STOCZNIA NIE MOGŁA BYĆ „PRALNIĄ” – POLEMIKA (Aleksander Ścios)
Zaintrygowany wpisem Kataryny „Stocznia kupiona na pralnię?” – uważam za konieczne zamieszczenie polemiki z tezami Autorki.
1. Nie jest prawdą jakoby „stocznia była trupem nie do wskrzeszenia” lub „ nie było żadnej realnej szansy na uratowanie jej, zresztą zgodnie ze specustawą samym warunkiem wszczęcia postępowania kompensacyjnego był brak nadziei na przetrwanie”.
Przeczy tej tezie deklaracja Aleksandra Grada, złożona podczas debaty sejmowej w dn.3.12.2008 r. dotyczącej projektu ustawy o postępowaniu kompensacyjnym w podmiotach o szczególnym znaczeniu dla polskiego przemysłu stoczniowego. Minister SP powiedział wówczas:
„Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie, poprzez wdrożenie tej ustawy, po 7 miesiącach, czerwcu przyszłego roku, wspólnie powiedzieć, wszystkie kluby, wszyscy ci, którzy się zajmują tym problemem, że odnieśliśmy sukces, że uratowaliśmy w Polsce stocznie i uratowaliśmy tyle, ile było możliwe, miejsc pracy, że nie zostawiliśmy ludzi samych sobie. To wszystko jest w tej ustawie.”
Dwa dni później, w tym samym miejscu Grad deklarował:
„Ta ustawa tak naprawdę jest nie tylko o tym, jak wypłacić odprawy, jest ona o tym, jak utrzymać potencjał stoczniowy na Wybrzeżu. Ta ustawa jest napisana w sposób inteligentny, w taki sposób, żebyśmy byli w zgodzie i z decyzją Komisji Europejskiej, i z tym, czego oczekują od nas same stocznie, i z tym, czego my oczekujemy, jeśli chodzi o to, jak ma wyglądać w przyszłości przemysł stoczniowy w Polsce. Trzeba to zrobić w sposób odpowiedzialny, przemyślany, inteligentny. Tak też to zrobiliśmy w tej ustawie”.
W tym samym dniu – 05.12.2008 roku Grad na sali sejmowej apelował:
„ Chcę powiedzieć, że dzisiaj ta ustawa pozwala zrealizować pozytywną część decyzji Komisji Europejskiej, to znaczy prywatyzować te stocznie, w bardzo skomplikowany sposób, przyznaję, ale prywatyzować. I dlatego to robimy, żeby nie była zrealizowana ta część negatywna, czyli upadłość, która jest najgorsza dla wszystkich. Jeszcze raz błagam: poprzyjcie tę ustawę - mówię do Prawa i Sprawiedliwości - właśnie w interesie stoczni i tam pracujących ludzi. Ja pana zapewniam, że zgodnie z tym zapisem (Poruszenie na sali), który jest, zostanie w najbardziej optymalny sposób przeprowadzony proces sprzedaży tych aktywów, tak żeby one służyły najlepiej zarówno stoczniom, jak i innej produkcji. Po to tę ustawę wprowadzamy, żeby to właśnie zrobić.”
I jeszcze jeden cytat z deklaracji Grada:
„Chcę państwa zapewnić, że ta ustawa pozwala finansować produkcję stoczniową w dalszym ciągu do czasu zakończenia tego procesu. I warto na to zwrócić uwagę, że ta ustawa załatwia sprawy pracownicze, ale załatwia również sprawę produkcji w tych stoczniach.”
Z wypowiedzi tych jednoznacznie wynika, że formalnym celem tzw. ustawy stoczniowej było zachowanie przemysłu stoczniowego i dalsze prowadzenie produkcji statków. Tak przynajmniej przedstawiał to rząd Donalda Tuska. Nie można zatem twierdzić, jak czyni to Autorka że „zgodnie ze specustawą samym warunkiem wszczęcia postępowania kompensacyjnego był brak nadziei na przetrwanie”. Tego rodzaju twierdzenie niesie w sobie usprawiedliwienie realnych zamiarów rządu Donalda Tuska. Nadzieje na przetrwanie przemysłu stoczniowego wzbudzono celowo, wyłącznie po to, by zapewnić sobie spokój społeczny i akceptacje działań rządu. W tym celu m.in. poróżniono między sobą stoczniowe organizacje związkowe, z których tylko Solidarność od początku sprzeciwiała się pomysłom Platformy. To, co przedstawiano posłom, społeczeństwu i samym stoczniowcom było kłamliwą retoryką – czego dowodzi przebieg postępowania restrukturyzacyjnego i efekty przetargów.
Doskonałe podsumowanie ustawy kompensacyjnej przedstawił Leszek Misiak w artykule „Ustawa ułożona pod przekręt”, w którym precyzyjnie zdemaskował rzeczywiste intencje obecnego rządu. Autor pisze m.in.:
„Wyprowadzanie majątku stoczni poprzez spółki-córki do prywatnych firm i wybór głównego inwestora spoza branży stoczniowej były możliwe dzięki specustawie stoczniowej, przygotowanej przez rząd PO. Jej twórcy postanowili obejść obowiązujące w Polsce ustawy: prawo upadłościowe, o komercjalizacji i prywatyzacji oraz prawo zamówień publicznych, by pominąć roszczenia skarbu państwa, który jest największym wierzycielem stoczni, a uprzywilejować prywatne firmy.[...] Ustawodawcy z PO pominęli nie tylko obowiązujące w Polsce przepisy, ale także decyzję Komisji Europejskiej, która zobowiązała Polskę do rozliczenia się z pomocy publicznej udzielonej stoczniom. Roszczenia skarbu państwa z tytułu tej pomocy umieścili w III kategorii wierzycieli. [...]Prawo upadłościowe nakazuje w pierwszej kolejności uregulować zobowiązania wobec pracowników i skarbu państwa (m.in. zaległości ZUS, podatki). Według specustawy (czyli ustawy „o sprzedaży majątku, zaspokojeniu roszczeń wierzycieli oraz o ochronie praw pracowników Stoczni Gdynia i Szczecin Nowa Sp. z oo.”) najpierw dostaną swoje należności prywatni wierzyciele, banki komercyjne, a nawet wierzyciele, którzy nie mieli żadnych zabezpieczeń na majątku stoczni. Skarb państwa PO przewidziała jako ostatni w kolejce.”
Rzeczywistą intencją ustawy – jak wskazuje Misiak – było przekazanie majątku stoczniowego prywatnym inwestorom, pod których ustawa została napisana. Przewidywała ona bowiem, że sprzedaż majątku ma się odbyć w drodze nieograniczonego przetargu, ale nie musi brać pod uwagę ustawy o zamówieniach publicznych. Stocznie mógł więc kupić ktoś spoza branży, np. deweloper. O tym miał decydować jednoosobowo prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, Wojciech Dąbrowski - wcześniej jeden z dyrektorów Bumaru., a odwołania od decyzji prezesa ARP miał rozpatrywać minister skarbu. Są to osoby z tego samego klucza politycznego, które otrzymały kompetencje sędziego sądu upadłościowego, syndyka, sędziego-komisarza, a więc ludzi odpowiednio wykształconych i z założenia apolitycznych.
Konkluzja Misiaka jest trafna - Deal stoczniowy przygotowano więc wcześniej pod względem legislacyjnym.
Warto też zauważyć, że w sprawie ustawy stoczniowej, w maju br. były minister sprawiedliwości Jan Piątkowski złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, w którym zauważył, że „zarówno premier Donald Tusk, jak i wicepremierzy Grzegorz Schetyna, Waldemar Pawlak, minister Aleksander Grad, oraz marszałkowie Bogdan Borusewicz i Bronisław Komorowski, przy domniemanym działaniu korupcyjnym senatora Tomasza Misiaka, współwłaściciela formy Work Service, doprowadzili do uchwalenia szkodliwej dla Polski specustawy stoczniowej”. Jak podkreślił, regulacja ta doprowadza do likwidacji stoczni szczecińskiej i gdyńskiej, a więc i tysięcy miejsc pracy, naraża też Skarb Państwa na miliardowe straty.
2. Nie jest też prawdą, jak twierdzi Autorka, że „nawet gdyby była szansa na cudowne uratowanie stoczni, to żaden dający na to nadzieję poważny inwestor nigdy nie istniał. Byli tylko pośrednicy, do dzisiaj nie wiadomo w czyim imieniu występujący”.
Dość prześledzić kalendarium zdarzeń, zawarte w tzw. Białej Księdze prywatyzacji polskich stoczni – przygotowanej przecież przez Platformę, by znaleźć informacje o ofertach wielu, poważnych inwestorów, zainteresowanych kupnem stoczni i prowadzeniem w nich produkcji.
Czy będzie to norweskie Ulstein Verft AS, lub konsorcjum firm Statoil i Norsk-Hydro, czy azjatyckie C&Group lub firma RCC Ltd. izraelskiego armatora Ramiego Ungara, (który wybudował już w Polsce 20 statków), czy wreszcie polski Mostostal Chojnice i ISD Polska - mieliśmy do czynienia z poważnymi inwestorami, zainteresowanymi zakupem stoczni. Warto też przypomnieć, że w majowym przetargu na sprzedaż stoczni w Gdyni i Szczecinie startowało aż 36 inwestorów.
Ta oczywista konstatacja musi prowadzić do wniosku, iż forsowanie i przyjęcie oferty międzynarodowego handlarza bronią było wpisane w scenariusz realizowany przez rząd Donalda Tuska. Odrzucenie ofert lub zniechęcenie innych, potencjalnych inwestorów stanowiło część strategii, która miała doprowadzić do przeprowadzenia wspólnego interesu z El Assirem. Niezależnie - która ze stron pierwsza wykazała inicjatywę do tej współpracy – była to kooperacja, w której zakładano obopólne korzyści. Najwyraźniej tego waloru nie miały propozycje, innych rzeczywistych inwestorów - być może korzystne dla przemysłu stoczniowego, lecz niesprzyjające interesom ludzi Platformy.
3. Tu dochodzimy do kolejnego – moim zdaniem nietrafnego wniosku Autorki, jakoby celem transakcji z Libańczykiem było „wypranie gigantycznych pieniędzy”, a zakup stoczni miał umożliwić El Assirowi „legalne zainwestowanie w Polsce zarobionych nielegalnie milionów, które z konta Polskich Stoczni wyszłyby już czyste”.
Przyjęcie tej tezy implikuje dwie ważne przesłanki; a mianowicie, iż rząd Tuska nie miał nic wspólnego z intencjami El Assira, a transakcja służyła wyłącznie interesom Libańczyka. W takiej konstrukcji nie ma też miejsca na współdziałanie stron w celu osiągnięcia obopólnej korzyści. MSP Grada jest tylko bezwolnym narzędziem w rękach handlarza bronią. Co więcej – zakłada ona, że El Assir miał rzeczywiście zamiar zapłacić za stocznie, a zatem skarb państwa nie poniósłby żadnej szkody na matactwach przetargowych urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu.
Gdybyśmy założyli coś przeciwnego – musiałoby to oznaczać, że rząd Tuska wiedział o zamiarach El Assira i współdziałał w wypraniu pieniędzy pochodzących z nielegalnych transakcji. Takie tezy jednak Autorka nie postawiła.
Istnieje co najmniej kilka powodów, dla których twierdzenie o „pralni” – w kontekście działalności El Assira należy traktować z dużą rezerwą. Ograniczę się do wskazania tylko dwóch, może najistotniejszych. Przede wszystkim, pośrednik tej miary co Libańczyk nie musi prać żadnych pieniędzy. Jego rolą jest występowanie między dwoma podmiotami zainteresowanymi transakcją, a zyskiem - prowizja wypłacana zwykle przez obie strony. Charakterystycznym przykładem takich transakcji są umowy zawierane przez polski Bumar, w których pośrednikiem był El Assir. W sprawach tych od kwietnia 2008 roku toczy się śledztwo, prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. W latach 2001-2007 ówcześni członkowie zarządu Bumaru zawierali niekorzystne umowy na „usługi doradcze i marketingowe” z firmami SUBCI, GOLDEN VISION, BUMAR GULF GENERAL TRADING, na podstawie których wypłacono ogromne prowizje. Pośrednikiem we tych transakcjach był El-Assir, a pieniądze przekazywano poprzez firmy "słupy", skąd trafiały do właściwego odbiorcy. Nawet, gdy Assir miałby do wyprania cudze pieniądze, dysponuje wieloma innymi możliwościami, by nie korzystać ze skomplikowanej operacji zakupu polskich stoczni.
Warto pamiętać, że Libańczyk prowadzi całkowicie zalegalizowaną działalność poprzez działającą w Atenach firmę SCORPION INTERNATIONAL SERVICES S.A., - „reprezentującą międzynarodowe biura projektowe, deweloperów oraz producentów systemów zaawansowanych technologicznie”, której partnerami są dwie największe firmy rosyjskie, kontrolujące handel bronią. Zasiada również na wielu kierowniczych stanowiskach , jak np. w radach nadzorczych firmAlkantara i Triad Espana, należących do Saudyjczyka Adnanema Kashoggi.
Innym, ważnym argumentem przeczącym tezie o zamiarze prania pieniędzy jest oparcie transakcji na podmiocie bankowym działającym na zasadach bankowości islamskiej – czyli zgodnej z prawem szariatu. Wśród podstawowych wskazań tego rodzaju bankowości wymienia się następujące zasady:
- strony umowy powinny świadomie i z własnej woli podejmować zobowiązania,
- strony muszą wiedzieć, jakie są konsekwencje kontraktu
- strony powinny być przekonane, że są w stanie wypełnić swoje zobowiązania. Warunek
ten nie jest spełniony, gdy ktoś np. sprzedaje towar nie posiadając go,
- strony chcą uczciwie wypełnić warunki kontraktu i nie szukają pretekstu by zwolnić się
z tego obowiązku.
Ważną cechą finansów islamskich jest silne powiązanie z obrotem towarowym. Nie tworzy się aktywów, które są oderwane od rzeczywistości, których istoty się do końca nie rozumie, których nie potrafi się wycenić lub wykazać. Z zasad szariatu wynika również, iż to na instytucji finansowej spoczywa obowiązek pełnego wglądu w dokumentację obu stron transakcji i sprawdzenia jej rzetelności. Dlatego w każdej instytucji bankowości islamskiej istnieje specjalny organ do badania zgodności operacji bankowych z przepisami szariatu.
Otóż Qatar Islamic Bank i jego funduszu Qinvest działają według w/w zasad. Pamiętamy, że Donald Tusk i minister Grad twierdzili, jakoby inwestorem stoczniowym byli „Katarczycy”. Wówczas to prezes katarskiego banku Shahzad Shahbaz w ramach wyjaśnienia udziału QInvest w transakcji wydał oświadczenie, w którym poinformował że był tylko doradcą klientów, którzy nabyli aktywa polskich stoczni, a nie inwestorem.
To, co polski rząd nazwał inwestorem - Stichting Particulier Fonds Greenrights jest funduszem powstałym jedynie dla sfinalizowania zakupu aktywów stoczni - tzw. wehikułem koniecznym dla przeprowadzenia skomplikowanej transakcji. Nazwa Stichting particulier fonds (SPF) nie jest nazwą własną firmy, a określeniem nowego rodzaju finansowej struktury korporacyjnej powstałej kilkanaście lat temu na Antylach Holenderskich. Firm o tego rodzaju nazwie istniało i istnieje wiele. Istotny jest fakt, że status SPF nie pozwala na kontrolę np. pochodzenia kapitału funduszu i osób które go założyły.
To zaś oznacza, że katarski bank musiałby złamać zasady szariatu, gdyby dopuścił do przeprowadzenia transakcji, bez sprawdzenia dokumentacji obu stron. W przypadku Qatar Islamic Bank jest to rzecz wielce nieprawdopodobna.
Skoro zatem Qinvest podjął się pośrednictwa, wiedząc, że ma do czynienia z firmą typu SPF , której wiarygodności nie będzie mógł zweryfikować, pozostaje tylko jedna możliwość - iż nigdy nie miało dojść do żadnej zapłaty za stocznie, czyli do przeprowadzenia transakcji dwustronnej.
To zaś wykluczałoby zamiar prania pieniędzy. Gdyby SPF miał zamiar rzeczywiście zapłacić za stocznie, transakcja i stojące za nią podmioty musiałyby zostać sprawdzone przez Qatar Islamic Bank. Można zatem zakładać, że od początku transakcja była obarczona ryzykiem, a konstrukcja tej operacji świadczy o rzeczywistych intencjach El Assira. Fundusz posłużył Libańczykowi jako fasada (na wadium Assir wyłożył własne pieniądze) i miał swoją obecnością uwiarygodniać rzekomą transakcję zakupu stoczni.
- http://kataryna.salon24.pl/131984,stocznia-kupiona-na-pralnie
Źródła:
http://komentarz-dnia.netbird.pl/a/25045,1
http://www.portalmorski.pl/Specustawa-stoczniowa-z-naruszeniem-prawa-a12618
http://www.platformanawiejskiej.pl/ustawy/950.html
- Jacek Karwowski – „Finanse islamskie a kryzys” - Finanse 2009 – Teoria i praktyka. Bankowość. Zeszyty Naukowe nr 548, Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 2009, s. 38-45.
Mam nadzieję, że administracja zechce zastosować właściwe proporcje i przedstawić tę polemikę w taki sam sposób, jak prezentowała tezy, których polemika dotyczy.
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Prof. Stanislaw Michalkiewicz
2. cytaty z blogów
3. never06
janekk