zgodne z zasadą: chrońmy naszych. Tak to wygląda. I zupełnie mi się to nie podoba.(...)". http://www.dziennik.pl/opinie/article461651/W_sprawie_podsluchow_PO_chroni_swoich.html Dziennikarze to też ludzie. Czasem się mylą, wierzą "autorytetom", bronią "swoich". Wielu z nich, za głosem A. Michnika (dziennikarski autorytet), wierzyło w kaczyzm- zagrożenie dla demokracji, panowanie redemptorysty z Torunia, wszechobecne podsłuchy...Gdzieś "w towarzystwie" trudno było/jest się nie śmiać słysząc kolejny dowcip na temat wzrostu Kaczyńskich/ aparycji Gosiewskiego. Wreszcie Donald Tusk. Obiecywał co prawda przysłowiowe gruszki na wierzbie (irlandia 2), ale mówił to z taką niesamowitą powagą, elegancją; tworzył spektakl, hipnotyzował. Uwierzyły miliony młodych, pięknych, zdolnych, z wielkich miast; uwierzyli i dziennikarze. Ja rozumiem nawet, że można było "olać" pierwsze symptomy oszustwa- współczuć płaczącej posłance Sawickiej, cieszyć się, że premier stanowczo zareagował na "nieetyczne biznesy" senatora Misiaka, etc. Jednak tonący we własnym pocie fachowiec Chlebowski to był już koniec wielkiego snu, kulminacyjny punkt, symbol. Wtedy właśnie nawet dzieci z przedszkola zrozumiały, z jaka mistyfikacja mięliśmy do czynienia. Na chwilę nastąpiło otrzeźwienie; dowód- słynna konferencja Mirosława "Miro" Drzewieckiego. Wreszcie dziennikarze zaczęli zachowywać się tak, jak na setkach briefingów byłych PISowskich ministrów... Dziś M. Olejnik dowodzi, że nie wszystko stracone. Obudziła się bidulka z głębokiego, dwuletniego snu i nieśmiało , z niedowierzaniem opisuje rzeczywistość (dziwi się zachowaniom Platfusów). Wciąż "jedzie" po PISie, nie może jednocześnie milczeć w kwestii ostatnich wydarzeń. Przyjmuje sprawdzoną "gazetową" taktykę- jeżeli naprawdę źle dzieje się z "naszymi"-leciutko ich targamy za ucho, a "dla równowagi" serwujemy Kaczyńskim kilka solidnych kopniaków. Wszystko to zgodnie z zasadą "CHROŃMY NASZYCH". Okazuje się, że wyniki sondaży (po aferach Platformie "nie spadło") nie tylko determinują działalność rządu Donalda Tuska; równie energicznie wpływają na dziennikarski salon.
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. wytyczne dla pracowników mediów - teraz walimy w opozycję

są realizowane każdego dnia. Słońce Peru świecić ma jasno, a ciemności ciemnogrodu straszyć. Nie mają łatwego zycia te pismaki z nieudacznymi przekrętasami w rządzie, ale teraz, jak dorznięto CBA, będzie już lżej. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Effendi

2. Chinaski,

sprawa jest prostsza, niż Ci się wydaje. Prawdziwa miłość Moniki O. leży po lewej stronie. Ona Donaldu służy tylko "tymczasem". Popatrz, jakie ma miękie spojrzenie, gdy rozmawia z Olechowskim, Cimoszewiczem nie mówiąc o Michniku, czy Kwaśniewskim.
avatar użytkownika chinaski

3. Effendi

Fakt.
Zapiski z jaskini lwa